2 ROZDZIAŁ
Jaspis zamarła z ręką uniesioną w górę. To ona pukała, gdy nagle usłyszała przeraźliwy trzask.
- Co jest? – wrzasnęła aż odsuwając się od drzwi. – Takiego huku to nigdy nie słyszałam!
Perła wyrwała się jej i przerażona wbiegła do pokoju Różowej. Nie musiała – jak pomarańczowy klejnot - czekać na pozwolenie, gdyż była służącą jednej z Diamentów.
Jaspis zajrzała ostrożnie przez otwarte za dziewczyną drzwi. Ujrzała totalne pobojowisko, szczątki czegoś, o czym nie wiedziała jakie może mieć zastosowanie.
Schwytana przez nią wcześniej Perła, tymczasem pomagała podnieść się Różowej, histeryzując i pytając się cały czas czy nic jej się nie stało. Służąca Niebieskiej natomiast ruszyła na pomoc swojej pani. Żółta wstała sama i od razu popatrzyła się wkurzona na najmniejszą Diament. – Czyś ty zgłupiała? Już nigdy nie wsiądę do żadnej pułapki, którą TY zrobiłaś! Mogłaś nas wszystkie poważnie zranić swoją niewiedzą! Istnieje jakiś powód dlaczego to określone klejnoty budują konstrukcje! Czy ty się nigdy nie nauczysz? Marsz odbywać karę!
- Żółta, może nie tak ostro...- zaczęła uspokajać ją Niebieska, patrząc błagalnie na swoją rozmówczynię. Tamta ją odepchnęła. – Nie! Posłuchałam cię, dałam jej szansę i jak na tym wyszłyśmy? Podpowiem ci! Nie za dobrze! A ostrzegałam! – wrzeszcząc, wyszła z pokoju, Nawet nie zaszczycając wzrokiem Jaspis.
- Spokojnie, udobrucham ją. – szepnęła jej towarzyszka do najmłodszej z Diamentów, idąc za Żółtą z pomieszczenia.
Zapadła cisza.
Chwilę później zakłócił ją płacz jedynej współwładczyni, która została. Jaspis się zjeżyła, a służąca od razu do niej doskoczyła z powrotem. – Nic ci się nie stało, Mój Diamencie? Boli coś?
- N-nie! A-ale z-znowu mi-minie parę ty-tygodni zanim z-zrobimy coś ra-razem! – wychlipała Różowa, trzęsąc się spazmatycznie. Odwróciła się do dziewczynki i mocno ją przytuliła. – Oh, Perło! Tyle czasu i pracy musiałam włożyć w to, żeby zgodziły się tu przyjść i w ogóle zerknąć na moje dzieło! Zawsze są zajęte! Te ich kolonie i rzeczy około związane z nimi! – tupnęła nogą. – Czasem wolałabym żeby ich w ogóle nie miały! – wrzasnęła, zostawiając służącą i wycierając oczy.
- Ekhem...- Jaspis zdecydowała pokazać, że jest, żeby czasem nie oberwać od władczyni. – Witam cię Różowy Diamencie! – olbrzymka złożyła ręce w ich znak. – Przepraszam, że weszłam tak bez pozwolenia, ale usłyszałam przeraźliwy hałas, a twoja...- przesunęła wzrok na służącą, która przysunęła się bardziej do swojej pani – Perła otworzyła drzwi i wbiegła, więc poszłam za nią. Ja wiem, że nie mam prawa tego robić, ale... - odchrząknęła. – W każdym razie przepraszam za najście.
Różowa spłonęła rumieńcem. Super, niech jeszcze więcej osób widzi jej płacz. – N-nic się nie stało. – wybąkała tylko. Nie chciała karać żołnierki. W końcu sama by tak zrobiła.
- Dziękuję za wyrozumiałość! – odetchnęła olbrzymka. – Nie zajmę dużo czasu. Chciałam tylko oznajmić , że twoja służąca szpiegowała mnie i moją towarzyszkę! Mam nadzieję, że jest to wystarczający powód by niepokoić Różowy Diament.
Władczyni popatrzyła się raz na Jaspis a raz na Perłę. – Yyym...Rozumiem...Porozmawiam z nią i wyjaśni mi dlaczego was podglądała.
- Dziękuję Diamencie. – uśmiechnęła się żołnierka. Widać było, że odetchnęła z ulgą.
- Możesz iść. – Różowa poczekała aż duży klejnot wykona rozkaz. I po tym zwróciła się do służącej Czemu to zrobiłaś? Akurat Jaspis to ostatnia osoba, którą bym szpiegowała. – zapytała dziewczynki.
- Ja tak naprawdę, to nie ją chciałam tylko jej towarzyszkę. Bo jest bardzo ciekawa. – wyjaśniła jednym tchem służąca i pochyliła głowę. – Przepraszam Mój Diamencie. Przyjmę każdą karę jaką mi dasz.
- Dlaczego sądzisz, że jest ona ciekawa? – zainteresowała się Różowa, kucając by być jej wzrostu. Bardzo zaintrygował ją fakt, że dziewczynka zainteresowała się kimś poza nią – jej panią. – Ej, nie płacz Perło! – odsunęła jej dłonie od twarzy. – Przecież nic się nie stało! Wszyscy jesteśmy cali – powiedzmy – i pałac nadal stoi.
- Chyba nie można tego powiedzieć o podłodze, Mój Diamencie. – wypowiedziała między szlochami służąca. Rzeczywiście podłoże było naruszone – i to dość sporo.
- Posprzątam tu! – pisnęła dziewczynka i już chciała pobiec po miotłę, gdy poczuła silne ręce na swoich ramionach, które przytrzymały ją w miejscu. Spanikowana, popatrzyła na swoją panią.
- Powinnaś mi ją pokazać! – wykrzyknęła podekscytowana Różowa. – Musi być wyjątkowa, skoro zwróciła twoją uwagę Perło!
Jej rozmówczyni zawstydziła się. – Ona jest taka, ale dlaczego to miałoby być przez sam fakt, że się nią zainteresowałam? Przecież nie jestem nikim ważnym. Dobrze o tym wiesz, Mój Diamencie. Jestem tylko Perłą. Twoją służącą.
- Ej, nie mów tak! – jej pani udała gniew.
- Ale to prawda...
- To rozkaz!
- Dobrze, Mój Diamencie. – przytaknęła dziewczynka nie rozumiejąc za bardzo reakcji swojej rozmówczyni.
- Może jutro? – spytała się nagle Różowa.
- Co jutro? Przepraszam, nie uważałam. – pochyliła głowę.
- No pokażesz mi tą twoją interesującą osóbkę. – Władczyni dała jej żartobliwego kuksańca w bok, na co tamta się wywaliła.
- D...dobrze. – wymamrotała, podnosząc się. – Chwileczkę! – zwróciła się do Diamentu. – przecież powiedziałaś Jaspis, że się tym zajmiesz, żebym więcej nie szpiegowała tej dwójki.
- A no fakt! Ojejku, zapomniałam! – zachichotała, w ogóle nie przejmując się tym, kobieta. – No to po prostu będziemy po prostu się przechadzać po korytarzu, akurat w tym czasie kiedy te żołnierki i tyle. – wzruszyła ramionami. – Jestem Diamentem, mnie nikt nic nie powie.
Perła zakasłała znacząco.
- Oprócz innych Diamentów...- dopowiedziała Różowa.
- Dopiero co pół godziny temu dostałaś kazanie od współwładczyń. – nieśmiało przypomniała dziewczynka.
- Wiem! Ale spokojnie, dam sobie z tym radę! Tyle razy to już przeżywałam, że jedno więcej nie zrobi różnicy.
- Ja nie chcę cię pakować w kłopoty. – mruknęła cicho służąca. – Bo jak to zrobię, to będę musiała zostać zastąpiona.
- O nie! Ja na to nie pozwolę! – wykrzyknęła z mocą jej pani, ale zaraz potem przygasła, bo przypomniała sobie, że już wcześniej odebrano jej Perłę – poprzedniczkę tej, którą miała teraz przy swoim boku. – Nie martw się, to tylko niewinny spacer! Nikt nie zorientuje się, że to tylko pretekst, by znów szpiegować Jaspis.
- Mam taką nadzieję Mój Diamencie. – westchnęła cicho służąca.
Hejka! Napisałam drugi rozdział i biorę się za poprawianie pierwszego. Pewna super osóbka pomogła mi, pisząc co mam źle, albo nielogicznie i teraz będę starać się to naprawić, by coś z tego fanfika dobrego powstało. Trzymajcie za mnie kciuki!
Do zobaczonka!
Jadę jutro po prezenty, bo przez te praktyki nie miałam czasu w ogóle na to. A Wy już kupiliście jakieś? Pochwalcie się!
~MadokaAi
13.12.19
Dziś rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Gdyby nie piosenka w radiu ( ,,Trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna"), to bym zapomniała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro