Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 17

"Dlaczego nie zasadzisz kaktusów?"


(Y/N) przechadzała się po bajkowym ogrodzie, podziwiając i zachwycając się najróżniejszymi roślinami. Zatrzymała się przy klombie kolorowych kwiatów, które tak bardzo jej się spodobały, że nieświadomie wyciągnęła do nich rękę z zamiarem zerwania kilku. Nim jednak w ogóle ich dotknęła, coś gwałtownie złapało ją za kostkę i podniosło w górę, sprawiając, że po raz kolejny tego dnia zawisła głową w dół.

— H-huh...?! — pisnęła, w pierwszej chwili nie rozumiejąc, co się stało.

Dopiero kilka sekund później spostrzegła znajomy płaszcz i trochę się uspokoiła. Spojrzała w górę, by zobaczyć kto ją trzyma. Widząc twarz Zetsu, delikatnie się spięła, bo nie wiedziała czy ma się z tego cieszyć, czy może raczej zacząć obawiać.

— P-postaw mnie... — powiedziała w końcu, jednak znacznie mniej stanowczo niż zamierzała.

— Nie. Chciałaś zniszczyć naszą ciężką pracę — powiedziały zgodnie obie połowy, nie spuszczając z niej wzroku.

Zaskoczona dziewczynka przełknęła z trudem ślinę i westchnęła cicho. Uratować mógł ją teraz jedynie spokój.

— Nie wiedziałam, że to twoje kwiaty. Wyglądają tak ładnie, że nie mogłam się oprzeć — wyjaśniła i posłała mu przepraszające spojrzenie.

— I tak cię zjemy.

— C-co...?! N-nie rób tego! — pisnęła przerażona dziewczynka i zaczęła się szamotać, byleby tylko jakoś się wyswobodzić.

Zetsu chwilę się jej przyglądał, a w jego głowie pojawiła się myśl, że (e/c) oka wygląda zupełnie jak mały, przestraszony zwierzak, którego ktoś upolował i który nadał wierzył w to, że uda mu się jakoś uciec.

Zielonowłosy przybliżył twarz do kotki (h/c) włosej i zaciągnął się jej zapachem, a nie mogąc się powstrzymać, polizał jej miękką skórę.

— K-kya...! N-nie rób tak,  to łaskocze! — zawołała, powstrzymując się od śmiechu.

Zetsu spojrzał na nią z nie małym zaskoczeniem, a widząc jej rozweseloną twarz, poczuł gulę w gardle. Przekonał się, że jednak ma sumienie, bo właśnie ono przyczyniło się do tego, że jej nie zjadł.

Puścił ją i ruszył w swoją stronę.

(Y/N) upadła na ziemię, przy okazji uderzając się mocno w głowę. Zacisnęła powieki i usiadła, łapiąc się za głowę.

— Ajajaj...! — zagryzła dolną wargę, masując obolałe miejsce.

Spojrzała na odchodzącego Zetsu i zmarszczyła brwi, podnosząc się całkiem z ziemi.

— Ej! A ty dokąd? Czekaj na mnie...! — zawołała i zapominając o ogromnym bólu wprost nie do wytrzymania, jak gdyby nigdy nic pobiegła za nim.

*****

— A dlaczego nosisz tego kwiatka? — zapytała po raz któryś dziewczynka, która od ponad godziny chodziła za Zetsu po całym ogrodzie, starając się nawiązać z nim jakąś znajomość.

— To jest muchołapka — poprawił ją Biały, podnosząc kilka glinianych doniczek. Sięgnął po ostatnią, jednak wtedy z rąk wypadły mu dwie inne.

(Y/N), widząc jego irytację, podeszła bliżej i podała mu doniczkę, a sama zabrała dwie ostatnie, uśmiechając się przy tym do niego.

Zielonowłosy, który początkowo naprawdę chciał ją zjeść, by mieć spokój i walczył ze swoim sumieniem, teraz mile się zaskoczył, bo obecność (Y/N) wreszcie się na coś przydała.

— Co będziesz robił? — zagadała, patrząc na doniczki.

— Zasadzę nowe rośliny — odpadł  tonem jakby to byłą najoczywistrza rzecz na świecie, o której jedynie ona nie wiedziała.

— Oho, a mogę z tobą? — dopytała i zbliżyła się do niego kilka kroków tak, że praktycznie się stykali, po czym zadarła głowę w górę i obdarzyła go jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie wiedział. — Proszę.

Zmieszany Zetsu odwrócił wzrok i mruknął ciche pozwolenie, po czym oboje zabrali się za sianie nowych roślin.

Przez pierwsze dziesięć minut panowała miedzy nimi cisza. (Y/N) robiła to samo co zielonowłosy, który odzyskał nadzieję na spokój. Aż tu nagle dziewczynka znalazła kolejne pytanie, które swobodnie zadała.

— Dlaczego nie zasadzisz kaktusów?

— Dlaczego ty w kółko gadasz? I dlaczego cały czas pytasz o tak oczywiste rzeczy? Tę pytania są głupie — odburknął niezadowolony z przerwanej ciszy.

(Y/N) przechyliła delikatnie głowę i spojrzała na niego niewinnie.

— Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi, a pytam dlatego, bo chcę wiedzieć jak najwięcej — oznajmiła i usiadła przed doniczką krzyżując nogi. — Poza tym, ja się zapytałam pierwsza. A w ogóle to nie odpowiedziałeś, czemu chodzisz w tym kwiatku.

— Ghh! To muchołapka...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro