Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXVIII

Iku nie odzywała się od trzech dni,pisałem do niej co sekundę,ale to nic nie dawało. Do rodziców także dzwoniłem,zbywali mnie mówiąc,że jest zajętą.

Właśnie kładełem się spać,było po dwunastej w nocy.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.
Przez chwilę myślałem nad tym kto to,jednak słysząc znajome westchnie popędziłam je otworzyć.

- No nareszcie,nie można pozwalać czekać damie
Iku weszła do środka. Była ubrana w swoją zieloną piżame w kwiatki co oznaczało,że prawdopodobnie zwiała z domu
- Co ty tu robisz ?
Spytałem
- Chciałam pogadać,a rodzice nie pozwalali mi się z tobą kontaktować
Usadowiła się na brzegu łóżka
- Czemu ?
Usiadłem obok obejmując zielonooką w pasie,przyciągając bliżej siebie. Czułem jej słodki zapach,jak u małego dziecka
- Mieli do tego powody
Spoważniała momentalnie patrząc głęboko w moje oczy
- Daikiś,nie jesteśmy rodzeństwem
Oznajmiła spokojnie
- Słucham ?
Niedowierzałem
- Nigdy nie zastanawiało cię nasz brak jakichkolwiek cech wspólnych
- A zboczenie?!Lenistwo?! Słabe oceny?!
- Fizyczne,nawet do mamy lub taty nie jesteś podobny ! Baka
Nadęła policzki
- Czyli zostałem...adoptowany?
Nie mogłem uwierzyć,że nic mi o tym nie powiedzieli po dwudziestu latach życia!
- Powiedzmy...ktoś podrzucił ciebie pod drzwi,a oni nie mieli serca oddawać małego bobasa w obce ręce,za bardzo się zżyli,dlatego postarali się o prawo do opieki nad tobą
Wyjaśniła z przejęciem
- Ale czemu nic mi o tym nie mówili ?! Zrozumiałbym!
- Sama nie wiem...kazali mi ci tego nie wyznawać,chcieli to powiedzieć w odpowiednim czasie jednak nie mogłam siedzieć cicho
Przytuliłem dziewczynę,teraz kiedy znam prawdę nie czuję się jakbym popełniał kazirodztwo. Nie byliśmy w żaden sposób spokrewnieni
- Ale teraz możemy być razem Daikiś!
Wykrzyknęła rzucając mnie na łóżko.
Nie miałem już skrępowania żeby ją całować,wpiłem się w jej miękkie wargi
- D-Daiki...
Wyjęczała wsuwając chłodne dłonie pod moją bluzkę
- Nie Iku,jeszcze nie czas
Ucałowałem jej czoło i delikatnie odsunąłem
- Ale-
Położyłem palec na jej ustach żeby ją uciszyć
- Śpij Iku
Przykryłem drobną białowłosą i pogłaskałem po głowie czekając aż zamknie oczy.

Wyglądała tak uroczo jak spała ,otwarta buzia,czerwone policzki...ideał.

Postanowiłem,że jutro pojedziemy razem do domu i wszystko sobie wyjaśnimy z rodzicami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro