13.
- Sasuke, co ty tutaj robisz...?
To zdanie to jedyne co mogło mi przejść przez gardło, w momencie kiedy ujrzałam przed sobą Uchihę. Był on ostatnią osobą, o której pomyślałabym, że mogę spotkać na mojej uczelni. A jednak. Stał tu, przede mną właśnie On. Po jego minie, mogłam stwierdzić, że jest tak samo zaskoczony naszym przypadkowym spotkaniem, co ja. Sasuke rozchylił delikatnie wargi, jednak słowa nie wydobyły się z jego ust. Zamiast tego usłyszałam dochodzący zza siebie głos Kiby.
- No to są chyba jakieś żarty! Co ty tu robisz do cholery?! - rzucił ostro w stronę Uchihy. Jednak czarnooki nawet nie zwrócił uwagi na zaczepkę Inuzki. Wciąż wpatrywał się we mnie, co powoli zaczęło mnie wprowadzać w dziwny nastrój. Musiałam przerwać tę dziwną sytuację. Odwróciłam się w stronę Kiby i chwytając go za ramię.
- Odpuść Kiba. Chodź... - lekko pchnęłam chłopaka w stronę schodów prowadzących na wyższe piętra krzeseł w auli, jednak on stał dalej wlepiając złowrogie spojrzenie w Sasuke.
- Nie, Sakurcia. Przy ostatnim naszym spotkaniu był cholernie rozgadany, więc niech się odezwie i teraz. - syknął Kiba, a na jego słowa w mojej głowie jak na zawołanie pojawiły się obrazy z bójki, która niestety wynikła na imprezie u Temari. To nie były miłe wspomnienia. Westchnęłam głośniej czym zwróciłam uwagę Sasuke. Zerknęłam nieśmiale na Uchihę. Na jego twarzy dostrzegłam coś jakby, zakłopotanie? Nie. To niemożliwe. Nie u niego.
- Tak, masz rację. - Odezwał się w końcu Sasuke. - Byłem aż za bardzo wygadany... - wziął głębszy oddech.
- Skoro już to ustaliliśmy, to może łaskawie odpowiesz na moje pytanie? - prychnął wciąż wściekły Kiba.
Jednak nie dane było nam usłyszeć odpowiedzi od Sasuke, bo w tym momencie do auli wszedł jak zawsze spóźniony Kakashi. I właśnie wtedy, kiedy ujrzałam profesora, dotarło do mnie dlaczego jest tutaj Uchiha. Spojrzałam szybko na Sasuke.
- To ty jesteś za Naruto na wymianie... - wydusiłam sama do siebie łamiącym głosem.
- A cóż to za zgrupowanie w drzwiach? - między nas wepchnął się do środka Kakashi, a kiedy dostrzegł Sasuke, przymrużył charakterystycznie oczy w uśmiechu. - Ooo! Ciebie nie kojarzę, więc ty musisz być moim nowym stażystą. Zapraszam na chwilę do kantorka, omówimy co będę od ciebie wymagał. Studenci na pewno z chęcią poczekają na nas chwilkę. PRAWDA? - profesor zaakcentował ostatnie słowo, na co wszyscy przytaknęli. Po chwili bez słowa zniknął w głębi kantorka razem z Sasuke.
Ja za to wiedziałam, że nie wytrzymam dzisiaj na zajęciach. Na pewno nie z Sasuke w jednym pomieszczeniu. Zabrałam swoje rzeczy i szybkim krokiem wyszłam z auli. Nie mogłam dłużej zostać na zajęciach. Kiedy zmierzałam do wyjścia, na korytarzu dogonił mnie Kiba torując mi drogę.
- Sakura powiesz mi o co chodzi? Czemu ta gnida gadała z Kakashim?
Przełknęłam głośniej ślinę, zaciskając mocno powieki. Sama nie mogłam do końca w to uwierzyć, zwłaszcza nie wiedziałam jak to zniosę, a co dopiero jak zareaguje na to Kiba. Widziałam po jego postawie, że nawet przy Kakashim był gotowy pobić Sasuke. Bałam się jego reakcji i nie wiedzieć czemu bałam się po części o Uchihę, że Inuzuka może mu coś zrobić. Nie powinno mnie to obchodzić, ale jednak. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Kiby.
- Sakurcia...
- Pamiętasz o stażu, na który wyjechał Naruto? - zaczęłam łagodnie. Inuzuka przytaknął mi kiwnięciem głowy. - Ten staż to jednocześnie wymiana studencka...
Oczy Kiby zrobiły się wyjątkowo duże, a jego twarz nabrała czerwonej barwy. Był wściekły.
- Tylko mi nie mów, że Uchiha tu będzie siedział przez miesiąc...
Nie odpowiedziałam nic. Nie potrafiłam z siebie wydusić słowa. Jednak mój brak odpowiedzi był bardzo wymowny.
- Przecież ja go zabije... - wycedził przez zaciśnięte zęby Kiba, a ja jak z automatu poczułam, że brunet mówi poważnie.
- Nic mu nie zrobisz Kiba. - rzuciłam ostro w stronę przyjaciela. - Też nie jestem z tego faktu zadowolona, ale musimy jakoś przeżyć ten miesiąc.
- Ty go jeszcze bronisz Sakura?! Po tej akcji, po tych wszystkich wyzwiskach kierowanych w twoją stronę?! Nie pamiętasz tego?!
- Doskonale pamiętam całą tę sytuację, każde wypowiedziane przez Sasuke słowo. Ale nie chce ponownie jakiś beznadziejnych bójek, z powodu przeszłości. To nie ma sensu. Kiba proszę cię, obiecaj, że nic mu nie zrobisz...
- Sakura...
- PROSZĘ! - Zaakcentowałam mocniej słowo, patrząc Kibie prosto w oczy. Chłopak zmięknął, widziałam to. W końcu przeczesał nerwowo ręką włosy.
- Niech ci będzie, zostawię to w spokoju, ale jak mnie wkurwi to za siebie nie ręczę. - Kiba uśmiechnął się delikatnie. - Zamierzasz powiedzieć Naruto, że Sasuke jest tutaj?
- A mam inne wyjście? Jak ja mu nie powiem, to ty mu nakablujesz. - Westchnęłam na samą myśl o rozmowie, którą będę musiała przeprowadzić z Uzumakim. Zdecydowanie nie będzie zadowolony z tej sytuacji. Jednak nie będzie miał wyjścia i jakoś będzie musiał to przeżyć. Nie chcąc dłużej ciągnąć tematu Sasuke, zapięłam płaszcz, opatuliłam się szalikiem i ruszyłam do drzwi wyjściowych. - Dobra Kiba, nie wiem jak ty, ale ja wracam do domu. Do jutra. - rzuciłam na odchodne zostawiając za sobą przyjaciela.
Będąc w drodze na przystanek autobusowy, moje myśli cały czas zaprzątał Sasuke. Wszystkie wspomnienia wróciły. O dziwo nie tylko te złe, ale również dobre. Czułam, że nie mogę być teraz sama, bo te myśli mnie nie opuszczą. Wyciągnęłam z torby telefon i wybrałam numer do Temari. Po trzecim sygnale usłyszałam zaspany głos przyjaciółki.
- Halo...?
- Z góry przepraszam Temari, że cię obudziłam, ale nie wytrzymam dzisiaj sama w domu...
- Co się stało Sakurcia? - głos dziewczyny nieco się ożywił.
- Sasuke jest na mojej uczelni...
***
W końcu, po tak ogroooooomnej przerwie jestem. Nie wiem czy wam się spodoba ten rozdział. Mam nadzieję, że tak. Również nie wiem, kiedy dodam coś nowego.
A! No i oczywiście przyjmuje w komentarzach hejt jak to mnie długo z niczym nie było. :D
Buziaki ! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro