2. Start again
-OPAL-
Statek. Ciemność. Wojna. Ziemia. Strach. Ból. Zawroty głowy. Hałas. Cisza. Ludzie.
Nie, to nie ludzie.
Więc kim są? CZYM są?
Znów ten sam sen. Nie ważne gdzie śpię, on zawsze się pojawia. Jak mój duch. Jak wspomnienia, które nie chcą odpuścić.
Nie moje wspomnienia.
Więc czyje?
Za każdym razem gdy budzę się wystraszona budzi się też Steven. Gdy się poderwę, krzynkę on się budzi, a nie chcę psuć i jego nocy. Nie mogę spać dłużej na sofie w salonie ze względu na niego i na to, że jest wyjątkowo niewygodna.
Minął już miesiąc odkąd zamieszkałam u Klejnotów. Poznałam już wszystkich mieszkańców, ale czuję coś dziwnego do Lapis, jakby za każdym razem gdy ją mijam roso dziwne napięcię. Nie rozmawiałam z nią prawie wcale, ale dużo o niej wiedziałam - głównie z opowieści Perydot i Stevena, którzy mieli to szczęście lepiej ją poznać. Wydaje mi się, że Perydot zakochała się w Lazuli, ale to jeszcze niepotwierdzone. Po prostu sposób w jaki o niej opowiadała jest wyjątkowy, od razu czuć, że nie jest dla niej obojętna.
Granat budzi we mnie zaufanie. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłam, trochę się bałam, ale okazała się bardzo ciepłą i otwartą osobą. Jak czegoś nie jestem pewna, czy coś jest bardziej nie tak niż zwykle, to zawsze zgłaszam się do niej.
Ametyst jest... Ametyst jest zabawna, ale nie jestem w stanie się z nią dogadać. Z resztą chyba żadna z nas specjalnie tego nie chce. Nie przeszkadzamy sobie i rozmawiamy czasem (dajmy na to o jedzeniu) i tak jest dobrze.
Perła jest kimś kto budzi we mnie największe zainteresowanie. Zdecydowanie tęskni za Rose, która jest - a raczej była - matką Stevena. Ta cała relacja Stevena, Rose, Grega i Perły jest dość zawiła i sama do końca jeszcze jej nie rozumiem. Ale Perła mi kogoś przypomina. Kogoś ze snów-wspomnień, tak samo Rose - wydaje mi się, że widziałam ją, na którymś ze zdjęć mamy, ale przecież to głupie, prawda?
***
- Granat, czy mogę zamieszkać gdzieś indziej? - Podjęłam, gdy zobaczyłam, jak wychodzi ze swojego pokoju.
- Nie pasuje ci tu?
- Nie, oczywiście, że mi tu dobrze, ale chodzi o to, że nie chcę przeszkadzać Stevenowi w spaniu, a za każdym razem gdy zrywam się i on się budzi. - Wytłumaczyłam. - No i sofa jest niewygodna. - Dodałam ciszej i się uśmiechnęłam.
- Coś wymyślmy, może dobudujemy jakieś pomieszczenie, albo... może zamieszkasz w stodole z Lapis i Perydot? - Nie ukrywam, że ta opcja wydała mi się ciekawa, ale chyba jeszcze nie byłam gotowa. Przecież one były klejnotami i nie wyglądało na to, żeby jakoś specjalnie chciały się ze mną integrować.
- Nie ma tam kuchni, będę głodna. - Rzuciłam tylko, żeby się nie tłumaczyć.
- No cóż, to nie ma wyjścia - uśmiechnęła się i krzyknęła tak, żeby inni ją słyszeli - BUDUJEMY!
Paręnaście minut później mieliśmy już ekipę: Perydot i Perła - plany budowy; Granat i Ametyst - budowanie; Lapis - dobór kolorów i materiałów; ja, Steven i Connie - zdobywanie materiałów. Najtrudniejsze było znalezienie koloru farby, który Lazuli uważała za najodpowiedniejszy. Ten odcień niebieskiego nie był prawie sprzedawany, ale w końcu udało nam się znaleźć ostatnią puszkę w sklepie oddalonym o parę kilometrów od miasta.
Poszłam spać około trzeciej w nocy, ale klejnoty się nie poddawały. Connie nocowała dziś u Stevena, więc za każdym razem, gdy się budziłam słyszałam jak rozmawiają, czy oglądają.
Między siódmą a ósmą rano Perydot zaciągnęła mnie na wpół śpiącą prze korytarz prowadzący do łazienki, do nowo-wybudowanego pomieszczenia. Ściany były białe, a tuż przy podłodze i suficie biegła niebieska linia. No właśnie - podłoga była ze szkła, a gdy spojrzało się w dół widać było brzeg morza. Pokój dobudowany był do skały, która zastępowała jedną ze ścian. Sufit pokryty był granatową farbą i wyklejony setkami fluorescencyjnych gwiazdek. Zamiast łóżka była antresola w rogu, wypełniona poduszkami i kocami w odcieniach niebieskiego, a biurko i szafki były wykonane były z jasnego drewna.
- Jest pięknie! - Byłam zachwycona. - Nie wiedziałam, że można zrobić coś tak pięknego w jeden dzień!
- I noc. - Sprecyzowała Perła. - Jeśli nie musisz spać możesz zrobić znacznie więcej. - Uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam. Perydot zaśmiała się i mnie objęła. Po chwili do uścisku dołączyła cała reszta.
- A co to ma być?! Grupowe przytulasy beze mnie? - Zaśmiał się Steven i wskoczył na plecy Granat.
Teraz mogłam zacząć od nowa. Z nowymi osobami, nowym pokojem, nowym DOMEM.
***
Kiedy zbliżał się wieczór zebrałam trochę przekąsek i położyłam się na ziemi patrząc na pulsujące, morskie fale. Były kojące, zwłaszcza o tej porze. Byłam zmęczona i oczy zaczęły same mi się zamykać, jednak po chwili zaczęło dziać się coś dziwnego. Woda zaczęła miejscowo pulsować, stała się bardzo niespokojna. Potem usłyszałam krzyk. Wybiegłam po moich własnych schodach i zobaczyłam, że to Lapis. Klęczy w wodzie, która ją zalewa, krzyczy i płacze. Podbiegłam do niej i spróbowałam ją wyciągnąć, ale gdy się odwróciła zobaczyłam, że jej oczy są białe.
- Nie potrzebuję pomocy. - Zaburczała. - Idź.
- Nie chcę! Chcę ci pomóc. Powiedz, co jest nie tak?
- ODEJDŹ! Nie chcę zrobić ci krzywdy! - Ledwie dokończyła zdanie i zaczęła krzyczeć. Jej głos wdzierał się we mnie odbierając mi dech, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to nie jej głos - to prawdziwa woda wlewa się do moich płuc. Otacza mnie ze wszystkich stron i jest w każdym milimetrze mojego ciała. Chcę krzyczeć pomocy, wypłynąć, ale Lapis mnie trzyma. Chyba nie panuje nad sobą. Widzi jak opadam coraz niżej i gdy już tracę przytomność obejmuje mnie.
Ale jest za późno.
_________________
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania, jak zwykle. Przepraszam za przerwę, ale uprzedzałam, że będzie to publikowane nieregularnie. :)
Do napisania ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro