4 ROZDZIAŁ
Ametyst czuła się obserwowana i to już któryś dzień z kolei. Nie było to komfortowe oraz na pewno nie pomagało jej się skoncentrować na robieniu swoich zadań. Niepokojące.
Musiała rozdzielić się na moment z Jaspis, więc starała się zachowywać jeszcze ostrożniej niż dotychczas. Ale kto mógłby chcieć coś jej zrobić? Przecież nie ma wrogów. W sumie przyjaciół też nie. Jedyną osobą, z którą rozmawiała w przeciągu paru dni, była jej towarzyszka patrolów. Wczoraj, to nawet nie rozmawiały, tylko Jaspis wrzeszczała na nią przez dwie bite godziny, za chwilkę niesubordynacji w związku z tą złapaną Perłą. Ale zrobiło jej się biedaczki żal, bo była taka wystraszona. Ametyst nie chciała, żeby bała się ich. To nie w porządku straszyć inne klejnoty, lecz do tej pory próbowała wymyśleć powód dlaczego ta delikatna istotka podglądała ją i Jaspis zza kolumny i nie mogła znaleźć żadnego wytłumaczenia. Przecież na pewno nie chodziło o nią. Kto by się zainteresował niedorosłym Ametystem?
Tak, pewnie szpiegowała Jaspis. Z drugiej strony, bała się jej. To nie pasowało.
Teraz również miała wrażenie, że ktoś ją śledzi i to tak mocne, że aż wypalało jej skórę.
- O rety! – pomyślała spanikowana. Rozejrzała się jeszcze raz, uważniej, ale znowu nikogo nie zauważyła.
Przełknęła ślinę. To się robi więcej niż niepokojące – przerażające.
Chyba nic się nie stanie, jak przeszuka miejsca, w których można się ukryć, prawda? W końcu jej partnerka kazała jej sprawdzać podejrzane sytuacje. Będzie mieć wtedy pewność, że to wrażenie sobie po prostu wmówiła, albo że rzeczywiście ktoś się ukrywa.
...
- Ja nie mogę, jaka ona urocza! – pisnęła szeptem Różowy Diament, kicając na wyższym piętrze, przy balustradzie i obserwując zza zabudowanej części małą, fioletową istotkę. – I nie wygląda na tak zadufaną w sobie jak ta wczorajsza Jaspis. – aż prychnęła na to wspomnienie. – Byłaby świetną towarzyszką dla Perły.
Tylko jak to zrobić? Mogłabym zaaranżować ich niby ,,przypadkowe" spotkanie i jakoś zmusić, żeby zaczęły rozmawiać, ale nie wiem czy zdałoby to egzamin.
Jest jeszcze ta Jaspis...trzeba coś z nią zrobić, bo bruździ.
...
Perła stała na swojej pozycji za kolumną. Nie za bardzo rozumiała dlaczego jej pani wymyśliła rozdzielenie się i sama poszła na górę, ale wolała się nie dopytywać. Gdyby chciała, to sama by jej powiedziała.
Czuła się trochę głupio. Jakby je ktoś teraz zobaczył, to na pewno powiadomiłby Diamenty o tym, że Różowa bawi się z Perłą w jakieś dziwne gry i straszy żołnierzy. Bo widziała przestrach Ametyst – była niespokojna i rozglądała się cały czas na boki. Raz o mało nie zauważyła służki, która cudem skryła się w cieniu.
- W końcu mnie znajdzie. – pomyślała, obserwując jej zachowanie. Westchnęła cichutko na swoją sytuację i dalej stała za kolumną. – Do czego to doszło? – pomyślała zdruzgotana. Jednak była jedna dobra rzecz w tym co się teraz działo. Dzięki tej ,,zabawie" jej pani ukrywała się przed karą, którą chciały zarządzić jej współwładczynie. Gorzej jak je znajdą – trudno bowiem wytłumaczyć dlaczego dręczą Ametyst.
- Ciekawe czemu nie przyszła dziś z Jaspis. – pomyślała przelotnie dziewczynka. Wychyliła się lekko i właśnie w tej chwili fioletowa żołnierka się odwróciła.
Perła pisnęła i od razu wróciła z prędkością światła za kolumnę. – M-mam nadzieję, że mnie nie zauważyła! – szepnęła do siebie z przestrachem. – Ale dobrze się stało. To się nie ma prawa udać! Lepiej się wycofać, póki nie jest za późno. – pomyślała cierpko. Różowy Diament chciała dobrze, ale nawet lepiej niż służka znała zasady obowiązujące na Homeworld i wiedziała, że nie ma szans, żeby służba zaprzyjaźniła się z żołnierzem.
Westchnęła i odwróciła się, by ostatni raz zobaczyć obiekt jej zainteresowania
i...
Ametyst stała tak blisko niej, że ich nosy prawie się stykały.
- Hej! – zawołała fioletowy klejnot. – Zauważyłam, że mnie obserwujesz. Jak masz na imię?
- Iiiii! – pisnęła Perła, aż upadając na ziemię z ciężkiego szoku.
- Oj, przepraszam! Nie chciałam cię przestraszyć.- wyciągnęła do niej rękę. – Proszę.
Dziewczyna spojrzała na dłoń z niedowierzaniem. Ktoś jej pomaga?
- No? – Ametyst zauważyła jej niezdecydowanie. – Złap moją rękę.
- D-dobrze. – wymamrotała jej rozmówczyni i wstała.
- To czekam na odpowiedź na moje pytanie. – uśmiechnął się zachęcająco Fiolecik.
- N-nazywam się Perła. – pisnęła nieśmiało dziewczynka. Po co ona się pyta jej o takie rzeczy? Przecież to na pierwszy rzut oka widać! Jak się nie domyśliła po specyficznym ostrym nosie jakie mają perły, po krótkich włosach i ogólnym wyglądzie, to teraz już wie i na pewno zaraz odejdzie! Zacisnęła powieki, żeby nie musieć na to patrzyć.
- O! Diamenty, heh? – jej mówczyni oparła ręce na biodrach, wcześniej przyglądając się jej górze sukienki, gdzie miała naszyty ten właśnie klejnot w kolorze różowym. – To wysoko jesteś!
- C.O? – takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Prawie upadła, gdy to usłyszała.
- No...służysz Diamentom, nie? A to najwyższa władza! Więc sam fakt, że pozwalają na to, oznacza twoją ważność.
- Eeee...Ale ja jestem tylko Perłą...- powiedział cicho biały klejnot, spuszczając głowę.
- Ale Diamentową!- dokończyła z dumą Ametyst i skrzyżowała ręce na piersiach. – Nie umniejszaj swojej wartości.
Nastała chwila ciszy. Zaraz potem fioletowa zaczęła mówić, jakby źle się czuła, że jest tak cicho. – A w ogóle to dobrze, że cię widzę! Chciałam wyrazić głębokie zasmucenie wczorajszą sytuacją. Nie wiedziałam jak ci pomóc, a Jaspis jest...no właśnie. – wzruszyła ramionami. – Krzyczała na mnie później, że ośmieliłam się przerwać jej monolog.
- Nie lubisz jej? – zapytała się z nadzieją służąca.
- Duh, oczywiście, że nie! – niższa machnęła ręką. – Kto by ją lubił? Jest strasznie arogancka i jedyne co ją interesuje, to walka. A ja chciałabym coś jeszcze innego robić niż naparzać się z wrogami.
- Naparzać się. – uśmiechnęła się krzywo Perła. – Strasznie dziwne słowo.
- Ne znasz go? – zdziwiła się szczerze Ametyst. – A no tak! Diamenty! – poprawiła się zaraz. – One pewnie mówią językiem literackim, bez kolokwializmów i błędów językowych. – Machnęła ręką. – To ja cię zaraz panno delikatna nauczę trochę ciekawych wyrazów. Na pewno zabłyśniesz przed swoją panią, którakolwiek z Diamentów to jest. – puściła do niej oko. – No chyba, że to Biała, to słabo. Słyszałam, o niej straszne rzeczy.
- A wiem, wiem. Na szczęście nie jestem od niej. Gdybym była, to byś nawet ze mną nie porozmawiała. Ona uwielbia używać swojego promienia i upodobniać w ten sposób klejnoty do siebie. Boją się jej nawet Niebieska i Żółta.
- No to nieźle! – mruknęła fioletowa żołnierka. – Cieszę się więc, że jesteś normalna. W końcu mogę z kimś powymieniać myśli. Strasznie jestem rad z tego spotkania! – złapała za ręce Perłę i zakręciła się z nią. – Siedziałam za długo w Przedszkolu i marzyłam, żeby ktokolwiek przyszedł i chociaż potowarzyszył mi w pierwszych chwilach, kiedy wyszłam.
- Oj, bardzo mi przykro. – powiedziała tylko jej rozmówczyni, bo nie wiedziała co może oprócz tego powiedzieć. Nie przeżyła czegoś takiego, od razu została jej przydzielona właścicielka.
- Spokojnie, jakoś dotrwałam do tego momentu, nie? –zaśmiała się nerwowo Ametyst.
- No tak, ale to przecież nie oznacza, że nie było ci wtedy przykro. – odpowiedziała delikatnie dziewczynka.
- Oczywiście, że nie, lecz nie mówmy już o tym. Skupmy się na weselszych rzeczach, w końcu po raz pierwszy raz się spotykamy. To ty mnie cały czas podglądałaś, mogę wiedzieć czemu?
- Wy-wydawałaś mi się ciekawa. Widywałam dużo Ametystów, ale nigdy tak małych jak ty. Wyglądasz zupełnie inaczej niż reszta.
- Czyli to wszystko z tego powodu, że jestem niedorostkiem? – fioletowa klejnot zaczęła wycierać oczy i pociągać nosem.
- J-ja nie chciałam cię obrazić! Bardzo miło się z tobą rozmawia, jesteś naprawdę miła i w ogóle dziękuję, że zechciałaś się do mnie odezwać! Przepraszam! – pisnęła dziewczynka i pobiegła za koleżanką, która odeszła od niej parę metrów. Tamta okręciła się momentalnie i wyższa wpadła jej w ramiona.
- Żartowałam głupolku! Dobrze wiem, że inni zwracają na mnie uwagę tylko z powodu mojego wyglądu. Nauczyłam się tym nie przejmować, ale dziękuję ci za dalsze słowa. Ty też jesteś fajna. Po raz pierwszy ktoś mnie nie wyśmiał za uczucie samotności w pierwszych chwilach życia. Uważali mnie za żałosną, że po co tak długo siedziałam i podobne słowa padały. Ej, chcesz się również jutro spotkać by porozmawiać? Mam patrol o tej samej porze co dzisiaj, ale uważaj, bo niestety będę z moją ,,drugą połówką", czyli Jaspis. – wykręciła usta w grymasie, a jej jasnofioletowe, aż do ziemi, włosy zafalowały. – Sądzę jednak, że uda mi się wyrwać na moment. Tylko doradzę ci żebyś wybrała lepszą kryjówkę. – puściła do niej oko. – Bo Jaspis jest mądrzejsza niż ja i na pewno cię znajdzie.
- D-dobrze. – wydusiła z siebie dziewczynka.
- No to ja się z tobą – choć dość niechętnie – żegnam, bo muszę pędzić na dalsze patrolowanie.
Służąca skinęła głową.
- W porządku Perło – nie – wiem - jakiego - Diamentu – ale – na pewno – nie – Białej. – machnęła jej ręką i pobiegła.
Dziewczynka została i popatrzyła się za nią. – Dziwne. Teraz, jak ze mną porozmawiała, to inaczej się zachowuje, jest bardziej rozluźniona. Przycisnęła dłonie do klatki piersiowej. –C o to za miłe uczucie? Nie potrafiła go określić, w końcu jak zwykła Perła miała znać radość z nawiązania przyjaźni?
- Udało ci się! – krzyknęła rozentuzjazmowana Różowa Diament, nachodząc ją od tyłu przytulając ją. – Jestem z ciebie dumna! Masz przyjaciółkę! Muszę przyznać, że jak cię zauważyła, to zamarłam!
- Eeee....dziękuję Mój Diamencie, ale zaraz mnie zgnieciesz! – ostrzegła swoją panią. Powoli uścisk większej klejnot zaczął powodować u niej ból.
- Przepraszam Perło! Jestem tak zachwycona twoim wyczynem, że zapomniałam się! Masz tak drobniutką budowę! Nie zrobiłam ci nic, prawda? – zaczęła ją oglądać z przestrachem na twarzy.
- Nic mi nie zrobiłaś, Mój Diamencie. – zapewniła ją służąca.
- Podziwiam twoje opanowanie! Gdyby mnie ktoś tak nakrył, to bym zwiała! – zaśmiała się Różowa.
- Ale czy to w porządku, że rozmawiałam z Ametystem jak równy z równym? – zaniepokoiła się Perła. – W końcu one są wysoko, a takie jak ja...
- A ty znowu o tym! Nie przejmuj się! Jakby co, ja cię będę kryć, że wykonywałaś tylko mój rozkaz!
- O nie! Nie chcę żebyś się narażała dla mnie! Nie jestem tego warta i...
- Perło!
- Dobrze Mój Diamencie! – pisnęła cicho upomniana dziewczynka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro