Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 2

pogrubiony - język angielski i chiński.

(Luhan)

– Przepraszam.

Z moich wspaniałych snów, obudził mnie damski głos rozlegający się gdzieś obok mnie. Otworzyłem oczy, spojrzałem w lewo i ujrzałem nachylającą się w moją stronę stewardesę.

– Podać panu coś do picia? – spytała.

– Tak, poproszę – powiedziałem, schylając się po magazyn, który wypadł mi z dłoni.

– Wszystko w porządku? – spytała.

– Tak. Przepraszam.

– Mamy kawę, herbatę i sok pomarańczowy.

– W takim razie kawę... – zacząłem się zastanawiać. – Poproszę o kawę! – powiedziałem po angielsku.

Stewardesie mina zrzedła, ale nie straciła z twarzy uprzejmego uśmiechu.

– Już podaje. – Sięgnęła po szary czajnik i biały styropianowy kubeczek, który po chwili mi podała.

Dziękuję – powiedziałem ponownie po angielsku, szczerząc do niej zęby.

Stewardesa odeszła w kierunku innych ludzi, a ja po chwili usłyszałem damski chichot. Spojrzałem w stronę kobiety, która ten dźwięk z siebie wydała. Naprzeciwko mnie siedziała blond włosa dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Najbardziej rzuciło mi się w oczy jej czerwone usta. Nie wiedziałem, co było takie śmieszne.

– Dlaczego usiłujesz mówić po angielsku? – spytał, milczący do tej pory Sehun.

– Och, myślałem, że śpisz – zdziwiłem się.

– Lecimy na Jeju – powiedział z westchnięciem – nie musisz wysilać się na angielski.

– Pierwszy raz lecę samolotem. A z lotem kojarzy mi się: „Attention, please! Coffee or tea?"

– Ponosi cię – odwrócił się w stronę okna.

– No pewnie! W końcu to nasza podróż poślubna! – pisnąłem.

Wyciągnąłem z plecaka aparat, podarowany mi przez panią Wu specjalnie na tę okazję i zrobiłem kilkanaście zdjęć niezadowolonemu Sehunowi.

Dalej nie mogłem w to uwierzyć, ale lecieliśmy w podróż poślubną na wyspę Jeju. A tuż obok mnie, siedział obiekt moich najskrytszych marzeń: Wu Sehun! Przybliżyłem się do niego, zrobiłem z palców literę V i zacząłem robić zdjęcia.

Zachichotałem, przeglądając zdjęcia ze ślubu.

– Naprawdę jesteśmy małżeństwem! – powiedziałem. – Dopiero teraz to do mnie dociera.

– Jak często masz zamiar przeglądać te zdjęcia? – spytał wyraźnie niezadowolony, że to robiłem. Siedział z rękami założonymi na piersi i wyglądał na znudzonego.

– Zdrzemnę się – powiedział szybko zmieniając pozycję na wygodniejszą.

– Masz zamiar spać? – spytałem z niedowierzaniem. – Jesteśmy w podróży poślubnej – powiedziałem nadąsany.

– Moja matka zaplanowała nasz ślub i ten wyjazd, nie pytając mnie o zdanie. Jestem zmęczony.

– Jesteście w podróży poślubnej? – usłyszałem obok.

Odwróciłem się, w stronę skąd dobiegał głos i zobaczyłem tę dziewczynę, co przed chwilą śmiała się ze mnie.

– Tak – przytaknąłem, kiwając głową.

– My też! – pisnęła – Prawda? – zwróciła się do siedzącego obok niej blondyna, któremu włosy opadały na oczy. Kiwnął mi uprzejmie głową, na co odpowiedziałem tak samo.

– Och, twój mąż zasnął? – spytała zatroskana.

Kiwnąłem głową.

– Biedactwo, przecież to jest twoja wymarzona podróż poślubna – wydęła usta.

– Nigdy bym nie zasnął, zostawiając Hyunę samą – odezwał się od razu blond włosy chłopak.

– Twój mąż musi być bardzo miły – powiedziałem na jego słowa.

– To dlatego, że Hyojong jest we mnie szaleńczo zakochany – wyjaśniła, szczerząc się jak głupia, przytulając się do chłopaka.

– Szaleńczo zakochany... – powiedziałem na głos.

– Dzień, w którym Hyuna przyszła do naszej firmy, był jak objawienie!

– Nudny romans biurowy.

– Jak to nudny? – zdumiał się, wyraźnie oburzony stwierdzeniem swojej żony.

– A ty, jak się nazywasz? – spytała mnie.

– Jestem Luhan. Ki... – urwałem, przypominając sobie, że nosze teraz inne nazwisko. – Jestem Wu Luhan.

– Twój mąż ci się oświadczył?

– Nie! Nigdy w życiu! Ależ skąd! – zaprzeczyłem żarliwie.

– Co? – Otworzyła szeroko oczy.

– Jeśli chodzi o nas, to raczej – zacząłem zmieszany. – To ja wychodziłem ze skóry, żeby go zdobyć.

Sam nie wiem czemu, ale zacząłem opowiadać o moich próbach zdobycia Sehuna.

– I w ten sposób, moja sześcioletnia, nieodwzajemniona miłość, zakończyła się małżeństwem – zakończyłem swoją opowieść. – a my znaleźliśmy się tutaj – dodałem.

– Jesteś niesamowicie cierpliwy, Luhan.

– O rany, co ja opowiadam – zawstydziłem się.

– Więc zaatakowałeś, żeby wygrać – stwierdził Hyojong.

– W pewnym sensie.

– Pewnie od razu zaciągnąłeś go do łóżka? Wziąłeś go z zaskoczenia! – zaklaskała w dłonie, ciesząc się jak głupia.

– Ależ skąd! – zawstydziłem się, dostając rumieńców. – Jeszcze nie zaszliśmy tak daleko... jeszcze nie... – chaotycznie machałem rękami, chcąc zapewnić ich, że nic takiego się nie stało.

Z zawiedzioną miną spojrzałem na Sehuna, który nie dość, że poszedł spać, to jeszcze zasłonił oczy specjalną maską. Wczoraj wieczorem poszedł spać, mówiąc, że jest zmęczony.

– Chcesz mi powiedzieć – zaczęła z niedowierzaniem. – Chyba żartujesz! Jeszcze z nim nie spałeś? – krzyknęła na cały samolot, sprawiając, że wszyscy natychmiast umilkli i zaczęli na nas spoglądać. Próbowałem pokazać jej na migi, by była cicho, ale mnie zignorowała.

– W życiu nie spotkałam takiej pary, jak wy – Mąż zaczął ją uciszać.

– Ale... nie martwi cię to? – mówiła dalej zmartwionym głosem.

– Co?

– Ja wpadłabym w czarną rozpacz, gdyby mój mąż nie pragnął mnie. Doszłabym do wniosku, że nie jestem dla niego wystarczająco atrakcyjna.

– No więc... – spróbowałem coś powiedzieć, ale nie dała mi dojść do słowa.

– Dobrze się wam układa? – spytała z troską. – Mam nadzieję, że nie skończycie jak w Narita Rikon¹. To by nie był rozwód z Narita. Raczej z Haneda – zachichotała ze swojego dowcipu.

Nie rozumiałem, co w rozwód z Narita było takie śmieszne.

– Pomyliłam się! – zachichotała.

Zmarszczyłem brwi. „Rozwóz z Narita? Rozwód?" – otworzyłem szeroko oczy, w końcu uświadamiając sobie znaczenie słowa rozwód. Wkurzyłem się, bo jak śmiała mówić mi coś takiego w pierwszym dniu mojej podróży ślubnej.

**

Zatrzymałem się na środku lotniska na wyspie Jeju, grzebiąc w plecaku.

– Co się stało? – spytał zniecierpliwiony Sehun, zatrzymując się obok i obserwując mojej poszukiwania.

– Moje okulary przeciwsłoneczne – wyjaśniłem.

– Okulary przeciwsłoneczne? Myślałem, że masz kurzą ślepotę.

– Ludzie z kurzą ślepotą też cierpią z powodu zbyt silnego światła – wyjaśniłem. – Zobaczmy.

Odpuściłem szukanie w plecaku i wziąłem się za walizkę. Położyłem ją na podłodze i zacząłem otwierać.

– Zaczekaj, aż przyjedziemy do hotelu – upomniał.

– Chcę je założyć już teraz – powiedziałem, siłując się z zamkiem walizki. – Nie chce się otworzyć – szarpnąłem zamknięciem.

– Faktycznie – przytaknął i kucnął, by mi pomóc.

– Może zamek się zaciął? – zacząłem panikować i mocniej szarpać.

– Uważaj, bo go zepsujesz – powiedział, widząc moje zmagania.

Cały się nadąłem, próbując otworzyć zamek.

– Udało się, Sehun! – krzyknąłem po chwili.

Nagle mój wzrok spoczął na pewnej rzeczy. Podniosłem do góry czarny stanik o dość skąpych miseczkach.

– Masz zamiar to założyć? – spytał Sehun, wskazując na strój.

– Nie! – zachichotałem. – W życiu nie ubrałbym takiego kostiumu kąpielowego! Ciekawe, kto mógłby nosić takie krzykliwe ciuchy.

– Och! To jest moje! – Usłyszałem z daleka.

Odwróciłem się do tyłu i z niedowierzaniem patrzyłem na walizkę, która była podobna do mojej. W naszą stronę zmierzała dziewczyna z samolotu.

– To jest... moje? – Szybko sprawdziłem wierzch walizki, szukając napisanego swojego imienia i nazwiska., którego na niej nie było.

Z niedowierzaniem patrzyłem na walizki. Jak to możliwe, że mieliśmy takie same?

Niestety to nie koniec naszego spotkania z tą parą, bowiem na moje nieszczęście zatrzymali się w tym samym hotelu co my.

– Tak się cieszę, że zatrzymujemy się w tym samym hotelu! – zaczęła się cieszyć.

Zacisnąłem dłonie w pieści i wykrzywiłem się. Za jakie grzechy miałem mieszkać w tym samym hotelu z tą zołzą. Tyle jest hoteli na wyspie, a musieli wybrać akurat ten, co my.

– A może potem pójdziemy razem coś zjeść? – zaproponowała, dalej się ekscytując.

– Sehun! – krzyknąłem, kończąc wypełniać papiery dla recepcjonistki. – Chodźmy do naszego pokoju! – chwyciłem go pod ramię, odwracając w kierunku schodów.

Chwyciłem za wózek, na których leżały walizki i zacząłem jechać do windy, która miała nas zabrać do naszego pokoju.

– Wreszcie jesteśmy sami – powiedziałem szczęśliwy, uśmiechając się do Sehuna.

– Luhan! – szatyn rzucił się w moją stronę, chwytając wózek.

– Przepraszam! Wszystko w porządku? Jesteś cały? – krzyknąłem ze zmartwieniem, zauważając, że w kogoś wjechałem.

Podbiegłem do chłopaka, sprawdzając, czy ma jakieś obrażenia.

– Nic mi nie jest.

Otworzyłem szeroko oczy i usta, patrząc na chłopaka przed sobą.

– Zhang Yixi... Lay? – Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę.

– Lay?

– Lay?

Obok stanęły jeszcze dwie osoby. Spojrzałem na nie.

– Jesteś Lay z EXO–M? – wskazywałem na nich palcem. – Tao – wskazałem na wysokiego chłopaka o wyglądzie pandy. - Xiumin...?! – Trzeci członek miał rude włosy i wyglądał jak wiewióreczka.

– Tak, to my – powiedział chłopak, po koreańsku– Jestem Lay.

– Xiumin.

– Tao.

– O rany! – krzyknąłem z zachwytem. – To EXO–M! Fantastyczny zespół z Chin! – podbiegłem do Sehuna, wyjaśniając mu, kim są spotkani goście.

– Z Chin?

– Uwielbiam ich! – pisnąłem, w mojej głowie natychmiast rozbrzmiała piosenka History.

Przepraszam za kłopot – odezwał się Sehun w ich rodzimym języku.

Nic się nie stało – Lay zbył to machnięciem ręki. – Zdążyliście wyhamować.

Zacząłem się ekscytować.

– Proszę, zapytaj ich, co robią na wyspie Jeju – poprosiłem.

– Sam ich zapytaj.

– Przecież ja nie mówię ich językiem – oburzyłem się. Byłem kiepski z języka Chińskiego. – No proszę – poklepałem go ponaglająco po ramieniu.

Co was sprowadza na Jeju? – zapytał Sehun po chińsku.

Będziemy kręcić teledysk – wyjaśnił Tao. – Wyspa Jeju jest niesamowita!

– Co powiedzieli? – szarpnąłem męża za ramię, nie mogąc się doczekać.

– Mają zamiar nakręcić tu teledysk – wyjaśnił.

– Serio? Ale super! – podnieciłem się.

Może jeszcze ich gdzieś spotkamy. Miałem taką nadzieję. Niestety chłopaki musieli już iść. Poprosiłem Sehuna, by spytał się ich czy mogę zrobić sobie z nimi zdjęcie. Rozdrażniony mruknął coś do siebie, ale zapytał. Zgodzili się i już po chwili stałem pośrodku trójki i Sehun robił nam zdjęcia, które wyszły przepięknie. Będę musiał pochwalić się Jiminowi, bo był ich fanem. Przeżyje szok, jak mu o tym powiem. Wymyślając różne scenariusze, nie zauważyłem, kiedy zespół się z nami pożegnał i odszedł.

– Idziemy? – Z marzeń wyrwał mnie głos szatyna.

Wyraźnie był zniecierpliwiony moim zatracaniem się w marzeniach.

– Już biegnę!

**

– Fantastycznie! Niesamowicie! – krzyknąłem, wbiegając do naszego pokoju hotelowego. Podekscytowany pobiegłem na balkon, skąd rozciągał się wspaniały widok.

– Biała plaża i błękitne niebo! – uniosłem ręce do góry i zacząłem cieszyć się jak małe dziecko. – Jeju! Jesteśmy na wyspie Jeju, Sehun!

– Uspokój się.

Nic sobie nie robiąc z jego upomnienia, rzuciłem się na wielkie łoże stojące pod ścianą.

– Jakie boskie łóżko – turlałem się po materacu. – Mogę się po nim turlać tam i z powrotem! Zobacz, Sehun! – krzyknąłem.

Zaraz – uspokoiłem się – Dzisiaj znajdę się w tym łóżku... – spojrzałem na chłopaka, który usiadł na kanapie i przeglądał czasopismo – z Sehunem." Połączymy się w miłości. Wstałem z łóżka i usiadłem obok niego.

– Sehun – zacząłem niepewnym głosem.

– Tak? – mruknął, nie odrywając wzroku od gazety.

– Wiesz... Będę się starać ze wszystkich sił, żeby być dobrą żoną – powiedziałem – więc proszę, daj mi szansę.

Powoli podniósł wzrok i spojrzał na mnie.

– Dziesięć minut temu myślałeś tylko o EXO–M.

– Co?

– Nic takiego – odłożył magazyn. – Nie mam zbyt wysokich oczekiwań – podniósł rękę i pogłaskał mnie po włosach. – Po prostu bądź sobą – uśmiechnął się kącikiem ust.

Przymknąłem oczy, chłonąc dotyk jego dłoni. To była wyjątkowa chwila, dlatego chciałem, żeby trwała wiecznie. Niestety nic takiego się nie stało. Myślałem, że szlag mnie trafi, jak zadzwonił telefon. Ze złością spojrzałem na aparat leżący na stoliku przy telewizorze.

Sehun zabrał swoją dłoń, wstał z kanapy i poszedł do telefonu.

– Halo?

– Halo? Sehun? To ja! Hyuna! – powiedział, a właściwie wydarł się kobiecy głos po drugiej stronie. Sehun aż odsunął słuchawkę od ucha.

Zacisnąłem dłonie w pieści, przymykając oczy. Zgrzytnąłem zębami. Czy my będziemy mieli w końcu spokój od tej bezczelnej kobiety? Zaczynała już mi działać na nerwy, a spotkałem ją zaledwie dzisiaj.

Nie słyszałem, po co dzwoniła, ale Sehun wyciągnął mnie na basen, który znajdował się w hotelu.

– Sehun–oppa! Sehun oppa! Luhan! Tu jesteśmy!

Hyuna już z daleka machała do nas rękami, jak oszalała.

– Zajęliśmy wam miejsca!

Zacisnąłem zęby w złości. Jak ona śmiała powtarzać jego imię, zupełnie jakby była jego dziewczyną. Normalnie, zaraz ją zatłukę.

– Sehun–oppa! Tutaj! Mamy dla was leżaki!

– Cześć – przywitał się jej mąż, gdy powlokłem się za Sehunem.

– Możemy się napić czegoś przy basenie – dalej zaczęła piszczeć. – Sehun–oppa, chodźmy złożyć zamówienie! – chwyciła go za ramię.

– Ok, może ja – próbowałem ich zatrzymać, ale na marne, bo Sehun się zgodził i tak zostałem sam na sam z Hyojongiem.

Byłem zmuszony dotrzymać towarzystwa jej mężowi, bo mojego mi zabrała.

– Musisz jej wybaczyć, wygląda na to, że bardzo lubi Sehuna – zaczął cichym głosem, tłumacząc zachowanie żony.

– Hej, Hyojong! Uważasz, że to jest w porządku? – wkurzony rzuciłem plecak na leżak. – Dlaczego w ogóle nie panujesz nad swoją żoną!?

Przekrzywił tylko głowę w bok.

– Skoro widzisz, co się dzieje, powinieneś ją powstrzymać! Co z ciebie za mąż? – zacząłem nim potrząsać.

– Wiem, ale tak długo byłem zakochany bez wzajemności – rzekł smutno – że teraz boję się jej sprzeciwić.

– Czym się tak denerwujesz? – uderzyłem go dość mocno w ramię. – Jesteście małżeństwem, pamiętasz? Teraz wszystko się wyrównało! Jesteście sobie równi! – uderzyłem raz jeszcze, chcąc, żeby mu to do głowy wpadło. Bo jak tak dalej pójdzie, to moja podróż poślubna będzie zmarnowana przez głupią babę.

– Głupi Luhan, zastanów się, co ty wygadujesz – rozejrzałem się wokoło, bo wydawało mi się, że usłyszałem głos Jungkooka.

Potrząsnąłem głową, bo było to niemożliwe. Chłopak został w domu z rodziną.

– Uwiesiła się na Sehunie! – krzyknąłem, widząc Hyunę, która stała dość blisko Sehuna i stała uwieszona na jego ramieniu.

– Aaa – Z daleka usłyszałem jej krzyki.

Wielka piłka koloru różowego trafiła ją centralnie w plecy, sprawiając, że potknęła się i wpadła na kelnera niosącego drinki. Biedny mężczyzna został potrącony i zawartość szklanek została wylana na Hyunę.

– Och, nie – zaczął.

– To jest lodowate! – krzyczała, odgarniając włosy z piersi.

– Już lecę po ręcznik – zapewnił mężczyzna i odbiegł w stronę hotelu.

Na horyzoncie pojawiła się blond włosa starsza kobieta, która podbiegła do piłki i podniosła ją. Gratulowałem kobiecie dobrego strzału. Byłem więcej niż ucieszony, że Hyuna została uderzona piłką.

– Hyuna, wszystko w porządku? – Hyojong krzyknął i pobiegł w ich kierunku. Pobiegłem za nim.

– Nic ci nie jest, kochanie? – spytał zmartwiony. Hyuna pisnęła.

Przykro mi bardzo – odezwała się starsza kobieta. – To moja wina.

Hej, mamo! Choć już – Młoda dziewczynka pojawiła się przy kobiecie. – Chodźmy na plażę.

Sandy, zaczekaj – krzyknęła, biegnąc za dziewczynką. – Przepraszam.

Patrzyłem za nimi uważnie.

– Chwileczkę, ci ludzie... – mruknąłem do siebie, przekrzywiając głowę w bok – są cudzoziemcami.

**

(Sehun)

Jednak to nie był koniec spotkania z Hyuną i jej mężem Hyojongiem. Kobieta zaprosiła, a właściwie wepchnęła nowożeńców do swojego pokoju, zamówiła kolację i nie pozwoliła im wyjść, dopóki nie zjedzą wspólnie.

- Sehun-oppa będzie lekarzem? – spytała, trzymając w dłoni kieliszek z czerwonym winem. Na wieczór specjalnie się wystroiła w sukienkę z dużym dekoltem, by siedzący naprzeciwko niej Sehun, wszystko widział.

- Nie, na razie tylko mam zamiar zostać lekarzem – odpowiedział uprzejmie, wyprowadzając ją z błędu. Jeszcze nie został lekarzem.

- Ale masz taki plan – dodał Hyojong, upijając łyk soku pomarańczowego. - To fantastycznie.

- Jestem pewien, że Sehun wkrótce dostanie się na uniwersytet medyczny! – Luhan nieco podpity, kiwał się na swoim miejscu blisko męża. - Wbrew wszystkim przeszkodom, dostał 200 punktów na teście na inteligencję!

- Słyszałam, że pobraliście się, dzięki nachalnym staraniom Luhana?

- Nachalnym? – powtórzył Sehun, patrząc na żonę. Uśmiechnął się leciutko, na to słowo, bo ono nie oddawało w pełni tego, co robił Luhan.

- Dla mnie, Sehun jest jak książę z bajki – wymamrotał Luhan, kiwając się jeszcze bardziej. Groziło mu wypadnięcie z fotela.

- Jesteście małżeństwem, a ty ciągle mówisz o nim Sehun-ssi – Hyuna zachichotała. - To takie zabawne! Nadal nie masz odwagi używać jego imienia?

- Hyuna! – upomniał ją Hyojong, stwierdzając, że trochę przesadziła.

- Przez te wszystkie lata, przyzwyczaiłem się do takiego traktowania – Luhan machał dłońmi, aż w końcu opadł do tyłu i zasnął.

- Ma strasznie słabą głowę – stwierdziła dziewczyna, nic sobie nie robiąc z upomnienia męża, patrząc z politowaniem na Luhana.

- Pójdziemy już – stwierdził Sehun.

Hyuna zaczęła go przekonywać, by jeszcze chwilę został, ale chłopak się nie zgodził. Zamiast tego przeprosił ich, wziął żonę na ręce i zaniósł do ich pokoju.

- Luhan, wróciliśmy do naszego pokoju – powiedział, kładąc go na łóżku, ale nie wypuszczając z ramion.

Blondyn zsunął się na plecy. Sehun usiadł obok.

- Hej, Luhan – posunął go na środek łóżka. - Żono, wróciliśmy do naszego pokoju – powiedział delikatnie. Z czułością musnął jego policzek i odgarnął grzywkę z czoła.

- Sehun... – wymamrotał pijany. - Kocham cię.

Sehun uśmiechnął się.






Przypisy:

¹Japońska drama z 1997 roku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro