Nie pożegnasz się?
Dziś była sobota, czyli kolejny dzień od tego incydentu z motorzystą. Wczoraj jeszcze trochę o nim myślałam, ale starałam się zapomnieć. Było wcześnie rano i Gdy leżałam w łożku dostałam SMS:
- Cześć kochanie, chcesz iść ze mną dzisiaj na małą domówkę do mojego znajomego?- zapytał Philip
- Rodzice mnie puszczą?
- Powiem, że idziemy na kolacje z moimi rodzicami :)
- W takim razie jasne- odpisałam
- o 20 po ciebie przyjadę- oznajmił Philip
- Do zobaczenia :*
Philip to mój chłopak jak już wcześniej wspominałam. Jest ode mnie o 3 lata starszy. Moi rodzice spotkali go na gali otwarcia centrum handlowego, ale nie przeciągając zaczęłam się powoli ogarniać. Jest 8 rano wiec spokojnie mam dużo czasu. Wstałam z łóżka, wzięłam prysznic itd.
--------------------------------------------------------------
Dzień minął mi jak zawsze, trochę się pouczyłam, posiedziałam na snapchacie, tumblrze i messengerze. Gdy wybiła godzina 19 zaczęłam się szykować. Nie ubrałam się jakoś specjalnie pięknie, po prostu czarną sukienkę do kolan, superstary, zrobiłam lekki makijaż i widziałam jak Philip już czeka na mnie pod domem. Oznajmiłam rodzicom, że wychodzę. Oczywiście się zgodzili, bo szłam z Philipem. Jakby to był ktoś inny prawdopodobnie musiałabym wrócić przed północą, a dodatkowo dać numer telefonu rodziców osoby do której bym się wybierała.
Zeszłam do Philipa i się przywitałam. Szczerze mówiąc nasz związek nie był jakoś uczuciowy. Całowaliśmy się sporadycznie, nigdy nie szliśmy razem za rękę, a co dopiero mowić o czym więcej. Jednak byłam do niego bardzo przyzwyczajona, chodziliśmy ze sobą już ponad rok. Na rocznice zabrał mnie do Hiszpanii. To było takie słodkie.
Jazda samochodem nie była jakoś bardzo interesująca. Rozmawialiśmy o jego pracy, więc zbytnio mnie to nie ciekawiło i tylko przytakiwałam. W końcu dojechaliśmy, dom był przepiękny z dużym basenem. Wchodząc do środka przywitał nas jego znajomy:
- Cześć stary, o a to pewnie ta słynna Jessica. Nazywam się Edie- przywitał się
- Hej, miło mi ciebie poznać.- dodałam
- a wiec rozgoście się.
Dom był wielki, a ludzi mnóstwo. Jednak była to impreza z klasą. Był alkohol, ale wolałam go nie ruszać, dlatego wzięłam sok i wyszłam na dwór. W mgnieniu oka starciłam Philipa z pola widzenia. Dobrze się bawiłam. Kilka razy tańczyłam z Ediem i innymi, ale nigdy z Philipem. Rozmawiając z nowo poznaną dziewczyną uslyszałam muzykę, która była coraz głośniejsza. Nagle ktoś krzyknął " Czas rozkręcić tą imprezę" nie wiem o co chodziło, ale nie podobało mi się to. Okazało się, że to byli ci chłopacy na motorze. Można stwierdzić, że zrobili głośne wejście, a co najlepsze dowiedziałam się, że byli zaproszeni, bo jeden z nich to brat Ediego. Po pewnym czasie uznałam, że poszukam Philipa bo zbliżała się 2.00. Byłam taka wściekła, szukałam go wszędzie, a zamiast niego ujrzałam tego wytatuowanego bruneta. Myślałam, że mnie nie poznał i dlatego szybko przeszłam koło niego. Ale ktoś krzykął:
- Jess!!!
Odwróciłam się i okazało się, że to był on.
- co tu robisz?! I w ogóle skąd znasz moje imię?!- zapytałam zdenerwowana.
On się bezczelnie uśmiechnął i powiedział:
- Twoja przyjaciółka mi je zdradziła, w ogóle co tu robisz, to nie impreza dla małych dziewczynek- rzekł radosny popijając piwo
- Wiesz co, nie mam czasu, śpieszę się do mojego chłopaka.
Zdenerwował mnie, mam nadzieje że nie było tego po mnie widać. Po jakiś 10 minutach znalazłam Philipa, siedział sobie z jakąś dziewczyną. Specjalnie mnie to nie obchodziło, chciałam tylko aby odwiózł mnie do domu, bo już rodzice kazali mi wracać.
- Szukałam cię! Jest już późno i muszę wracać- powiedziałam stanowczo.
- Sory, ale ja chce się jeszcze trochę pobiawić. Poproś kogoś, żeby cie odwiózł albo pójdź piechotą.
- Mam iść pieszo o tej godzinie?
- Takie życie
Rozczarował mnie, ale raczej miał jakiś powód. Pewnie się napił i nie chciał tego przyznać.
Prosiłam kogoś, czy mógłby mnie odwiedź, ale nikt się nie zgodził. Na taksówkę również nie miałam pieniędzy, wiec postanowiłam iść pieszo.
Po 15 minutach mojego marszu, ktoś z oddali zaczął się śmiać. Odwróciłam się, a kto to był ten koleś.
- Czego chcesz?!- krzyknęłam.
- czyżby twój książę na białym koniu cię wystawił? - zapytał uśmiechnięty.
- nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
- nie chcesz żebym cie podwiózł, jest już grubo po 3?- zapytał.
- Nie, nie będę jechała na twoim motorze.
- chodź nie marudź- odparł.
Nie miałam wyboru, musiałam z nim pojechać, Ale irytował mnie jego uśmieszek.
- Jak ty się w ogóle nazywasz?- zapytałam
- Mike, złotko.
- nie nazywaj mnie tak i jedziemy na ulicę Berned- oznajmiłam.
- jesteś taka nie winna. Mam na ciebie ochotę.
- spadaj! Nigdy w życiu bym nawet ciebie nie dotknęła.
A w tym czasie przyspieszył, a ja na niego spadłam i mocno go objęłam. Dumny z siebie powiedział:
- Hahaha jak to nie?
Nastała cisza. Nie odzywaliśmy się przez dłuższy czas. W końcu dojechałaliśmy pod mój dom. Pragnęłam jak najszybciej położyć się na łóżku.
- maleńka nie pożegnasz się? Zapytał uradowany.
- dobranoc- i weszłam do domu.
- dobranoc królewno-odpowiedział
Rodzice już dawno spali i nie usłyszeli jak wchodzę do domu. Zmyłam makijaż i położyłam się na łóżku. Nagle dostałam SMS
- Będziesz moja, Mike.
Ale on bezczelny. Z początku trochę mnie pociągał, a teraz to już zaczyna mnie denerwować. Po co się wtrąca do mojego życia?!
- Chyba w snach :D- odpisałam
- wyjrzyj za okno
~ dziękuje za miłe komentarze i mam nadzieje, że rozdział się spodoba 💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro