12.
D: słucham? -parsknęłam śmiechem.
D: Jimin, Jungkook to mój przyjaciel. Nic więcej. -chciałam pójść dalej ale Jimin nie puszczał mojej ręki.
JM: napewno?
D: Jimin.. yh, wiesz co? Tak naprawdę to ja powinnam być zazdrosna.
JM: o czym ty mówisz?
D: jak to o czym? O tobie i o Jirze. Przecież widzę jak patrzy na ciebie. Leci na ciebie jak komar do lampy. -Jimin jedynie się uśmiechnął i zaniemówił.
D: a jeszcze jak zobaczyłam jak się pocałowaliście podczas gry... i-i to jak ona się przytulała do ciebie. Tego było już za dużo, rozumiesz? -wyrwałam swoją dłoń z uścisku Jimina.
JM: ale o co ci chodzi bejb..
D: o co mi chodzi?? O to że jesteś moim chłopakiem a siedząc przede mną całujesz się z inną dziewczyną.
JM: ci miałem zrobić.. -Jimin rozłożył ręce, natomiast mi ręce opadły.
D: odmówić Jimin.. wystarczyło jej odmówić...
Odwróciłam się i poszłam do kuchni.
JM: Bejb to tylko gra.
D: dobrze.. ja już skończyłam. -wtedy dostałam smsa od Jungkooka
JK: aaa jestem w domu, dzięki za imprezkę, gdyby nie ty nie byłoby tak super 🔥❤️
Na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech co zauważył Jimin.
JM: czyżby twój „PRZYJACIEL"?
Ty: tak, napisał że dobrze się bawił. -odłożyłam telefon na bok.
JM: może wolisz jego zamiast mnie co?
Ty: Jimin, jesteś pijany?! Przecież wiesz że jestem z tobą i to ciebie kocham.
JM: to co powiesz o paluszku? Dlaczego nie zagrałaś ze mną? -postanowiłam zacytować słowa Jimina.
Ty: „to tylko gra"
Po tym chłopak się zatkał i zaczął sprzątać razem ze mną.
Gdy wszystko było już pozbierane i umyte wzięłam się za szykowanie pościeli dla Jimina. Chłopak pomagał mi wciąż ze mną nie rozmawiając.
Chwyciłam poszewkę na kołdrę i czekałam z rozstawionymi rękoma aż poda mi do poszewki kołdrę. Chłopak również rozłożył ręce i podszedł dając mi ową rzecz, ale przy okazji złapał mnie za ręce.
D: Jimin.. żeby ubrać pościel to muszę mieć wolne ręce.
Chłopak stał tak blisko i z uśmiechem na ustach że nie byłam w stanie kontrolować swojej mimiki twarzy.
Zaśmiałam się pod nosem.
JM: no nareszcie moje kochanie się uśmiechnęło.
D: oh, a teraz to już kochanie, tak? -pokręciłam głową i próbowałam uwolnić ręce z potrzasku, lecz wszystkie moje starania szły na marne.
JM: daj buzi to cię puszczę.
D: po dzisiaj to możesz sobie pomarzyć.
JM: no daj~ na zgodę. -zrobił minę smutnego szczeniaczka. Znów uśmiech zagościł na mojej twarzy i pocałowaliśmy się. Jimin chyba chciał pogłębić pocałunek ale odepchnęłam go od siebie i skomentowałam.
D: jeśli liczysz na coś więcej to pierw umyj zęby po tej dziewczynie.
Jimin uśmiechnął się od ucha do ucha i już był taki jak wcześniej.
Położyliśmy się spać osobno jednak żadne z nas nie mogło zasnąć. Ku mojemu zaskoczeniu Jimin usiadł na brzegu łóżka i zaczal zsuwać ze mnie kołdrę.
D: co robisz pajacu. Nie masz swojej kołdry?
JM: nie mogę spać.
D: to się uśmiechnij i idź się połóż
JM: wolałbym z tobą.
D: wali od ciebie alkoholem
JM: a od ciebie nie? -prychnęłam pod kołdrą, a chłopak wślizgnął się pod moją pościel. Leżałam plecami do niego więc Jimin objął mnie w talii i przytulił do siebie. Od chłopaka biło przyjemne ciepło podczas gdy moje ciało było lodowate.
JM: oh jakaś ty zimna~ -jego pojękiwanie było śmieszne gdy się tak we mnie wtulał by schłodzić swoje ciało i przy okazji ogrzać moje. Jego ręka weszła pod moją bluzkę.
D: halo halo sprawdzam łączność. Jimin co ty robisz? -złapałam jego dłoń która spoczywała na moim brzuchu.
JM: no co? Masz zimny brzusio.
D: ale proszę nie wkładaj rąk tam gdzie nie trzeba m, okej? -chłopak się zaśmiał i zaczął łaskotać mój brzuch. Po chwili walki leżałam pod chłopakiem a on zwisał nade mną. Zakryłam twarz z pijanym uśmiechem od ucha do ucha.
JM: czemu się chowasz?
D: bo chce pójść spać a ty mi na to nie pozwalasz. -Jimin złapał moje nadgarstki i ucałował kącik ust, po czym zsunął się ze mnie i znów przytulił
JM: dobranoc. -wyszeptał i zamknął oczy.
D: dobranoc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro