Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

*Naruto pov*

 Po cudownie spędzonym, rodzinnym weekendzie znów wróciliśmy do rutyny. Kakashi jak co tydzień spóźniał się na zajęcia - nic nowego. Leżałem na ławce opierając głowę na ramionach, a Sakura bawiła się moimi włosami. Powoli zaczęło mijać studenckie piętnaście minut. Niecierpliwie spoglądałem na zegarek. Może tym razem faktycznie profesorek nie przyjdzie i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia opuścimy zajęcia?

- Nie licz na to. - mruknęła Sakura, spoglądając na mnie z rozbawieniem. 

- Ale o co ci chodzi ? - zapytałem udając, że nie wiem o co chodzi. Ta kobieta jak nic czyta mi w myślach. Nie wiem jak to robi, ale jestem tego pewien.

- Przecież widzę, że co chwilę sprawdzasz godzinę. Znasz Kakashiego, na sto procent przyjdzie. Jeszcze nigdy nie opuścił zajęć.

- O nie! Tu się nie zgodzę! - zaprzeczyłem, podnosząc się na łokciach. - A jak miał biegunkę, po zepsutym mleku ? 

- Dobra, raz. Czasami się zastanawiam gdzie ci profesorkowie mają rozum...

- Ej no musisz przyznać, że ten żart wyszedł Yamato. 

  Sakura w odpowiedzi tylko zaśmiała się dźwięcznie.   

Cała sytuacja miała miejsce w walentynki. Yamato podszywając się pod jakąś zakochaną w Kakashim kobiecie, zaserwował mu kawę niespodziankę z zepsutym mlekiem. Biedny Hatake spędził trzy dni w domu. Za to drewniak miał niezły ubaw z przyjaciela, dodatkowo opowiadając to nam. Ta dwójka uwielbiała robić sobie kawały, nawet przy uczniach. 

Mimowolnie uśmiechnąłem się na te wspomnienia. Jednak z mojej retrospekcji wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi, w których pojawił się siwowłosy. 
Spojrzenie na zegarek. Równiutko dwadzieścia minut spóźnienia.

- Przepraszam za spóźnienie, musiałem udać się do pani dziekan. - mówił Kakashi w pośpiechu, na co studenci obecni w sali tylko zaśmiali się cicho. - Co was tak bawi ? 

- Nowy rekord profesorze. Tylko dwadzieścia minut. - odezwał się gdzieś z końca auli Kiba. 

- Widzicie, dążę do perfekcji. - zaśmiał się nauczyciel. - Dobra koniec tego dobrego. Sprawdzam listę i zaczynam wykład. 

Dwie godziny słuchania tego faceta. Na szczęście Kakashi był jednym z tych belfrów, którzy potrafili zainteresować studenta. Nie czytał głupich i nudnych regułek z podręczników dla obłąkanych, ale opowiadał z pasją o danym temacie. Widać, że to było jego pasją.

Szybko upłynęło te sto pozostałych minut wykładu. Pośpiesznie zebrałem swoje rzeczy i w towarzystwie Sakury ruszyłem ku wyjściu. Jednak w progu zatrzymał mnie głos Hatake. 

- Naruto poczekaj chwilkę. 

- Tak ? - przystanęliśmy z różowowłosą, czekając na dalszą wypowiedź profesora. Siwowłosy podszedł do nas bliżej. Oparł się o swoje wielkie, orzechowe biurko i zaplótł ramiona na piersi. Szykuje się poważna rozmowa.

- Jak zapewne się domyślasz, masz najlepsze wyniki na moim przedmiocie. 

- Noooo... coś tak podejrzewam... - odpowiedziałem przeciągle, nerwowo drapiąc się po karku. 

- Mam dla ciebie propozycję. 

- W takim razie, ja może wyjdę... - usłyszałem cichy głos Sakury. Oszalała ! Nie wiadomo co chce mi zaproponować profesorek, może jakieś morderstwo, a ona chce mnie zostawić?! Uścisnąłem mocniej dłoń dziewczyny dając jej do zrozumienia, że ma tu ze mną zostać. 

Kakashi uśmiechnął się mrużąc przy tym charakterystycznie oczy. W sumie tylko po tym można było zauważyć, że się uśmiecha. W końcu maska zasłania jego usta.

- To nie będzie potrzebne. - odpowiedział mężczyzna.

Uff!

- A więc, co to za propozycja ? - zapytałem ostrożnie. 

- W następny poniedziałek rozpoczyna się wymiana studencka. Uczelnie wymieniają się na okres miesiąca najzdolniejszymi uczniami z drugiego lub trzeciego roku z danego przedmiotu. W tym czasie ci studenci odbywają pewien  rodzaj stażu, który nie ukrywam może mocno wpłynąć na ich dalszą przyszłość. Uczelnia z Sunagakure ma już kandydata na mój przedmiot, więc ja też muszę kogoś wybrać. Myślę, że jesteś idealnym kandydatem. 
Mój mózg przez dobrą minutę nie mógł zakodować informacji przekazanych przez Kakashiego. Jestem jakimś cholernym wybrańcem! Słyszałem o akcji wymiany studenckiej, ale nie wiedziałem, że trafi mi się taka szansa. Po tym stażu bez problemu dostanę dobrą pracę. Mogłem tylko pomarzyć o takim wyróżnieniu, a tu proszę! Marzenia się spełniają.

- Słyszałaś Sakurcia ?! - zwróciłem się cały rozanielony do różowowłosej. 

- Słyszałam. To wspaniała wiadomość. - odezwała się cicho. Jednak kiedy spojrzałem w stronę dziewczyny, mój entuzjazm minął. Na twarzy mojej ukochanej widniał smutny uśmiech. No tak. Miesiąc stażu równa się miesiąc rozłąki. Nie. Musiałem odmówić.

- Ja... Przepraszam, ale ja nie mogę przyjąć tej propozycji. - odpowiedziałem po chwili.

- Co ?! - Sakura była wyraźnie zaskoczona moją decyzją. 

- Na pewno Naruto ? Wiele stracisz. - zapytał ponownie Kakashi.

- Wiem, ale są rzeczy ważne i ważniej....

- Naruto jedzie. - przewała mi zdecydowanie Sakura. - Niech go profesor nie słucha. Głupoty plecie jak zawsze. Pojedzie. - dziewczyna uśmiechnęła się do nauczyciela. 

- Ale Sakurcia. To aż miesiąc. - zwróciłem się do ukochanej, podkreślając ostatnie dwa słowa. 

- Tylko miesiąc. Spokojnie, szybko zleci, a to jest dla ciebie szansa. Dam sobie radę. 

Odetchnąłem głębiej. Jakoś sobie tego nie wyobrażałem. Nie było dnia, żebyśmy chociaż na chwilę się nie widzieli z Sakurą. Byliśmy nierozłączni, a tu nagle miesiąc bez siebie. Przecież ja zwariuję bez tej wariatki! Jednak dobrze wiedziałem, że z nią nie wygram. 

Spojrzałem na Kakashiego, który cierpliwie czekał na moją odpowiedź. 

- Niech będzie. Jadę. 

Cóż...

Mam złe przeczucia...



***

Trochę krótki i spóźniony.

Jakoś nie potrafiłam się zebrać żeby go napisać. Przepraszam.

Za to mogę oficjalnie powiedzieć : ZACZYNA SIĘ !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro