Rozdział 4
~Pesperktywa Alexego~
Tak tak ten sweet demon to ja
Hyh jeżeli ten kotek myślał że JA sobie pójdę to się baardzo mylił.
Niepostrzeżenie wszedłem do jego domu tak wogule to całkiem sexsi ma dom (proszę spróbujcie sobie to wyobrazić). Zauważyłem jak sobie smacznie śpi. Postanowiłem się obok niego położyć. Leżeliśmy tak przez jakieś 5min a potem Yuto się od mnie odwrócił bez wahania go pocałowałem a on odrazu się odsuną i prawie spadł z łyżka ale chwyciłem i przyciagnałem go do siebie.
-Nie dotykaj mnie zboczencu i wogule jak ty się tu dostałeś?!
-Wiesz okno było otwarte na ościesz więc się wprosiłem a tak wogulę to się ciesz że to nie Iza- uśmiechnęłam się szeroko aby mu dowalić.
-Zamknij się idioto! I wynocha.
-Nie -i tak się kluciliśmy do rana na moje szczęście zasneliśmy... było dość zabawnie♡(piszcie mi co Wam się z tym kojarzy hi hi).
~Pesperktywa Yuto~
Co on kurwa robi w moim łóżku!!!?? Dobra tyle dobrego że śpi... no ale co mi po tym skoro jest w moim łużku!!!
Jak najszybciej się wymknąłem i poszedłem do łazięki by się ogarnąć.
-Doberek słodziaku...
-Wypierdalaj z mojej chaty!
-Dobra dobra nie denerwuj się- uśmiechnął się hytrze.
Na zegarku była 8:45.
-O kurwa nie zdążę do szkoły!!
-Podwieść cię?
-No okey...
Chwycił mnie za rękę i zaciągnął do samochodu trochę się zdziwiłem że chce mnie podwieść... no tak jest gejem. Spytał się gdzie jest ta buda już myślałem że jestem nawigacją.
Byliśmy już przed szkołą. Wszystkie oczy były zwrócone na samochód.
-Zajebiste masz Ferrari- stwierdził jakiś blądynasek.
-Dzięki ale to nie moje do kolegi.
Jakaś dziewczyna podeszła. Nie znałem jej. Nagle dała mi z liścia.
-Co kur...
-------------------------------------------
Hmm... ciekawe kto to jest hi hi
**
Okey to na tyle w tym rozdziale sorki że tak długo ale... wina ojca to pa pa moje kociaki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro