Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Pytanie Kushiny podczas kolacji kompletnie mnie zaskoczyło, co prawie doprowadziło do mojego uduszenia. Kobieta sprawiała wrażenie jakby faktycznie nie wiedziała, czemu nas wszystkich to dziwi. Nie bardzo wiedziałam co mam powiedzieć. Widziałam po Naruto, że również był zakłopotany. Na szczęście uratował nas Minato, który w delikatny sposób dał jej do zrozumienia, że to nie czas i miejsce na takie rozmowy.

Po skończonym posiłku i umyciu naczyń, szybkim krokiem udałam się do pokoju Naruto. Musiałam ochłonąć.

Wyszłam na balkon, gdzie mogłam na spokojnie się odprężyć. Chłodny wiatr otulał moje ciało, tworząc na skórze gęsią skórkę, a włosy rozwiewał mi na wszystkie strony. Zamknęłam oczy, żeby móc się skupić. W sumie nigdy nie myślałam o tym jakby wyglądało moje życie z Naruto w bardziej poważny sposób. Małżeństwo, gromadka dzieci, dom z ogródkiem i biegający po nim pies. Wyobrażenia bywają piękne. Jednak to chyba jeszcze za wcześnie. Jak na razie musimy skupić się na wykształceniu. Najpierw kariera, potem dzieci.

- Mama ma bujną wyobraźnię. - usłyszałam za sobą znajomy męski głos.

Obróciłam się w stronę skąd dochodził. Naruto stał z rękami w kieszeniach, oparty o futrynę. Na jego twarzy gościł delikatny uśmiech. Odwzajemniłam go.

- I to bardzo. - zawtórowałam chłopakowi, otwierając ręce w geście zapraszającym do przytulenia.

Blondyn podszedł do mnie obejmując mnie szczelnie. Czułam jak bawi się moimi włosami, które znacznie podrosły i sięgały mi już do połowy pleców.
- Chyba powinnam je ściąć. - zagaiłam rozmowę.

- Absolutnie, nie. Są piękne i zabraniam ci je ścinać.

- O proszę, jakiś ty władczy.

- W końcu kto nosi spodnie w tym związku ? - zapytał pewnie, z cwaniackim uśmiechem. - A skoro to ja tutaj żądzę, to może... - dłonie chłopaka zjechały nieco niżej na moje biodra, ciągnąc mnie w stronę pokoju. Kiedy już byliśmy w pomieszczeniu Naruto zamknął nogą drzwi balkonowe, po czym usiadł na łóżko. Stałam przed nim, obejmując jego gładką twarz. Przygaszone światło robiło niesamowity klimat.

- Co może ? - szepnęłam zawadiacko.

- To może... - zaczął rozpinać guziki mojej błękitnej koszuli - Postaramy się ... - kolejne guziki - O takiego... - ostatni guzik - Małego Uzumakiego?

- Żartujesz, prawda? - stałam w rozpiętej koszuli, wpatrzona w błękitne oczy mojego ukochanego, które były tak pełne nadziei. - Nie żartujesz.

- Saurcia pomyśl, taki mały, słodki blondasek z pięknymi szmaragdowymi oczami. Nie chciałabyś? - mówił rozpromieniony.

Spojrzałam na niego z politowaniem.

- Oszalałeś. - skwitowałam.

- Nie, mówię zupełnie poważnie. Fakt, Kushina mocno mnie zaskoczyła tym pytaniem, ale może faktycznie ma trochę racji? Kotek jesteśmy ze sobą już dość długo, ja kocham ciebie, ty mnie. To chyba wystarczy? - mówił bez ogródek, a w jego oczach wciąż tańczyły iskierki nadziei.

Już sama nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam dziecka jak na razie, jednak postawa Naruto powoli zaczynała coś we mnie łamać. Cholera o czym ja myślę ! Nie, jeszcze nie teraz.

Spojrzałam Naruto głęboko w oczy i odetchnęłam głęboko. Nigdy nie potrafiłam mu niczego odmówić, ale teraz muszę.

- Najpierw studia, potem zaręczyny, kolejno ślub, a na końcu dziecko. - oznajmiłam blondynowi, który wyraźnie nie był zadowolony z moich słów. - Naruto dziecko to wielka odpowiedzialność, ja... my chyba jeszcze nie jesteśmy dostatecznie gotowi na tak wielki krok.

Naruto zwiesił głowę na znak poddania się. Wiedział, że w tym temacie ze mną nie wygra. Moje argumenty były nie do przebicia. Chwyciłam chłopaka za podbródek unosząc go delikatnie, po czym złożyłam na ustach blondyna krótki pocałunek.

- Chyba muszę przyznać ci rację... Raju co za ból ! - złapał się teatralnie za serce, po czym opadł na łóżko. - Sakura! Mam zawał ! - udawał brak oddechu i wierzgał się po łóżku.

Cała sytuacja wyglądała przekomicznie. Co za pajac! Mój pajac, który w każdej sytuacji potrafi mnie rozśmieszyć. Mimowolnie parsknęłam śmiechem, a zaraz potem podłapując jego humor oparłam nadgarstek o czoło.

- O nie ! Co ja pocznę nieszczęsna! - lamentowałam.

- Musisz mi zrobić "usta usta"... - wysapał uspokajając się.

Nadal się śmiejąc wgramoliłam się na łóżko, kolejno siadając okrakiem na blondynie, któremu zaistniała sytuacja najwyraźniej bardzo się podobała. Zawisnęłam nad nim opierając się na rękach. Silne dłonie chłopaka mocno przywarły do moich bioder. Obserwowałam dokładnie jego twarz. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe, pełne malinowe usta i te błyszczące, niebieskie jak kryształy oczy, w których się zakochałam kiedyś i kocham je do dziś. Naruto zmężniał, stał się prawdziwym mężczyzną. Wiedziałam, że to ten właściwy, ten jedyny. Otaczał mnie taką troską i zrozumieniem, jakiej od nikogo w moim życiu nigdy nie doznałam. Nawet nie wiecie jakie mam cholerne szczęście, że to właśnie jego pokochałam i to z wzajemnością. Że znów stanął na mojej drodze.

Naruto uśmiechnął się delikatnie, przymrużając przy tym oczy.

- Co się tak na mnie patrzysz ? - zapytał, a jego dłonie powoli wędrowały ku moim ramionom. Chłopak delikatnie zaczął zsuwać ze mnie błękitny materiał koszuli. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz pożądania.
- Kocham cię. - odpowiedziałam bez jakiegokolwiek zawahania, na co uśmiech blondyna tylko się poszerzył.

- Dobrze o tym wiem. Kocham cię też. - w tym momencie moja koszula wylądowała na ziemi, a ja złączyłam nasze usta, w delikatnym pocałunku. Wargi Naruto były przyjemnie ciepłe. Chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, którego mu udzieliłam. Z każdą chwilą przyjemne gorąco pożądania wzrastało, a nasze pocałunki stawały się co raz bardziej chaotyczne i namiętne. Dłonie blondyna błądziły po moim ciele, a ja nieudolnie próbowałam rozpiąć jego czarną koszulę. Po chwili udało mi się to i czarny materiał dołączył do mojej części garderoby leżącej na ziemi. Naruto złapał mnie za pośladki delikatnie je ściskając i sprawnie nas obrócił. Teraz to on był na górze. Blondyn zjeżdżał z pocałunkami do raz niżej przez szyję, obojczyki do piersi i brzucha. Kiedy chłopak zaczął zsuwać ze mnie spodnie poczułam przyjemny ścisk w podbrzuszu. Nie minęło kilka minut, a już oboje byliśmy bez ubrań. Pragnęłam Naruto z każdą mijającą sekundą co raz bardziej. Jego ciało działało na mnie o wiele bardziej niż ostrygi czy cholera wie jaki inny afrodyzjak. Każdy dotyk Uzumakiego sprawiał, że wiłam się niczym wstążka na wietrze. Miał nade mną przewagę. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.

- Cholera Naruto jak w tej chwili czegoś ze mną nie zrobisz, to jak Hokage kocham uduszę się... - wysapałam pomiędzy pocałunkami.

Usłyszałam w odpowiedzi uroczy śmiech blondyna. Chłopak oderwał się na chwilę ode mnie. Widziałam jak przygryza w uśmiechu wargę, a zaraz potem poczułam w sobie to przyjemne uczucie wypełnienia. Jęknęłam niekontrolowanie. Naruto ruszał się rytmicznie, ponownie łącząc nasze usta w pełnym namiętności pocałunku. Po jakimś czasie usłyszałam ciche, gardłowe pomrukiwanie blondyna. Zawsze tak robił kiedy zbliżał się koniec. Sama również byłam bliska or...

Japierdziele! Co za przyjemność!






*****

Ta da! Proszę bardzo ! Na zamówienie :D

A w następnym rozdziale - oj będzie zaskoczenie !

Dziękuję, że jesteście !


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro