Chapter 23
“Siostrzyczko, jak to jest się zakochać?”
Otworzyła oczy i ujrzała nicość. W pokoju panował mrok, gdy usiadła na łóżku. Odwróciła głowę w stronę okna i wtedy ujrzała migoczące gwiazdy na ciemnym nieboskłonie. Był również blady księżyc, jednak teraz przysłoniły go chmury i widziała jedynie jego mały fragment.
Ta noc należała do wyjątkowo ciepłych, dlatego zostawiła otwarte okno, dzięki czemu słyszała z oddali koncert świerszczy przeplatany śpiewem słowika.
Od dłuższego czasu jedna myśl nie dawała jej spokoju. (Y/N) zastanawiała się nad czymś gorączkowo, przez co nie mogła zasnąć.
Była jedynie małym pionkiem ustawionym na szachownicy, marionetką, którą ktoś pociągał za sznurki. Tańczyła tak, jak jej zagrano. Od kilku miesięcy mieszkała w kryjówce Akatsuki. Była tu szpiegiem, miała jasno wytyczony cel. Ale w pewnym momencie ogarnęły ją wątpliwości.
Zżyła się z organizacją, którą powoli zaczęła traktować jak rodzinę. Nie było dnia, by nie działo się tu coś ciekawego. Tak samo, nie było dnia, żeby ona ani razu się nie uśmiechnęła z jakiegoś powodu. Nawet jeśli nie był to gest zrodzony ze szczęścia, a na przykład z zażenowania, zawsze był szczery.
(Y/N) poznała wiele niezwykłych na swój sposób osób, które czegoś ją nauczyły, choć pewnie nawet o tym nie wiedziały. I wspominając te wszystkie istotne dla niej chwile, poczuła miłe ciepło w środku, a wtedy momentalnie przed oczami ujrzała jego twarz. I jej serce zabiło dwa razy szybciej.
Przygryzła boleśnie dolną wargę, mrużąc swoje oczy. Domyślała się, czemu tak reagowała, jednak nie miała stu procentowej pewności. Siłą woli przekonywała się, że to nieprawda i, że wcale nie poczuła czegoś do członka organizacji, którą pomagała zniszczyć.
Ale jej serce nie chciało słuchać głosu rozsądku, który twierdził, że powinna stłumić to w zarodku. Nie miała zamiaru określać tego uczucia szczególną nazwą. Wtedy przyznałaby się sama przed sobą, że ono jest prawdziwe.
Samej trudno było jej oszacować, czy było to jakieś głębsze uczucie, dlatego postanowiła, że kiedy wreszcie zaśnie i znów się obudzi, porozmawia o tym z Konan.
Rano dziewczynkę obudziły hałasy dochodzące z korytarza. Wstała i nadal będąc w piżamie ruszyła to sprawdzić. Kiedy przekroczyła próg pokoju, wszystko wyglądało normalnie. Chwilę później spostrzegła jednak nadbiegającego Tobiego. Mężczyzna zajęty ucieczką przed wkurzonym senpai'em zauważył ją dosłownie w ostatniej chwili, jednak nie mógł już nic poradzić na to, że w nią wbiegł.
Wywrócili się na podłogę, a (Y/N) dostała dociśnięta przez jego ciało do parkietu. Obito z panicznym piskiem prawie natychmiast od niej odskoczył i spojrzał na nią przerażony.
— (Y/N)-chan?! Cukierczku?! Żyjesz?! O nie! Tobi zabił (Y/N)! — krzyknął rozpaczliwie, wpatrując się w leżącą nieruchomo istotkę.
Staranowana dziewczynka podczas upadku w jednej chwili straciła cały tlen z płuc i dopiero teraz gwałtownie nabrała powietrza. Zachłannie starała się pozyskać jak najwięcej gazu, nawet nie zauważając nadchodzącego Deidary.
— Ty idioto! — wrzasnął blondyn i trzepnął Uchihę w tył głowy, na co tamten jęknął boleśnie. — Krzywdę byś jej zrobił, un!
— Tobi przeprasza!
Artysta zaczął opierniczać starszego mężczyznę za wypadek i obaj nawet nie zwrócili uwagi na (Y/N), która powoli podniosła się z podłogi.
— Powinienem cię za to wysadzić! Chcesz zabić jedyną osobę, która rozumie moją sztukę?!
— Przecież Tobi już mówił, że przeprasza! — zawył nieszczęśnie brunet, płaszcząc się przed swoim senpai'em.
(h/c) włosa przyglądała im się od dłuższego czasu, aż w końcu postanowiła przypomnieć im o swojej obecności. Choć bolało ją niemal całe ciało, zbliżyła się do duetu i ostrożnie ułożyła dłoń na ramieniu Obito.
Ten natychmiast odwrócił głowę w jej stronę i ucichł.
— Uważaj, Tobi. Nie powinno się biegać po korytarzu — powiedziała ze stoickim spokojem, zachowując przy tym łagodny wyraz twarzy.
— Tobi by nie biegał, gdyby senpai go nie gonił! — wykrzyknął nagle, wskazując oskarżycielsko na Deidarę.
— Nazwałeś moją sztukę plagiatem, un! — odkrzyknął artysta w geście protestu i skrzyżował ramiona przed sobą.
(Y/N) popatrzyła na nich z krzywą miną i pokręciła bezradnie głową.
— Po prostu, uważajcie, bo naprawdę komuś może się coś stać — odezwała się w końcu.
Dei skierował swój wzrok bezpośrednio na nią i nieco złagodniał.
— A jak się w ogóle czujesz? Boli cię, un?
— Troszkę. Ale na pewno zaraz przestanie — powiedziała, szybko dodając drugą część, aby jakoś ich uspokoić.
— Tobi jeszcze raz przeprasza. Gdyby Tobi zauważył cię wcześniej, wbiegłby w ścianę, aby tylko tobie nic się nie stało — oświadczył szczerze brunet i delikatnie objął ją ramieniem w jej małej talii, po czym ostrożnie przyciągnął do siebie i troskliwie przytulił.
— Nie wątpię — szepnęła (h/c) włosa i obdarzyła go ciepłym uśmiechem. — A teraz wybaczcie, ale jestem w piżamie — oznajmiła, gładząc materiał koszulki, po czym zwinnym krokiem wróciła do pokoju.
Po przebraniu się i porannej toalecie zawitała w pokoju Konan, która zdumiona jej wizytą o tak wczesnej porze, zareagowała na to z opóźnieniem.
Dziewczynka usiadła wygodnie na miękkiej pościeli i bimbając nogami w powietrzu na boki, zaczęła z uwagą obserwować kobietę.
— Jeśli przyszłaś w sprawie śniadania, to dziś robi je Kisame — oznajmiła fioletowowłosa, a (L/N) zaprzeczyła ruchem głowy.
— Jest wcześnie — zaczęła, przenosząc na chwilę wzrok na stojący na stoliku zegarek. — Mimo to, chciałabym o czymś z tobą porozmawiać, jeśli to nie problem, siostrzyczko.
Zaskoczona jej spokojnym i jednocześnie zbyt poważnym jak na nią zachowaniem Konan była bardzo ciekawa, o czym miałyby rozmawiać. Usiadła obok dziewczynki i zdobywając się na lekki uśmiech, zachęciła (h/c) włosą do mówienia.
— Jesteś już dorosła, więc mam nadzieję, że odpowiesz na moje pytanie. Ostatnio odkryłam nowe uczucie, którego nie rozumiem i chciałabym się dowiedzieć... — oznajmiła (e/c) oka i spojrzała na kobietę z dziką determinacją. — Siostrzyczko, jak to jest się zakochać?
Konan momentalnie zastygła. Na jej twarzy malowało się osłupienie, z którym wpatrywała się w (Y/N) przez dłuższy moment. To pytanie zupełnie ją zaskoczyło i w pierwszej chwili nie potrafiła znaleźć słów.
— Cóż... Kiedy jesteś zakochana odczuwasz radość, gdy widzisz osobę, którą darzysz uczuciem. Chcesz być cały czas blisko, martwisz się o nią. Staje się dla ciebie kimś wyjątkowym... — oznajmiła nieco zmieszana kobieta. — Dlaczego pytasz?
— A jakie są konkretne objawy? — odparła drugim pytaniem, patrząc na przybraną siostrę z wyczekiwaniem.
— Na przykład twoje serce bije szybciej w towarzystwie tej osoby, myślisz o niej nonstop. Niektórzy potrafią się ostro zaczerwienić, innym plącze się język i gadają głupoty... Jest wiele reakcji na miłość — podsumowała Anielica.
— To znaczy, że... — szepnęła do siebie dziewczynka i przyłożyła dłoń do twarzy, opuszkami palców ledwo dotykając swoich ust. Gwałtownie wstała i wybiegła z pokoju kobiety, zostawiając ją w kompletnym oszołomieniu.
Co jej się stało? – pomyślała po chwili zastanowienia fioletowowłosa.
*****
— A gdzie (Y/N)? Nie ma zamiaru przyjść na śniadanie? — Kisame spojrzał na Konan, która jako ostatnia weszła do jadalni.
— Nie jestem tego pewna. Rozmawiałam z nią dzisiaj i wydawało mi się, że coś ją gnębi, ale potem okazało się, że... A zresztą, nieważne — odparła kobieta i zasiadła przy stole.
— Dokończ. Chodzi o to, że ten przygłup ją potrącił, un? — zapytał ciekawskim głosem Dei.
— Ile razy Tobi ma jeszcze przepraszać!? — wykrzyknął Cukrowy Książę, za co dostał po głowie od blondyna.
— Co? Nie... — pokręciła głową i westchnęła ciężko, zastanawiając się, czy powinna o tym mówić przy wszystkich. Ciekawskie spojrzenia reszty nie dawały jej spokoju, więc odchrząknęła cicho i mieszając herbatę łyżeczką dodała:
— (Y/N) pytała się o sprawy miłosne. Jest malutki cień szansy, że ktoś z was wpadł jej w oko — oznajmiła i zaczęła jeść śniadanie.
— No coś ty? Powiedziała ci, kto jej się podoba? — Do rozmowy włączył się Hidan, który w tym momencie uważnie obserwował ruchy Anielicy.
— Nie.
— A ty co nagle się tak ożywiłeś, co? Młodej krwi ci się zachciało? — syknął Kakuzu, patrząc nieprzychylnie na partnera.
— A odwal się stary pierdzielu — warknął szarowłosy. — Jeśli to prawda i młoda rzeczywiście zaczęła nam dorastać, to oczywiste, że to ja się jej spodobałem.
— Co prawda Kakuzu kwalifikuje się bardziej do ludzi z innej epoki niż do starszych mężczyzn, ale to nie oznacza, że na pewno ty jej się spodobałeś, un — burknął Deidara i napił się herbaty.
— Jak to, k***a, nie? A niby kto, jak nie ja?!
— Tobi! — zawołał głośno zamaskowany chłopak i zachichotał. — (Y/N)-chan jest Cukiereczkiem Tobiego i często się z nim bawi. To na pewno Tobi skradł jej serduszko!
— Zachowujesz się jak dziecko młodsze od niej, un! — warknął jedyny blondyn i już miał zamiar przedstawić swoją rację, gdy do całego zamieszania wtrącił się również Itachi i Kisame. Obaj zaczęli wymieniać, jak spędzają z dziewczynką czas i każdy z nich twierdził, że to właśnie w nim zauroczyła się (L/N). Właśnie w ten sposób wybuchła wielka kłótnia, do której po krótkim czasie dołączyła reszta mężczyzn. I nawet jeśli nie wszyscy od razu twierdzili, że to oni wpadli w oko (h/c) włosej, to nie zgadzali się, gdy inni tak mówili.
— Dosyć tego. Ma być spokój przy śniadaniu, bo mnie zaraz szlag trafi! — zawołała Konan, która nie mogła już wytrzymać.
I na moment nastała cisza.
— Jesteście niepoważni! Wasze ego nie ma chyba końca, skoro kłócicie się o małą dziewczynkę!
— Konan ma rację. Nie wiecie nawet, czy ona naprawdę się zakochała — odezwał się chłodnym głosem Pain, który dotychczas nie brał udziału w konwersacji. — Ogarnijcie się, bo teraz to jesteście żałośni. Wszyscy jak tu siedzicie. — Lider wstał od stołu i skierował się do biura.
*****
(Y/N) wpadła do swojego pokoju jak burza i zatrzasnęła mocno drzwi. Nie mogła uwierzyć, że ona – dorosła kunoichi w ciele dziecka zakochała się w przestępcy i wrogu, i to jeszcze podczas misji!
Podbiegła i rzuciła się na łóżko, po czym zawinęła w kołdrę. Trwała tak dość długo, aż nagle zdała sobie sprawę, że naprawdę zaczyna zachowywać się i reagować jak jakiś dzieciak.
Zmarszczyła delikatnie brwi i składając pieczęci, zmieniła się z powrotem w dorosłą postać. Potrzebowała zrobić chłodną kalkulację i oswoić się z tym faktem. Miała nadzieję, że jednak było coś, co mogłoby zaprzeczyć, że się zakochała. Jednak w środku czuła, że wszelkie wątpliwości zostały rozwiane po rozmowie z Konan.
I co ja mam teraz zrobić?! – jęknęła w myślach, łapiąc się za głowę.
Nie zdawała sobie nawet sprawy, że podczas, gdy ona starała się to wszystko sobie poukładać, w jadalni męska część organizacji o wszystkim już wie. A zwykła pycha doprowadziła do tego, że przy wspólnym stole wybuchła spora kłótnia...
Nie ma to jak nadejście weny w najbardziej niespodziewanym momencie... O drugiej w nocy -_-"
Idę zaj*bać natchnienie, bo nie daje mi spać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro