Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24 Wellinger x Kot

Praktycznie co tydzień patrzyłem na jego piękny uśmiech i zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Nie potrafiłem przemóc się i powiedzieć do niego choćby słowa. Mimo, że podobał mi się aż od zeszłorocznej imprezy w Zakopanem. To właśnie wtedy wypiliśmy razem drinka, a ja dostrzegłem, jak piękne są jego oczy, włosy, wszystko.

Jednak byłem zbyt wielkim tchórzem, żeby później do niego zagadać. I mimo że teraz każdy już wie o mojej orientacji, dalej nie potrafię zrobić pierwszego kroku.

Jestem idiotą, co zresztą koledzy powtarzają mi na każdym kroku.

- Maciek, zadzwoń w końcu do tego Wellingera. Mam już dość twoich jęków. - Powiedział mi Dawid, gdy po raz kolejny przeglądałem zdjęcia uśmiechniętego Andiego, które ściągnąłem na swoją komórkę. - Ciągle tylko narzekasz, że nigdy nie odwzajemni twoich uczuć. Jak ma to zrobić, skoro nawet nigdy mu o tym nie powiedziałeś?

- Nie mogę tak po prostu mu tego powiedzieć!

- No to po prostu się z nim umów. - westchnął mój kolega.

-A co jeśli..

- Andreas jest stuprocentowym gejem. - powiedział, od razu mi przerywając. To było coś czego właśnie najbardziej się obawiałem. Że Andi nie jest gejem i tylko się skompromituję. Jednak Dawid uparcie twierdził, że jest. Podobno powiedział mu o tym Severin podczas załatwiania jakichś interesów, o których nie chcę wiedzieć.

Jednak ja wciąż mam masę wątpliwości. Zdecydowanie boję się odrzucenia. Chciałbym powiedzieć mu o wszystkim, umówić się z nim, ale gdy tylko o tym pomyślę paraliżuje mnie strach.

Usłyszałem pukanie do drzwi. Dawid wstał i poszedł otworzyć. Ja wciąż leżałem na swoim łóżku. Gdy Kubacki długo nie wracał, podniosłem głowę.

Ku mojemu zaskoczeniu w pokoju nie było już Dawida.

Moim oczom ukazał się za to Andreas Wellinger, we własnej osobie.

Stał oparty o drzwi i przyglądał się mi z uśmiechem. Spojrzałem w jego oczy i zapomniałem, jak się oddycha.

- Cześć. - powiedział.

- Eee, cześć. Co ty tu robisz? - Zapytałem, siląc się na spokój, chociaż czułem, jak mój puls niebezpiecznie przyspiesza. Usiadłem na łóżku.

- Przyszedłem się z tobą zobaczyć. - Andreas zaskoczył mnie swoją bezpośredniością.

- Co? Ja... - Andreas usiadł obok mnie i oparł się wygodnie o ścianę, zakładając ręce za głowę.

- Mój pokój został zajęty przez prawie całą drużynę, a twój kolega napisał mi, że się nudzisz. Więc wpadłem. - Popatrzyłem na niego niedowierzając.

- Dawid do ciebie napisał? - pokiwał głową. - A czy napisał coś jeszcze?

- Parę ciekawych informacji. - Podniósł się i spojrzał mi w oczy. - Nic, czego nie chciałbyś, żebym się dowiedział. To co, oglądamy jakiś film? - Andreas położył się na moim łóżku, poprawiając poduszkę pod głową i włączając telewizor. Znajdowaliśmy się w Willingen, więc wszystko było oczywiście po niemiecku.

Wciąż siedziałem na skraju łóżka i gapiłem się na Wellingera. Jak to możliwe, że obiekt moich uczuć tak po prostu leży sobie na moim łóżku i ogląda telewizję? Nie wiedziałem co mam teraz zrobić.

Odchrząknąłem.

- Ach, tak. - Andreas przesunął się bliżej ściany, robiąc mi na łóżku miejsce. Otworzyłem szeroko oczy.

- Ja nie.. - Nie dał mi dokończyć, tylko pociągnął mnie za nadgarstki, zmuszając do położenia się obok niego. Swoją rękę położył pod moją głowę, tak, że leżałem teraz na jego ramieniu.

- O. To całkiem fajny film. Widziałeś go już? - zapytał zupełnie zrelaksowany, jakbyśmy właśnie nie leżeli przytuleni do siebie na wąskim łóżku.

- Tak właściwie, to nie za bardzo rozumiem niemiecki.

-No tak! - Zaśmiał się. - Przepraszam. - Spojrzał mi w oczy i zdałem sobie sprawę, jak blisko znajdują się nasze twarze. - Wiesz, Dawid powiedział mi coś.

- Ja.. - przerwał mi, podnosząc palec i przykładając mi do ust. Następnie zabrał go i pochylił się powoli.

Gdy poczułem jego usta na swoich, myślałem, że znalazłem się w raju. Oddałem pocałunek, wsuwając palce we włosy Andreasa.

Całowaliśmy się, wciąż leżąc na moim łóżku. Andreas odsunął się delikatnie, położył rękę na moim policzku i uśmiechnął się.

- Umówisz się ze mną na randkę? - Zapytał. Ja także się uśmiechnąłem i pocałowałem go. - Potraktuję to jako zgodę. - Zaśmiał się i pogłębił nasz pocałunek, wsuwając swój język do moich ust. Przesunął się delikatnie, tak, że znalazł się nade mną.

Leżałem przyciśnięty do materaca, a Wellinger składał pocałunki na całej mojej twarzy. Wsunąłem swoje dłonie pod jego koszulkę.

Pocałował mnie i jedyne o czym byłem w stanie myśleć, to jego gorące usta.

Żadnego z nas nie obchodził grający w tle telewizor, ani dzwoniące telefony.

Zasnąłem wtulony w jego ramię. Ostatnim, co poczułem, był delikatny pocałunek, jaki Andi złożył na moim czole.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro