Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26 "Kocham cię, Annabell"


Gdy wyszedł poczułam... złość! Nie było zawiedzenia, żalu, ani smutku. Tylko złość i gniew. Miałam ochotę po prostu krzyczeć! Uderzać we wszystko i wszystkich dookoła. Po chwili uspokoiłam się. Nie wiedziałam,co ze sobą zrobić, cały czas myślałam o tym, co sie stało kilkanaście minut temu. Co w nim takiego jest, że kocham go tak bardzo i jednocześnie tak bardzo mnie denerwuje? Nie mogę sobie wybić go z głowy. Dręczy mnie to. Jeszcze to, do czego zmusił Rox'anę tylko po to, żeby wzbudzić we mnie zazdrość... Aż tak mu zależy, żeby wkroczyć w moje życie? On jest duchem, a ja księżniczką żyjąca w normalnym świecie. Nie wiem, czy potrafiłabym być z duchem.
- Kochanie, zejdź na dół! - usłyszałam przerażony głos mamy. Zbiegłam szybko po schodach. Tak bardzo się przestraszyłam po tym, co sie ostatnio działo. Wbiegłam do kuchni, a tam... paląca się patelnia. Lepsze to niż się spodziewałam.
- Co ty znowu zrobiłaś? - zapytałam.
- Powiem ci wszystko, zaraz. Podaj mi szybko gaśnice. Trzeba to zgasić zanim spalimy dom. - pobiegłam po gaśnice i razem ugasiliśmy niewielki ogień.
- Na następny raz krzycz: ogień lub pożar. Chcesz żebym ja tu zawału dostała?- zapytałam. Mama spojrzała ma mnie i zaczela sie śmiać. Pogadałyśmy chwile i wróciłam do pokoju. Wróciłam do pokoju, a tam Michael! Nie wiedziałam, co robić, ale na szczęście to on przejął lekko niezręczną sytuacje.
- Musimy iść. Mamy mało czasu. Twój ojciec jest w coraz większym niebezpieczeństwie! - powiedział. Od razu zmarszczyłam czoło i z gniewem krzyknęłam:
- Mówiłam ci, że nie obchodzi mnie to!- nie chciałam sie znowu złościć, ale sama wieść o moim ojcu sama to we mnie wzbudza. Michael wziął mnie za ręke i pociągnął do siebie. Odrazu przypomniało mi sie jak na niego najechalam jeszcze tego samego dnia. Postanowiłam że powinnam przeprosić.
- Em... Michael... Ja... Przepraszam...! Nie powinnam na Ciebie tak...- i nagle Michael mnie pocałował. Poczułam motylki w brzuchu, w momencie, kiedy mnie objął i jeszcze bardziej do siebie przybliżył. Oficjalnie stwierdzam, że uwielbiam jak on to robi. Ja jestem w środku zdania, a on nagle zaczyna mnie całować. Zawsze zmienia obrót całej sytuacji i właśnie to w nim kocham. Michael jest tak nie przewidywalny, a jednocześnie uroczy, ale przecież nie mogę mu o tym powiedzieć. Muszę to wszystko przemyśleć dokładnie kilka razy zanim coś zrobię.
Gdy się ode mnie odsunął powiedział tylko trzy słowa:
-Kocham Cię, Annabell.

^-^-^-^-^-^-^-^-^-^

Witajcie!

Ostatnio nie miałam weny, ale moja suuuper koleżanka powiedziała, że mi pomoże. Dziękuję AngelikaSzumlak za napisanie tego rozdziału. Ja tylko poprawiłam drobne błędy i dopisałam zakończenie :))

Jeśli chcecie możecie pisać "Imaginy" do Opętanej. To znaczy podobne historie, albo na przykład wasze pomysły na dokończenie książki. Po prostu mają się tam znaleźć bohaterowie "Opętanej" :D. "Imaginy" mają mieć długość JEDNEGO rozdziału. Będę je oczywiście wstawiała do książki :))
Piszcie je w komentarzach, albo wysyłajcie na priv ^-^

Czekam :** i pozdrawiam♡♡♡

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro