Chapter 42
"Lider to lider"
Hidan uderzył w ścianę mocno zaciśniętą pięścią, gdy wyszedł z gabinetu lidera. Rudy zlecił mu i Kakuzu misję i to w taki ziąb. Jashinista nie miał zamiaru się zgodzić, ale w końcu musiał ustąpić Painowi i ruszył się trochę przygotować. Najgorsze było to, że w zimie nawet on musiał się ciepło ubierać, więc nie było mowy, aby wyszedł na dwór z odsłoniętym torsem, bo chyba by zamarz na kość.
Jego zły nastrój zauważyła (h/c) włosa przechodząca korytarzem z poduszką, którą musiała odzyskać po tym, jak Tobi zorganizował budowę fortu. Kobieta zastanawiała się, czy powinna teraz zawracać mu głowę, jednak chciała wiedzieć skąd wziął się jego ponury humor.
— Cześć — odezwała się, doganiając go i zrównując z nim swoje kroki.
Hidan spojrzał na nią i westchnął w duchu, czując, że przy niej będzie musiał zapomnieć na chwilę o złości, jaką odczuwał.
— Cześć, suczko.
— Co ty taki nie w sosie? — zapytała z ciepłym uśmiechem, starając się poprawić jego samopoczucie.
— Ten zjeb, znaczy się, Pain, kazał nam iść na misję, a na dworze jest gorzej niż w lodówce — oznajmił z pretensją w głosie.
(Y/N) pokiwała głową ze zrozumieniem i poklepała go po ramieniu.
— Lider to lider, jego zdania nie zmienisz — odparła ze współczuciem i łagodnie się uśmiechnęła. — Ale jest jeden plus, wreszcie zobaczę cię w koszulce — dodała zachwycona, uprzedzając jego pytanie.
— Phi, naprawdę myślisz, że będę zakrywał swoje boskie ciało jakąś szmatą? — prychnął z rozbawienia, nawet nie zauważając, że sama obecność kobiety poprawiała mu humor.
— Koszulką — poprawiła go z naciskiem na to słowo i cicho westchnęła. — Kiedy wyruszacie na tę misję?
— Za jakąś godzinę, jeśli oczywiście Kakuzu ruszy dupę i zostawi liczenie pieniędzy na później — oznajmił zmęczonym głosem.
— Wierzysz, że to możliwe? — zachichotała cicho, a on pokręcił rozśmieszony głową.
— Na pewno będzie mnie jeszcze pospieszał. W końcu czas to pieniądz, a on nie przepuści żadnej okazji, aby je zdobyć — przyznał szarowłosy i przeciągnął się, lokując jedną z dłoni na ramieniu kobiety.
— Materialista... — stwierdziła (Y/N) i zerknęła na niego. — Idź się przygotować — poradziła i odsunęła się, kierując się do pokoju.
Kiedy przekroczyła próg, oparła się o przed chwilą zamknięte drzwi i przytuliła do siebie poduszkę, którą trzymała. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego jako pełnoprawny członek Akatsuki nie dostawała żadnych zadań.
Nie chodziło jej tu o obowiązki, które wykonywał każdy w kryjówce jak sprzątanie, czy gotowanie obiadów.
Dumała nad tym, czemu Pain nie powierzał jej żadnych misji, aby mogła się wykazać.
Wcześniej już się kiedyś nad tym zastanawiała, ale tylko raz i stosunkowo szybko wyleciało jej to z głowy. Ale teraz, widząc, że nawet w tak ekstremalnych warunkach, jakie panowały dzisiejszego dnia, inni musieli wykonywać zadania, a ona od rana się obijała albo spędzała czas na relaksie i zabawie, czuła, że nie jest potrzebna. Jej poczucie wartości w jednym momencie diametralnie spadło.
Jak mogła czuć się godnie i na równi z innymi, skoro nie pracowała na swoją opinię?
— Muszę to zmienić... — mruknęła sama do siebie i zgodnie kiwając głową, odstawiła poduszkę, po czym przeświadczona o swojej decyzji, śmiało ruszyła do biura Paina.
Lider udzielił jej pozwolenia na wejście, gdy zapukała w drzwi. Dziewczyna stanowczo podeszła do biurka i spojrzała na mężczyznę przed sobą.
— Coś się stało, (Y/N)? — zapytał, na co przytaknęła głową.
— Nie chcę się czuć zbędna — oznajmiła, czym zbiła go z tropu.
— Zbędna? — powtórzył, unosząc brwi.
(h/c) włosa westchnęła cicho i zadała mu kolejne pytanie.
— Dlaczego ja nie dostaję żadnych misji? — Spojrzała prosto w oczy mężczyzny, mając nadzieję, że w nich doszuka się odpowiedzi.
Posiadacz rinnegana cicho odchrząknął i usiadł wygodniej w fotelu. Kompletnie nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć, a jej nagłe zainteresowanie misjami wprawiło go w zadumę. Sam zaczął się zastanawiać, czemu nie wysyłał nigdzie (Y/N).
No, może raz wysłał.
Do kuchni.
Po kawę.
Pain poważnie zatracił się w swoich myślach. Nie dawał kobiecie żadnych zadań, bo wydawała mu się do nich nieodpowiednia. Nie chodziło o to, że uważał ją za kompletne beztalencie, bo posiadała swoje unikalne umiejętności, a oprócz tego szybko przyswajała wiedzę i pragnęła się rozwijać. Ale uważał, że jest delikatna i nie chciał jej obarczać trudem misji. Poza tym z jakiegoś powodu wręcz pragnął, aby przebywała w bazie, gdzie wiedział, że była bezpieczna.
— Jeśli tak bardzo przeszkadza ci brak zajęć, możesz pomóc mi trochę w biurze — oznajmił, przerywając głuchą ciszę.
Nie miał zamiaru jej teraz tłumaczyć swojej opinii na jej pytania, dlatego postanowił zająć dziewczynę trochę innym tematem.
— W biurze? A niby co miałabym robić? — zapytała z dużym zaskoczeniem (h/c) włosa.
— Układać dokumenty, sprawdzać raporty — mówiąc to zerkał na nią cały czas. — Byłabyś moją taką jakby asystentką — stwierdził po chwili namysłu.
(L/N) analizowała dogłębnie jego propozycję, myśląc o wszystkich mocnych stronach jego oferty. Chciała po prostu się na coś przydać, a to, że miała bezpośrednio mu pomagać w gabinecie, zmotywowało ją do działania i praktycznie od razu znała odpowiedź, zapominając o powodzie, dla którego nie była wysyłana na misje poza kwaterą.
— Więc jak będzie, pasuje ci moja propozycja? — upewnił się lider, choć widząc podekscytowanie w jej oczach, śmiał twierdzić, że wie, co postanowi kobieta.
— Oczywiście, będę pomagać najlepiej, jak tylko umiem — oznajmiła zdecydowanie (e/c) oka, uśmiechając się do lidera.
Odkąd dziewczyna została jego asystentką, praktycznie codziennie go widywała. Pomagała mu przy sprawdzaniu raportów, czasem układała terminarze związane z obowiązkami wykonywanymi w organizacji i to w gruncie rzeczy teraz to ona przydzielała członkom Akatsuki misję, w zależności jakich umiejętności wymagało zadanie.
Dziewczyna cieszyła się, że wreszcie jest użyteczna, a jej pomoc jest przydatna. Uśmiechała się z zadowoleniem nawet wtedy, gdy niosła Painowi do biura kawę w jego ulubionym kubku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro