10.
*Shikamaru pov*
Od dłuższego czasu widziałem, że z Temari coś jest nie tak. Non stop miała do mnie pretensje dosłownie o wszystko. O to, że odpisałem na SMSa o dwie minuty za późno, że założyłem koszulkę, której nie lubi, czy też o to, że spędzałem więcej czasu z jej braćmi, zamiast z nią. Zachowanie blondynki stało się nieznośnie upierdliwe. Byłem zmęczony ciągłymi awanturami, więc pozostało mi jedno wyjście. Rozmyślałem już o nim od dłuższego czasu, ale wydaje mi się, że to już najwyższy czas. Jednak, aby mieć pewność wolałem jeszcze porozmawiać z kimś o tym. Padło na Naruto i to była najlepsza decyzja. Dziwnym zbiegiem okoliczności okazało się, że sam Uzumaki również wpadł na taki sam pomysł względem Sakury. Nawet nie wiecie jaką odczułem ulgę, kiedy blondyn poparł moją decyzję. W końcu ten krok, nie był byle jaką błahostką. To zmiana na całe życie.
Pozostało mi tylko wymyślić jak odpowiednio rozegrać tę sytuację. Może jakiś wyjazd, albo lepiej gdzieś razem wyjść? Nie, to zbyt oklepane. Muszę być bardziej zaskakujący. Jeśli zaprosiłbym Temari na kolację, od razu mogłaby się domyślić. A gdyby... Tak ! To jest to !
*Temari pov*
Dochodziła godzina dwudziesta, kiedy wróciłam do domu, po odwiezieniu tych dwóch osłów, którzy rzekomo byli moimi braćmi na imprezę do Kiby. Droga z drugiego końca wioski w towarzystwie rzęsistego deszczu oraz wiatru, który wiał potężnie nie była łatwa. Marzyłam tylko o ciepłym kocyku i kubku gorącej herbaty z cytryną.
Kiedy tylko zaparkowałam samochód na podjeździe, sprawnie z niego wysiadłam wcześniej przygotowując klucze do drzwi i biegiem rzuciłam się w ich stronę. Jednak kiedy próbowałam otworzyć zamek okazało się, że nie mogę tego zrobić. Chwyciłam za klamkę i delikatnie pchnęłam drewnianą powłokę. Drzwi rozchyliły się delikatnie. To dziwne, bo byłam pewna, że zamykałam je na klucz. Ostrożnie weszłam do środka. Chciałam oświecić światło, ale niestety najwyraźniej nie było prądu, bo ciemność dalej panowała w pomieszczeniu. Włączyłam latarkę w telefonie i rozejrzałam się niepewnie. Jednak nic nie przykuło mojej uwagi oprócz małej białej karteczki, która wisiała na drzwiach oddzielających ganek od reszty domu. Z zaciekawieniem spojrzałam co na niej pisało. Charakter pisma od razu dał mi odpowiedź, kto jest w domu.
" Kieruj się do króla. "
Najwyraźniej Shikamaru chciał się zabawić. No dobrze, niech będzie. Wprawdzie za cholere nie wiedziałam o co mu może chodzić, ale podjęłam wyzwanie. W końcu Nara zainteresował się mną. Uśmiechnęłam się mimowolnie, po tym co zobaczyłam, kiedy otworzyłam drzwi prowadzące w głąb domu. Całe mieszkanie było delikatnie oświetlone delikatnym światłem, poukładanych na półkach świec. Za to na podłodze była ustawiona ścieżka z figurek do shōgi. Zdjęłam w progu buty, płaszcz odłożyłam na ławkę obok i ruszyłam wyznaczonym torem. Pierwsze dziewięć figurek było zwykłymi pionkami. Wyznaczyły one drogę do łazienki, a na klamce jej drzwi była postawiona lanca. Weszłam niepewnie do łazienki, nie zważając uwagi na to, że figurka spadła. Widok jaki tam zastałam zaparł mi dech w piersiach.
- Shikamaru nie wiem gdzie się chowasz, ale powiem ci jedno - postarałeś się ! - krzyknęłam w głąb domu, jedna nie dostałam odpowiedzi.
Na obrzeżach wanny jak i na półkach, stały świecie. Ich światło nadawało przyjemną atmosferą. Zaś wnętrze wanny było wypełnione po brzegi wodą, po której powierzchni pływały płatki róż. Tuż obok na półce stało duże białe pudełko, przewiązane czerwoną kokardą. Otworzyłam je i wyjęłam jego zawartość. Moim oczom ukazała się piękna satynowa koszulka nocna. Była w kolorze jasnego fioletu, natomiast zarówno dół, jak i materiał przy dekolcie był obszyty czarną koronką. W komplecie był dołączony szlafroczek tego samego koloru. Byłam tak podekscytowana tym, co czeka mnie dalej, że nie zwlekając dłużej odłożyłam prezent, rozebrałam się sprawnie i weszłam do wanny. Przyjemne ciepło wody, jak i zapach waniliowego płynu do kąpieli rozluźniły moje mięśnie. Płatki róż delikatnie muskały moją skórę, sprawiając wrażenie delikatnych pocałunków, które serwował mi Shikamaru. I gdyby nie ciekawość co do dalszych niespodzianek pewnie tkwiłabym tak przez dłuższy czas. Po jakiś piętnastu minutach skończyłam moją kąpiel. Wytarłam dokładnie moje ciało, następnie zakładając na nie wcześniej odpakowany prezent. Musiałam przyznać, że koszulka pasowała idealnie. Zarzuciłam jeszcze na ramiona szlafroczek, wiążąc go w pasie, rozpuściłam włosy przeglądając się w lustrze, po czym wyszłam z łazienki. Tuż pod moimi stopami stała kolejna figurka lancy. Byłam pewna, że wcześniej jej nie było. Oj! Chyba za bardzo straciłam czujność skoro, nie usłyszałam jak Nara podkładał kolejne figury.
Tym razem ścieżka ze świec i figurek prowadziła w stronę salonu. Skoczki, generałowie, goniec, wieża. Brakowało tylko króla. Kiedy nie dojrzałam go na podłodze podniosłam wzrok wyżej. Cholera jasna, teraz to już konkretnie jestem w szoku! Na stole stały po dwa nakrycia, dwa kieliszki do wina, a tuż obok butelka mojego ulubionego trunku. Wszystko w towarzystwie świec. Jednak nie to było najlepsze. Przy stole stał najprzystojniejszy facet na świecie, co oczywiście znaczyło, że jest mój. Shikamaru ubrany w białą koszulę i czarne spodnie, stał z rękami w kieszeniach, wpatrując się we mnie z niesamowitym błyskiem w oczach. Mimowolnie, jak nigdy poczułam jak się rumienie. Po chwili Nara podszedł do mnie blisko. Bez słowa wyciągnął w moją stronę dłoń, w której trzymał... No właśnie! Figurkę króla. Ujęłam ją delikatnie w swoje palce.
- Znalazłam króla, więc co dostanę w nagrodę? - odezwałam się jako pierwsza, przerywając ciszę. Przygryzłam wargę w półuśmiechu, kiedy Shikamaru nachylił się do mojej twarzy. Oblizał delikatnie swoje usta, a ja cierpliwie czekałam, aż złączy je z moimi. Ale skurwiel tego nie zrobił !
- Kolacja i ulubione wino na razie musi ci wystarczyć. - wymruczał, a jego wargi delikatnie ocierały się o moje przy każdym wypowiadanym słowem. Eh... No cóż, chociaż to. Nagle poczułam jak palce chłopaka splatają się z moimi i delikatnie ciągną mnie w stronę przygotowanej kolacji. - Chodź, bo zupa stygnie.
Usiadłam przy jednym z nakryć, nie kryjąc zdziwienia po tym jak odkryłam, jaka potrawa na nas czeka.
- Zrobiłeś zupę tofu ?
- Noo tak... W końcu to twoja ulubiona, co nie ? - chłopak zapytał niepewnie.Shikamaru wydawał się być trochę zmieszany moim pytaniem. Chcąc go trochę uspokoić uśmiechnęłam się delikatnie.
- Tak, tak. Po prostu jestem zaskoczona, że ją dla mnie zrobiłeś. To bardzo miłe dziękuję. - ponownie uśmiechnęłam się, posyłając mu przy tym oczko. Shikamaru głośno wypuścił powietrze, wyraźnie czując ulgę moją odpowiedzią. Spróbowałam zupy, która na prawdę okazała się przepyszna. Jedliśmy w ciszy. W międzyczasie Nara nalał nam po kieliszku wina.
- A jak ci się podoba prezent? - zapytał brunet, spoglądając wymownie na moje odzienie. Chłopak wręcz pożerał mnie wzrokiem. Oj, takiego to go lubię. Przygryzłam wargę zalotnie, po czym przejechałam delikatnie palcami po swoim obojczyku. Nara wodził wzrokiem za każdym moim gestem. Kusiłam go, co mogłam stwierdzić, po tym jak mocno przełykał ślinę.
- To najbardziej trafiony prezent, ze wszystkich które dostałam od ciebie. - wymruczałam nachylając się w jego stronę. - Tak właściwie, dlaczego to wszystko przygotowałeś ? - kontynuowałam.
Po tym pytaniu Nara wstał od stołu i okrążył go, by po chwili znaleźć się przy mnie. Obróciłam się bokiem, by móc spojrzeć na Shikamaru. Chłopak przykucnął przy moich nogach, delikatnie przejeżdżając paliczkami po moim udzie. Poczułam jak przechodzą mnie ciarki, kiedy jego dłoń wkradła się pod moją koszulkę, a usta Nary zetknęły się ze skórą tuż nad moim kolanem. Niekontrolowanie syknęłam z tej jakże małej chwili rozkoszy.
- Chciałem ci zrobić przyjemność. - wymruczał po chwili z powrotem układając dłonie na moich kolanach.
- W takim razie udało ci się. - odpowiedziałam z wyraźnym zadowoleniem w głosie.
- Zamknij oczy. - poprosił mnie stanowczo, a ja nie wahając się ani sekundy wykonałam jego polecenie niczym mała dziewczynka. Nagle poczułam chłód na prawej nodze, gdzie przed chwilą brunet opierał swoją dłoń.- Wiesz Temari, mam do ciebie prośbę...
- Tak ? - czułam jak Shikamaru delikatnie chwyta moją prawą dłoń, a po chwili na serdecznym palcu poczułam jakiś przedmiot. I nim zorientowałam się co to jest z ust chłopaka padły słowa.
- Wyjdź za mnie.
Automatycznie otworzyłam szeroko oczy. Moje źrenice od razu zwróciły się ku twarzy Shikamaru. Chłopak uśmiechał się delikatnie, z wciąż rosnącym płomieniem w oczach. A ja co? Siedziałam jak ten dureń nie wiedząc do końca, co tu się tak właściwie odpierdala. Po kilku sekundach dopiero mój mózg zaczął przetwarzać informację sprzed chwili. Dopiero teraz zerknęłam na swoją dłoń. Na moim serdecznym palcu znajdował się delikatny srebrny pierścionek, z malutką kokardką, która cała była wybita drobnymi cyrkoniami. Japierdole ! On na prawdę mi się oświadczył!
- O kurwa... - mimowolnie wymsknęło mi się. Od razu chwyciłam kieliszek z winem, opróżniając go momentalnie całego. Na ten widok Shikamaru tylko zaśmiał się pod nosem. Po chwili podniósł się i pochylił tuż przy mojej twarzy.
- Wiedziałem, że będziesz zaskoczona, ale żeby aż tak ? - wymruczał a jego ciepły oddech muskał moje wargi. - To jak ? - jego dłoń ponownie wkradła się pod materiał koszulki, subtelnie zadzierając go do góry odsłaniając więcej niż potrzeba. Mój oddech przyśpieszył, a w brzuchu poczułam przyjemnie znajomy uścisk rozkoszy.
Jednak Shikamaru wciąż czekał na odpowiedź. Ale... Co ja mam powiedzieć...
Nie no kurwa, Temari ! Bez jaj ! Przecież go chcesz. Chcesz zerwać z niego tą bielusieńką koszulę, jak i resztę ubrania. Chcesz go takiego zawsze. Wkurwiającego, marudnego... opiekuńczego, romantycznego, przystojnego. Kochasz go dziewczyno, kochasz!
- Zgodzę się, ale pod jednym warunkiem. - wymruczałam mu, muskając ustami jego wargi.
- A więc jaki to warunek ? - teraz ręce Nary odważnie wkroczyły pod materiał koszulki muskając palcami moją skórę na biodrach.
- Że zaraz pozbędziesz się ze mnie twojego prezentu... - dokończyłam szeptem, na co w odpowiedzi usłyszałam tylko delikatny śmiech, a zaraz potem Shikamaru wbił się łapczywie w moje usta, jakby stęskniony ich dotykiem.
*********
Chyba każdy mój wpis będę zaczynać przeprosinami. :p
Tak więc przepraszam :
1. Że długo nic nie dodawałam.
2. Za błędy. Już nie mam sił dzisiaj sprawdzać tego rozdziału.
3. Że dodaje wieczorem, a nie po południa. Przyznam się bez bicia - zasnęłam i dlatego się przesunęło.
Buziaki ! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro