Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Słodka sprawa z kawą

Siedziałam na niskim murku przed basenem, przeglądając się wiadomościom w telefonie. Kilka próśb o włamanie, zastraszenie.
To była już rytuna. Normalnie podjęłabym się tego, ale teraz mieliśmy z Jimem sprawę Sherlocka.
Mój chłopak wyszedł po chwili, a ja podniosłam się.
-Na razie mamy inną sprawę, Lizzie. Sam się ty zajmę. Możesz sobie odpocząć-powiedział i objął mnie ramieniem w talii.
-A co z Holmesem?-spytałam, przybliżając się do niego jeszcze bardziej, o ile było to jeszcze możliwe.
-Narazie nie, kochanie.
Zgodziłam się. W końcu i tak kiedyś go załatwimy.

Następnego dnia uznałam, że spotkam się z przyjaciółkami. To były jeszcze dziewczyny ze szkoły.
Poszłyśmy na kawę do jednej z przytulnych kawiarenek.
Zebrałyśmy się tam o 10:00, ale ja jak zwykle spóźniłam się, bo Jim nie wiedział, który krawat założyć. A ja oczywiście musiałam mu pomóc w wyborze.
-Hej- odezwałam się, widząc Ellę, Katie, Ann i Marthę.
Uśmiechnęły się na mój widok.
Usiadłam obok Katie i zamówiłam sobie kawę.
-Czemu tak późno?
-Och, mały problem w domu-wytłumaczyłam.
Żadna z dziewczyn nie wiedziała o kimś takim jak James Moriarty, a tym bardziej o tym, że jest moim chłopakiem.

Spędziłyśmy conajmniej dwie godziny na rozmowach i śmianiu się.
-No to co, Elizabeth. Jak ci się żyje?-spytała Martha w końcu.
-Nieźle. Chociaż w sumie to wieje nudą, ale wiesz...
Kiwnęła głową i uśmiechnęła się złośliwie.
-Ale dalej nikogo sobie nie znalazłaś-bardziej stwierdziła niż spytała.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Gdybym wspomniała o chłopaku musiałabym coś o nim opowiedzieć, a zarówno ja, jaki i Jim lubiliśmy aurę tajemnicy wokół siebie.
Właśnie usłyszałam, że drzwi się otworzyły, ale nie zauważyłam kto wszedł, bo siedziałam do nich tyłem.
Dostrzegłam tylko zachwycone miny przyjaciółek i odwróciłam się.
Zauważyłam Jima z ochroniarzami i uśmiechnęłam się.
-Niezły-stwierdziła Ann, rozanielona.
Jimmie podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu.
Calkowicie zapomniałam o tym, że ma mnie odebrać.
-Przepraszam za spóźnienie, kochanie-odezwał się, a przyjaciółki popatrzyły na mnie zdziwione.
-Muszę iść. Do zobaczenia!-rzuciłam i wstałam.
Razem wyszliśmy z kawiarni, a potem wsiedliśmy do taksówki.
-Wiesz, Jimmie, potrzebuję jakiegoś zadania-powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-Zadania?
-No wiesz, muszę coś robić.
-Dobrze, jeśli chcesz możesz zająć się Sherlockiem Holmesem. Mogłabyś zebrać trochę informacji.
-To mi chyba pasuje-odparłam.
Wyjęłam telefon. Musiałam najpierw zebrać kilkoro zaufanych ludzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro