Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 ROZDZIAŁ


Różowa Perła została wraz z – o zgrozo! – Białą, wysłana po kilka paczek dokumentów, których nie przyniesiono wcześniej, ale ze względu na to, że jeszcze (według Naczelnej Pani Diament) było trochę czasu, to można jeszcze zająć się tym i nie zwlekać na kolejne zebranie.

Różowa szła odunięta od drugiej z Pereł, wystraszona. – Eeeem...t-to jak się żyje jako służąca Białej? – spróbowała nawiązać rozmowę z bezpiecznej odległości z niepokojącą koleżanką.

- Nie możemy teraz rozmawiać. W końcu wykonujemy rozkazy. Mamy to zrobić szybko i bez zbędnych czynności, takich jak mówienie. Więc bądźmy cicho i róbmy co od nas oczekują.

Służąca Różowej odwróciła twarz od swojej rozmówczyni, robiąc się niebieska ze wstydu. – O czym ja myślałam? Jest taka sama jak jej pani – straszna i perfekcyjna.

W dodatku nie miała jednego oka. Przeszedł ją dreszcz. – Co Biała jej zrobiła?

Weszły do pomieszczenia, gdzie przechowywane były wszystkie dokumenty.

- Jaką one mają sygnaturę? – spytała najmłodsza Perła, patrząc na rozrzucone foldery. - Czyli Żółta musiała układać więcej niż tylko jedną szafkę papierów. – przemknęło jej jeszcze przez myśl.

- EO44/5010/5222, NE81/1225/4400 i OM31/1126/7721 – wyrecytowała z pamięci zapytana służka i znalazła w trymiga wszystkie trzy, gdy Różowa przeglądała pobieżnie dokumenty po numerach.

- Tutaj. Jesteś trochę wolna. To nieperfekcyjne. – odparła spokojnie Biała, aż druga się zjeżyła.

- Masz. – podała jej jeden cięższy plik kartek, podczas gdy sama wzięła dwa lżejsze – Chodźmy. Nie każmy Diamentom czekać dłużej niż to konieczne.

- Może pobiegniemy? – zaproponowała Różowa.

- To nieperfekcyjne.

- Ale będzie szybciej.

Na pewno chcesz wejść do Sali spocona i dysząca i tak się pokazać naszym paniom? – wykrzyknęła pełna oburzenia Biała Perła.

- Dobra, nie było tematu. – jęknęła najmłodsza ze służących, odwracając wzrok.

- Chodź, tracimy czas na próżne gadanie.

Lekko zażenowana służąca Różowej i zadowolona z siebie Białej, szły dalej przez korytarz i nagle napotkały Ametyst. Wybrała sobie na to najgorszy możliwy czas!

- Hejka Perło! – krzyknęła fioletowa osóbka, skacząc ku tamtej. Złapała ją za boki, podniosła i zakręciła wraz z sobą.

Biała patrzyła się na to z niezadowoloną miną.

- Co tak nic nie mówisz? – spytała się Ametyst swojej towarzyszki i nagle zauważyła drugą Perłę. Odskoczyła przynajmniej na parę kroków od niej. – O jasny gwint! To ta straszna!

Służąca Różowej dostała paniki. Nie dosyć, że została zobaczona z fioletowym klejnotem, to jeszcze podczas kręcenia dokumenty się rozwaliły, co dokładało pracy i powodowało kolejne, spore opóźnienie.

- Perła przyjaźni się z Ametystem? – spytała groźnie Biała. – To wbrew regułom.

- Ups! Zmiatamy stąd, bo się wściekła! – krzyknęła mała żołnierka i pognała ze służącą przewieszoną przez ramię.

- Nie, czekaj! – zawołała wystraszona klejnot, próbując zatrzymać Ametyst. – Ja to zrobisz, to będzie jeszcze gorzej!

- Dlaczego? Zawsze jak wkurzam Jaspis, to się chowam i wtedy jej złość przechodzi, przynajmniej trochę i obchodzi się ze mną już delikatniej.

- Ale to Diamenty, a nie Jaspis! Poza tym ja jestem służącą jednej z nich, a nie żołnierzem, który ma przed sobą przełożoną! To są dwa różne stosunki służbowe!

- Ja tam się na tym nie znam, bądź jednak teraz cicho, bo próbuję znaleźć nam kryjówkę! – syknęła Ametyst, rozglądając się po korytarzu. – Hmmm...- popatrzyła w górę. – Wiem! Idziemy na piętro!

- Jak chcesz to zrobić? Nie jesteś Lapis Lazuli, nie masz skrzydeł! A zanim dobiegniemy do schodów, to nas namierzy!

- A tak. – odparła filoetowa dziewczynka, rzucając Perłą w górę.

- CO? – wrzasnęła służąca, orientując się, że jest właśnie w powietrzu. Wylądowała na łokciach, za balustradą na piętrze. Zaraz potem dołączyła do niej Ametyst.

- Zwariowałaś? – pisnęła przerażona służka, ale drugi klejnot zasłonił jej usta ręką. – Ciii! Biała przechodzi pod nami. Lepiej żeby nas nie usłyszała. Tamta, dalej jeszcze wystraszona, kiwnęła głową. Przykucnęły przy balustradzie i ostrożnie obserwowały Perłę, która rozglądała się zezłoszczona.

- No to po mnie! – jęknęła służąca Różowej, ukrywszy twarz w dłoniach. – W najlepszym przypadku odbiorą mnie mojej pani a w najgorszym rozbiją! I tak i tak zostanę srogo ukarana.

- A, to ty do Różowej należysz! – szepnęła do niej Ametyst. – No tak, symbol. – stuknęła lekko klejnocik na jej sukience.

- Tak i co?

- Lepiej trafić nie mogłaś! Ona jest bardzo luzacka. Na pewno cię nie ukarze a jeśli już to lekko.

- Pominąwszy fakt, że nie wiem co to znaczy ,,luzacka", to nie ona mnie ukarze, tylko Biała. W końcu to jej Perła mnie widziała.

- Aaa...nie pomyślałam o tym. – zmartwiła się fioletowa dziewczynka. – ale spoko, poczekamy zobaczymy.

Służąca naczelnej Diament przestała szukać uciekinierek i zwróciła uwagę na rozrzucone wszędzie dokumenty. Zaczęła je zbierać.

- Musze tam iść. – wymamrotała służąca Różowej, zwracając uwagę na ten widok. – Jakby na to nie patrzeć, uciekłam ze służby. A to jest straszna zbrodnia.

- Na pewno to konieczne? Możesz nie być tam bezpieczna.

- I nie będę, ale to lepsze niż uciekać. Doceniam, że chciałaś mi pomóc, ale z tym muszę sobie poradzić sama. – uśmiechnęła się słabo do przyjaciółki i zeszła cichutko na dół. Wyglądało to jakby sfrunęła z samej góry. Ametyst nie potrafiła się temu nadziwić. – Łał! Takie rzeczy udają się chyba tylko Perłom.

Służąca podeszła do klęczącej i sprzątającej koleżanki. – H...hej? M...może ja to wezmę? – spytała, lekko się trzęsąc.

- TY! Gdzieś ty była?! – wrzasnęła Biała głosem Diament. Różowa aż się wzdrygnęła. No tak, w końcu tamta w pełni ją kontrolowała. – Przez twoje wybryki jesteśmy spóźnione i przez to NEPERFEKCYJNE! W dodatku przyjaźnisz się z żołnierzem! To zakazane! Wiem o wszystkim i nie myśl, że ujdzie c to na sucho.

- Super. Nie spodziewałam się niczego innego. – westchnęła w myśli służaca Różowej, a raczej mająca nadzieję, że nią dalej zostanie.

Weszły do Sali z dokumentami. Dziewczynka od razu poczuła przeszywający wzrok Przewodniczącej Rady na sobie. Zadrżała i szybko położyła teczki na stole. Skłoniła się i podbiegła, by stanąć koło tronu swojej pani. Bała się strasznie, że to jej ostatnie chwile. Czemu Ametyst musiała się pojawić akurat w tej niefortunnej chwili? I jeszcze ją tak obściskiwała! - O rany! To koniec! – służąca skryła twarz w dłoniach. Różowa Diament zauważyła ten gest rozpaczy i przysunęła się trochę w jej kierunku.

- Wszystko gra Perło? – zapytała cicho z troską w głosie. Jej rozmówczyni od razu stanęła prosto i uśmiechnęła się jakby było wspaniale. – N-nic poważnego się nie stało, mój Diamencie! – wyjąkała. Po chwili zorientowała się jednak, że nie powinna kłamać i szepnęła jeszcze raz, gdy ta się już odsuwała z nieufnym wyrazem twarzy. – Tak naprawdę jest bardzo źle.

- Różowa Diament, czy mogłabyś uważać? – wrzasnęła Biała, aż zatrzęsły się ściany.

- O-oczywiście, ale chyba mogę porozumieć ze swoją Perłą?

- Nie w trakcie posiedzenia! Musisz się wypowiedzieć, ale na temat tego dokumentu, który właśnie przeczytałyśmy! No to słuchamy. – Przewodnicząca splotła dłonie i założyła nogę na nogę.

- Eeeem...Przepraszam, nie słuchałam. – przyznała najmniejsza z Diamentów, spuszczając głowę.

- Bo zamiast nas słuchać, wolałaś rozmawiać ze swoją służącą! – zagrzmiała Biała, pieronując wzrokiem współwładczynię. Różowa westchnęła. – Dobrze, to już się więcej nie powtórzy.

- No ja myślę. – wtrąciła majestatycznie Biała i odwróciła się od niej. – Niech Żółta streści jeszcze raz treść dokumentu, proszę. Bo KTOŚ nie potrafi się skupić nawet na pięć minut!

Niebieska popatrzyła z lekkim rozczarowaniem na Różową. Perła zrobiła się niebieska ze wstydu i wierciła się nerwowo, patrząc w dół. Chciała już wszystko powiedzieć swojej pani, żeby pomogła jej znaleźć rozwiązanie, lecz chyba nie da rady. W takim razie Różowa dowie się tego od samej Białej i obawia się, że to wcale nie będzie obiektywne. – Może powinnam przyjąć propozycję Ametyst? – pomyślała gorączkowo dziewczynka. Po chwili jednak zanegowała tą myśl. – Nie, to byłoby po prostu tchórzostwo, poza tym kto by pomyślał, żeby Perła uciekała od swojej pani? Nie mogłaby jej tak zostawić! To jeszcze gorsze przewinienie niż przyjaźń z żołnierką!

- Mojej służącej coś się stało. – pomyślała Diament, przypatrując się trzęsącej osóbce. – Mam tylko nadzieję, że nie jest to poważne. Dziewczynka cały czas się denerwowała, co to będzie po obradach Rady. Na pewno zostanie wezwana go gabinetu Białej. Oby tylko nie dostał się jej pani za niesubordynację służącej. Co powinna zrobić? Chyba błagać o wybaczenie i zapewniać, że już nigdy nie pozwoli sobie na rozmowę z żołnierką. Tak zrobiłaby każda prawidłowo zrobiona Perła. Dlaczego więc czuła się tak źle, gdy o tym myślała? Czemu nie potrafiła przemóc się do powiedzenia tego nawet w duchu? Czy coś z nią nie tak? Przecież gdyby to zrobiła, to istniałaby możliwość dostania mniejszej kary, a Różowa Diament nie miałaby przez nią tylu problemów. Nawet po uwzględnieniu plusów tego rozwiązania nie dała rady się do tego zmusić.

Przystając na to, skrzywdziłaby Ametyst! Ta mała żołnierka nie miałaby już nikogo do poważnej rozmowy i znowu obracałaby się w kręgu zabaw i bijatyk. Znowu czułaby się samotna. – dziewczynka przycisnęła dłoń zwiniętą w pięść do klatki piersiowej. – Tylko ja jestem w stanie zapewnić jej radość. Kim bym była, odbierając jej to, tylko ze względu na swoją skórę? – pomyślała. Gdyby zapewniła władczynię, że więcej nie będzie spotykać się z Ametyst, nie mogłaby już spojrzeć na samą siebie w lustrze.

- Dobrze, to już chyba tyle na dzisiaj. – wypowiedź Białej przerwała jej przemyślenia i spowodowała nawrót paniki. Naczelna Diament wstała ze swojego tronu i majestatycznie zeszła na dół. Różowa obserwowała ją przez chwilkę nim szepnęła – a ta znowu szpanuje.

- Perło Różowej, chcę cię za moment widzieć w swoim gabinecie. Czy jasno się wyraziłam? – spytała lodowatym tonem, nawet nie odwracając się w stronę dziewczynki.

- Ojej, coś ty zmalowała? – zmartwiła się Diament, głaszcząc przestraszoną służącą.

- I Różowa, potem poproszę też ciebie. – dokończyła władczyni, wychodząc.



W przerwie od licencjatu udało mi się napisać kolejny rozdział. Dawno nie publikowałam tego ff, więc mam nadzieję, że z radością go przeczytacie.

~MadokaAi

21.05.20

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro