ɹozdz!ɐł 5
✧Wersja dla czytelniczki✧
Ten dzień zapowiadał się tak zwyczajnie jak każdy, choć jeśli chodzi się do Yuuei to nie można nazwać dnia przeciętnym. Każdy moment w tej szkole jest ciekawy i wyjątkowy.
(Imię) dziś szła sama do szkoły. Nie wyspała się przez ciągle powtarzający się koszmar, o okropnej rodzinie.
Jeszcze podczas drogi do UA czuła się obeserwowana, tak jak ostatnio. Przyspieszyła, więc i po chwili była przed bramą. Niestety nie tylko ona. Całe wejście na teren szkoły jest oblężone przez reporterów. Gdy ci zobaczyli (Nazwisko) podeszli do niej i zaczęli wypytywać o All mighta. (Imię) szybko ich zbyła i weszła do szkoły.
- (Imię). - krzyknął Midoriya.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko przyspieszyła. Nadal jest zła na zielonookiego za kłamstwo. Wiedziała, że Deku musi iść jeszcze do pielęgniarki, więc nie zdąży z nią pogadać.
Podczas zajęć (Nazwisko) starała się jak najbardziej skupić na lekcji i nie myśleć o Midoriyi, a w czasie przerw unikała go jak ognia.
Na przerwie obiadowej niestety udało się zielonowłosemu złapać (Imię). Zaciągnął ją w ustronne miejsce.
- Powiesz mi, dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam nikogo.
- Możesz przestać kłamać?
- Mogłabym spytać cię o to samo.
- Huh?
- Chcę prawdy i samej prawdy o twojej mocy.
Deku stał chwilę w ciszy.
- Słyszałaś jak rozmawiam z Katsukim?
- Tak. Jak mogłeś mu powiedzieć, a mi nie?!
- Nie miałem nikomu mówić, nawet mama o tym nie wie, ale poczułem, że muszę być z nim szczery..
- A ze mną nie?
- Chciałem ci powiedzieć, ale nie miałem okazji. Wybacz i proszę nie rozgłaszaj tego nikomu.
- Dlaczego miałabym to robić? Jesteśmy przyjaciółmi, a oni mówią sobie nawzajem sekrety. Pomimo, że jestem zła, to także jestem z ciebie dumna. W końcu postawiłeś się Katsukiemu.
Izuku chciał coś powiedzieć, ale nagle zadzwonił alarm. Wiele spanikowanych uczniów było na korytarzu. Wszyscy w strachu uciekali. Dopiero po kilku minutach, gdy Iida wytłumaczył sytuację, uspokoili się wszyscy.
Na następnej lekcji, która akurat była angielskim, wszyscy zachowywali się jakby tego alarmu nie było, poza małym wyjątkiem. Do sali nagle wszedł Aizawa.
- Mic muszę zabrać ci jednego ucznia.
- Okej!
- (Nazwisko) do dyrektora.
Lekko zaniepokojona (Imię) wstała i ruszyła za wychowawcą.
- Coś się stało? - spytała.
- Dowiesz się za chwilę.
Po chwili doszli do gabinetu i razem weszli do środka.
- Dzień dobry, (Imię)
- Dzień dobry, dyrektorze.
- Proszę usiądź. Chcesz może herbatki lub ciasteczko?
- Nie, dziękuję.
- No dobrze. Wiesz dlaczego cię wezwałem?
- Nie mam pojęcia.
- Podczas przerwy obiadowej ktoś zniszczył bramę. Efekt był taki sam jak po użyciu twojego quirk.
- Myśli pan, że to ja?
- Nie było cię na stołówce w tym czasie, ale nie osadzam cię. Chcę tylko znać winnego.
- Nie było mnie tak, bo byłam w toalecie.. Z Izuku.. Pokłóciliśmy się niedawno i chciał się pogodzić.
- Aizawa, mógłbyś pójść po Midoriyę? A ty (Imię) proszę zaczekaj przed gabinetem.
Shōta poszedł spowrotem do klasy 1A, a (Nazwisko) siedziała na ławce naprzeciwko drzwi. Chwilę później wrócił nauczyciel wraz z Deku. Kilka minut siedzieli i rozmawiali u Nezu. Nagle Aizawa otworzył drzwi.
- Wchodź.
Nadal poddenerwowana weszła znów do gabinetu.
- Izuku potwierdził twoją wersję wydarzeń, ale mam do ciebie pytanie. Kto z rodziny ma takie same lub podobne quirk do twojego?
- Hmm.. Nie przypominam sobie, by w ogóle ktoś w rodzinie miał choć podobną cechę daru.
Nezu oraz Aizawa spojrzeli na siebie, ale po chwili dyrektor odwrócił się w stronę (Nazwisko).
- No dobrze, to tyle. Możecie wracać na lekcję.
Uczniowie po cichu wyszli z pomieszczenia.
- Wiesz.. Zastanawiałem się nad tym co powiedział dyrektor Nezu i ty. Jesteś pewna, że nikt nie ma choć trochę podobnego quirk do ciebie, bo wiesz moce są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
(Imię) stanęła. Zaczęła przetwarzać sens wypowiedziach przez przyjaciela słów.
- Nie- ucięła, gdyż momentalnie zaczęła ją boleć głowa.
Przez umysł przewijał się dobrze znany koszmar. Upadła na kolana i chwyciła za głowę.
- (Imię)? Co się dzieję?
(Nazwisko) nie była wstanie odpowiedzieć. Zielonooki wziął ją na ręce i pędem zniósł do pielęgniarki.
✧Wersja dla czytelnika✧
Ten dzień zapowiadał się tak zwyczajnie jak każdy, choć jeśli chodzi się do Yuuei to nie można nazwać dnia przeciętnym. Każdy moment w tej szkole jest ciekawy i wyjątkowy.
(Imię) dziś szedł sam do szkoły. Nie wyspał się przez ciągle powtarzający się koszmar, o okropnej rodzinie.
Jeszcze podczas drogi do UA czuł się obeserwowany, tak jak ostatnio. Przyspieszył, więc i po chwili był przed bramą. Niestety nie tylko on. Całe wejście na teren szkoły jest oblężone przez reporterów. Gdy ci zobaczyli (Nazwisko) podeszli do niego i zaczęli wypytywać o All mighta. (Imię) szybko ich zbył i wszedł do szkoły.
- (Imię). - krzyknął Midoriya.
Chłopak nie odpowiedział, tylko przyspieszył. Nadal jest zły na zielonookiego za kłamstwo. Wiedział, że Deku musi iść jeszcze do pielęgniarki, więc nie zdąży z nim pogadać.
Podczas zajęć (Nazwisko) starał się jak najbardziej skupić na lekcji i nie myśleć o Midoriyi, a w czasie przerw unikał go jak ognia.
Na przerwie obiadowej niestety udało się zielonowłosemu złapać (Imię). Zaciągnął jego w ustronne miejsce.
- Powiesz mi, dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam nikogo.
- Możesz przestać kłamać?
- Mogłabym spytać cię o to samo.
- Huh?
- Chcę prawdy i samej prawdy o twojej mocy.
Deku stał chwilę w ciszy.
- Słyszałaś jak rozmawiam z Katsukim?
- Tak. Jak mogłeś mu powiedzieć, a mi nie?!
- Nie miałem nikomu mówić, nawet mama o tym nie wie, ale poczułem, że muszę być z nim szczery..
- A ze mną nie?
- Chciałem ci powiedzieć, ale nie miałem okazji. Wybacz i proszę nie rozgłaszaj tego nikomu.
- Dlaczego miałabym to robić? Jesteśmy przyjaciółmi, a oni mówią sobie nawzajem sekrety. Pomimo, że jestem zły, to także jestem z ciebie dumny. W końcu postawiłeś się Katsukiemu.
Izuku chciał coś powiedzieć, ale nagle zadzwonił alarm. Wiele spanikowanych uczniów było na korytarzu. Wszyscy w strachu uciekali. Dopiero po kilku minutach, gdy Iida wytłumaczył sytuację, uspokoili się wszyscy.
Na następnej lekcji, która akurat była angielskim, wszyscy zachowywali się jakby tego alarmu nie było, poza małym wyjątkiem. Do sali nagle wszedł Aizawa.
- Mic muszę zabrać ci jednego ucznia.
- Okej!
- (Nazwisko) do dyrektora.
Lekko zaniepokojona (Imię) wstał i ruszył za wychowawcą.
- Coś się stało? - spytał.
- Dowiesz się za chwilę.
Po chwili doszli do gabinetu i razem weszli do środka.
- Dzień dobry, (Imię)
- Dzień dobry, dyrektorze.
- Proszę usiądź. Chcesz może herbatki lub ciasteczko?
- Nie, dziękuję.
- No dobrze. Wiesz dlaczego cię wezwałem?
- Nie mam pojęcia.
- Podczas przerwy obiadowej ktoś zniszczył bramę. Efekt był taki sam jak po użyciu twojego quirk.
- Myśli pan, że to ja?
- Nie było cię na stołówce w tym czasie, ale nie osadzam cię. Chcę tylko znać winnego.
- Nie było mnie tak, bo byłem w toalecie.. Z Izuku.. Pokłóciliśmy się niedawno i chciał się pogodzić.
- Aizawa, mógłbyś pójść po Midoriyę? A ty (Imię) proszę zaczekaj przed gabinetem.
Shōta poszedł spowrotem do klasy 1A, a (Nazwisko) siedział na ławce naprzeciwko drzwi. Chwilę później wrócił nauczyciel wraz z Deku. Kilka minut siedzieli i rozmawiali u Nezu. Nagle Aizawa otworzył drzwi.
- Wchodź.
Nadal poddenerwowany wszedł znów do gabinetu.
- Izuku potwierdził twoją wersję wydarzeń, ale mam do ciebie pytanie. Kto z rodziny ma takie same lub podobne quirk do twojego?
- Hmm.. Nie przypominam sobie, by w ogóle ktoś w rodzinie miał choć podobną cechę daru.
Nezu oraz Aizawa spojrzeli na siebie, ale po chwili dyrektor odwrócił się w stronę (Nazwisko).
- No dobrze, to tyle. Możecie wracać na lekcję.
Uczniowie po cichu wyszli z pomieszczenia.
- Wiesz.. Zastanawiałem się nad tym co powiedział dyrektor Nezu i ty. Jesteś pewna, że nikt nie ma choć trochę podobnego quirk do ciebie, bo wiesz moce są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
(Imię) stanął. Zaczął przetwarzać sens wypowiedziach przez przyjaciela słów.
- Nie- uciął, gdyż momentalnie zaczęła go boleć głowa.
Przez umysł przewijał się dobrze znany koszmar. Upadł na kolana i chwycił za głowę.
- (Imię)? Co się dzieję?
(Nazwisko) nie był wstanie odpowiedzieć. Zielonooki wziął go na ręce i pędem zniósł do pielęgniarki.
¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡
639 słów dla każdej wersji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro