ɹozdz!ɐł 15
✧Wersja dla czytelniczki✧
*Perspektywa Midoriyi*
"Od kilku dni nie ma kontaktu z (Imię). Coraz bardziej się o nią martwię. Nie mogę sobie wyobrazić co czują jej rodzice."
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
- Izuku? Spałeś dziś choć trochę? - spytała moja mama po wejściu do pokoju.
- Nie.. Nie potrafię zasnąć. - odrzekłem niemrawo.
Matka spojrzała na mnie smutno i przejechała delikatnie dłonią po policzku.
- Powinieneś się zdrzemnąć. Nie spałeś kilka dni. Jeszcze do tego stres przez te wszystkie wydarzenia.. Będzie dobrze. (Imię) na pewno nic nie jest i szkoła będzie teraz bardziej czujna. - po raz kolejny usłyszałem te słowa od mamy, ale ani razu nie pomogły.
- Spróbuję się przespać. W końcu jutro wracamy do nauki w UA. - powiedziałem tak tylko by zostawiła mnie z własnymi myślami.
- No dobrze. Słodkich snów. Jakby co to na śniadanie czekają na ciebie kanapki w kuchni. - rzekła i ucałowała mnie w czoło.
- Okej. Dziękuję.
Odrazu po wyjściu mojej mamy z sypialni, sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do pana (Nazwisko).
Po kilku sygnałach odebrał.
- Cześć Izuku.
- Dzień dobry.. Chciałem tylko zapytać, czy-
- Nie. Żadnych nowych informacji.
- No dobrze, rozumiem. A jak się państwo trzymają?
- Bywało lepiej-
Nagle usłyszałem krzyk kobiety z drugiej strony telefonu.
- Kochanie! To (Imię)!
Spojrzałem na telefon. Połączenie zostało przerwane.
"Ale jeśli dobrze usłyszałem.. (Imię) się znalazła!"
Nagle do moich oczu napłynęły łzy, ale to były łzy szczęścia. Nic jej nie było. Wróciła.
Szybko wziąłem potrzebne rzeczy i wybiegłem z pokoju prosto do kuchni. Nie jadłem żadnego śniadania, więc przed wyjściem wcisnąłem sobie kanapkę do ust.
Gdy już kończyłem ubierać buty, zdziwiona matka podeszła do mnie.
- Izuku? Coś się stało? Przecież wiesz, że nie masz wychodzić..
- (Imię) wróciła. Słyszałem podczas rozmowy z panem (Nazwisko). Ja muszę iść.. To nie jest daleko..
Widziałem jak wzdycha i zastanawia się nad puszczeniem mnie. Po chwili uśmiechnęła się promiennie.
- Możesz iść. Wiem, że tęsknisz za nią. Dzwoń co jakiś czas, bym wiedziała że nic ci nie jest.
- Dobrze, pa mamo.
Wybiegłem ile miałem sił. Resztek sił. Moje przemęczone od braku snu i nieregularnych posiłków ciało szybko się zmęczyło, ale nie przestawałem biec póki nie zobaczyłem drzwi wejściowych do domu (Nazwisko).
Jakie było moje zdziwienie, gdy pod drzwiami słyszałem krzyki ze środka. Wcisnąłem dzwonek i czekałem, aż ktoś przyjdzie otworzyć. Po chwil stał przede mną ojciec (Imię). Nie wyglądał na szczęśliwego, a zdenerwowanego. W jego oczach można było dostrzec łzy. Gdy mnie ujrzał jego wyraz twarzy złagodniał.
- Izuku? Co tu robisz?
- Ja.. Słyszałem, że (Imię) wróciła i..
Chwilę mnie mierzył wzrokiem, chciał już coś powiedzieć, ale przerwał mu przeraźliwy krzyk kobiety.
Przestraszony zostawił mnie i wbiegł do mieszkania. Nie chciałem być wścibski, ale musiałem zobaczyć (Imię), więc wszedłem do domu. Zdjąłem buty i powędrowałem do pomieszczenia, z którego słyszałem głosy.
Była to kuchnia. (Imię) stała do mnie tyłem i nie widziałem jej twarzy, ale wiedziałem że coś jest nie tak. Jej matka wpatrywała się w nią z przerażeniem, a z oczu spływały zły.
"Co się stało? Nie powinna się cieszyć, że (Imię) wróciła?"
Wtedy zauważyłem też kupkę popiołu niedaleko dorosłej.
"Czy ona.. Nie to nie możliwe.."
Pan (Nazwisko) klęknął przy swojej żonie i przytulał ją, masując po plecach. Szeptał zdania typu: Nic się nie dzieje, Wszystko jest już w porządku.
- (Imię)..
*Perspektywa narratora*
Dziewczyna usłyszała swoje imię. Odwróciła się w stronę Midoriyi. Po jej wcześniejszym humorze nie było śladu.
- Izuku! - krzyknęła i przytuliła się. - Jak ja za tobą tęskniłam.
Z tego życia tylko jemu ufała.
- Ja.. Także tęskniłem.. Gdzieś ty była? - spojrzał na jej twarz. Zdziwił się, gdy ujrzał o wiele mniejszą bliznę niż zapamiętał.
Rzuciła spojrzenie w stronę swoich opiekunów. Matka nadal była w ciężkim szoku i nie mogła się uspokoić, a ojciec próbował pomóc kobiecie. Właśnie podawał jej jakieś tabletki oraz szklankę wody.
"Nie pierwszy raz ją doprowadziłam do takiego stanu" pomyślała (Imię).
- Chodź do mnie.. - rzekła i pociągnęła swojego przyjaciela za rękę.
✧Wersja dla czytelnika✧
*Perspektywa Midoriyi*
"Od kilku dni nie ma kontaktu z (Imię). Coraz bardziej się o niego martwię. Nie mogę sobie wyobrazić co czują jego rodzice."
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
- Izuku? Spałeś dziś choć trochę? - spytała moja mama po wejściu do pokoju.
- Nie.. Nie potrafię zasnąć. - odrzekłem niemrawo.
Matka spojrzała na mnie smutno i przejechała delikatnie dłonią po policzku.
- Powinieneś się zdrzemnąć. Nie spałeś kilka dni. Jeszcze do tego stres przez te wszystkie wydarzenia.. Będzie dobrze. (Imię) na pewno nic nie jest i szkoła będzie teraz bardziej czujna. - po raz kolejny usłyszałem te słowa od mamy, ale ani razu nie pomogły.
- Spróbuję się przespać. W końcu jutro wracamy do nauki w UA. - powiedziałem tak tylko by zostawiła mnie z własnymi myślami.
- No dobrze. Słodkich snów. Jakby co to na śniadanie czekają na ciebie kanapki w kuchni. - rzekła i ucałowała mnie w czoło.
- Okej. Dziękuję.
Odrazu po wyjściu mojej mamy z sypialni, sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do pana (Nazwisko).
Po kilku sygnałach odebrał.
- Cześć Izuku.
- Dzień dobry.. Chciałem tylko zapytać, czy-
- Nie. Żadnych nowych informacji.
- No dobrze, rozumiem. A jak się państwo trzymają?
- Bywało lepiej-
Nagle usłyszałem krzyk kobiety z drugiej strony telefonu.
- Kochanie! To (Imię)!
Spojrzałem na telefon. Połączenie zostało przerwane.
"Ale jeśli dobrze usłyszałem.. (Imię) się znalazł!"
Nagle do moich oczu napłynęły łzy, ale to były łzy szczęścia. Nic jemu nie było. Wrócił.
Szybko wziąłem potrzebne rzeczy i wybiegłem z pokoju prosto do kuchni. Nie jadłem żadnego śniadania, więc przed wyjściem wcisnąłem sobie kanapkę do ust.
Gdy już kończyłem ubierać buty, zdziwiona matka podeszła do mnie.
- Izuku? Coś się stało? Przecież wiesz, że nie masz wychodzić..
- (Imię) wrócił. Słyszałem podczas rozmowy z panem (Nazwisko). Ja muszę iść.. To nie jest daleko..
Widziałem jak wzdycha i zastanawia się nad puszczeniem mnie. Po chwili uśmiechnęła się promiennie.
- Możesz iść. Wiem, że tęsknisz za nim. Dzwoń co jakiś czas, bym wiedziała że nic ci nie jest.
- Dobrze, pa mamo.
Wybiegłem ile miałem sił. Resztek sił. Moje przemęczone od braku snu i nieregularnych posiłków ciało szybko się zmęczyło, ale nie przestawałem biec póki nie zobaczyłem drzwi wejściowych do domu (Nazwisko).
Jakie było moje zdziwienie, gdy pod drzwiami słyszałem krzyki ze środka. Wcisnąłem dzwonek i czekałem, aż ktoś przyjdzie otworzyć. Po chwil stał przede mną ojciec (Imię). Nie wyglądał na szczęśliwego, a zdenerwowanego. W jego oczach można było dostrzec łzy. Gdy mnie ujrzał jego wyraz twarzy złagodniał.
- Izuku? Co tu robisz?
- Ja.. Słyszałem, że (Imię) wrócił i..
Chwilę mnie mierzył wzrokiem, chciał już coś powiedzieć, ale przerwał mu przeraźliwy krzyk kobiety.
Przestraszony zostawił mnie i wbiegł do mieszkania. Nie chciałem być wścibski, ale musiałem zobaczyć (Imię), więc wszedłem do domu. Zdjąłem buty i powędrowałem do pomieszczenia, z którego słyszałem głosy.
Była to kuchnia. (Imię) stał do mnie tyłem i nie widziałem jego twarzy, ale wiedziałem że coś jest nie tak. Jego matka wpatrywała się w niegi z przerażeniem, a z oczu spływały zły.
"Co się stało? Nie powinna się cieszyć, że (Imię) wrócił?"
Wtedy zauważyłem też kupkę popiołu niedaleko dorosłej.
"Czy on.. Nie to nie możliwe.."
Pan (Nazwisko) klęknął przy swojej żonie i przytulał ją, masując po plecach. Szeptał zdania typu: Nic się nie dzieje, Wszystko jest już w porządku.
- (Imię)..
*Perspektywa narratora*
Chłopak usłyszał swoje imię. Odwrócił się w stronę Midoriyi. Po jego wcześniejszym humorze nie było śladu.
- Izuku! - krzyknął i przytulił się. - Jak ja za tobą tęskniłem.
Z tego życia tylko jemu ufał.
- Ja.. Także tęskniłem.. Gdzieś ty był? - spojrzał na jego twarz. Zdziwił się, gdy ujrzał o wiele mniejszą bliznę niż zapamiętał.
Rzucił spojrzenie w stronę swoich opiekunów. Matka nadal była w ciężkim szoku i nie mogła się uspokoić, a ojciec próbował pomóc kobiecie. Właśnie podawał jej jakieś tabletki oraz szklankę wody.
"Nie pierwszy raz ją doprowadziłem do takiego stanu" pomyślał (Imię).
- Chodź do mnie.. - rzekł i pociągnął swojego przyjaciela za rękę.
¡¡¡¡¡¡¡¡
634 słów dla każdej wersji.
Po długim czasie znalazłam wolną chwilę, by dokończyć w końcu ten rozdział. Choć na początku inaczej miała wyglądać historia. Postanowiłam dodać też perspektywę Midoriyi, jakby się ktoś zastanawiał, jak się trzyma.
Jak tam Wam idzie zdalne naucznie?
Mam nadzieję, że siedzicie w domku i myjecie rączki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro