XXVIII
Iku nie odzywała się od trzech dni,pisałem do niej co sekundę,ale to nic nie dawało. Do rodziców także dzwoniłem,zbywali mnie mówiąc,że jest zajętą.
Właśnie kładełem się spać,było po dwunastej w nocy.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.
Przez chwilę myślałem nad tym kto to,jednak słysząc znajome westchnie popędziłam je otworzyć.
- No nareszcie,nie można pozwalać czekać damie
Iku weszła do środka. Była ubrana w swoją zieloną piżame w kwiatki co oznaczało,że prawdopodobnie zwiała z domu
- Co ty tu robisz ?
Spytałem
- Chciałam pogadać,a rodzice nie pozwalali mi się z tobą kontaktować
Usadowiła się na brzegu łóżka
- Czemu ?
Usiadłem obok obejmując zielonooką w pasie,przyciągając bliżej siebie. Czułem jej słodki zapach,jak u małego dziecka
- Mieli do tego powody
Spoważniała momentalnie patrząc głęboko w moje oczy
- Daikiś,nie jesteśmy rodzeństwem
Oznajmiła spokojnie
- Słucham ?
Niedowierzałem
- Nigdy nie zastanawiało cię nasz brak jakichkolwiek cech wspólnych
- A zboczenie?!Lenistwo?! Słabe oceny?!
- Fizyczne,nawet do mamy lub taty nie jesteś podobny ! Baka
Nadęła policzki
- Czyli zostałem...adoptowany?
Nie mogłem uwierzyć,że nic mi o tym nie powiedzieli po dwudziestu latach życia!
- Powiedzmy...ktoś podrzucił ciebie pod drzwi,a oni nie mieli serca oddawać małego bobasa w obce ręce,za bardzo się zżyli,dlatego postarali się o prawo do opieki nad tobą
Wyjaśniła z przejęciem
- Ale czemu nic mi o tym nie mówili ?! Zrozumiałbym!
- Sama nie wiem...kazali mi ci tego nie wyznawać,chcieli to powiedzieć w odpowiednim czasie jednak nie mogłam siedzieć cicho
Przytuliłem dziewczynę,teraz kiedy znam prawdę nie czuję się jakbym popełniał kazirodztwo. Nie byliśmy w żaden sposób spokrewnieni
- Ale teraz możemy być razem Daikiś!
Wykrzyknęła rzucając mnie na łóżko.
Nie miałem już skrępowania żeby ją całować,wpiłem się w jej miękkie wargi
- D-Daiki...
Wyjęczała wsuwając chłodne dłonie pod moją bluzkę
- Nie Iku,jeszcze nie czas
Ucałowałem jej czoło i delikatnie odsunąłem
- Ale-
Położyłem palec na jej ustach żeby ją uciszyć
- Śpij Iku
Przykryłem drobną białowłosą i pogłaskałem po głowie czekając aż zamknie oczy.
Wyglądała tak uroczo jak spała ,otwarta buzia,czerwone policzki...ideał.
Postanowiłem,że jutro pojedziemy razem do domu i wszystko sobie wyjaśnimy z rodzicami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro