♡four♡
- Wychodzę, mamo! – krzyknąłem do swojej rodzicielki, która aktualnie znajdowała się w kuchni.
- Gdzie idziesz, synku? – zapytała kobieta, wychodząc z kuchni. – Nie zostaniesz na obiedzie?
- Umówiłem się z kolegą. – powiedziałem, otwierając drzwi.
- Z Hoseokiem, tak?
- Umm.. Nie.. – podrapałem się po karku.
- Masz nowego kolegę?
- Można tak powiedzieć. – uśmiechnąłem się słabo.
- W takim razie miłego popołudnia, ale wróć na kolację, okej?
- Dobrze, mamo~ - zgodziłem się i wyszedłem z mieszkania.
Spokojnym krokiem ruszyłem w stronę centrum. Nie miałem zbyt daleko, dlatego nie musiałem iść na żaden przystanek z czego byłem zadowolony. Poza tym, pogoda była bardzo sprzyjająca, dlatego się zdecydowałem, że nie będę się spieszył i spacerkiem dotrę na miejsce spotkania.
Dalej nie mogłem uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Idę się spotkać na obiedzie z Min Yoongim, który do tego sam to spotkanie zaproponował. Można by powiedzieć, że nic nie zepsuje mi tego dnia!
Po kilkudziesięciu minutach siedziałem już na ławce w parku, w którym mieliśmy się spotkać. Siedziałem tak może od około 20 minut i dalej czekałem. Minęło kolejne 10.. Później 20 i powoli zaczynałem tracić wiarę. Przez głowę przeleciała mi myśl, że może on tylko tak sobie żartował z tym obiadem.
- No proszę, proszę! Park Homo Jimin! – krzyknął przechodzący obok mnie chłopak ze szkoły. – Patrzcie, on się pomalował! – zaśmiał się, a ja skuliłem się w sobie.
Wstałem z ławki i chciałem odejść, niestety drugi złapał mnie mocno za ramię i pchnął ponownie na ławkę przez co syknąłem z bólu, ponieważ się uderzyłam.
- Boli? Ojeju, przepraszam – zakpił jego towarzysz i zaczęli się ze mnie śmiać.
Byłem bliski płaczu, dlatego spuściłem głowę i słuchałem dalej rzucanych w moją stronę obelg.
Dziwak.
Pedał.
Ciota.
Homoś.
Idiota.
Męska dziwka.
Pedzio.
Kretyn.
Łajza.
- Ej, ziomek, on zaczął beczeć! – zaśmiał się ze mnie, a ja pociągnąłem nosem.
- Czy nie wyraziłem się jasno tydzień temu?
Uniosłem zamazany wzrok i popatrzyłem w bok. Znowu zostałem uratowany przez niego.
- H-hyung.. – szepnąłem.
- Yoongi, Ty serio będziesz go bronił? Przecież on jest inny. Nie zasługuje nawet na życie.
- Jedyną osobą która nie zasługuje na życie to jesteś Ty i jak się nie odpierdolisz od niego to Ci w końcu wyjebę. – powiedział nad wyraz spokojnie, ale było słychać w jego głosie nutę irytacji. – Macie trzy sekundy, żeby odejść, a jak nie to porozmawiacie z moimi pięściami.
- Dobra stary, zluzuj.
- Raz.
- Dobra, chodźmy.
- Dwa.
-Już idziemy sobie. – powiedział mój prześladowca i odszedł ze swoim kolegą.
- Przepraszam, że się spóźniłem. – usłyszałem od Yoongiego.
Jedyne na co mogłem się teraz zdobyć to przytaknięcie głową.
- Zaspałem i nie udało mi się przyjść wcześniej. – wytłumaczył.
- N-nie szkodzi – szepnąłem. – Nie musisz mi się tłumaczyć, przecież jestem nikim.
- Ej, nie mów tak. – mruknął. – Mówiłem Ci, żebyś się nie dawał tym bałwanom.
- W-wiem, ale ja nie umiem się postawić szepnąłem zażenowany.
Usłyszałem westchnięcie starszego chłopaka, przez co zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio.
- Chodźmy do knajpki na kim chi. – powiedział po chwili.
Uniosłem wzrok i popatrzyłem na chłopaka z niedowierzaniem.
- Co tak na mnie patrzysz? Umówiliśmy się przecież, chodź mochi.
***
- Hyung – zacząłem, odkładając pałeczki na bok.
- Hm? – mruknął, przeżuwając makaron.
- Mam py-pytanie.
- Nie krępuj się.
- B-Bo ja.. Umm.. Biorę udział w, yhm, konkursie.
- To fajnie, będziesz śpiewał?
- T-Tak, ale potrzebuję Twojej pomocy.
- To znaczy? Bo raczej nie jestem za bardzo utalentowany jeżeli chodzi o śpiew.
- P-po prostu potrzebuję kogoś, kto mógłby grać na jakimś instrumencie.
- Rozumiem. – przytaknął ruchem głowy.
- Czy mógłbyś grać na pianinie, kiedy będę śpiewał, hyung? – zapytałem z nadzieją w oczach.
♡♡♡
✉Polsat kochani 💕
Dawno nie robiłam Polsatu omo 😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro