Chapter 40
“Kto gra w karty...”
Dni były coraz krótsze, gdy (Y/N) się budziła, było jeszcze ciemno i raptem kilka godzin później, słońce już zachodziło, a na dworze znów panował mrok. Z nadejściem nocy automatycznie robiła się śpiąca niezależnie od godziny. Dlatego kobieta starała się wykorzystywać dany czas jak najlepiej tylko mogła.
Do późna siedziała w salonie razem z Konan przy świetle lamp i zginała białą kartkę, a kobieta znajdująca się obok bacznie przyglądała się jej poczynaniom. W pomieszczeniu panowała bezwzględna cisza, której nie przerywała nawet tradycyjna sztuka składania papieru w wykonaniu (Y/N).
Gdy (h/c) skończyła, przyjrzała się dokładnie swojemu dziełu, kątem oka zerkając na Konan.
— To dla ciebie, siostrzyczko — oznajmiła, wyciągając w jej stronę starannie wykonany biały kwiat róży.
Anielica przyjęła ten drobny upominek i zaczęła go uważnie oglądać z podziwem wypisanym na twarzy.
— Pięknie ci wyszło — przyznała z dumą, na co (Y/N) ukazała swoje ząbki w perlistym uśmiechu.
— Starałam się — oznajmiła (e/c) oka, odwracając wzrok w stronę dźwięku skrzypienia podłogi i kroków.
Nie musiała długo czekać, a jej oczom ukazał się Kisame, Kakuzu, Itachi i Hidan, którzy widząc dziewczyny w salonie, zatrzymali się w przejściu.
— To ma być jakieś zebranie? — zapytała Konan, która była nie mniej zaskoczona od nich.
— Żadne zebranie — zapewnił Kisame i podszedł do (Y/N), która zdążyła już wstać, i przywitał się z nią, przytulając ją lekko do siebie, co zwróciło na nich uwagę pozostałych osób.
— Więc co tu robicie całą czwórką? — dopytała uśmiechnięta (L/N), spoglądając w oczy Rekina i wtulając się w jego tors.
— Będziemy grać — odezwał się Hidan, który miał już dość widoku (Y/N) w ramionach Hoshigakiego i po podejściu do nich, przyciągnął kobietę do siebie, zamykając ją w żelaznym uścisku.
Kakuzu w tym czasie wyciągnął karty z kieszeni i razem z Itachi'm zajęli miejsce w fotelach obok małego drewnianego stolika.
— Pamiętacie jak ostatnio skończyło się wasze wspólne granie? — mruknęła sceptycznie nastawiona do tego pomysłu Konan.
— Pain udzielił nam swego "boskiego" błogosławieństwa — oświadczył zachwycony Hidan, puszczając (Y/N), by zrobić cudzysłów w powietrzu.
— To prawda, mamy pozwolenie na granie — dodał Itachi, zabierając karty, które następnie zaczął tasować.
— A co jest takiego złego w kartach? — zapytała zdezorientowana (Y/N), która nie wiedziała, dlaczego Konan mówiła o grze takim tonem, jakby była to co najmniej zbrodnia.
— To, że oni oszukują i się kłócą — oznajmiła Anielica, mierząc mężczyzn podejrzliwym spojrzeniem. — A później wynikają z tego same problemy.
— Kto oszukuje, ten oszukuje! Ja nie muszę, wiadomo, że nikt nie ma ze mną szans — oświadczył szarowłosy, opierając dłonie na biodrach i uśmiechając się zwycięsko w stronę innych graczy.
— To właśnie ty ściemniasz najbardziej z nas wszystkich — odparł Kakuzu, który obecnie darzył go nieprzychylnym wzrokiem.
— Ha, akurat! Ty się nawet nie odzywaj kanciarzu jeden! Każdy wie, że maczasz palce i nitki w oszustwie!
— Ej! — zawołała (Y/N), bojąc się, że jeśli w porę nie zareaguje, to mężczyźni zaczną się poważnie kłócić jeszcze przed grą. — To ja zagram razem z wami i sama stwierdzę, kto tu kogo kiwa najbardziej — zadeklarowała głosem nie znającym sprzeciwu i usiadła na kanapie po turecku, krzyżując ręce pod biustem i patrząc na nich poważnym wzrokiem, co w jej wykonaniu wyglądało dosyć komicznie i uroczo.
— A ty w ogóle umiesz grać?
Na to pytanie (Y/N) tylko się uśmiechnęła i pokręciła przecząco głową.
— Potrzebne są jakieś specjalne umiejętności do grania w karty? — zapytała z przekąsem, spoglądając kolejno na mężczyzn. — To doskonała okazja, abym się czegoś nauczyła.
— No dobrze, tylko nie smuć się, jeśli nie uda ci się wygrać — powiedział Kisame, a ona kiwnęła głową. Chwilę poświęcił, aby mniej więcej wytłumaczyć dziewczynie zasady karcianki, do czasu gdy nie uznała, że reszty dowie się w trakcie partyjki.
Gra zaczęła się od rozdania wcześniej potasowanych kart. Początkowo (Y/N) musiała się mocno skupić, aby odnaleźć się w grze, ale kiedy już załapała, o co chodzi, zaczynało jej to sprawiać przyjemność. Wykładała karty jedną po drugiej, aż w końcu rzuciła na stół ostatnią z tych, które posiadała.
— Wygrałam! — zawołała entuzjastycznie i spojrzała na Konan, która od początku przyglądała się jej grze.
— Pokazałaś klasę, (Y/N) — oznajmiła dumna kobieta i przybiła z nią piąteczkę.
— To nie fair, jak mogła wygrać, jak wcześniej nawet nie znała zasad! — oburzył się Kakuzu, a (Y/N) spojrzała na niego z łagodnym uśmiechem.
— To się chyba nazywa "szczęście nowicjusza" — odparła z zadowoleniem dziewczyna. — Mam nadzieję, że czegoś się nauczyliście. Kto gra w karty, ten może kiedyś przegrać.
— Wyluzuj, Kakuzu, przecież nie gramy na pieniądze, więc się nie goroączkuj — zawołał Hidan, który teraz uśmiechał się do (Y/N). — Zagrajmy jeszcze raz, zobaczymy ile trwa to jej szczęście.
— Wiecie co? Ja bym chętnie jeszcze raz z wami wygrała, ale jestem śpiąca — oznajmiła (h/c) włosa, którą nagle ogarnęło zmęczenie.
Wstała z kanapy.
— Dobranoc wam — uśmiechnęła się przed odejściem do pokoju, odprowadzona spojrzeniami mężczyzn.
— To jak, może ty z nami zagrasz, Konan? — zapytał Hoshigaki, a kobieta pokręciła głową i ruszyła w ślady (Y/N).
× × ×
Z dedykacją dla Yaoistka-z-Polski <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro