Chapter 17
"Dlaczego nie zasadzisz kaktusów?"
(Y/N) przechadzała się po bajkowym ogrodzie, podziwiając i zachwycając się najróżniejszymi roślinami. Zatrzymała się przy klombie kolorowych kwiatów, które tak bardzo jej się spodobały, że nieświadomie wyciągnęła do nich rękę z zamiarem zerwania kilku. Nim jednak w ogóle ich dotknęła, coś gwałtownie złapało ją za kostkę i podniosło w górę, sprawiając, że po raz kolejny tego dnia zawisła głową w dół.
— H-huh...?! — pisnęła, w pierwszej chwili nie rozumiejąc, co się stało.
Dopiero kilka sekund później spostrzegła znajomy płaszcz i trochę się uspokoiła. Spojrzała w górę, by zobaczyć kto ją trzyma. Widząc twarz Zetsu, delikatnie się spięła, bo nie wiedziała czy ma się z tego cieszyć, czy może raczej zacząć obawiać.
— P-postaw mnie... — powiedziała w końcu, jednak znacznie mniej stanowczo niż zamierzała.
— Nie. Chciałaś zniszczyć naszą ciężką pracę — powiedziały zgodnie obie połowy, nie spuszczając z niej wzroku.
Zaskoczona dziewczynka przełknęła z trudem ślinę i westchnęła cicho. Uratować mógł ją teraz jedynie spokój.
— Nie wiedziałam, że to twoje kwiaty. Wyglądają tak ładnie, że nie mogłam się oprzeć — wyjaśniła i posłała mu przepraszające spojrzenie.
— I tak cię zjemy.
— C-co...?! N-nie rób tego! — pisnęła przerażona dziewczynka i zaczęła się szamotać, byleby tylko jakoś się wyswobodzić.
Zetsu chwilę się jej przyglądał, a w jego głowie pojawiła się myśl, że (e/c) oka wygląda zupełnie jak mały, przestraszony zwierzak, którego ktoś upolował i który nadał wierzył w to, że uda mu się jakoś uciec.
Zielonowłosy przybliżył twarz do kotki (h/c) włosej i zaciągnął się jej zapachem, a nie mogąc się powstrzymać, polizał jej miękką skórę.
— K-kya...! N-nie rób tak, to łaskocze! — zawołała, powstrzymując się od śmiechu.
Zetsu spojrzał na nią z nie małym zaskoczeniem, a widząc jej rozweseloną twarz, poczuł gulę w gardle. Przekonał się, że jednak ma sumienie, bo właśnie ono przyczyniło się do tego, że jej nie zjadł.
Puścił ją i ruszył w swoją stronę.
(Y/N) upadła na ziemię, przy okazji uderzając się mocno w głowę. Zacisnęła powieki i usiadła, łapiąc się za głowę.
— Ajajaj...! — zagryzła dolną wargę, masując obolałe miejsce.
Spojrzała na odchodzącego Zetsu i zmarszczyła brwi, podnosząc się całkiem z ziemi.
— Ej! A ty dokąd? Czekaj na mnie...! — zawołała i zapominając o ogromnym bólu wprost nie do wytrzymania, jak gdyby nigdy nic pobiegła za nim.
*****
— A dlaczego nosisz tego kwiatka? — zapytała po raz któryś dziewczynka, która od ponad godziny chodziła za Zetsu po całym ogrodzie, starając się nawiązać z nim jakąś znajomość.
— To jest muchołapka — poprawił ją Biały, podnosząc kilka glinianych doniczek. Sięgnął po ostatnią, jednak wtedy z rąk wypadły mu dwie inne.
(Y/N), widząc jego irytację, podeszła bliżej i podała mu doniczkę, a sama zabrała dwie ostatnie, uśmiechając się przy tym do niego.
Zielonowłosy, który początkowo naprawdę chciał ją zjeść, by mieć spokój i walczył ze swoim sumieniem, teraz mile się zaskoczył, bo obecność (Y/N) wreszcie się na coś przydała.
— Co będziesz robił? — zagadała, patrząc na doniczki.
— Zasadzę nowe rośliny — odpadł tonem jakby to byłą najoczywistrza rzecz na świecie, o której jedynie ona nie wiedziała.
— Oho, a mogę z tobą? — dopytała i zbliżyła się do niego kilka kroków tak, że praktycznie się stykali, po czym zadarła głowę w górę i obdarzyła go jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie wiedział. — Proszę.
Zmieszany Zetsu odwrócił wzrok i mruknął ciche pozwolenie, po czym oboje zabrali się za sianie nowych roślin.
Przez pierwsze dziesięć minut panowała miedzy nimi cisza. (Y/N) robiła to samo co zielonowłosy, który odzyskał nadzieję na spokój. Aż tu nagle dziewczynka znalazła kolejne pytanie, które swobodnie zadała.
— Dlaczego nie zasadzisz kaktusów?
— Dlaczego ty w kółko gadasz? I dlaczego cały czas pytasz o tak oczywiste rzeczy? Tę pytania są głupie — odburknął niezadowolony z przerwanej ciszy.
(Y/N) przechyliła delikatnie głowę i spojrzała na niego niewinnie.
— Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi, a pytam dlatego, bo chcę wiedzieć jak najwięcej — oznajmiła i usiadła przed doniczką krzyżując nogi. — Poza tym, ja się zapytałam pierwsza. A w ogóle to nie odpowiedziałeś, czemu chodzisz w tym kwiatku.
— Ghh! To muchołapka...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro