Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 1

(Luhan)


Trzymając się za ręce, weszliśmy do salonu, w którym siedział mój tata, Jungkook, pani Wu i pan Wu.

– Sehun, Luhan, co się stało? – Pani Wu wstała ze swojego miejsca zaniepokojona, widząc nas w takim stanie. – Jesteście cali mokrzy. Przyniosę ręczniki! – odwróciła się na pięcie, chcąc iść do łazienki, ale zatrzymał ją Sehun.

– Nie. Zanim to zrobisz, mam coś ważnego do powiedzenia. Chcę, żebyś też przy tym była, mamo.

Wszyscy spojrzeli na niego z uwagą. Sehun podszedł w kierunku mojego taty.

– Panie Kim, musimy porozmawiać – zwrócił się do niego.

– Ale powinieneś się najpierw przebrać. – Tata podniósł się z kanapy. – Luhan...

– Proszę pozwolić mi poślubić pana syna – powiedział nagle Sehun, sprawiając, że tata zamilkł zszokowany.

W szoku otworzyłem szeroko usta.

– Sehun...

– C–c–czy ty jesteś po–poważny Sehun? – wyjąkał pan Wu, odkładając szklankę na stolik.

– Jestem – przytaknął. – Wreszcie to sobie uświadomiłem. Ja... chcę poślubić Luhana. Oczywiście nie od razu – dodał. – Najpierw upewnię się, że Kim Woosung–ssi nie jest wściekły. Po tym, jak firma stanie na nogi i będzie odpowiednio zarządzana... Ale nie mogę myśleć o nikim innym... Tylko z nim chcę być – Poczułem na sobie jego wzrok. Czekałem na dalszy ciąg. – Panie Kim, czy da nam pan swoje błogosławieństwo?

– Sehun, on nic nie potrafi, wiesz o tym? – zaczął tata.

– Wiem.

– Nie jest też mądry.

– Wiem – kiwnął głową.

– Nie umie gotować – Tata wymieniał dalej.

– Wiem.

– Jest niezdarny i podejmuje decyzje pochopnie. Cały czas popełnia błędy – W dalszym ciągu wymieniał moje wady, których góra stale rosła. Już nie wiedziałem, czy to nie odstraszy Sehuna od jego zamiaru.

– Wiem.

– Ale... – zaciął się na moment – ale jest energiczny i ma odwagę. Potrafi się poświęcić i jest kochanym chłopakiem. – W jego głosie słyszałem trudno powstrzymywane emocje.

– Wiem.

– Sehun. Proszę, opiekuj się Luhanem – złożył mu oficjalny ukłon.

– Dobrze – odwrócił się w moją stronę — Pasuje ci to, Luhan? – spytał.

– Tak – przytaknąłem, będąc oszołomionym.

– Luhan! – krzyknęła pani Wu. Podbiegła do mnie i chwyciła mocno w ramiona. – Tak długo czekałam na ten dzień! – zaczęła się cieszyć.

Sehun podszedł do swojego taty i stanął przed nim.

– Tato, przepraszam, że jestem takim egoistą – pochylił głowę w geście pokory. – To może zagrozić wsparciu finansowemu od prezesa Kima. To będzie wielka strata dla Techland.

– Masz rację – zgodził się pan Kris, dalej siedząc z założonymi rękami. Wyglądał naprawdę groźnie. – To przysporzy kłopotów Techland.

– Kochanie, nie możesz tego mówić. – krzyknęła protestująco kobieta.

– Ale tak będzie. Jako prezes Techland, nie mogę pozwolić, żeby moi pracownicy zachowywali się tak egoistycznie.

– Panie Wu... – odezwałem się.

– Jeśli chcesz ożenić się z Luhanem... – zaczął mężczyzna – mam jeden warunek – podniósł się z fotela. – Musisz zrezygnować z Techland.

– Kochanie! – Pani Kim podparła się o kanapę.

– I masz wrócić do szkoły... – kontynuował mężczyzna – i uczyć się, żeby zostać lekarzem.

– Tato...

Otworzyłem szeroko oczy, widząc na twarzy pana Krisa uśmiech.

– Myślałeś, że to przede mną ukryjesz? Nie lekceważ swojego ojca – zaśmiał się. – Wiedziałem to od jakiegoś czasu. Sam zbudowałem Techland. Więc odpowiadam za odbudowę. Porozmawiam z prezesem Kimem – dodał. – Więc możesz realizować swoje marzenia z Luhanem.

– Dziękuję – powiedział Sehun.

Widziałem, że to wiele dla niego znaczyło.

– Dziękuję ci bardzo – ukłonił się z wdzięcznością.

– Ale co się stanie z firmą? – spytałem, przestając się uśmiechać.

– Ja to zrobię – odezwał się Jungkook, który do tej pory siedział cicho na swoim miejscu. – Ja przejmę firmę taty – podniósł się z fotela. – Może mi to trochę zająć, więc tato musi pracować do tego czasu. Dlatego ty możesz zostać lekarzem, Sehun – zwrócił się do brata.

– Cóż, zostawiam ci to – zgodził się szatyn. – Liczę na ciebie, Jungkook.

– Cieszę się, tak bardzo! – krzyknęła szczęśliwie pani Wu. – Teraz wszystko będzie dobrze! – pociągnęła nosem. – Będziemy prawdziwą rodziną! – dodała, próbując powstrzymać łzy, które zaczęła jej płynąć po przytuleniu mnie.

Widziałem, jak tata ociera oczy.

– Ale, tak czy siak, musicie się przebrać – Pan Kris przerwał wybuch radości swojej żony, klaskając w dłonie. Podciągnął spodnie. – Świętujmy! – chwycił za szklaneczkę z alkoholem leżącą na stoliku. – Po tym, jak się przebierzecie.


**


Rzucił mi na głowę biały ręcznik, zakrywając ją całą. Chwilę później odwinął brzeg, także ręcznik wyglądał jak welon. Uśmiechnąłem się do niego, bo patrzył na mnie.

– Boję się. Boję się, że zmienisz się w starego Sehuna, kiedy obudzę się jutro rano.

– Więc chcesz ze mną przespać? – spytał.

Pokręciłem szybką głową, bo zabrzmiało to dość dwuznacznie.

– Ach, nie o to chodziło – zarumieniłem się.

Uśmiechnął się i zaczął mnie wycierać.

– Jesteś pewny, że to mnie chcesz? – spytałem, bo czułem się niepewnie. Co, jeśli to tylko sen, a ja zaraz obudzę się i będzie tak, jak zawsze. Czyli nielubiący mnie Sehun i odpychając za każdym razem.

– Tak – W jego głosie usłyszałem pewność. Sprawiło, to, że szerzej się uśmiechnąłem.

– Kocham cię, Sehun – wyznałem.

– Wiem... więcej niż wystarczająco.

– Ale nie wiedziałem, że ty mnie kochasz.

– Przekonałeś mnie – powiedział i przyciągnął mnie do siebie. – Kocham cię – dodał, całując mnie w głowę.

Ścisnąłem go w pasie. Byłem więcej niż szczęśliwy.


**


– Mamo, ile jeszcze? – spytał Jungkook, krocząc obok mamy, gdy szliśmy, gdzieś całą rodziną.

Kobieta wcześnie rano wyciągnęła nas z domu, nie mówiąc nikomu ani słowa, gdzie idziemy.

– Już prawie jesteśmy – powiedziała z tajemniczym uśmieszkiem na ustach.

– Cholera, wstawać tak wcześnie w niedzielę – jęknął pan Wu, idąc za nami. – Przepraszam, Junmyeon – powiedział do taty, który zbył go machnięciem ręki, mówiąc:

– Och, żaden problem. Ale gdzie idziemy, pani Wu? – spytał żony przyjaciela.

Kobieta zachichotała.

– Na ślub!

– Co?

– Co?

– Patrzcie~! – krzyknęła i machnęła dłonią w kierunku jakiegoś białego budynku, który stał po drugiej stronie ulicy.

– Czyżby... – zacząłem.

– Oczywiście, na ślub Sehuna i Luhana – Cały czas była uśmiechnięta.

– CO? – wrzasnął głośno Sehun. – Nic o tym nie słyszałem.

– Ponieważ... nie powiedziałam ci – powiedziała słodko.

Zacząłem się ekscytować.

– Um, ale naprawdę weźmiemy dziś ślub? Nie musimy znaleźć miejsca czy coś?

Nie wiedziałem, czy tak szybko można to załatwić. Myślałem, że ślub trzeba dokładnie zaplanować, ale widocznie się miliłem i moja przyszła teściowa załatwiła to wcześniej.

– To prezent niespodzianka! – powiedziała i pobiegła na drugą stronę, a my za nią.

Po jakiejś chwili stanęła przed bramą kościoła.

– Ta–da! – Otworzyła bramę, ku naszemu zdziwieniu ukazując stojących w kościele wszystkich naszych przyjaciół. Był tam Yoongi z Jiminem, Namjoon z Jinem i wiele innych osób.

– Gratulujemy małżeństwa! – krzyknęli wszyscy w naszą stronę i zaczęli bić brawo.

– Wszyscy jesteście zaskoczeni, co? – Pani Wu odwróciła się w naszą stronę. – Dalej, kochani. Nie stójcie tak. Idźcie się przebrać! Szybko, już!

Popchnęła nas w bok.

**

W salce przy kościelnej okazało się, że wszystko zostało już załatwione. Mój ślubny strój ślubny był wspaniały. Składał się z białych spodni, białej koszuli, której rękawy były z koronki, marynarki w tym samym kolorze i ku mojemu zdziwieniu miałem nawet dołączony welon.

– Nie wierzę, że ten dzień nadszedł – powiedziałem do siebie, patrząc w odbicie w lustrze.

Wyglądałem pięknie. Czujem się jakbym śnił. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia i nagle zobaczyłem w nim Jungkooka, ubranego w czarny garnitur.

– Ach, Jungkook.

– "Fair feathers make fair fowls" – powiedział.

– Co? – Nie wiedziałem, o co mu chodzi.

– Nie rozumiesz tak prostego angielskiego? – spytał. – Jesteś głupi, Luhan?

Zignorowałem jego słowa i spytałem ponownie.

– Hmmm, co znaczy to "fair coś tam"?

– "Fair feathers make fair fowls" – powtórzył, wyraźnie zirytowany. – To znaczy, że piękne pióra uczynią ptaka pięknym. Innymi słowy, każdy, kto założy ładne ubranie, będzie w nim ładnie wyglądać – dodał, widząc moją nierozumiejącą minę.

– Hej, znowu się ze mnie nabijasz? – spytałem, zakładając ręce na piersi.

– Powiem ci coś w ramach prezentu ślubnego – podszedł bliżej. – Ale na uszko.

Musiałem się nachylić w jego stronę, bo był dość niski jak na swój wiek, no ale miał dopiero 15 lat, więc jeszcze urośnie, patrząc na wzrost pana Wu.

Wyszeptał mi do ucha. Słysząc jego wyznanie, uśmiechnąłem się szeroko. Ten dzieciak bardzo poprawił mi humor.


**


(Sehun)

Sehun ubrany już w swój strój ślubny, siedział na jednej z kanap i czekał. Słysząc kroki na korytarzu, nawet się nie odwrócił, myśląc, że to zapewne jego mama, przyszła go odszukać.

– Dobrze wyglądasz.

W Końcu się odwróciłby spojrzeć na mamę, ale to nie była ona. W jego stronę zmierzał Park Chanyeol ubrany w ciemny garnitur.

– Zawsze dobrze wyglądasz – stwierdził Park, mierząc go wzrokiem.

– Park Chanyeol – powiedział Sehun, wstając z kanapy. Włożył ręce do kieszeni i stanął naprzeciwko już byłego rywala.

– Zabieram Luhana – powiedział z kamienną miną.

Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, w końcu Chanyeol opuścił wzrok, a z jego ust wydobył się chichot.

– Cholera, Luhan ma kiepski gust co do facetów – stwierdził. – Upewnij się, że uszczęśliwisz Luhana – powiedział twardym głosem, w którym kryła się groźba. – Wiesz, co się stanie, jeśli przez ciebie będzie płakać.

– Wiem.

– Nie możesz stracić czujności. Bo ja zawsze będę obok – uśmiechnął się.

– Dobrze – kącik ust Sehuna podniósł się w górę.

Wyciągnął w stronę bruneta dłoń, którą ten po chwili przyjął, ściskając ją mocno. Chanyeol z płaczącą miną spojrzał na swoją dłoń, jakby nie mógł uwierzyć, że przed chwilą ścisnął ją dłoń narzeczonego Luhana.

– Och, nie... Uścisnąłem mu dłoń! – mruknął do siebie.

Sehun nic nie powiedział, patrząc z politowaniem na chłopaka.


**


– No rozchmurz się już, Sehun – powiedziała pani Wu, ściskając w dłoni swój drogi aparat, który używała do robienia zdjęć swoich dzieciom.

Cała sala w kościele była wypełniona zaproszonymi gośćmi. Sehun jedynie stał przed ołtarzem i czekał, kiedy jego przyszły mąż stanie w drzwiach kościoła. Nie chciał tego przyznać przed rodziną, ale był trochę zdenerwowany. Normalnie nie czuł takich emocji intensywnie, ale teraz wróciły ze zdwojoną sił, czemu sam był w szoku.

– Właśnie, Sehun – dodał tata.

Tiffany pokazała swojemu mężowi zdjęcia, które zrobiła przed chwilą.

– Wspaniale. Przystojniak. – stwierdził na widok syna na zdjęciu.

W końcu wrota kościoła się otworzyły, ukazując Luhana ubranego w biały garnitur z twarzą przysłoniętą welonem. Trzymał swojego tatę pod ramię. Sehun patrzył oniemiały na zmierzającego w jego stronę anioła w bieli. W tym dniu Luhan wyglądał obłędnie. Chłopak przełknął ślinę, czując, jak gardło mu wyschło.

Luhan i Junmyeon złożyli oficjalny ukłon i zaczął zmierzać do ołtarza, w końcu zatrzymując się przed czekającym tam Sehunem. Obaj mężczyźni ukłonili się sobie nawzajem w geście szacunku. Starszy Kim odsunął się na bok, oddając swojego syna narzeczonemu, który chwycił za doń blondyna i położył na swoim ranieniu. Para zaczęła zmierzać bliżej do miejsca, przy którym stał ksiądz.

– To przykre, że wszystko zostało już postanowione – stwierdził nagle z nutką żalu w głosie. – Ale wyglądasz pięknie – dodał. – Więc nie przeszkadza mi to.

Uroczystość minęła w dość szybkim tempie.

– Pan młody może unieść welon panny młodej – powiedział na koniec ksiądz, prawie kończąc swoją rolę.

Sehun z radością uniósł welon, w całości odsłaniając ładną twarz Luhana.

– Teraz możecie się pocałować.

Szatyn położył chłopakowi dłonie na ramionach. Luhan przełknął ślinę, czekając na ten moment.

– Um, Sehun – odezwał się – Kochałeś mnie już od jakiegoś czasu, prawda? – spytał z uśmiechem.

– Co? Dajesz się ponieść emocjom?

Zachichotał.

– Słyszałem o naszym drugim pocałunku. Kook mi powiedział.

– Ten Jungkook! – Sehun przymknął oczy, zły na swojego brata.

– Też byłeś we mnie zakochany! – stwierdził i stanąwszy na palcach, pocałował swojego męża w usta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro