“Nauczysz mnie liczyć? ”
- Nie mam zamiaru się nią zajmować - oznajmił sucho Kakuzu, patrząc na kobietę. - Mi ona tu nie jest potrzebna, jak tak bardzo chcecie, żeby ktoś się nią zajął, to weźcie ją ze sobą.
Twarz Konan pozostawała bez wyrazu, a jej oczy ani na chwilę nie odwróciły wzroku od łowcy głów.
- Lider powiedział, że jeśli należycie się nią zajmiesz, dostaniesz premię - przerwała panującą ciszę, po czym odwróciła się na pięcie. - Może polubisz (Y/N), jeśli spędzisz z nią trochę czasu - dodała, ruszając do pokoju dziewczynki.
Skarbnik prychnął kpiąco pod nosem i wrócił do swojego lokum, by sprawdzić ostatnie dane z księgi rachunkowej. Nie miał zamiaru niańczyć jakiegoś bachora, jakby nikt inny nie mógł się tym zająć. Nie obchodziło go również, że za niecałą godzinę zostanie z (Y/N) sam w bazie. Dla niego mogłaby w ogóle nie istnieć. Przynajmniej mniej pieniędzy by szło na jedzenie.
Przeglądając swoje własne zapiski rachunków, wymyślił, aby policzyć, jaki procent przeznacza się na wydatki związane z dziewczynką. Wynik końcowy był dla niego dużym zaskoczeniem, bo utrzymywanie (h/c) włosej było praktycznie darmowe. Już nawet on sam marnował więcej pieniędzy w ciągu miesiąca, niż ona.
Zirytowany tym faktem, postanowił sprawdzić, czy reszta opuściła bazę. Na korytarzu było pusto, a w pokojach panowała absolutna cisza, co upewniło go w przekonaniu, że pozostali wybyli z kryjówki. Ciekawiło go jedynie, czy (L/N) również zniknęła.
Pełen niechęci ruszył do pokoju dziewczynki, aby to sprawdzić. Kiedy wszedł do środka, ujrzał małą istotę, siedzącą na dywanie z lalką w dłoni.
- A ty co tu robisz? - zapytał, mrużąc podejrzliwie oczy, jakby właśnie wyczuł spisek.
Zaskoczona (e/c) oka zwróciła twarz ku niemu i odparła:
- Bawię się. - Na potwierdzenie swoich słów przytuliła zabawkę.
- Dlaczego nie poszłaś z Konan? - mężczyzna zaczął się do niej powoli zbliżać, zachowując ostrożność i nieufność.
- Siostrzyczka powiedziała, żebym została w pokoju i była cicho, aby ci nie przeszkadzać w liczeniu - oznajmiła dziewczynka i wstała.
Zdumiony łowca zamrugał dwukrotnie, zastanawiając się, jakim cudem wcześniej nie zauważył, że ona cały czas siedziała w swoim pokoju. No, ale z drugiej strony, trudno było się dziwić, skoro była grzeczna i cicha.
- Skąd masz tę lalkę? - dopytał, zastanawiając się, ile pieniędzy kosztowała zabawka.
- Sasori ją dla mnie zrobił. Chcesz zobaczyć? A może się ze mną pobawisz? - uśmiechnęła się delikatnie, wyciągając dłonie z lalką w jego stronę.
- Nie chcę. Przyszedłem jedynie sprawdzić czy jesteś - oznajmił szorstko i ruszył do drzwi.
- A właściwie to, co ty liczysz? - zatrzymała go pytaniem. Ninja odwrócił głowę w jej stronę, początkowo zastanawiając się, czy ma jej w ogóle odpowiedzieć.
- Pieniądze, rachunki, zarobki, wszystko - odrzekł i zdziwił się, widząc w oczach (Y/N) dziwne iskierki.
- Nauczysz mnie licząc? - zapytała niepewnie (h/c) włosa, zbliżając się do niego. - Proszę.
Kakuzu sam nie wiedział, dlaczego, ale przystał na jej prośbę i zabrał ją do swojego pokoju, gdzie zaczął ją uczyć. Początkowo brał w dłoń kilka monet i liczył je razem z dziewczynką, pilnując i poprawiając ją, kiedy robiła jakieś błędy. Może nie był najmilszym nauczycielem, ale na pewno był skuteczny.
- No, a teraz pomnóż ilość tych monet przez wszystkie kupki, które ułożyłaś i dodaj sumę tamtych - nakazał skarbnik, wpatrując się z nieświadomym zadowoleniem w małą istotkę.
- Etto, nie jestem pewna czy mogę to zrobić... A jak znów się pomylę? - spytała niepewnie, przyglądając się monetom.
- To cię poprawię - odparł mężczyzna, jednak widząc panikę na twarzy dziewczynki, westchnął ciężko i wstał. - Pilnuj wszystkiego, zaraz wrócę. A, jeśli będzie brakować choć jednej monety, urwę ci głowę - oświadczył i ruszył do kuchni, skąd wrócił z kanapką, którą zrobił specjalnie dla (Y/N). - Przerwa, zjedz i wracamy do pracy - dodał, nawet nie zauważając, że zaczyna się przekonywać do (L/N), która wcale nie była aż taka zła...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro