Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 42

"Lider to lider"

Hidan uderzył w ścianę mocno zaciśniętą pięścią, gdy wyszedł z gabinetu lidera. Rudy zlecił mu i Kakuzu misję i to w taki ziąb. Jashinista nie miał zamiaru się zgodzić, ale w końcu musiał ustąpić Painowi i ruszył się trochę przygotować. Najgorsze było to, że w zimie nawet on musiał się ciepło ubierać, więc nie było mowy, aby wyszedł na dwór z odsłoniętym torsem, bo chyba by zamarz na kość.

Jego zły nastrój zauważyła (h/c) włosa przechodząca korytarzem z poduszką, którą musiała odzyskać po tym, jak Tobi zorganizował budowę fortu. Kobieta zastanawiała się, czy powinna teraz zawracać mu głowę, jednak chciała wiedzieć skąd wziął się jego ponury humor.

— Cześć — odezwała się, doganiając go i zrównując z nim swoje kroki.

Hidan spojrzał na nią i westchnął w duchu, czując, że przy niej będzie musiał zapomnieć na chwilę o złości, jaką odczuwał.

— Cześć, suczko.

— Co ty taki nie w sosie? — zapytała z ciepłym uśmiechem, starając się poprawić jego samopoczucie.

— Ten zjeb, znaczy się, Pain, kazał nam iść na misję, a na dworze jest gorzej niż w lodówce — oznajmił z pretensją w głosie.

(Y/N) pokiwała głową ze zrozumieniem i poklepała go po ramieniu.

— Lider to lider, jego zdania nie zmienisz — odparła ze współczuciem i łagodnie się uśmiechnęła. — Ale jest jeden plus, wreszcie zobaczę cię w koszulce — dodała zachwycona, uprzedzając jego pytanie.

— Phi, naprawdę myślisz, że będę zakrywał swoje boskie ciało jakąś szmatą? — prychnął z rozbawienia, nawet nie zauważając, że sama obecność kobiety poprawiała mu humor.

Koszulką — poprawiła go z naciskiem na to słowo i cicho westchnęła. — Kiedy wyruszacie na tę misję?

— Za jakąś godzinę, jeśli oczywiście Kakuzu ruszy dupę i zostawi liczenie pieniędzy na później — oznajmił zmęczonym głosem.

— Wierzysz, że to możliwe? — zachichotała cicho, a on pokręcił rozśmieszony głową.

— Na pewno będzie mnie jeszcze pospieszał. W końcu czas to pieniądz, a on nie przepuści żadnej okazji, aby je zdobyć — przyznał szarowłosy i przeciągnął się, lokując jedną z dłoni na ramieniu kobiety.

— Materialista... — stwierdziła (Y/N) i zerknęła na niego. — Idź się przygotować — poradziła i odsunęła się, kierując się do pokoju.

Kiedy przekroczyła próg, oparła się o przed chwilą zamknięte drzwi i przytuliła do siebie poduszkę, którą trzymała. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego jako pełnoprawny członek Akatsuki nie dostawała żadnych zadań.

Nie chodziło jej tu o obowiązki, które wykonywał każdy w kryjówce jak sprzątanie, czy gotowanie obiadów.

Dumała nad tym, czemu Pain nie powierzał jej żadnych misji, aby mogła się wykazać.

Wcześniej już się kiedyś nad tym zastanawiała, ale tylko raz i stosunkowo szybko wyleciało jej to z głowy. Ale teraz, widząc, że nawet w tak ekstremalnych warunkach, jakie panowały dzisiejszego dnia, inni musieli wykonywać zadania, a ona od rana się obijała albo spędzała czas na relaksie i zabawie, czuła, że nie jest potrzebna. Jej poczucie wartości w jednym momencie diametralnie spadło.

Jak mogła czuć się godnie i na równi z innymi, skoro nie pracowała na swoją opinię?

— Muszę to zmienić... — mruknęła sama do siebie i zgodnie kiwając głową, odstawiła poduszkę, po czym przeświadczona o swojej decyzji, śmiało ruszyła do biura Paina.

Lider udzielił jej pozwolenia na wejście, gdy zapukała w drzwi. Dziewczyna stanowczo podeszła do biurka i spojrzała na mężczyznę przed sobą.

— Coś się stało, (Y/N)? — zapytał, na co przytaknęła głową.

— Nie chcę się czuć zbędna — oznajmiła, czym zbiła go z tropu.

— Zbędna? — powtórzył, unosząc brwi.

(h/c) włosa westchnęła cicho i zadała mu kolejne pytanie.

— Dlaczego ja nie dostaję żadnych misji? — Spojrzała prosto w oczy mężczyzny, mając nadzieję, że w nich doszuka się odpowiedzi.

Posiadacz rinnegana cicho odchrząknął i usiadł wygodniej w fotelu. Kompletnie nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć, a jej nagłe zainteresowanie misjami wprawiło go w zadumę. Sam zaczął się zastanawiać, czemu nie wysyłał nigdzie (Y/N).

No, może raz wysłał.

Do kuchni.

Po kawę.

Pain poważnie zatracił się w swoich myślach. Nie dawał kobiecie żadnych zadań, bo wydawała mu się do nich nieodpowiednia. Nie chodziło o to, że uważał ją za kompletne beztalencie, bo posiadała swoje unikalne umiejętności, a oprócz tego szybko przyswajała wiedzę i pragnęła się rozwijać. Ale uważał, że jest delikatna i nie chciał jej obarczać trudem misji. Poza tym z jakiegoś powodu wręcz pragnął, aby przebywała w bazie, gdzie wiedział, że była bezpieczna.

— Jeśli tak bardzo przeszkadza ci brak zajęć, możesz pomóc mi trochę w biurze — oznajmił, przerywając głuchą ciszę.

Nie miał zamiaru jej teraz tłumaczyć swojej opinii na jej pytania, dlatego postanowił zająć dziewczynę trochę innym tematem.

— W biurze? A niby co miałabym robić? — zapytała z dużym zaskoczeniem (h/c) włosa.

— Układać dokumenty, sprawdzać raporty — mówiąc to zerkał na nią cały czas. — Byłabyś moją taką jakby asystentką — stwierdził po chwili namysłu.

(L/N) analizowała dogłębnie jego propozycję, myśląc o wszystkich mocnych stronach jego oferty. Chciała po prostu się na coś przydać, a to, że miała bezpośrednio mu pomagać w gabinecie, zmotywowało ją do działania i praktycznie od razu znała odpowiedź, zapominając o powodzie, dla którego nie była wysyłana na misje poza kwaterą.

— Więc jak będzie, pasuje ci moja propozycja? — upewnił się lider, choć widząc podekscytowanie w jej oczach, śmiał twierdzić, że wie, co postanowi kobieta.

— Oczywiście, będę pomagać najlepiej, jak tylko umiem — oznajmiła zdecydowanie (e/c) oka, uśmiechając się do lidera.


Odkąd dziewczyna została jego asystentką, praktycznie codziennie go widywała. Pomagała mu przy sprawdzaniu raportów, czasem układała terminarze związane z obowiązkami wykonywanymi w organizacji i to w gruncie rzeczy teraz to ona przydzielała członkom Akatsuki misję, w zależności jakich umiejętności wymagało zadanie.

Dziewczyna cieszyła się, że wreszcie jest użyteczna, a jej pomoc jest przydatna. Uśmiechała się z zadowoleniem nawet wtedy, gdy niosła Painowi do biura kawę w jego ulubionym kubku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro