Rozdział 47
Zostałam sama. Wszyscy zostali zaczarowani. Co teraz? Poddać się? Przecież zaszłam już tak daleko. Mimo, że mam małe szanse, spróbuję. Dla mamy, ojca, Alexa, Austina, Roxany i... Michaela. Tak, zwłaszcza dla niego. Mimo, że znamy się jedynie ponad dwa tygodnie, coś do niego czuję. Wierzę, że się uda. Dla niego. Dla wszystkich.
Poszłam dalej i spotkałam kolejną zaporę. Tym razem były to lasery. Może i jestem zwinna, ale bez przesady. Powoli próbowałam prześlizgnąć się pomiędzy zabezpieczeniem, ale lasery były położone coraz bliżej siebie. Pamiętam, jak kiedyś Michael powiedział, że ja, nie jako Ana, tylko jako Annabella Green - księżniczka Siedmiu Królestw, potrafię wszystko. Zamknęłam oczy i próbowałam wyobrazić sobie cały tunel bez laserów. Modliłam się do taty, żeby mi jakoś pomógł. Po otwarciu oczu lasery zniknęły. Bałam się ruszyć, bo może zabezpieczenie zniknęło tylko z mojej głowy, a tak naprawdę jest tam nadal, niewidzialne. Na moim czole powoli gromadziły się kropelki potu. Byłam zdenerwowana, ale postanowiłam się uspokoić i zrobić pierwszy krok. Udało się. Po przejściu kilku, może kilkunastu metrów lasery nagle pojawiły się za mną. Na szczęście nie byłam już w ich zasięgu.
Została mi do pokonania jeszcze jedna zapora - życiowe wybory. Według instrukcji krasnala będę musiała podjąć wybór, który przeważy o mojej przyszłości. Muszę się poświęcić.
Pośrodku tunelu zauważyłam świecącą na fioletowo kulę unoszącą się w powietrzu. Powoli podchodziłam do niej. Gdy byłam już w odległości około jednego metra, kula przemówiła.
-Witaj! Jeśli tutaj doszedłeś, znaczy, że pokonałeś wcześniejsze dwa zabezpieczenia. Gratuluję. Połóż teraz rękę na mnie. - powiedziała. Czy wszystkie świecące przedmioty z tego świata mówią ludzkim głosem? Zrobiłam jak kazała. Czułam moc, jakąś niezidentyfikowaną siłę przepływającą przez moje ciało.
- Annabella Green - córka króla Brandona i śmiertelniczki Sunny. Przyjęłaś nazwisko po mamie niewiedząc na początku o tym, że twoim ojcem jest król Siedmiu Królestw. Od dawna trzy Królestwa próbowały zniszczyć cię tak jak twojego brata Davida - księcia. Pozostałe Królestwa broniły cię jak mogły byś przeżyła, aby mogły mieć nastepczynie tronu. Masz chłopaka Austina, lecz tak naprawdę jesteś zakochana w duchu Michaelu. Na plecach masz znak nieskończoności, tak jak twój brat i ojciec, który oznacza pochodzenie z Rodziny Królewskiej. Kochasz swoją przyjaciółkę Roxanę, która od zawsze cię wspierała. Mama, pomimo sprzeczek, jest dla ciebie najważniejsza. David jest wciąż w twojej pamięci, tęsknisz za nim. Nie chciałabyś aby nikomu z twojej rodziny coś się stało. - mówiła kula. Wiedziała o mnie wszystko.
- A teraz musisz wybrać: po powrocie do domu umrzesz albo ty, albo wszyscy twoi bliscy: mama, ojciec, jeśli oczywiście uda ci się go uratować, Austin, Michael, Alex, Roxana, David. Jaki jest twój wybór, Annabello?
Tego się nie spodziewałam. Ja czy oni? A jeśli zginę, kto po śmierci ojca będzie rządził Królestwami?
Po chwili odpowiedziałam drżącym głosem.
- Ja zginę.
12121212121212
To już pewne! Będzie dokładnie 50 rozdziałów + epilog :D
Przepraszam, ale nie będzie 2-giej części :c Nie chcę przeciągać :/
Jednak napiszę kolejną książkę - o to się nie martwcie :D
Ale nic, żyjmy chwilą :) Jak podobał się wam ten rozdział? ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro