Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Znamy się?

Po tych słowach serce mi stanęło. Nie wiedziałam, czy on mówi prawdę, czy żartuje.
- jak to? To ja Jessica, twoja dziewczyna.
-Przepraszam, ale musiałaś mnie z kimś pomylić- powiedział zakłopotany.
-Co?! Philip nie pamiętasz mnie?!?!-łza mi poleciała. Nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę.
Kątem oka zobaczyłam jego rodziców, jak rozmawiali z lekarzem. Postanowiłam do nich podejść:
- co się dzieje z Philipem? Dlaczego twierdzi, że mnie nie zna?!- zapytałam zapłakana.
-Pacjent zapomniał co działo się z przed kilku lat. Nie wiadomo ile potrwa ten stan.- stwierdził lekarz.
-to nie jest możliwe!- krzyknęłam. Nagle poczułam, że mama Philipa mnie przytula.
- wiemy, że jest to dla ciebie szok, ale pielęgniarka mówi, że juz za kilka dni powinien sobie powoli wszystko przypominać.- uspokoiła mnie.
- będziemy cię informować jak bedą jakieś postępy- oznajmił jego ojciec.
- Odwieziemy cię do domu, a ty się tym nie przejmuj. I już nie płacz. Niedługo powrócą do niego wszystkie wspomnienia-mówili spokojnie.
Nie mogłam uwierzyć co się stało. Byłam cała zapłakana. Przed budynkiem czekał na mnie Mike.
- Jess co się stało?- zapytał przejęty.
- moje życie zmieniło się w koszmar w ułamku sekundy. - zaczęłam ryczeć.
-powiedz co się stało.
-chcesz wiedzieć co się stało?! Mój chłopak mnie nie pamięta. Uważa, że jestem dla niego obcą osobą.
  Zrobił wielkie oczy, widać było że się zmartwił.
- Jess mogę cie jakoś pocieszyć?
- To wszystko przez ciebie. Nie mam już ochoty na ciebie patrzeć. Zostaw mnie.
- daj się chociaż odwieźć cię do domu.- nalegał.
-Zostaw mnie!!!- krzyknęłam i skierowałam się w stronę samochodu rodziców Philipa.
Gdy dojechaliśmy wbiegłam do domu i zamknęłam się w pokoju. Życie nie miało dla mnie sensu. Położyłam się na łożku i długo rozpaczałam. W końcu zasnęłam.
----------------
  Przez kilka kolejnych dni siedziałam w pokoju. Moi rodzice byli w innym mieście i nie wiedzieli, że nie chodzę do szkoły. Nie obchodziło mnie, że jak to się wyda będę miała problemy. Po prostu nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Popadałam w depresje. Całe dni oglądałam zdjęcia z wakacji z Philipem i filmy romantyczne. Raz zadzwoniła do mnie jego mama, poinformować mnie, że już sobie powoli wszystko przypomina. Wie już, że ma dziewczynę. Po tych słowach byłam bardzo zadowolona, ale jeszcze nie mogłam do niego pójść, bo to było za szybko i teraz musi być sam.
---------
   Pewnego dnia Lucy do mnie przyszła i wyciągnęła mnie na miasto. Zgodziłam się. Trochę się wyluzowałam i zapomniałam o problemach, które mnie otaczały. Udałyśmy się do nowo odtworzonej chińskiej restauracji. Zamówiłyśmy sobie słynne ciasteczka z wróżbą. Były przepyszne. W końcu przyszedł czas na odczytanie wróżb:
- to ja pierwsza- krzyknęła uradowana Lucy.
-"zacznij realizować swoje plany, bo w najbliższym czasie przyniosą owocne skutki".-ciekawe, dodała.
- Teraz czas na mnie- powiedziałam.
-"słowo przepraszam nie boli. Nie trać czasu, bo stracisz ukochaną osobę".- jak to przeczytałam, to serce mi stanęło.
-Jezu, to jest jakieś przeznaczenie-odparłam.
- Masz racje! Dziewczyno idź mu przebacz, natychmiast. Zamówię ci taksówkę-powiedziała ucieszona.
- dzięki Lucy, jesteś najlepsza.- stwierdziłam.     
Wróciła mi energia do życia.
Po 10 minutach przyjechała. Pożegnałam się z przyjaciółka i wsiadłam.
-----------
Po pewnym czasie dojechałam na ulice gdzie mieszkał. Strasznie się stresowałam. Poprawiłam włosy, pomalowałam szybko usta i w końcu  zdecydowałam się zapukać:
- Hej, musimy porozmawiać Philip.
- o czym?- zapytał zadzwoniony.
- przyszłam cię przeprosić.
- ale czekaj
- chwila, teraz ja mowię. Nie powinnam się tak zachować, rozumiem, że mogłeś mnie nie pamietać, ale juz będzie dobrze.
W oddali usłyszałam kobiecy głos.
- Kochanie kto to jest? - odparł wysoka blondynka.
- nie wiem, ona cały czas mnie nachodzi.- powiedział Philip.
  Gdy ujrzałam twarz tej dziewczyny od razu wiedziałam, kto to jest. To była Aldona, jego była. Zdradziła go z Hiszpanem na wakacjach. Zawsze ze mną rywalizowała.
-Aldona?! Co tu robisz?!- ta sytuacja wydawała mi się chora.
-Jak to co?! Jesteśmy razem.- odparła.
- od kiedy?!- zrobiłam wielkie oczy.
- od paru dobrych lat- oznajmił Philip.
- że co proszę! A ja?! Nie pamiętasz mnie?!- krzyknęłam.
- nie wiem kim jesteś kobieto.- powiedział stanowczo.
-Przestań mnie nachodzić- powiedział niskim tonem i zamknął drzwi.
  Zaczęłam płakać jak małe dziecko. No to świetnie. Jednak nie odzyskał pamięci. Myślałam, że się zabije. Odjechałem do domu taksówką i walnęłam się na łóżku.
Byłam rozpaczona i nie miałam się do kogo zwrócić. Była północ, a Lucy nie mogła przyjechać. Moich rodziców nigdy nie było w domu, taka praca. Nie myśląc, zadzwoniłam do Mika.
  Wytłumaczyłam mu co się wydarzyło i za 5 minut był u mnie w domu. Gdy go zobaczyłam od razu się przytuliłam i odparłam:
- dziękuje, że przyszedłeś.

~ mam nadzieje, że rozdział się podobał i zachęcam do komentowania oraz gwiazdkowania. Piszcie jak wrażenia, bo nie jestem do tego do końca przekonana.  Wiem, że jak narazie dużo tu dramatu, ale spokojnie.
Bądźcie cierpliwi 💖💖💖 Miłych snów. 👩‍❤️‍💋‍👩

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro