„Miłość Od Pierwszego SMS-a"
Adrien w życiu by nie przypuszczał, że swoją miłość od pierwszego SMS-a spotka akurat na miejskim basenie, kiedy ta ze znudzoną miną będzie sączyła colę z najbrzydszej szklanki jaką widział, w basenowym barze.
A jednak.
Nauczył się już, że los bardzo lubi z niego kpić. Był modelem i mógł mieć praktycznie każdą, a zakochał się przez jeden głupi komentarz pod jednym głupim zdjęciem. I to jeszcze nie swoim. Po tym incydencie całkiem zaakceptował swoją dziwną skłonność do wręcz absurdalnych sytuacji. Ale to nawet dla niego była przesada.
Wycofał się w najbliższy ciemny kąt, gdzie mógł obserwować dziewczynę bez zagrożenia zawałem. Miał tylko jedno jej zdjęcie które wysłała po czternastu miesiącach wymieniania wiadomości (jego rachunek telefoniczny bardzo na tym ucierpiał), kiedy upewniła się, że nie jest „psychopatą, pedofilem, czy po prostu idiotą". Poznał ją jednak od razu. Fiołkowych oczu, włosów tak czarnych, że prawie granatowych i delikatnych, azjatyckich rys twarzy nie dało się zapomnieć. Miała taki typ urody, który wżerał się w pamięć niczym kwas.
***
Marinette: Hej, co robisz?
Ja: Staram się wykombinować, jak wyglądasz
Marinette: *zdjęcie*
Ja: PRZECIEŻ NIE CHCIAŁAŚ WYSYŁAĆ ŻADNYCH ZDJĘĆ! JESTEM W NIEBIE!
Marinette: Wysłałam, bo upewniłam się, że nie jesteś psychopatą, pedofilem, czy po prostu idiotą. Ale zaraz tego pożałuję -,-
Ja: Jestem w niebie!
***
Uśmiechnął się na wspomnienie wymienianych wiadomości. Wychylił się lekko zza murku i przyjrzał dziewczynie.
Atramentowe włosy zwisały w mokrych strąkach, a drobny nosek pokryty zabójczą ilością piegów był lekko zadarty. Starał się nie patrzeć na niższe części ciała, skupiając się na pobladłej twarzy. Marinette zawsze powtarzała, że nie chcę pokazywać mu swojej figury i na tym jednym, jedynym zdjęciu wysłała tylko twarz, a on to uszanował. Na jej aprobatę walczył półtorej roku i nie chciał tego spierdzielić jednym zdaniem, czy głupią prośbą.
***
Marinette: Przestałbyś mnie lubić.
Ja: Jestem pewien, że jesteś piękna M'Lady.
Marinette: Cholera, nie wiem, co powiedzieć
Ja: Nie musisz nic mówić. Uszanuję to.
Marinette: Dziękuję.
***
Dziewczyna odstawiła pustą butelkę, z której piła i przeciągnęła się, rozciągając zastygłe od długotrwałego siedzenia mięśnie. Podniosła się z krzesełka przy okazji je przewracając. Siedząca naprzeciwko niej mulatka o pełnych kształtach zaśmiała się na ten widok.
— Oh, Marinette. Jak zwykle niezdarna.
— Co ja Ci poradzę Alya? — jękneła Marinette. — Tytuł największej niezdary świata jest ze mną już od dawna.
Z uwielbieniem słuchał jej głosu. Był niższy niż się spodziewał, lekko chrapliwy; tak niespotykany u dziewczyn, przebijała się przez niego jednak nutka melodyjności. Nieduża, ale była.
***
Marinette: Nie chce rozmawiać przez telefon. Mam dziwny głos.
Ja: Coś ty, nie może być tak źle.
Marinette: Jest TAK źle.
***
Do stolika podszedł wysoki mulat w czarnych, ociekających wodą oprawkach na nosie.
— Mówiłam Ci, nie bierz okularów do wody, kochanie — zaśmiała się towarzyszka Marinette.
— Miałem ich nie moczyć. Jednak przy hordzie potworów, zwanych potocznie dziećmi to niemożliwe.
— Nie mów tak Nino. Dzieci są słodkie — wargi Marinette wygięły się w delikatnym uśmiechu.
***
Ja: Emma, Hugo i Louis.
Marinette:?
Ja: Imiona dla naszych dzieci <3
Marinette: Gościu, ja nawet nie wiem do jakiego liceum idę, a ty już dzieci planujesz?
Ja: No nie mów, żebyś nie chciała.
***
— Może dla ciebie, Mariś.
Chłopak potrząsnął głową i przekręcił głowę w kierunku mulatki.
— Idziesz do wody, Alya?
— Jasne. —Alya wstała z krzesełka i splotła palce z palcami mulata — Marinette?
— Idź — dziewczyna spojrzała z wahaniem w kierunku miejsca gdzie stał. Wstrzymał oddech. Co jeśli go dostrzegła i wzięła za jakiegoś zboczonego stalkera? — Mam tu jeszcze coś do załatwienia.
Alya wzruszył ramionami.
— Będziemy w jacuzzi — po czym, ślizgając się na mokrej podłodze, pociągnęła towarzysza w kierunku wspomnianego basenu.
Granatowowłosa westchnęła ciężko i skrzyżowała ręce na piersiach.
— Możesz już stamtąd wyjść.
Zastygł w bezruchu, ale nikt inny nie zareagował na te słowa.
— Tak, ty — fiołkowe tęczówki spoczęły na nim, a on poczuł się jakby ktoś wziął go na rentgen.
Odetchnął głęboko, licząc w myślach do dziesięciu, po czym odlepił się od murku i na ołowianych nogach stanął przed swoją dziewczyną.
***
Ja: Gdzie mieszkasz?
Marinette: W jednej z wsi pod Paryżem. Raczej nie znasz.
Marinette: A ty?
Ja: W samym centrum Paryża. Nie chciałabyś może przyjechać?
Marinette: Co ty. Rodzice w życiu nie dadzą mi kasy na bilet.
Ja: Mnie tym bardziej...
***
— Dlaczego mnie obserwowałeś? — zadarła głowę próbując spojrzeć mu w twarz. Była dużo niższa od niego. Z mokrych włosów, zebranych w koka skapywały kropelki wody i spływały po alabastrowej szyi.
— Ja... — Zaciął się. Nie ma szans, by go rozpoznała. Nie jako Adriena, z którym chodziła. Jako młodego Agreste'a z okładek gazet owszem. Był w co drugiej gazecie o modzie i w co trzecim numerze pisemek dla nastolatek. W ich rozmowach nigdy nie podał jej jednak nazwiska, ani nie wysłał zdjęcia. Nie chciał, by miała go za rozkapryszonego, bogatego dzieciaka.
Obrzuciła go spojrzeniem, zatrzymując się na chwilę na twarzy, ozdobionej niepewną miną.
— Jesteś Adrien Agreste, prawda?
Jej twarz złagodniała, a rysy twarzy wygładziły się.
Mimowolnie przypomniał sobie o komentarzu, który wszystko zapoczątkował.
— Tak. A... — zamysłu się na chwilę —obserwowałem Cię, bo masz bardzo nietypową urodę.
Dałby sobie rękę uciąć, a nawet dwie, że jej policzki oblał ledwo widoczny rumieniec.
— Dziękuję? — uśmiechnęła się niepewnie — Ja... Em, chyba muszę już iść — wskazała kciukiem bliżej nieokreślony kierunek, z zakłopotaniem.
Odwzajemnił gest i pokiwał głową.
— Do zobaczenia, mam nadzieję.
— Do zobaczenia — odwróciła się na pięcie i zniknęła pomiędzy ludźmi. Uciekała od niego.
Pozwolił jej na to.
Może bał się jej zdania? Albo może po prostu, tak jak teraz było dobrze? Kiedy ona, całkiem nieświadoma była też w pełni naturalna?
Pokręcił głową z rezygnacją. Nie znał powodu, dla którego jej się nie ujawnił. Wiedział za to, że to krótkie spotkanie zapamięta do końca życia i będzie pielęgnować je w pamięci jak niezwykle delikatną różę.
Nucąc pod nosem piosenkę, którą przysłała mu kilka dni temu również się odwrócił i odszedł w swoją stronę.
***
Użytkownik MarixDupainxCheng odpowiedział na komentarz AntiAgrist.
AntiAgrist: No do cholery jasnej, ta jego kolekcja nie jest wcale taka świetna. A ten jego łażący po wybiegu sygnałem wcale nie jest wcale ani ładny ani jakiś tam świetny. Nastolatek jak nastolatek. Kolejny rozpieszczony bachor. Pewnie nawet buty za niego wiążą służący...
Odpowiedzi:
Livia123: Popieram.
nictylkokasa: racja. Koleś pewnie nawet nie wie, co to spacer.
Wszystkozajętedodupyztym: Jestem za. Obchodzą go tylko cyferki na koncie i ładna buźka. Ciekawe, jak będzie zarabiał, gdy, się zestarzeje.
MarixDupainxCheng: JAK MOŻECIE TAK MÓWIĆ. Nie znacie go, nie wiecie, jaki jest. Może jest wrażliwym chłopakiem i ma dość patrzenia tylko na pieniądze i wizerunek z tabloidów? Pomyślcie o ty.
AdrienAgresteOfficial: Dziękuję, @MarixDupainxCheng. Za zwrócenie uwagi na coś innego niż wszyscy inni.
_____________
Byłam na basenie i tak mnie jakoś naszło na krótkiego one-shocika. Osoba, dzięki której miałam inspirację dobrze wie, że to do niej i dlatego nie będę jej wymieniać. Niektóre rzeczy powinny zostać między nami.
A teraz krótka reklama.
Na początku miałam plan, by ta książka była moja, autorska, ale przemyślałam to sobie i postanowiłam.
Jeśli ktoś z was ma genialny pomysł na one-shot'a, ale nie wiem, boi się go opublikować, nie ma zamiaru, zakładać książki tego typu lub po prostu nie ma ochoty i czasu tego pisać. Wystarczy, że napiszecie do mnie na wiadomości prywatnej, a ja uwzględnie WSZYSTKIE pomysły i wstawię je tutaj, razem z oznaczeniem pomysłodawcy.
Mam już jeden taki rozdział i myślę, że może być to świetna zabawa, więc zapraszam was do tworzenia razem ze mną tej książki!
Do następnego😘
stingingrose
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro