Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Po kilku minutach Sam uznał, że pójdzie sprawdzić, co tak właściwie dzieje się teraz w pokoju Deana.

Analizując rozmowę z bratem i jego zwyczajowy sposób zachowanie, spodziewał się, że szybko ewakuuje się spod drzwi. 

Kiedy jednak spostrzegł, że drzwi były uchylone, stwierdził opcja ewakuacji raczej została już wykluczona, bo Dean na pewno by je zamknął, gdyby coś miało się tam wydarzyć. 

Właśnie siadali na łóżku blondyna, który złapał dłonie anioła i wpatrywał się w nie przez moment, Castiel robił to samo, jakby nie do końca przekonany czy to się naprawdę dzieje.

Nie zauważyli Sama, który szybko cofnął głowę i stanął przy progu, opierając się o ścianę obok drzwi. Wiedział, że podsłuchiwanie jest złe i Dean go zabije, jeśli się o tym dowie, ale tym razem po prostu nie mógł sobie odpuścić.

Usłyszał śmiech Deana. 

Czy on naprawdę się śmiał? Tak rzadko był świadkiem śmiechu swojego brata, a przez ostatnie lata już szczególnie... Korciło go, żeby ponownie zajrzeć do pokoju, ale nie chciał, by go zobaczyli, więc powstrzymał się i po prostu słuchał dalej.

- Cassie, wyglądasz jak zgubiony szczeniak - powiedział Dean, wciąż lekko się śmiejąc, po czym zmartwionym głosem dodał - wszystko w porządku?

Ten zmartwiony głos sprawił, że Sam uśmiechnął się nieco, ale też poczuł lekkie ukłucie zazdrości, bo do niewielu osób Dean zwracał się w ten sposób szczerze. Przez ostatnie lata w zasadzie tylko do niego. Owszem - pytał innych, czy wszystko w porządku i martwił się, ale takiego zmartwienia w głosie Sam nie słyszał już naprawdę długo.

- Ja... - głos anioła był niepewny, ale przepełniony mieszanką szczęścia i obawy. - Ja po prostu boję się, że to... - urwał, a Sam mógł się tylko domyślać, co w tym momencie wywołało ciszę. Cisza trwała dobrą minutę, potem odezwał się Dean.

- To jest prawdziwe, Cas - zapewnił. 

Znowu cisza. 

- Teraz w to wierzysz? - ponownie usłyszał głos Deana.

Znowu cisza, więc domyślił się, że Cas wykonał ruch głową, co było u anioła dość częste.

- Cas, jeśli nie jesteś pewien, czy chcesz tego wszystkiego, zrozumiem.

- Nie, Dean, ja... -anioł lekko się plątał. - Ja chcę tego, tylko po prostu... To przyszło tak nagle. Przez kilka lat coś czułem i...

- Od jak dawna? - spytał Dean, a w jego głosie było słychać poczucie winy. Przez chwilę zapadła cisza, więc Sam domyślił się, że Castiel nie do końca zrozumiał pytanie. - Od jak dawna mnie kochasz?

- Odkąd pierwszy raz dotknąłem twojej duszy w Piekle - wypowiedział te słowa tak słabo, z taką markotnością, że nawet Samowi zrobiło się smutno.

- Siedem lat... - podsumował Dean, również smutnym głosem. - Cholera, Cas, jaki ja byłeś ślepy...

- Dean, nie obwiniaj się o to, proszę. Nie dawałem jasnych sygnałów, mogłeś tego nie widzieć. 

- Cas, pamiętasz, kiedy Uriel kazał mi torturować Alastaira? - krótka cisza, anioł najpewniej przytaknął. - Wtedy mogłem się domyślić. Wciąż pamiętam twoje słowa, to co wtedy powiedziałeś... Kiedy potem obudziłem się w szpitalu, a ty tam byłeś... Myślę, że wtedy pierwszy raz coś poczułem, ale tak bardzo nie chciałem uwierzyć, że mógłbym jeszcze darzyć kogoś takim uczuciem ze wzajemnością. No i wciąż to wszystko związane z aniołami... to było dla mnie nowe. Nawet nie sądziłem, że anioł może coś poczuć do człowieka, ale analizując to co wtedy powiedziałeś... Cholera, Cas, byłem ślepym i głuchym idiotą, przepraszam.

- Dean, nie przepraszaj. 

- Balthazar też wiedział, że coś czujesz - głos Deana pełen był przejęcia i poczucia winy. - Powiedział wprost, że mnie kochasz. Cholera, Cas, tak bardzo cię przepraszam...

- Dean, spójrz na mnie - na chwilę zapadła cisza. - Nie masz za co przepraszać, Dean. Nie jestem o to zły, nigdy nie byłem, nigdy nie będę. Nie analizujmy przeszłości, proszę.

- Ale, Cas, ja tyle razy zastanawiałem się czy nie ma czegoś więcej, czy nie ranię cię nie dopuszczając bliżej...

Chwila ciszy, a głos Deana nie wskazywał na celowe urwanie, więc Sam domyślił się, że anioł uciszył jego brata. Najpewniej pocałunkiem.

Nie mógł uwierzyć, że po tych wszystkich latach tak po prostu, z dnia na dzień, przeskoczyli tę ścianę pomiędzy przyjaźnią i czymś więcej, która stała między nimi od kilku lat. 

I pomyśleć, że wszystko tylko dlatego, że Dean wypił odrobinę za dużo i Sam złapał go w odpowiedni momencie, zanim ten zdążył uciec, jak początkowo planował.

- Nie możesz się o to obwiniać, Dean - anioł przerwał ciszę, która znowu zapadła po tych słowach.

- Jesteś prawdziwym aniołem, Cas.

- Upadłym - poprawił go i w tym momencie Dean zaczął się lekko śmiać.

A Sam? Próbował stłumić śmiech, że anioł wziął te słowa zbyt dosłownie i w efekcie uderzył głową w wiszący tuż za nim na ścianie kinkiet, co para usłyszała.

- Sammy?! - zawołał Dean. - Nie kryj się za ścianą, wiemy, że tam jesteś.

Nieco speszony, ale próbując udawać, że właściwie nic się nie stało, stanął w drzwiach.

- Cześć, chłopaki, jak życie leci? - rzucił i kilka sekund później oberwał w twarz poduszką rzuconą przez jego starszego brata. - Ała.

- To za podsłuchiwanie - zażartował Dean. - A teraz jakbyś mógł z łaski swojej rzucić mi tą cholerną poduszkę, zamknąć drzwi i dla odmiany nie podsłuchiwać to byłoby miło.

- Palant* - rzucił sam, odrzucając bratu poduszkę.

- Suka* - odpowiedział Dean w momencie, w którym Sam zamykał drzwi.

Młodszy z braci zatrzymał się jednak na moment, po czym pół żartem, pół serio, a tak naprawdę po to, aby nieco podroczyć się z bratem, rzucił:

- Mam nadzieję, że macie lubrykant.

- Sammy, wynoś się stad, bo zaraz serio ci przywalę i tym razem nie będzie to poduszka - zagroził Dean, a Sam zaśmiał się, po czym zamknął drzwi. 

Przez chwilę korciło go, aby znowu je otworzyć, ale domyślił się, że mogą już być częściowo bez ubrań, a nie chciał ich peszyć - niech nacieszą się sobą po tylu latach kryjomych spojrzeń i gestów, które były zbyt wyraziste na przyjaźń, ale jednocześnie zbyt niejednoznaczne na coś więcej. 

Ruszył więc do biblioteki, gdzie był pewien, że ich nie usłyszy. Poza tym... niedługo na pewno trafi się jakaś sprawa, a odrobina dodatkowej wiedzy nigdy nie zaszkodzi.

--

*Uznałam, że takie tłumaczenie Jerk i Bitch  będzie najlepsze, ale dalej twierdzę, że po polsku traci to swój urok.

N/A

Trochę ogłoszeń:

- Początkowo planowałam, że ten ff będzie miał koło 40 rozdziałów, ale skonsultowałam z paroma osobami i... uznałam, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej i robić dram w fabule, kiedy teraz można ładnie zakończyć i chyba pierwszy raz napiszę coś krótkiego ze szczęśliwym zakończeniem (zawsze musi być ten pierwszy raz).

- Rozdział 11 będzie zawierał sceny 18+, a ponieważ nigdy nie publikowałam takich scen, szczerze to nigdy też ich specjalnie nie opisywałam, to rozdział pojawi się pewnie za 2-3 dni, bo chcę, aby ktoś na to zerknął przed publikacją ( Hanchesteria - liczę na Ciebie, słońce Ty moje 😘). Będzie też prawdopodobnie ostatnim rozdziałem tego opowiadania (nie jestem jeszcze pewna czy wstawię epilog).

- Mam też już pomysł na kolejne opowiadanie o Destielu, tym razem sporo dłuższe. Prawdopodobnie ruszę z nim z początkiem stycznia (czyli tak, jak planowo miało ruszyć to, więc możecie potraktować Only Love You When I'm Drunk) jako taki prezent świąteczny. Zapowiedź nowego ff pojawi się najpewniej jeszcze dziś wieczorem, najpóźniej jutro.

To tyle. Mam nadzieję, że Święta mijają Wam w dobrej atmosferze 😇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro