Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Ponowne spotkanie"

Ship: Twobuki (Impostor x Ibuki Mioda)

Osoba, która zamawiała: Random_Theatre_weeb

✩✩✩✩✩✩✩✩

Mój uśmiech na ustach to iluzja. Dowcipy rozbawiają ludzi wokół, podczas gdy ja sztucznie się zaśmieję. Teraz nic już nie sprawi, że z radością spędzę czas z moimi przyjaciółmi.

Zaskakujące, co? Nazywam się Ibuki Mioda i jestem Ostateczną Muzyczką. Pełną energii dziewczyną, pełna głupich pomysłów. Huh, to było kiedyś.

Możecie teraz myśleć: "Chwila, czy to jest TA Ibuki Mioda?", "Zawsze była taka radosna i aż głupia!", "Czy taka kolorowa osobowość naprawdę może mieć...?".

Depresję? Owszem, tak myślę. Gdyby nie Mikan, dawno popełniła bym samobójstwo. Depresanty coś tam dają. Jednak po dwóch tygodniach było widać jakikolwiek efekt.

Samobójstwo, hmm? Czyż to nieironiczne? Właśnie wiszę nad ziemią z torbą na głowie w sali muzycznej. Zabójczyni, która mi pomagała...

Mikan była dobrą osobą. Nie mam jej tego za złe, że mnie zabiła. Każdemu mogło się to zdarzyć, a prędzej czy później bym tak skończyła.

Dziwnie jest słuchać co mówi martwa osoba, co? Dla mnie to też jest nowe. Bo kiedy będę miała okazja, by opowiedzieć o swoim przyjacielu, który był najsłodszym chłopakiem na świecie.

***

Minęło niemalże kilka dni od śmierci Byakuyi, a morderca dostał to na co zasługuje. Nigdy nie czułam się taka... smutna. To uczucie nawet było dla mnie obce. Albo po prostu bardzo dobrze je w sobie tłumiłam. Znałam go bardzo krótko, ale już Ibuki uważała go za przyjaciela z dzieciństwa. Jakbym znała go nie kilka dni, ale kilka lat. Grubasek chyba polubił też Ibuki, bo wyznał jej najbardziej sekretny sekret ze wszystkich sekretów na świecie. Mówił chyba coś o tym, że to nie jest jego prawdziwa forma i imię i, że został przyjęty do Szczytu Nadziei jako Ostateczny Oszust. Podobno nie ma imienia, a uważam że jest to strasznie smutne, więc postanowiłam mu samodzielnie je nadać! Haruhiko, w skrócie Haru! Według mnie do niego pasuje. Uśmiechnął się do Ibuki, a ten uśmiech był najpiękniejszy jaki Mioda w ogóle widziała!

I już więcej go nie zobaczy. Chyba, że tylko w koszmarach. Nie jestem typem osoby, która szuka zemsty. Po za tym jak mogłabym zemścić się na już martwym Teruteru? Chyba, że poszukać jego zwłok i je zaciukać, haha!

Nie, to słaby pomysł. W końcu on chciał tylko zobaczyć swoją mamę...

– Hej, Ibuki. Jesteś z nami? – Dłoń czerwono-włosej dziewczyny pojawiła mi się przed twarzą.

Otrząsnęłam się rozrzucając wszędzie swe kolorowe włosy i ziemniaczane chipsy z owej paczki, którą trzymałam.

– O-och, jasne! Haha, Ibuki jest bardziej żywa niż kiedykolwiek i zawsze tu z wami będzie! – Odpowiedziałam promiennie jak zawsze.

– Gitarowe dziwadło ostatnio za dużo wpierdala, w końcu zobaczymy tego efekty. – Wtrąciła się Hiyoko.

– Nie ująłbym tego w taki sposób, ale ona ma rację. Musisz przystopować.

Kazuichi wziął ode mnie chipsy i sam zaczął je jeść. Hipokryta!

– Ale ja mam kontrolę, nooo! Głodna jestem, dawaj Ibuki chipsy!

Rzuciłam w niego groźnym spojrzenk i od razu wyciągnęłam do niego ręce, by odzyskać to co moje. Niestety bez skutku, bo miał on dłuższą rękę, hmph!

– I-Ibuki, proszę, u-uspokój się. – Jest tutaj też Mikan, która próbowała mnie odciągnąć od chłopaka. Słowami, nie czynami.

– Grubaska chce się upodobnić do swego dawnego przyjaciela! Czyż to nie jest super hiper urocze? – Krzyknęła z wrednym uśmieszkiem Saionji.

Zastygłam w bezruchu i na mojej bladej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Czułam jak powieka mi drgała i wpatrywałam się w małą tancerkę. Z chęcią wydrapałabym jej oczy jak rozjuszona kotka! Jak może wspominać Byakuyę?! Jak śmie używać swych plugawych ust do wymawiania tego imienia?!

– P-proszę, ch-chodź ze mną. N-nie wzięłaś dzisiaj swojej p-porcji l-leków.

Tym razem pielęgniarka wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju.

– Szkoda, że n-nie ma tu szpitala. W-wtedy mogłabyś tam trochę zostać i-i odpocząć. M-mam nadzieję, że nie czujesz się tu niekomfortowo?

Moje nogi jakby same prowadziły mnie do jej łóżka i usiadłam na nim gwałtownie, że aż poduszka jak i sama Mikan podskoczyła.

– A-ach!

Podbiegła szybko do szafki i zaczęła w niej niezgrabnie grzebać wywalając przy okazji inne syropy i tabletki. Tsumiki w końcu znalazła owy listek i  wyciągnęła z niego lekarstwo po czym nalała szklankę wody.

– Proszę, w-weź to. Z-zrobi Ci się n-na pewno lepiej, p-przyrzekam! – Nerwowo wręczyła Ibuki psychotrop i wodę.

– Aha, taa... Dzięki, chyba. – Ibuki odpowiedziała bez żadnego ducha walki.

Połknęłam tabletkę popijając szklanką wody. Odłożyłam naczynie na komodę i jak gdyby nigdy nic położyłam się na łóżku pielęgniarki.

– Nie, chwila. Dlaczego Ibuki to robi? To nie jej pokój. – Raz dwa podniosłam się i lekko zeskoczyłam na ziemię.

– Mogę już iść Mikan? – Kontynuowałam.

– A-ale czy nie powinnaś jeszcze tu z-zostać? Mam na myśli... Martwię się, ż-że coś możesz sobie zrobić... Z-znaczy n-nie miałam nic z-złego n-na myśli! Aah, przepraszam, wybacz mi! – Zapłakała martwiąc się, że zrobiła coś złego.

Wymusiłam lekki uśmiech i poklepałam Tsumiki po głowie kiedy ta krzyknęła cicho zaskoczona.

– Luzik, Ibuki zostanie w jednym kawałku! Yahoo! To narazka!

Sprintem wybiegłam z jej pokoju. Po zamknięciu drzwi tylko westchnęłam z ulgą mogąc zedrzeć z twarzy ten fałszywy nastrój.

To było męczące. Nie chcę widzieć już więcej śmierci. Nie chcę, by ktokolwiek z nas cierpiał. Jesteśmy kolegami z klasy, powinniśmy się wszyscy dogadywać!

Bez żadnej energii skierowałam się po prostu do swej sypialni; powoli się już ściemniało, więc uznałam to za dobry moment, by tak też uczynić.

Tylko że Kazuichi ukradł Ibuki chipsy.

No trudno, i tak pewnie nic już nie zostało.

Weszłam do środka. Nic nie zwykłego, nie? Po prostu weszłam, no wiecie: Tup, tap, tup, tap. Było tu kolorowo jak zawsze. Stojaki na biżuterię, płyty z muzyką i instrumenty. Ale jeden element nie pasował do całego wystroju.

Był tam on

– Aaah!! T-t-to duch! Aaa, Ibuki potrzebuje pomocy!! SOS, ktokolwiek!

Próbowałam czym prędzej się stąd wydostać, ale drzwi się zacięły! Niech to szlag!

– To niemożliwe... NIE-MO-ŻLI-WE

Dalej krzyczałam w niebogłosy. Widok, który miałam przed sobą był wyjęty jak z jakiegoś horroru.

Haru, lub też Byakuya uśmiechnął się do mnie uspokajająco. Podszedł bliżej mnie, by mi się przyjrzeć, a ja nie miałam dokąd uciec. Więc rzuciłam mu się w ramiona mocno go tuląc. Przynajmniej myślałam, że tak będzie, bo przenikłam przez niego i runęłam twarzą w dół na podłodze.

– Agh... – Ibuki wystękała i podniosłam się patrząc w górę na mężczyznę nieprzytomnym wzrokiem.

Blondyn wyciągnął do mnie rękę i podał ją Ostatecznej Muzyczce.

– Miło mi Ciebie znów widzieć.

Jego głos był taki spokojny. Poważny, ale też iskrzący się radością. Łzy zalśniły mi w kącikach oczu.

– Nie możesz się doprowadzać do tego stanu Mioda. Nie możesz... Nie pozwolę na to! – Wypowiedział to z ogromną mocą.

Odwróciłam się do niego plecami i skrzyżowałam ramiona próbując nie dopuścić do wylania się kolejnych słonych łez. Muszę być silna. Nie...

Jestem już wyniszczonym wrakiem człowieka...

– Nie, mylisz się!

Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojego... przyjaciela.

Skoczyłam nagle tak, żeby zobaczyć przeraźliwie zrozpaczoną twarz Twogamiego.

– Kya?! S-skąd wiesz o czym w tym momencie myśli Ibuki?!

– Domyśliłem się...

Pokręciłam głową w niedowierzaniu i szybko przylgnęłam do drzwi. Chciałam się stąd wydostać. Uciec, zapomnieć o tym co tutaj zaszło.

Finalnie, udało się Ibuki tak mocno walnąć w drzwi, że zdołała uciec. Zrobiłam w nich niezłą dziurę! Teruteru, by się spodobała.

Biegłam przed siebie tak szybko na ile pozwalały mi moje siły. Byłam już tak zmęczona. Wszystkim. 

Duchy nie istnieją, dlaczego ja właśnie widziałam takiego?! Muszę porozmawiać z Mikan czy aby nie pomyliła leków... Czy pielęgniarka w ogóle powinna mieć narkotyki? Ale to Mikan, nie zrobiłaby czegoś takiego!

Gdybym jeszcze pożyła, to bym mogła się przekonać, że faktycznie byłaby do tego zdolna.

Teraz mnie przeprasza i szczerze żałuje tego co zrobiła.

Kwestią ludzkiego bytu, jest wybaczanie i parcie na przód.

W końcu, gdy znalazłam się na plaży, zrzuciłam z nóg buty i zakolanówki po czym weszłam do wody czując przyjemny chłodek otaczający moje stopy.
Ibuki usiadła w wodzie mając to gdzieś, że spódniczka i majtki będą mokre.
Wtem poczułam również czyjś dotyk na ramionach.

– Ahh!! Emergency! Aaaa! – Ibuki krzyknęła, że aż uszy ją zabolały.

– Hej, Ibuki! To tylko ja, Mahiru. – Odpowiedziała czerwono-włosa.

Przestałam wymachiwać rękami, aż Ibuki zobaczyła twarz dziewczyny.

– Łoooł, dzięki Bogom najświętszym, że to tylko ty, a nie duch zmarłego przyjaciela, haha...

Na pewno nic nie podejrzewa.

Koizumi uniosła brew.

– Ahh, rozuuumieeem... – Chyba nie wiedziała co na to odpowiedzieć. – Byłam w domku i akurat zobaczyłam Ciebie wybiegającą, więc pomyślałam że coś się stało.

Skłamałam, że wszystko gra, ale Mahiru chyba nie bardzo mi uwierzyła. Czy ja naprawdę nie mogę mówić i wyglądać na wiarygodną? Czy to przez te rogi? Ah, wiedziałam żeby je zmienić na uszka kucyka!

Fotografka odeszła mówiąc Ibuki, by na siebie uważała.

Przecież nie popełnię samobójstwa.

Chyba.

– Ibuki.

Rozbrzmiał kolejny głos odbijający się echem.
To był "Byakuya"

Krzyknęłam zaskoczona jak to robią dziewczynki w anime i odwróciłam się.

– Haru, zostaw mnie. Nie chcę patrzeć na ciebie jak na ducha. Znaczy, jesteś duchem, ale... O wiem, zamknę oczy!

Ibuki zmrużyła swe powieki i dodatkowo zasłoniła je rękoma. Teraz nic nie widzi, ale jestem "mondra"!

Słyszałam jak osobnik przede mną cicho westchnął.

– Ibuki Mioda, nie przyszedłem tutaj, by Cię dręczyć czy coś w tym stylu. Nawet nie jestem tu z własnej woli. Ale dlatego, bo ty ciągle o mnie myślisz. Nawet jak sądzisz, że w danym momencie nie ma mnie w twoim umyśle to i tak to jest nieprawda. Proszę Cię byś żyła tak jak wcześniej. Chcę widzieć uśmiech godny Ostatecznej Muzyczki. Chcę...

– Ah, zamknij się! A ja chcę żebyś po prostu zniknął!

Zdałam sobie sprawę dopiero po wypowiedzeniu tych słów co ja narobiłam. Przytknęłam swą dłoń do ust zestrachana.

Togami chwilę się nie odzywał, tylko gapił się tymi małymi oczkami. W końcu bez mrugnięcia, powiedział:

– Dobrze, skoro tak brzmi twoja wola...

Powoli zanikał. Z każdą sekundą jego ciało zlewało się ciemniejącym niebem.

– N-nie!! Byakuya, proszę! Przepraszam, wybacz mi! Wróóóć!

Ibuki krzyczała tak, że jej tchu zabrakło w płucach. Mój przyjaciel odszedł. Raz jeszcze. Padłam na kolana patrząc na swe dłonie zdając sobie sprawę jakim jestem potworem...

Natomiast tu gdzie teraz jestem, pobiegłam do chłopaka. I wtuliłam się w niego przepraszając go za wszystko. W końcu mogąc dotknąć jego ust.

Nareszcie jestem bardziej szczęśliwa niż kiedykolwiek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro