10.
Ludzie zaczęli się schodzić jak zegar wybił równo 19:00.
Jako pierwsza przyszła Damisia. Pomogła nam przygotować salon na tyle osób oraz wprowadziła nas w klimat imprezy polewając po jednym kieliszku wódki i włączając muzykę.
Dotarli wszyscy z wyjątkiem Jimina.
DM: gdzie nasza dostawa alkoholowa? Ja mam tylko jedną flaszkę. To się zaraz rozejdzie.
RM: to niech się rozejdzie, dawaj polewaj kolejnego.
Ja podziękowałam zastanawiając się kiedy przyjdzie mój kochanek.
*dzwonek do drzwi*
Podbiegłam i zobaczyłam właśnie jego. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i pocałować, ale Jimin skarcił mnie wzrokiem i wyszeptał.
JM: ty w takim stanie beze mnie? Dobrze że chociaż ja w tym związku jestem jeszcze trzeźwy.
D: oh przestań. Daj torbę, schowałam alko do lodówki. -przygryzłam wargę co wyraźnie spodobało się Jiminowi. Chwile później wszyscy dobrze się bawiliśmy.
Siedziałam obok Jimina na podłodze. Oparłam się rękoma z tyłu. Oczywiście Jimin siedział w tej samej pozycji więc udawało nam się co jakiś czas zaczepiać palcem dłoń partnera. Czułam się kochana kiedy jego dłoń dotykała do mnie tak delikatnie..
Po 22 usłyszałam dzwonek do drzwi.
Jong: Danielle, zaprosiłaś kogoś jeszcze?
JH: to chyba nie twoi rodzice, prawda? -pokiwałam głową i wstałam do drzwi.
Otworzyłam je i miałam nadzieję że śnię.
To była Jira.
D: co ty tu robisz?
JR: jak to co ja tu robię? Przyszłam na imprezkę mojej koleżanki.
D: nie byłaś zaproszona
JR: oh, czyli tatuś ci nie mówił?
D: o czym ty bredzisz Ji Ra.
JR: chyba nie chcesz żeby kontrakt uciekł twojemu ojcu sprzed nosa.
D: ... -Jira nachyliła się nad moje ucho i powiedziała...
JR: było tak.. podeszłaś do mnie w szkole i prosiłaś mnie żebym przyszła na twoje małe przyjęcie, na co się zgodziłam odwołując wszystkie swoje plany. Umowa stoi? -miałam ochotę zamknąć jej drzwi przez nosem, ale miała racje. Podobno to ważny kontrakt. Zacisnęłam zęby i wpuściłam tą żmiję do domu.
JR: dziękuje skarbusiu. Poza tym... nie tylko dla ciebie tu przyszłam.
D: co to ma znaczyć?
JR: jest tu mój przyszły chłopak.
Parsknęłam śmiechem na myśl o Sudze który nic się nie domyśla.
JR: mam nadzieję że dzisiaj wyjdę stąd z Jiminem. -no we mnie już się gotowało, a ona z uśmiechem weszła do salonu. Wszystkie śmiechy i rozmowy ucichły.
J: m-możliw że o tym zapomniałem ci wspomnieć w wiadomości Dani... -Jin ledwo przełknął swój kawałek kurczaka.
DaMi popatrzyła na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami że nie mam pojęcia o co chodzi. Już miałam zająć miejsce obok Jimina, kiedy ta suka je zajęła i od razu oparła głowę na jego ramieniu.
Jimin był już nieźle wstawiony ale nawet jego to zdziwiło. No cóż... wepchnęłam się między Jin'a i Jungkooka.
Pomimo tego że sama obecność tej dziewczyny mnie irytowała to zachowywała się całkiem normalnie. Piła razem z nami, śmiała się z naszych opowieści i żartów. Była jak każdy z nas. Dochodziła północ. Widziałam że już wszystkim alkohol uderzył do głowy, bo ludzie zaczęli rozmawiać w grupkach a nie otwarcie.
Wtedy Jira musiała wpaść na szatański pomysł.
JR: hej, ludzie może zagrajmy w Mikado Challenge!!
Wiara się z nią zgodziła.
D: co to jest mikado challenge?
S: Dani, to jest tak, że jesz paluszka z drugą osobą i musicie zostawić jak najmniejszy kawałek nie całując się z drugą osobą.
D: że co proszę?
Jira zerwała się z miejsca.
JR: chodź Jimin, pokażemy jej jak w to się gra.
D: czekaj co..? -patrzyłam na Jimina z wyrzutem, a on nawet nie spojrzał na mnie tylko chwycił paluszka i włożył go do ust tej szmaty.
Nie chciałam widzieć tego co właśnie się działo. Ich głowy zbliżyły się na niebezpieczną odległość. Miałam wrażenie że mam szklanki w oczach ale nie byłam pewna czy ze złości czy ze smutku że Jimin całuje inną dziewczynę na moich oczach.
Nagle Jong szturchnął Jimina.
Jong: dobra wystarczy.. -wtedy stało się coś przez co pękło mi serce. Jira wykorzystała moment że Jimin się poruszył i pocałowali się. Wszyscy krzyczeli, śmiali się i klaskali, a Jira wciąż robiła maślane oczy do Jimina i dotykała go... prawie wszędzie.
D: Jira nie rozpędzaj się bo jeszcze mu stanie. -palnęłam bezmyślnie. Dziewczyna spojrzała na mnie z dumą wypisaną na twarzy.
DM: Danielle, a to co miało znaczyć? -wszyscy skupili się teraz na mnie.
D: nieważne. Nie było tematu. -tak jak myślałam, nagle wszyscy wrócili do zabawy. Podkuliłam nogi i siedziałam patrząc jak wszyscy świetnie się bawią. Nagle Jong wstał i zaszedł mnie od tyłu. Schylił się do mojego ucha i dotknął jedną dłonią mojego ramienia.
Jong: pokażesz mi gdzie jest łazienka?
D: Jonghyun ale ty już wiesz gdzie jest... -nie dał mi dokończyć tylko złapał za rękę i wyprowadził z towarzystwa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro