Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Potwór, który nie potrafił kochać

Paring: Shizuo x Izaya

Typ: yaoi

Ilość słów: 3122

- Pośpiesz się, Shizu-chan... - mruknął brunet.

Heiwajima Shizuo nie spodziewał się takiej zapalczywości ze strony Izayi. Dotychczas zachowywał się jak nienaruszalna dziewica, z tego też powodu czasami tak go nazywał.

Cień zaskoczenia przeszedł po twarzy Shizuo. Z drugiej zaś strony oczekiwał po nim wszystkiego lub raczej żadne już działanie nie zrobiłoby na nim wrażenia. Kosmyk jasnych, farbowanych włosów opadł mu na czoło, sprawiając, że wyglądał w ten sposób jeszcze bardziej urokliwie, choć i tak był już wystarczająco przystojnym i dobrze zbudowanym mężczyzną.

Istota najwyraźniej zawstydzona swoimi własnymi słowami, odwróciła wzrok, a jej poliki spowiły rumieńce.

Orihara Izaya był bowiem największym szaleńcem, niepohamowanym socjopatą, największą kanalią społeczeństwa, jaką wówczas dwudziestoczteroletni Heiwajima znał. Nigdy nie rozumiał jego dziwnej miłości do ludzi ani nawet jakiegokolwiek z jego działań.

Otóż to, Orihara Izaya i Heiwajima Shizuo byli największymi wrogami. Jak na ironię, blondyn zastanawiał się, jak ten niewinny i słodko rumieniący się chłopak może mieć tak okrutne oblicze. Czasami czuł, że wcale nie zna Izayi, że ten, z którym się spotyka nie jest on. Innym razem miał wrażenie, że to on nie potrafi, a może nawet nie chce dostrzec ludzkiej strony Orihary.

Jasnooki począł spełniać jego żądanie. Obdarowywał pocałunkami jego obnażoną klatkę piersiową. Serce Izayi tłukło boleśnie w piersi na sam dotyk Shizuo. Zacisnął dłoń na idealnie białej pościeli, kiedy przyjemnie ciepłe usta dotykały jego zimnego, bladego ciała. Kontrast ich temperatur wzbudzał w nim podniecenie, nie zauważył nawet, kiedy dostał gęsiej skórki i wciągnął powietrze, a jego chude ciało wydawało się jeszcze drobniejsze. Żebra wystawały tak, że można było je policzyć, a utracona tkanka mięśniowa ukazywała wklęsły brzuch.

Shizuo zauważył, że Izaya jest dzisiaj bardziej wrażliwy na pieszczoty niż wcześniej.

- Shizu-chan... - zagadnął brunet.

- Hmm? - wymruczał w odpowiedzi blondyn, odsuwając się na bezpieczną odległość.

- Bo ja... Eee...

Powstrzymywał śmiech. Pierwszy raz widział, że zawsze pewny siebie i niezależny informator nie wie, co powiedzieć.

- Kocham cię, Shizu-chan.

Policzki Izayi zrobiły się jeszcze bardziej czerwone.

W tym momencie człowiek uważany za najsilniejszego w całym Ikebukuro czuł się najsłabszy na całej Ziemi.

Bezradny, złamany, wstrząśnięty.

To nie miało się tak skończyć. To miał być seks bez uczuć. On nie miał się zakochać w nim, ani on w nim. Shizuo nawet nie myślał o uczuciach. Nigdy nikogo nie kochał. Taka bestia jak on nie była zdolna do obdarzenia kogokolwiek takiego typu uczuciami.

Relacja Shizuo i Izayi polegała wyłącznie na załatwieniu potrzeb seksualnych. W oczach ludzi wciąż byli dla siebie odwiecznymi wrogami. Nikt nie przypuszczał, że mogą być ze sobą tak blisko.

Potwór nie wiedział, co ma począć. Z delikatnym rumieńcem wstrzymał oddech - w końcu po raz pierwszy ktoś wyznał mu miłość, nie licząc paranormalnego zjawiska, jakim była Saika. Po chwili usłyszał cichy szloch. Po drobnej twarzy Orihary spływały łzy.

- E-ej! Nie płacz!

Nie chciał skrzywdzić Izayi. Widząc go w takim stanie spanikował jeszcze bardziej. Instynktownie chciał położyć rękę, na jego ramieniu, lecz ten szybko ją odtrącił.

- Idiota! - powiedział Izaya, żałośnie złamanym głosem.

Otarł łzy ręką i próbując się uspokoić, spojrzał wprost w oczy Shizuo. Sam nie wiedział jak to się stało, niegdyś po prostu poczuł, że chce mieć ten zakłopotany wzrok tylko dla siebie. Jednak tego dziwnego uczucia informator doświadczał po raz pierwszy. Każdy chciałby usłyszeć od drugiej osoby "Ja ciebie też", kiedy z jego ust właśnie wyszło bardzo ważne dla niego zdanie. Izaya zamiast tego, wsłuchał się w niemalże idealną ciszę, gdyby nie cichy dźwięk wciąganego przez Shizuo powietrza.

W gruncie rzeczy brunet wiedział, że nikt nie odwzajemnia jego miłości. Ba, większość ludzi go nienawidziła. Ale ta miłość była inna. Wieczny dwudziestojednoletni mężczyzna nie potrafił uzasadnić, dlaczego tak jest. Czuł, że jest mu niedobrze i musiał podpierać się ręką, aby nie upaść. Wszystkie wnętrzności jakby przewracały się w nim, a on za chwilę miałby je zwymiotować. Motyle w brzuchu dały o sobie znać, jednak coś sprawiało, że owe uczucie potęgowało jego ból.

Żałosny ból człowieczeństwa i ubolewanie nad jego słabością, coś czego Orihara Izaya do tej pory nie znał, uderzyło w niego ze zdwojoną siłą. Czy tego chciał, czy nie, on też był człowiekiem. Potwornie chorobliwym człowiekiem, który dosadnie dawał o sobie znać.

- C-co mam zrobić? - zapytał zmartwiony ochroniarz, sam nie wiedząc, czy pyta siebie, Izayę, egzystującą gdzieś Celty lub Shinrę, może nawet samego Boga. A może wszystkich naraz.

- Masz patrzeć tylko na mnie! - odpowiedział podniesionym, stanowczym głosem brunet o czerwonych oczach, nie tylko ze względu na jego tęczówki. - Chcę żebyś mnie dotykał... Tylko mnie. Nie zniosę już żadnej kobiety w twoim łóżku.

Izaya dobrze wiedział, że Shizuo uprawia seks nie tylko z nim. Nie było to sekretem ani tematem tabu.

Blondyn pomyślał, iż jego wróg wygląda dosyć uroczo. Lekko potargane, czarne włosy, naga klatka piersiowa unosząca się w znacznym tempie z powodu nadmiaru emocji, przyspieszony oddech, delikatnie rumieńce, które przy jego jasnej karnacji dodawały mu osobistego uroku, w kącikach oczu łzy i małe, blade usta. Heiwajima poczuł, jak jego erotyczna fantazja bierze nad nim górę i pragnie już go tylko posiąść. Dotykać tak, jak tego pragnie, jakby naprawdę go kochał, chciał usłyszeć, jak krzyczy jego imię i błaga o więcej.

Złączył ich usta w pocałunku, a Orihara niemal natychmiast odwzajemnił pieszczotę. Niższy czuł, jak jego serce wariuje, jak samo już nie wie, w jakim tempie ma bić. Przyjemne uczucie potocznie nazywane motylkami w brzuchu sprawiało, iż temperatura jego ciała była znacznie wyższa, niż wskazywała na to ta w pokoju.

Odgłosy mruknięć zadowolenia i ocierających się o siebie warg, jeszcze bardziej zachęciły Shizuo do działania. Położył dłoń na policzku Izayi, na co on odpowiedział niezrozumiałym dźwiękiem, a następnie pogłębił pocałunek. Kiedy informator poczuł na spierzchniętych od pocałunków ustach język dominującego, posłusznie dał mu pole do popisu. Shizuo badał wnętrze jamy ustnej ciemnookiego, a ten próbując z trudem odwzajemnić pieszczotę, cicho jęknął. Czuł, jak traci zmysły, porzuca zdrowy rozsądek i traci głowę dla tego mężczyzny. Ze wszystkich ludzi, jakich znał, tylko on potrafił doprowadzić go do takiej ekstazy.

Gdy zabrakło im powietrza, odsunęli się od siebie oboje zdyszani i podnieceni. Shizuo wytarł strużkę ich wspólnej śliny kapiącej z brody Izayi, a ten, zawstydzony, odwrócił wzrok. Po chwili mieszkaniec Ikebukuro, przez wielu zwanym potworem zrozumiał, co było tego powodem. Spojrzał na wybrzuszenie na spodniach Izayi i skomentował krótko:

- A jednak nadal dziewica.

Miłośnik społeczeństwa nie lubił, kiedy wyższy nazywał go w ten sposób. Nie mógł nic na to poradzić, że tak na niego działał. Zanim zdążył się odgryźć, Shizuo popchnął go pozycji leżącej i położył ręce po obu stronach jego głowy. Serce Izayi zabiło mocniej.

- W Shizu-chan obudziła się drapieżna bestia? - zapytał.

- A żebyś wiedział.

Już po chwili zacisnął dłonie na jego nadgarstkach. Przyssał się do kusząco wystającego obojczyka, uprzednio odchylając jego głowę,  aby mieć lepszy dostęp. Izaya jęknął, po czym ugryzł się w język, zawstydzony swoją reakcją. Blondyn nie ukrywał, że lubił dominować. Nazwanie go drapieżną bestią w łóżku, wcale nie było przesadą.

Orihara oddychał szybciej. Umięśniony mężczyzna coraz to bolesnej ściskał jego nadgarstki, co nie było dziwnym zjawiskiem, zważając na jego nadludzką siłę. Leżąca pod nim istota czuła, że będzie mieć po tym siniaki, ale nie odezwała się ani słowem. Zatapiąc się w przyjemności, wzdychała na każdy kontakt z ciałem Shizuo.

Tyran zrobił na jego obojczyku malinkę. Składał pocałunki na jego szyi, tak delikatne, że mogłoby się wydawać, iż to nie jest on, człowiek pozbawiony jakiejkolwiek delikatności, na co dzień kierujący się przemocą. Uczucie było najprzyjemniejszym, jakiego Izaya kiedykolwiek doznał. Chciał tak wdychać w nieskończoność zapach jego szamponu i czuć, jak jego miękkie włosy ocierają się o skórę. Wydawało mu się, że głaska kota. Pocałunki przyjemnie łaskotały jego szyję, sprawiając, że czuł się jakby był w całkiem innym miejscu. Gdzieś, gdzie świat był dostępny tylko dla nich dwojga.

Otumaniony zapachem Shizuo, Izaya wzdrygnął się, kiedy on zjechał ręką niżej, zahaczając o jego sutki. Ta reakcja nie umknęła uwadze ochroniarza. Wiedział on, że to miejsce było najwrażliwszym w ciele Orihary. Dwa, małe, uroczo zaróżowione sutki wręcz prosiły, aby się nimi zająć. Mężczyzna polizał jednego z nich, a następnie przyssał się.

- Shizu-chan, nie tam... Achh...

Niekontrolowane jęki wychodziły z ust Izayi. Heiwajima puścił jego nadgarstek i drażnił jego sutek. Brunet zacisnął dłoń na prześcieradle, wbijając w nie paznokcie. W powietrzu unosił się palący gorąc spowodowany szybkimi oddechami Orihary.

- Shizu-chan... - po raz kolejny wypowiedział jego zdrobnione imię, dodając w myślach "tak bardzo cię kocham".

Z każdą chwilą coraz bardziej uzależniał się od jego dotyku, głosu, zapachu. Stawał się dla nim jego osobistym papierosem, które Shizuo tak zawzięcie palił. Zanurzał się w tej niezdrowej relacji coraz głębiej i głębiej, aż tracił grunt pod nogami. Bał się, że za chwilę oszaleje, że nie będzie w stanie żyć bez niego. Żyjąc tak bez celu w życiu, to Shizuo był osobą, która dodawała odrobinę blasku do jego dnia. Najgorsze dla Izayi było to, że on nie miał o niczym pojęcia. Za nic w świecie nie potrafi mu przekazać ani wyjaśnić, co do niego czuje. Bał się, że Heiwajima pewnego razu po prostu zniknie, nie będzie dla niego miejsca w jego życiu. Czuł się z tym faktem tak omdlewająco źle, że z trudem powstrzymywał kolejne łzy napływające mu do oczu.

On wciąż to robił. Nie przestawał obdarzać Oriharę cholerną przyjemnością i kojącymi pocałunkami.

Blondyn po krótkiej torturze wykonanej na psychopacie postanowił zająć się jego erekcją. Brunet głęboko westchnął, kiedy duża dłoń zacisnęła się na jego kroczu, a następnie mocno przygryzł dolną wargę, aby choć trochę się opanować. Zaciskając mocno oczy, usłyszał dźwięk rozpinającego się paska, a następnie rozporka. Shizuo nie przedłużał, od razu pozbawił niższego dolnej garderoby. Ten czuł, jak poliki pieką go boleśnie. Chociaż nie był to pierwszy raz, niemalże płonął z zawstydzenia, a także podniecenia spowodowanego faktem, iż został pozbawiony jakiejkolwiek prywatności, leży nagi pod swoim ukochanym i wiedział, że za chwilę przejdą do kolejnych rzeczy.

- Czerwienisz się jak prawdziwa dziewica - skwitował wyższy.

Zawstydzający komentarz Shizuo, wcale nie pomógł ciemnookiemu nabrać pewności siebie. Dotknął on męskości Orihary i niemalże poczuł, jak po jego ciele przeszedł dreszcz. Po chwili, nieco pewniej, zaczął poruszać nim w górę i w dół. Podniecony do granic możliwości Izaya jęczał z przyjemności, jaką dawał mu dotyk blondyna. Zasłonił usta ręką.

Wirowało wszystko wokół niego, jakby to cały świat wariował, a nie on. Robiło mu się jednocześnie zimno i gorąco, jakby podczas gorączki wyszedł na dwór w środku zimy. W ustach wciąż czuł posmak wymienionej śliny partnera i z jakiegoś powodu zrobiło mu się strasznie sucho w gardle. Nadmiar śliny w jamie ustnej zaczął z niego wyciekać, ale nie miał czasu, żeby się wytrzeć.

Nieco stłumione jęki poprzez bezpośrednią dłoń na ustach Izayi. Rumieńce na twarzy, pot spływający po klatce piersiowej. Idealne, nieco dziewczęce chude ciało o mlecznej karnacji przypominające porcelanową lalkę. Satysfakcja z powodu obdarowywania go odważnymi i głębokimi gestami. Przyspieszone tętno, spowodowane szybkim biciem serca. Wszystko to powodowało, że Shizuo również poczuł, jak w jego spodniach robi się ciaśniej.

Zaprzestał wykonywanej czynności, w końcu jego partner seksualny nie mógł być jedynym spełnionym. Nieco zdyszany Izaya spojrzał kątem oka na Shizuo - widok ten spowodował boleśnie przyspieszone bicie serca. Wyglądał teraz jak pomidor - nawet jego uszy były czerwone. Heiwajima włożył dwa palce ust i zaczął je oblizywać. Po chwili były już mokre, to samo zrobił z pozostałymi. Dostrzegł, iż Orihara wpatruje się w niego z otwartymi ustami. Postanowił jeszcze chwilę się pobawić, kusząco lizał swoje palce i na zmianę wkładał je do ust.

- Shi... Shizu... -chan...

W tym momencie mężczyzna o piwnych oczach uśmiechnął się ciepło. Delikatnie speszony Izaya w duchu ucieszył się - w końcu ten uśmiech kochał.

Poczuł, jak wilgotne palce Heiwajimy powoli wchodzą w jego wejście. Domyślił się, że podobnie jak on, mężczyzna był zniecierpliwiony i zamiast użyć nawilżacza posłużył się własną śliną. Zimna, ale przyjemna w dotyku dłoń Shizuo po raz kolejny wywołała u bruneta dreszcze.

- Sh-Shizu-chan... Nie...

Spojrzał na niego zdziwiony.

- Pomińmy te przygotowania. Chcę... Żebyś był już we mnie - wyznał z trudem Izaya, na koniec przygryzając wargę.

- A-ale inaczej będzie bolało.

- Dla ciebie wytrzymam - uśmiechnął się.

Heiwajima również pragnął przejść do konkretów, jednak nie był przekonany. Bez odpowiedniego rozciągnięcia sprawiłby mu ogromny ból.

Tym razem Orihara Izaya postanowił pobudzić zmysły partnera.

Zaczął sam się dotykać, robiąc przy tym niezwykle erotyczną minę. Przygryzł mocno, aż do bólu dolną wargę, przytulił się do swojego obojczyka, w miejscu, gdzie Heiwajima zrobił mu malinkę. Wolną ręką wbił paznokcie w nagie ramię i przejechał po nim, zostawiając czerwony ślad.

- Achh... Shizu-chan... - jęczał prawie bez skrępowania, mimo, iż masturbował się przy mężczyźnie, którego kochał. - M-mocniej... Szybciej... Naaach...

Shizuo nie trzeba było dwa razy kusić.

- Pierdolony masochista... - wymruczał.

Izaya zaśmiał się krótko, zadowolony tym, iż zdołał przekonać blondyna.

Obywatel Ikebukuro rzucił się na informatora, przekręcając go na brzuch, aby mieć lepszy dostęp. Jeszcze przed chwilą pewny siebie Orihara, poczuł się onieśmielony tą krępująca pozycją. Shizuo zdjął spodnie, a następnie bokserki i położył je na podłodze. Mężczyzna o jasnej cerze poczuł, jak bestia napiera na jego wejście. Prawdę mówiąc, bardzo bał się przygotowanej dla niego dawki bólu, zwłaszcza, że mowa tu o znanym w całym Ikebukuro Heiwajimie, gdzie każdy uciekał przed nim, gdzie pieprz rośnie. Ktoś kiedyś nazwał Izayę wielkim tchórzem. Po mimo jego czasami przerażającego charakteru, nie mógł się nie zgodzić.

Krzyczał, kiedy blondyn w niego wchodził. Zacisnął zęby i dłonie na prześcieradle. Dla Shizuo również to nie było łatwe, chociaż uważał go za cholerną pchłę, wcale nie chciał go krzywdzić. Sam się dziś przekonał, że nienawidzi łez Izayi z jego powodu. Z resztą jego zawzięta nienawiść gdzieś odeszła. Nie potrafił określić, co do niego czuje - swego rodzaju sympatię, czy też całkowitą obojętność.

Kiedy wszedł już cały, dał chwilę odetchnąć Shibuyańczykowi. Sam nie wiedział dlaczego, czy chciał uspokoić siebie i szalejącą w nim burzę emocji, czy też dawnego kolegę z klasy. Gdyby ktoś zapytał, rzekłby, że jakoś samo tak wyszło. Izaya nie potrafił się nie uśmiechnąć, kiedy poczuł, jak Heiwajima przeczesuje dłonią jego włosy. Po chwili pochylił się nad nim tak, że klatką piersiową prawie dotykał jego pleców. Odgarnął ciemne włosy z jego karku i pocałował to miejsce.

- Jesteś dzisiaj inny - powiedział z uśmiechem Orihara.

Shizuo nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Zamiast tego, składał pocałunki na jego plecach. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale teraz ciało Izayi wydawało mu się takie drobne. Czuł woń jakiegoś taniego żelu pod prysznic o zapachu czekolady. Mimo pełnoletności, ciemnowłosy wciąż miał w sobie cechy dziecka, co nieraz dało się zauważyć. Obchodził się z nim tak delikatnie, bo miał wrażenie, że jego ciało za chwilę się rozpadnie. Wydawało mu się, że jest kruchy jak lód, każda, nawet najmniejsza krzywda sprawi, że rozbije się na kawałki i już nigdy nie pozbiera.

- Już... Możesz - oznajmił psychopata, który wydawał się tak bezbronny, że aż niemal normalny.

Shizuo poruszał się w Izayi powoli, tak, aby ten mógł się przyzwyczaić, jednak nawet to nie zmniejszało dawki bólu. Tak bardzo pragnął w nim dojść, że coraz trudniej było mu się powstrzymywać. Z jego trudnym charakterem, gdzie ludzie odwracali się od niego, miał wrażenie, że teraz jest dokładnie taki sam.

Po krótkiej próbie, jednak nie udało mu się kontrolować, mimo cichych syków bólu Izayi. Po kilku minutach informator się nieco przyzwyczaił, a ból zastąpiły mruknięcia przyjemności.

- Nie masz nic przeciwko, jeśli zapalę?

Izaya trochę się zdziwił, ponieważ Shizuo nigdy wcześniej nie pytał o takie rzeczy, po prostu robił co mu się podoba, w jego własnym domu.  Po za tym do tej pory nie palił podczas ich stosunków, ewentualnie po. Mimo wszystko nie miał wobec tego żadnych obiekcji.

- Hmm... Nie - mruknął niewyraźnie.

Shizuo sięgnął po paczkę papierosów, która kusząco leżała tuż obok, po czym wyciągnął jednego z nich i zapalił za pomocą zapalniczki. Mocno się zaciągnął, a już po chwili z jego ust wyleciała wielka chmura dymu, która nieco psuła ich atmosferę. Niezbyt przyjemny zapach tytoniu mieszał się z tym charakterystycznym, osobistym Shizuo oraz czekoladowym żelu pod prysznic Izayi. Razem tworzyły jakąś dziwną, niepojętą mieszaninę, która powodowała słodko-gorzkie uczucie, przywoływała dawne wspomnienia.

- Wiesz jakie dwie rzeczy lubię najbardziej?

- Rzucanie we mnie automatami? - odpowiedział pytaniem na pytanie jego charakterystycznym, ironicznym humorem.

Mimo wszystko Shizuo się uśmiechnął, chociaż zazwyczaj nie było mu do śmiechu w takich żartach.

- Okej, trzy ulubione rzeczy - powiedział, gasząc papierosa, chociaż nie wypalił go nawet do połowy. - Rzucanie w ciebie automatami, papierosy i seks.

Izaya poczuł ciepło, ponieważ pozwalał mu na te trzy ulubione rzeczy.

Shizuo powrócił do przerwanej czynności. Pchał w jego dziurkę rytmicznie i z wyczuciem, a Orihara odpowiadał mu cichymi pojękiwaniami. Zaczął robić mu malinkę na karku, nie przestając go kochać. Izaya jęknął głośniej, wypowiadając jego imię.

- Shi-Shizu-chan... Ach... - skarcił się w duchu za to jąkniecie. - Jak będziesz tak robił, to będę cały w malinkach i siniakach. Jak ja się tak pokażę Namie?

- Niech wie, że jesteś mój.

Heiwajima nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ważne są dla niego te słowa.

Poruszał się szybciej, a Orihara wił się pod nim i czuł, że długo już tak nie wytrzyma. Na karku czuł ciche sapanie kochanka, co potęgowało przyjemność.

- T-tak... Tutaj... Shizu-chan... Nahh... M-mocniej... Aaach.

Izaya często mówił krępujące rzeczy podczas stosunku, po których był trochę zły na siebie. Shizuo odnalazł miejsce, w którym ciemnowłosemu było najlepiej. Informator zaczął poruszać biodrami, ich ciała się synchronizowały. Oboje zapomnieli o bożym świecie, całkowicie oddali się tej ulotnej chwili i zawartej w niej przyjemności. Izaya czuł, jak powoli traci zmysły. Kochał Shizuo tak bardzo, że nie potrafił wyrazić tego słowami. Czuł go w sobie, tak wyraźnie. Jego ciało zapamiętało to uczucie, jakby samo wpasowało się w rytm ruchów blondyna. 

Mieszkanie ogarnęły donośne jęki. Shizuo parł coraz mocniej, dysząc przy tym, uparcie dążąc do spełnienia. Jego oddech stał się gorący, a jego bliskość przy karku Orihari sprawiła, że czuł on dodatkowe dreszcze. Odczuwał niesamowitego doznania w podbrzuszu, nie był w stanie pojąć rzeczywistości. Chciał mieć go tylko dla siebie, kochać się tylko z nim i zasypiać tylko z nim. Ścisnął pościel spoconą dłonią. Kilka kolejnych pchnięć i oboje doszli wykrzykując swoje imiona. W momencie szczytowania czuli, jak ich ciała płoną i rozpływają się z rozkoszy. 

Izaya opadł całkowicie na łóżko, czując, jak kręci mu się w głowie. Zdyszany, próbował wyrównać oddech. Po chwili Shizuo wyszedł z niego, kładąc się tuż przy nim. Stosunek również w nim pochłonął dużo energii. Wsłuchiwali się w niemalże całkowitą ciszę, gdyby nie ich nierówne oddechy. Klatki piersiowe unosiły się i upadały co było dowodem na to, że oboje są żywi. Wciąż rozpalone ciało Izayi ogarnął chłód. Uczucie przypominało mu pustkę lub tęsknotę.

Tymczasem Heiwajima zastanawiał się, czy kiedykolwiek będzie w stanie odwzajemnić uczucia bruneta. W końcu był potworem, który nie potrafił kochać. Jednak w jego sercu wciąż istniała iskierka niepewności, a raczej nadziei, że pewnego dnia spojrzy na niego jak na mężczyznę, a nie przedmiot pożądania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: