93 Stoch x Wellinger
Nie pamiętam już, od kiedy zacząłeś mnie tak fascynować.
Byłeś moją inspiracją. Moim motorem napędowym.
Uwielbiałem patrzeć na twoje perfekcyjne skoki.
A także na twój uśmiech. Na twoje cudowne oczy.
Kochałem z tobą rozmawiać.
Nie zauważyłem nawet kiedy, a zakochałem się w tobie do szaleństwa.
Mimo że wszyscy powtarzali mi, że jesteś jednym z moich największych rywali.
Nie mogłem nic na to poradzić, że pragnąłem się tobą zaopiekować, troszczyć się. Być z tobą.
Oczywiście wiedziałem, że to tylko moje życzenia, które nigdy się nie spełnią.
Ty miałeś swoje życie, a ja byłem dla ciebie tylko kolejnym kolegą z pracy.
Pokazałeś mi, że jest inaczej po Turnieju Czterech Skoczni, który wygrałeś z miażdżącą przewagą.
Obaj staliśmy na podium. Patrzyłem na ciebie i nie mogłem przestać cię podziwiać. Udowodniłeś, że jesteś prawdziwym mistrzem.
Jesteś najlepszy.
Później, już po dekoracji znowu mi gratulowałeś. Byłem wniebowzięty. Ale to przecież ja powinienem gratululować tobie.
Przytuliłem cię.
I akurat obaj przechyliliśmy głowy w tym samym kierunku.
Przez przypadek musnąłem twoje usta.
Myślałem, że odsuniesz się szybko i zostawisz mnie.
Ty uśmiechnąłeś się i po prostu znów mnie pocałowałeś. Tym razem tak naprawdę.
Byłem jak pijany tym szczęściem. Nie pamiętam nawet jak znaleźliśmy się w twoim pokoju.
Całowałeś moje ciało, a na szafce, w blasku wpadającego do pokoju księżyca, lśnił twój świeżo zdobyty złoty orzeł.
Aaaaaaaaa
Znowu
Umieram
Kocham wszystkich
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro