14 Stoch x Eisenbichler
- Pocałowałem go - powiedziałem i między nami zaległa cisza. Po chwili Wellinger uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie.
- Markus, w końcu, tak się cieszę!
Odsunąłem się i popatrzyłem na niego zdezorientowany.
- To ty wiedziałeś?
- No jasne. Jesteście ostatnio głównym tematem rozmów.
Poklepał mnie po ramieniu.
Westchnąłem. Właściwie mnie to nie dziwiło.
Gdzieś słyszałem nawet, że robili o nas zakłady.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i do środka wszedł właśnie Kamil.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na jego widok, co Andreas skwitował jedynie znaczącym spojrzeniem w moją stronę.
- O. Cześć chłopaki - powiedział i przywitał się z Wellingerem. Przez chwilę się wahał, a potem pocałował mnie w usta.
- Cześć. - odpowiedziałem i popatrzyłem na Andreasa.
- A jasne. Mnie już nie ma. I jestem jak najbardziej za wami.
Mój kolega z pokoju uśmiechnął się jeszcze i wyszedł.
Kamil objął mnie w pasie i znów pocałował. Tym razem jednak dłużej i mocniej.
- Mhm. Tęskniłem za tobą. - wyszeptał mi do ucha.
- Nie widzieliśmy się kilka godzin.
- I co z tego?
Zaśmiał się i pociągnął mnie za sobą na łóżko.
- Ja też tęskniłem. - mruknąłem. - Wiesz, że wszyscy teraz o nas mówią?
- To dobrze, o to mi chodziło. - zaśmiał się.
- Co?
- Tylko żartuję. Przeszkadza ci to?
- Niekoniecznie. - powiedziałem, a Kamil zaczął obsypywać moją szyję pocałunkami.
Jęknąłem, gdy ją lekko przygryzł.
- Teraz już wszyscy będą wiedzieć, że jesteś tylko mój.
Uśmiechnął się i znów mnie pocałował.
A mi w ogóle to nie przeszkadzało.
___________
Coś słodkiego, bo akurat jadłam fit ciastka.
Jak ktoś chce przepis, to niech pisze 😂
I mam ogłoszenie.
Dostałam nagłej weny i już niedługo powstanie nowa książka.
Właśnie z tą dwójką.
Jak już dodam pierwszy rozdział, to poinformuję, może akurat komuś się spodoba.
Pozdrawiam 😇
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro