Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bo mieliśmy być dla siebie - Dante Capela x Lance Trench

Cześć kochani

Miłego czytania jak i wieczoru <3 

----------------------------

Wstałem z łóżka, myśląc o swoim życiu, które wreszcie miało sens, i to od paru miesięcy. Zawdzięczam to mojemu chłopakowi, Lance'owi Trench'u. Ukrywaliśmy się, i to nawet bardzo dobrze. Podczas służby zawsze zachowywaliśmy profesjonalizm, nie ukazując uczuć względem siebie, nawet jak byliśmy sami. Codziennie wieczorem Lance wracał wcześniej, przygotowując obiad, który jedliśmy razem po moim powrocie ze służby. Zawsze oglądaliśmy razem filmy i spaliśmy razem. Nie wiedziałem dlaczego, po prostu pewnego razu Lance stwierdził, że nie chce mu się wracać do domu i że będzie spał ze mną. Tak zostało do teraz, na co nie mogę narzekać. Lecz jednak nigdy nie doszło do czegoś więcej, zawsze zatrzymywaliśmy się na małym macanku i pocałunkach. Czekaliśmy na odpowiedni moment, chociaż żaden z nas nie wiedział kiedy on nadejdzie.

Zawsze budziłem się sam w pustym łóżku ze względu na poranną zmianę mojego chłopaka. Jak to pięknie brzmi, wciąż nie mogę się do tego przyzwyczaić. Wolałbym budzić się wraz z nim, lecz trudno, taka praca. Jadłem sam śniadanie rano, oglądając serial do południa. Po 15:00 zawsze zbierałem się do pracy, uprzednio ubierając mundur. Tak o to spędzałem codziennie dni, popadając w lekką monotonność. Czy to mi przeszkadzało? Tylko trochę, gdy siedziałem sam. Gdy byłem przy swoim partnerze, to tylko on się liczył.

Gdy dotarłem na komendę, w zbrojowni spotkałem się z Lancem. Pojechaliśmy na wspólny patrol, który powoli stawał się nudny, przez brak jakichkolwiek wezwań. To dobrze, że miasto jest bezpieczne, jednak wolałbym coś robić. Nawet bezczynne stanie przed bankiem jest ciekawsze. Stanąłem na parkingu, chcąc na chwile dać odpocząć moim nogom.

- Zróbmy coś ciekawego - palnął mój partner.

- Co takiego? - zapytałem, nie przeczuwając co mój chłopak ma zamiar zrobić.

- Mam pomysł - powiedział, zaczynając się do mnie zbliżać.

Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji, nie wiedziałem co robić. Zazwyczaj nie było napiętej atmosfery, ale teraz, gdy zaczął się przesuwać cały czas patrząc mi w oczy.. Zawsze po prostu zaczynał. Jednak, teraz byliśmy na służbie, nie powinniśmy... Był tak blisko mojej twarzy. Dawał mi wyraźny znak, że czeka tylko na mój ruch. Nigdy nie pytał się o moją zgodę, zawsze jak chciał, to brał to, co do niego należało. Oczywiście nigdy nie było dla mnie problemem, nawet teraz.

A chuj. Nie czekając dłużej, wbiłem się w jego usta. Całowaliśmy się powoli, z dużą namiętnością. Nasze języki tańczyły powolny taniec, cały czas splatając się ze sobą. Po chwili oderwał się od moich ust, schodząc na żuchwę, a następnie szyję. Cały czas przejeżdżał nosem po niej, co jakiś czas składając tam pocałunki czy lekkie ugryzienia. Wzdychałem i mruczałem, odczuwając dużą przyjemność. Przez jego niesamowity i niski głos odczuwałem coraz to większe podniecenie. Nie było dobre w obecnej sytuacji, gdy obydwoje byliśmy na służbie. Wrócił do moich ust, składając na nich lekkie pocałunki. W końcu, po długich chwilach walki ze samym sobą, otrząsnąłem się.

- Trench, czy ty możesz kurwa przestać?

- Ale z czym? - zapytał jeszcze bardziej zaniżając ton głosu.

- Dobrze wiesz z czym - warknąłem w jego usta. - Przez ciebie nie będę mógł normalnie pracować.

- Czemu? - mruknął, dobrze wiedząc dlaczego.

- Na przykład przez mój problemem w spodniach - warknąłem agresywniej. - Jesteśmy w pracy!

- To zejdźmy ze służby i pojedziemy do domu - brunet podsunął pomysł, posyłając mi figlarny uśmiech.

- No to daj mi chwile oddechu i zgłosimy status - wysapałem między pocałunkami.

- Jesteś tak pociągający, że ciężko jest mi się od ciebie oderwać, kochanie.

- Już przestań słodzić Lance - westchnąłem, odpychając go lekko i przyłożyłem usta do radia: - 103 status 3. - Trench powtórzył mój ruch.

Policjant wrócił do wcześniejszych ruchów wykonywanych w zagłębieniu mojej szyi, a ja zacząłem jechać w stronę naszego domu. Ciężko było mi się skupić na drodze, będąc ciągle rozpraszanym. Cały czas czułem czułość w jego ruchach, czułem tą miłość której mi brakowało całe życie i to jak się stara aby dać mi jak najwięcej przyjemności. Dojechałem pod jego dom, a on wyciągnął pilot od bramy z kieszeni, nadal nie odrywając się od mojej szyi. Wjechałem na posesję, a Lance zjechał ręką na moje spodnie. Zaczął po nich jeździć, robiąc małe kółka kciukiem w miejscu mojego wpół twardego przyrodzenia. Jeszcze trudniej było mi złapać koncentracje, a moje biodra zaczęły unosić się lekko ku górze, aby znaleźć jeszcze więcej dotyku.

Gdy zaparkowałem samochód, szybko wyłączyłem silnik, po czym odchyliłem głowę, opierając ją o zagłówek i przymknąłem lekko oczy. W tym momencie Lance zaprzestał swoich ruchów, a ja jęknąłem niezadowolony i zirytowany na brak dotyku. Po chwili usłyszałem energiczne otwieranie drzwi pojazdu i poczułem szarpnięcie. Zostałem zamknięty w mocnym uścisku, jakby policjant bał się, że gdzieś zniknę. Ale ja się nigdzie nie wybieram. Zostałem mocno złapany za biodra i przyciągnięty do namiętnego pocałunku.

Zostałem lekko pchnięty do tyłu, więc zacząłem się cofać, cały czas trwając w pocałunku, dopóki nie trafiłem na ścianę garażu. Niespodziewanie otarł się o moje krocze, przez co jęknąłem i uchyliłem swoje usta, co on wykorzystał, wkładając swój język do moich ust. Całowaliśmy się agresywnie, walcząc o dominację, chociaż i tak wiedzieliśmy kto ją wygra. Może pocałunek był mało subtelny, ale miał w sobie wiele uczuć. Nasze języki tańczyły szalony taniec, a usta cały czas wydawały ciche mlaśnięcia i głośne, nierównie oddechy. Brunet zjechał pocałunkami na moją żuchwę, aby znów znaleźć swoje miejsce na mojej szyi. Tym razem czułem, że robił tam wiele malinek przez co ja wzdychałem. Jęknąłem na niespodziewany ruch partnera, który wykonał na moich pośladkach; ścisnął je, aby później jedną ze swoich dłoni przenieść na moje udo.

Mocniej chwycił mnie za uda, czym dał mi znak abym wskoczył na niego, co zrobiłem, oplatając jego biodra, aby nie spaść. Zaplotłem ręce wokół jego szyi, wplatając palce w jego włosy. Ciągnąłem go za końcówki na co z jego ust ulatywały ciche westchnięcia, co tylko podkręcało moje podniecenie. Jego ręka cały czas znajdowała się na moim udzie, za to druga znalazła się pod moim mundurem. Sapnąłem zaskoczony na nagły ruch. Jego kciuk zataczał małe kółka, przez co przeszły mnie lekkie dreszcze.

Nagle zostałem popchnięty na łóżko w sypialni, w której nie wiedziałem kiedy się znalazłem. Lance zdjął bluzkę, a ja cały czas się gapiłem - po to mam oczy, czemu by nie skorzystać? Powoli wszedł na łóżko, zbliżając się do mnie. Nieświadomie uwydatniał swoje mięśnie najmniejszym nawet ruchem, na co patrzyłem na to z zainteresowaniem. W jego oczach widziałem tylko pożądanie. Gdy już przy mnie był, złapał mnie agresywnie za ręce i przytrzymał je nad moją głową, przyciskając mocno do łóżka. Podobało mi się to.

Podnosił moją koszulkę bardzo wolno, podnosząc napięcie. Moje podniecenie sięgało zenitu, a on chce się bawić. W końcu podniósł ją na tyle wysoko, że zaczął obcałowywać moją klatkę piersiową i podbrzusze. Unosiłem biodra niecierpliwie, czym wywoływałem uśmiech i cichy śmiech u mojego partnera. Lubił doprowadzać mnie do szału, czego czasami miałem dosyć, ale też za nic bym tego nie zmienił. W końcu rozpiął moje spodnie, ściągając je do końca. Powoli zaczął jeździć kciukiem po gumce od moich bokserek. Uniosłem biodra niecierpliwie i powiedziałem wypuszczając ze swoich ust jęk.

- Kurwa błagam cię szybciej... - na te słowa zerwał ze mnie bokserki.

- Dobrze księżniczko - szepnął. Na to stwierdzenie warknąłem cicho, lecz pozostawiłem to bez komentarza.

Powoli wkładał palce w moją dziurkę i za każdym razem czułem lekki dyskomfort, do którego się przyzwyczaiłem. Odczuwałem coraz to większą przyjemność, co oznajmiałem dużą ilością jęków, wychodzących z moich ust. W końcu, włożył swoje przyrodzenie, po chwili poruszając się coraz szybciej. Niedługo po tym straciłem świadomość, przez zbyt dużą przyjemność i ilość bodźców.

Rano obudziłem się przytulony do Lance'a. Był dla mnie jak kaloryfer, taki ciepły i miły. Leżeliśmy chwilę, ociągając się, przez co później Lance spóźnił się na swoją zmianę. No cóż - warto było.

Time Skip. 3 dni

- Zostajesz zwolniony za korumpstwo - powiedział poważnie Pisiciela.

- Jakie korumpstwo?- zapytał Lance. - Nic takiego nie miało miejsca.

- Mam niezbite dowody, że jednak jesteś korumpem, więc proszę odłożyć swój sprzęt i odznakę - warknął Juan.

- W takim razie ja też się zwalniam - powiedziałem, patrząc przed siebie. Gdy spojrzałem na nich, widziałem tylko zdziwienie.

- Co? - zapytał zdezorientowany Sonny.

- Chodź Lansik, idziemy, jak nas tu nie chcą - powiedziałem, wzruszając ramionami i chwytając go za rękę, ciągnąc za sobą do wyjścia. Wyszliśmy, zostawiając tam swoje rzeczy i przeszłość. Teraz zaczniemy nowe życie.

Time Skip. 3 lata

- Dlaczego to wtedy zrobiłeś?- zapytał, gdy leżeliśmy razem na plaży, patrząc w gwiazdy.

- Ale co?

- Zwolniłeś się ze mną - spojrzał na mnie zaciekawiony.

- Naprawdę nie pytałeś o to do teraz?- pokiwał na znak potwierdzenia. - Jesteś niemożliwy, Lance - uśmiechnąłem się, po czym pocałowałem go lekko w policzek. - Bo mieliśmy być dla siebie, kochanie, więc dotrzymałem obietnicy - szepnąłem, wtulając się w niego. Oddał pocałunek, po czym okrył nas kocem i zaczęliśmy oglądać film. Było mi z nim naprawdę dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie. Ja kochałem kogoś i sam byłem kochany. To piękne uczucie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro