Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 ROZDZIAŁ


Ametyst czuła się obserwowana i to już któryś dzień z kolei. Nie było to komfortowe oraz na pewno nie pomagało jej się skoncentrować na robieniu swoich zadań. Niepokojące.

Musiała rozdzielić się na moment z Jaspis, więc starała się zachowywać jeszcze ostrożniej niż dotychczas. Ale kto mógłby chcieć coś jej zrobić? Przecież nie ma wrogów. W sumie przyjaciół też nie. Jedyną osobą, z którą rozmawiała w przeciągu paru dni, była jej towarzyszka patrolów. Wczoraj, to nawet nie rozmawiały, tylko Jaspis wrzeszczała na nią przez dwie bite godziny, za chwilkę niesubordynacji w związku z tą złapaną Perłą. Ale zrobiło jej się biedaczki żal, bo była taka wystraszona. Ametyst nie chciała, żeby bała się ich. To nie w porządku straszyć inne klejnoty, lecz do tej pory próbowała wymyśleć powód dlaczego ta delikatna istotka podglądała ją i Jaspis zza kolumny i nie mogła znaleźć żadnego wytłumaczenia. Przecież na pewno nie chodziło o nią. Kto by się zainteresował niedorosłym Ametystem?

Tak, pewnie szpiegowała Jaspis. Z drugiej strony, bała się jej. To nie pasowało.

Teraz również miała wrażenie, że ktoś ją śledzi i to tak mocne, że aż wypalało jej skórę.

- O rety! – pomyślała spanikowana. Rozejrzała się jeszcze raz, uważniej, ale znowu nikogo nie zauważyła.

Przełknęła ślinę. To się robi więcej niż niepokojące – przerażające.

Chyba nic się nie stanie, jak przeszuka miejsca, w których można się ukryć, prawda? W końcu jej partnerka kazała jej sprawdzać podejrzane sytuacje. Będzie mieć wtedy pewność, że to wrażenie sobie po prostu wmówiła, albo że rzeczywiście ktoś się ukrywa.

...

- Ja nie mogę, jaka ona urocza! – pisnęła szeptem Różowy Diament, kicając na wyższym piętrze, przy balustradzie i obserwując zza zabudowanej części małą, fioletową istotkę. – I nie wygląda na tak zadufaną w sobie jak ta wczorajsza Jaspis. – aż prychnęła na to wspomnienie. – Byłaby świetną towarzyszką dla Perły.

Tylko jak to zrobić? Mogłabym zaaranżować ich niby ,,przypadkowe" spotkanie i jakoś zmusić, żeby zaczęły rozmawiać, ale nie wiem czy zdałoby to egzamin.

Jest jeszcze ta Jaspis...trzeba coś z nią zrobić, bo bruździ.

...

Perła stała na swojej pozycji za kolumną. Nie za bardzo rozumiała dlaczego jej pani wymyśliła rozdzielenie się i sama poszła na górę, ale wolała się nie dopytywać. Gdyby chciała, to sama by jej powiedziała.

Czuła się trochę głupio. Jakby je ktoś teraz zobaczył, to na pewno powiadomiłby Diamenty o tym, że Różowa bawi się z Perłą w jakieś dziwne gry i straszy żołnierzy. Bo widziała przestrach Ametyst – była niespokojna i rozglądała się cały czas na boki. Raz o mało nie zauważyła służki, która cudem skryła się w cieniu.

- W końcu mnie znajdzie. – pomyślała, obserwując jej zachowanie. Westchnęła cichutko na swoją sytuację i dalej stała za kolumną. – Do czego to doszło? – pomyślała zdruzgotana. Jednak była jedna dobra rzecz w tym co się teraz działo. Dzięki tej ,,zabawie" jej pani ukrywała się przed karą, którą chciały zarządzić jej współwładczynie. Gorzej jak je znajdą – trudno bowiem wytłumaczyć dlaczego dręczą Ametyst.

- Ciekawe czemu nie przyszła dziś z Jaspis. – pomyślała przelotnie dziewczynka. Wychyliła się lekko i właśnie w tej chwili fioletowa żołnierka się odwróciła.

Perła pisnęła i od razu wróciła z prędkością światła za kolumnę. – M-mam nadzieję, że mnie nie zauważyła! – szepnęła do siebie z przestrachem. – Ale dobrze się stało. To się nie ma prawa udać! Lepiej się wycofać, póki nie jest za późno. – pomyślała cierpko. Różowy Diament chciała dobrze, ale nawet lepiej niż służka znała zasady obowiązujące na Homeworld i wiedziała, że nie ma szans, żeby służba zaprzyjaźniła się z żołnierzem.

Westchnęła i odwróciła się, by ostatni raz zobaczyć obiekt jej zainteresowania

i...

Ametyst stała tak blisko niej, że ich nosy prawie się stykały.

- Hej! – zawołała fioletowy klejnot. – Zauważyłam, że mnie obserwujesz. Jak masz na imię?

- Iiiii! – pisnęła Perła, aż upadając na ziemię z ciężkiego szoku.

- Oj, przepraszam! Nie chciałam cię przestraszyć.- wyciągnęła do niej rękę. – Proszę.

Dziewczyna spojrzała na dłoń z niedowierzaniem. Ktoś jej pomaga?

- No? – Ametyst zauważyła jej niezdecydowanie. – Złap moją rękę.

- D-dobrze. – wymamrotała jej rozmówczyni i wstała.

- To czekam na odpowiedź na moje pytanie. – uśmiechnął się zachęcająco Fiolecik.

- N-nazywam się Perła. – pisnęła nieśmiało dziewczynka. Po co ona się pyta jej o takie rzeczy? Przecież to na pierwszy rzut oka widać! Jak się nie domyśliła po specyficznym ostrym nosie jakie mają perły, po krótkich włosach i ogólnym wyglądzie, to teraz już wie i na pewno zaraz odejdzie! Zacisnęła powieki, żeby nie musieć na to patrzyć.

- O! Diamenty, heh? – jej mówczyni oparła ręce na biodrach, wcześniej przyglądając się jej górze sukienki, gdzie miała naszyty ten właśnie klejnot w kolorze różowym. – To wysoko jesteś!

- C.O? – takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Prawie upadła, gdy to usłyszała.

- No...służysz Diamentom, nie? A to najwyższa władza! Więc sam fakt, że pozwalają na to, oznacza twoją ważność.

- Eeee...Ale ja jestem tylko Perłą...- powiedział cicho biały klejnot, spuszczając głowę.

- Ale Diamentową!- dokończyła z dumą Ametyst i skrzyżowała ręce na piersiach. – Nie umniejszaj swojej wartości.

Nastała chwila ciszy. Zaraz potem fioletowa zaczęła mówić, jakby źle się czuła, że jest tak cicho. – A w ogóle to dobrze, że cię widzę! Chciałam wyrazić głębokie zasmucenie wczorajszą sytuacją. Nie wiedziałam jak ci pomóc, a Jaspis jest...no właśnie. – wzruszyła ramionami. – Krzyczała na mnie później, że ośmieliłam się przerwać jej monolog.

- Nie lubisz jej? – zapytała się z nadzieją służąca.

- Duh, oczywiście, że nie! – niższa machnęła ręką. – Kto by ją lubił? Jest strasznie arogancka i jedyne co ją interesuje, to walka. A ja chciałabym coś jeszcze innego robić niż naparzać się z wrogami.

- Naparzać się. – uśmiechnęła się krzywo Perła. – Strasznie dziwne słowo.

- Ne znasz go? – zdziwiła się szczerze Ametyst. – A no tak! Diamenty! – poprawiła się zaraz. – One pewnie mówią językiem literackim, bez kolokwializmów i błędów językowych. – Machnęła ręką. – To ja cię zaraz panno delikatna nauczę trochę ciekawych wyrazów. Na pewno zabłyśniesz przed swoją panią, którakolwiek z Diamentów to jest. – puściła do niej oko. – No chyba, że to Biała, to słabo. Słyszałam, o niej straszne rzeczy.

- A wiem, wiem. Na szczęście nie jestem od niej. Gdybym była, to byś nawet ze mną nie porozmawiała. Ona uwielbia używać swojego promienia i upodobniać w ten sposób klejnoty do siebie. Boją się jej nawet Niebieska i Żółta.

- No to nieźle! – mruknęła fioletowa żołnierka. – Cieszę się więc, że jesteś normalna. W końcu mogę z kimś powymieniać myśli. Strasznie jestem rad z tego spotkania! – złapała za ręce Perłę i zakręciła się z nią. – Siedziałam za długo w Przedszkolu i marzyłam, żeby ktokolwiek przyszedł i chociaż potowarzyszył mi w pierwszych chwilach, kiedy wyszłam.

- Oj, bardzo mi przykro. – powiedziała tylko jej rozmówczyni, bo nie wiedziała co może oprócz tego powiedzieć. Nie przeżyła czegoś takiego, od razu została jej przydzielona właścicielka.

- Spokojnie, jakoś dotrwałam do tego momentu, nie? –zaśmiała się nerwowo Ametyst.

- No tak, ale to przecież nie oznacza, że nie było ci wtedy przykro. – odpowiedziała delikatnie dziewczynka.

- Oczywiście, że nie, lecz nie mówmy już o tym. Skupmy się na weselszych rzeczach, w końcu po raz pierwszy raz się spotykamy. To ty mnie cały czas podglądałaś, mogę wiedzieć czemu?

- Wy-wydawałaś mi się ciekawa. Widywałam dużo Ametystów, ale nigdy tak małych jak ty. Wyglądasz zupełnie inaczej niż reszta.

- Czyli to wszystko z tego powodu, że jestem niedorostkiem? – fioletowa klejnot zaczęła wycierać oczy i pociągać nosem.

- J-ja nie chciałam cię obrazić! Bardzo miło się z tobą rozmawia, jesteś naprawdę miła i w ogóle dziękuję, że zechciałaś się do mnie odezwać! Przepraszam! – pisnęła dziewczynka i pobiegła za koleżanką, która odeszła od niej parę metrów. Tamta okręciła się momentalnie i wyższa wpadła jej w ramiona.

- Żartowałam głupolku! Dobrze wiem, że inni zwracają na mnie uwagę tylko z powodu mojego wyglądu. Nauczyłam się tym nie przejmować, ale dziękuję ci za dalsze słowa. Ty też jesteś fajna. Po raz pierwszy ktoś mnie nie wyśmiał za uczucie samotności w pierwszych chwilach życia. Uważali mnie za żałosną, że po co tak długo siedziałam i podobne słowa padały. Ej, chcesz się również jutro spotkać by porozmawiać? Mam patrol o tej samej porze co dzisiaj, ale uważaj, bo niestety będę z moją ,,drugą połówką", czyli Jaspis. – wykręciła usta w grymasie, a jej jasnofioletowe, aż do ziemi, włosy zafalowały. – Sądzę jednak, że uda mi się wyrwać na moment. Tylko doradzę ci żebyś wybrała lepszą kryjówkę. – puściła do niej oko. – Bo Jaspis jest mądrzejsza niż ja i na pewno cię znajdzie.

- D-dobrze. – wydusiła z siebie dziewczynka.

- No to ja się z tobą – choć dość niechętnie – żegnam, bo muszę pędzić na dalsze patrolowanie.

Służąca skinęła głową.

- W porządku Perło – nie – wiem - jakiego - Diamentu – ale – na pewno – nie – Białej. – machnęła jej ręką i pobiegła.

Dziewczynka została i popatrzyła się za nią. – Dziwne. Teraz, jak ze mną porozmawiała, to inaczej się zachowuje, jest bardziej rozluźniona. Przycisnęła dłonie do klatki piersiowej. –C o to za miłe uczucie? Nie potrafiła go określić, w końcu jak zwykła Perła miała znać radość z nawiązania przyjaźni?

- Udało ci się! – krzyknęła rozentuzjazmowana Różowa Diament, nachodząc ją od tyłu przytulając ją. – Jestem z ciebie dumna! Masz przyjaciółkę! Muszę przyznać, że jak cię zauważyła, to zamarłam!

- Eeee....dziękuję Mój Diamencie, ale zaraz mnie zgnieciesz! – ostrzegła swoją panią. Powoli uścisk większej klejnot zaczął powodować u niej ból.

- Przepraszam Perło! Jestem tak zachwycona twoim wyczynem, że zapomniałam się! Masz tak drobniutką budowę! Nie zrobiłam ci nic, prawda? – zaczęła ją oglądać z przestrachem na twarzy.

- Nic mi nie zrobiłaś, Mój Diamencie. – zapewniła ją służąca.

- Podziwiam twoje opanowanie! Gdyby mnie ktoś tak nakrył, to bym zwiała! – zaśmiała się Różowa.

- Ale czy to w porządku, że rozmawiałam z Ametystem jak równy z równym? – zaniepokoiła się Perła. – W końcu one są wysoko, a takie jak ja...

- A ty znowu o tym! Nie przejmuj się! Jakby co, ja cię będę kryć, że wykonywałaś tylko mój rozkaz!

- O nie! Nie chcę żebyś się narażała dla mnie! Nie jestem tego warta i...

- Perło!

- Dobrze Mój Diamencie! – pisnęła cicho upomniana dziewczynka. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro