Lavashipping
Pov Cole
Środek nocy, to idealna pora aby wstać. Przynajmniej tak ja uważam. Wspaniały moment, gdy wszyscy śpią, a dom jest wypełniony ciszą, oraz brzęczeniem lodówki. Tak, ten dźwięk jest bardzo charakterystyczny. W dzień go nie słychać, a nocą wydaje się być jedynym odgłosem. Ale nie będę teraz opisywał buczenia lodówki. Ciekawsza jest jeszcze bardziej jej zawartość. Reszti kolacji Zane. Mojej ulubionej potrawie nie pozwole się zmarnować. Zsunąłem się bezdźwięcznie z łóżka i ostrożnie postawiłem stopy na ziemi. Wspiąłem się po ścianie ma sufit, ponieważ podłoga potwornie skrzypi. Jeszcze gorzej od drzwi, należących do lodówki. Czy ja naprawdę będę myślał tylko o tym? Gdy dotarłem do wejścia, bezszelestnie opuściłem sufit. Droga przez korytarz jest najgorszą z możliwych. Przejście do mojego posiłku poprzedza pokój Sensei'a. Udało się! Otworzyłem delikatnie drzwi, sprawdzając czy nikogo nie ma w ,,kuchniosalonie" jak to ujął Jay. Gdy dzielił mnie od celu metr, może dwa usłyszałem głos. Był mi on niebezpiecznie znany, a dochodził z pod stołu. Zaglądając tam, nie byłem pewien co dokładnie widzę, ale mogłem poczuć. Kai jest kompletnie pijany, idzie od niego woń alkoholu i bełkocze kompletnie bezsensu.
-Nyaaaaaa , wezimi pomóżzii wstać- spojrzał na mnie płomyczek.
Byłem kompletnie zdezorientowany, obejrzałem się za siebie, poszukójąc wyżej wspomnianej dziewczyny. Kompletne nic. Byłem w pokoju tylko ja, pijany mistrz ognia i jego pusta butelka spirytusu.
-Sioooostrzyczkooooouuuu, nijjjiee pomoużeś braciszkowjjjiii wstttttauuuć?- wyciągnął nagle w moją stronę dłoń brunet.
Czy on mnie właśnie wziął za swoją siostrę?! Przecież wyglądamy inaczej, chyba że sugerował się tylko, oraz wyłacznie włosami. Poodsuwałem krzesła i wyciągnąłem go z podstołu. Nagle wstał chwiejnie, poczym się na mnie przewrócił. Przerzucił jedną rękę z flaszką przez moje ramie.
-Jakaiiś tyyyiii siee... eeeeee zrobbbbbiłaś wywywysokaa- mogłem wyraźnie poczuć od niego odur spirytusu.
Zobaczyć, że jego włosy są lekko opadniętę, a kolce pozaginane.
-tyijiii wieszszszszsz, wygląąąądaszszszsz jakakak mistrzuuuuniiiijjo kakakakmyczkkkówwww. Maszsz naweuuuut te ładddnneeeu jegoooo zizizizielonne oczyyy. Grzywkkkee zapppuściłaśśś
Ijiji njiiicz njei powiedziiiiiałaśś? Tjeu genialne krza krza krzaczczaste brwiiii- przyłożył palec do mojej brwi i zaczął delikatnie przejeżdżać po jej powierzchni.
Stałem tam zmieszany. Nie wiedziałem kompletnie co mam robić. Niewiem jak się mam zajmować kompletnie pijanym człowiek. Z jednej strony nic takiego nie robi, żeby zarobić w twarz, ale z drugiej dotyka dziwnie mojej brwi. Nie zręcznie się czuje, ponieważ mam świadomość że on niekontroluje swoich słow i niewiem jak mam zrozumieć co miał na myśli mówiąc że mam ładne oczy, albo genialne brwi.
- Tobieee mojaaa siostruuuniuu kkkochannna mogę powiedzieć i wreszszszcie doradziććć. Wybierzrzrz Jayyya, booo Colusiu jiiiest mójjii!- patrzył mi w oczy, stojąc już w miarę stabilnie o własnych siłach.
A ja wprost przeciwnie. Poczułem jak nogi się podemną uginają. Co ma znaczyć stwierdzenie, że Colusiu jest mój!? Jest pijany, moge go o wszystko zapytać, bo i tak nic nie będzie pamiętał.
-Co?!- zapytałem kompletnie zdezorinetowwny.
-No boooo tyyiii wieszszsz żeeeaaa jiiiaaaa jeeeesttttemmm ge gejm i przyprzystojny Colusio jest mmm móójjjjii. Touu nie nie fairrrrr że maaaszszsz dwóchch. Bierzrzrz sobie Jayya wku wkurzająccccego durnininia, a mi zozozostaw mądrdego i pię pięknego Colusia- mówił z powagą w głosie.
Że... Co... Proszę!? Kai jest gejem!? Ale te wszystkie panienki!? Chwila... czy on powiedział, że jestem mądry? Nie mogę uwierzyć w to iż podobam się Kai'owi!
-A fanki?- próbowałem brzmieć jak Nya.
- Fffffffffankii to byłyyy zanjjiim noooo Colusioo piękniuusioo... one sąąą pupupusttttte i głupieee. Czczczasami jak Jayyyy.- skrzyżował niedbale ramiona na piersi.
Zacząłem cicho chichotać. Pijany Kai potrafi być śmieszny.
-A co takiego, widzisz w Cole'u? I dlaczego ma być twój?- nadal udawałem mistrzynie wody.
Nie mogę uwierzyć w to, iż przez tan cały cza się niezorientował. Dobry jestem w te klocki! Ale głupio mi trochę tak od niego to wyciągać jak jest wpółświadomy. Z drugiej strony, jego wina, że jest pijany.
-W Colusiu to wwiwiwiwiidzę tytytleee rzeczyyyiii. Nigdyyy bymm chybaij nie skończyłbymbymby. Jets przystojnyyy, pie piękny, mądryyy. Słodkii na swójii urooooczcziiy sposobou. Maaa powalllający śmiechiii iiiijjjiii cuuudownynyi uśmiechy. Szma szmar zielone oczyyy. ArtyyysyyyycNy zadziwiającycyc nie ładddyy. On njeii pasujeee do ciebijjjeeee. Ta a a a głuuuupia kon konsola ciem osziukała. On jestiii podododbny do ciebieee. A podobiejjijinstwa sie odpychająaaaa, a przyciwueństwa przycuągają. Jay idealnnnyyy przeciewnieństwo, a mojejej Colusio. Colusio opanownyyy, spokojnyyy, a Kaiii żyzyzyzyzywiołowy i rozzzzstrzepany. Kaio samolubny, Colusio myślącyyy zawsze odd innych. Coleee upartyty, jaaaa ustępliwy. Colusioo zamknięeeety, Kaiooo otwarty.- wyliczał lekko się chwiejąc.
Poczułem momentalnie, jak pieką mnie policzki. Jestem w szoku. Kai tak naprawdę myśli? Nie poweim zrobiło mi się bardzo miło. Spojrzałem, znów głębiej w czekoladowe tęczówki. Jestem Bi. A on nic nie będzię pamiętał.
- Kkkai. Nie rozmawiałeś z Nyą, tylko zemną. Z Cole'm- powiedziałem cicho.
Nagle na jego twarzy zamiast dumy i radości, pojawił się strach. Zrobił się natychmiast blady jak ściana, poza policzkami, które były w kolorze jego stroju.
-Ccocole?- zapytał nie dowierzając.
W pewnym momencie jego oczy wypełniły się łzami. Zaczął cicho płakać, upadając na kolana. Zmartwiony przyklęknąłem przy nim i przytuliłem. Mistrz ognia wtulił się w moją mocną klatkę, ściskając w dłoniach moją czarną piżamę.
-Ciii, Kai nie płacz.- próbowałem go uspokoić.
-Tyy mnie pepewnie teeeraz nieeenawiwiwidzisz. Bo tyyyy jesteśsii hetero i kokochasz Nyee.- rozpłakał się na dobre.
-Kai jestem Bi. A pozaym Nya wybrała już Jay'a. I tak jej nie kochałem.- powiedziałem cicho.
Tak naprawdę to sam z niej zrezygnowałem. O wiele bardziej zależało mi na przyjaźni z Jay'em. A pozatym, zadużo czasu wtedy marnowałem. A teraz, miałem więcej czasu dla chłopaków.
-nieniewierzerze ci!- krzyknął mi w pierś i ją słabo uderzył.
Wiedziałem, że tylko jedna rzecz go uspokoi. Chwycił delikatnie jego opuchniętą twarz w dłonie.
- I tak nie będziesz nic pamiętał.- powiedziałem, zanim musnąłem jego usta. Siedział chwilę, poczym oddał niechlujnie pocałunek i opadł delikatnie w moje ramiona. Dłonie już dawno znalazły się na jego torsie. Brunet przełożył ręcę przez moje barki. Nagle jego dłoń znalazła się w moich włosach. Gdy zabrakło mi już powietrza, odczepiłem się od mistrza płomieni.
-Kochammm cięę- położył głowę na mojej piersi i zamknął oczy.
Opatuliłem go ochronnie ramionami i oparłem podbródek o jego miękkie kolce. Czułem jak jego cały ciężar ciała napiera na moje kolana. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem nucić kołysankę mojej mamy. Tą która mi zawsze pomagała zasnąć.
-Maaasszz takijii pięekny głos Coluś- wyszeptał zanim zasnął.
Dokończyłem piosenkę i pocałowałem go w czubek głowy i zaniosłem do jego pokoju. Zobaczymy rano, jak wiele zapamiętał z dzisiejszej nocy...
Ile ja napisał!?
Jak mi to świetnie wyszło! To było takie kjuut ;*
Lava forever zaraz po Bruise :3
Kto się cieszy? ^_^
Już niedługo następne. Byooo ;*
Ps: sory za orto, ale nie mam jak poprawić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro