Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Greenflame (pobocznie Jole)


Mogę zryć ci banie...
Mam dwie wersje. Tą bardziej normalną i tą drugą bardziej zboczoną z naszym ukochanym Jole dodatkowo xDDD

Wersja I

Ciemne chumry otaczają miasto. Nad Ninjago City pada deszcz, a raczej jego typowo Londyn'jski wielodniowy odpowiednik. Nikt nie wie dlaczego. Ludzie starają się unikać wychodzenia z domu. Dzieci grają zawięci w najprzeróżniejsze gry, razem z rodziną. Wieczorny wiatr wkrada się przez niektóre otwarte okna. Betonowe drogi przypominają wodną ścieżkę. Po asfalcie płyną krople zabrudzonej cieczy, prosto do kanałów. Mimo aktualnej pogody, wszyscy mają szczęśliwe uśmiechy na twarzach. Bożonarodzeniowy nastrój zawitał w każdym sercu.

Prawie każdym.

W parku znajduje się jedna mała przygnębiona dusza. Jej ciało pokryte podartym płaszczem drży z zimna. Zielone tęczówki zaglądają ukradkiem w błyszczące szkło. Może tylko patrzeć na czyjąś radość.

Blondyn jest sam.

Skulony jak malutka myszka próbuje zasnąć na białej, mokrej ławce. Nikt go nie chce, nikt go nie potrzebuje. Cicho łkając, pociera dłonie o siebie.

Szesnastolatek jest uciekinierem. Opuścił klasztor ninja. Ze strachu, oraz świadomości swojej bezużyteczności. Cały dzień plątał się po budynku. Gdy chciał pomóc, usłyszal tylko,,Nie teraz" albo ,,jestem zajęty". Szmaragdowe oczy wypełniły się ponownie łzami.

Nagle usłyszał wielokrotne wołanie swojego imienia. Poderwał się gwałtownie ze starego drewna. Rozejrzał się bystrze wokół.

- Lloyd! - Znał ten melodyjny głos.

Odwrócił szybko głowę, aby zobaczyć czekoladowe tęczówki obecnego mistrza ognia.

- K-kai? Co ty tu robisz? - nie krył zdziwienia młodszy.

- Jak to co? Głuptasie, wszędzie cie szukamy. -Dwudziestoletni mężczyzna objął ochronnie nastolatka- Jaki ty jesteś zimny i przemoczony! Chodź, musimy wracać do domu.- Brunet zgarnął blond włosy z twarzy niższemu bratu.

- A-ale Kai! Przecież jestem tam kompletnie zbędny!- szeptał Lloyd.

- Nie gadaj głupot! Kiedy wreszcie się zorientowałem, że ciebie brakuje powiadomiłem wszystkich. Najpierw przeszukaliśmy cały dom, a potem polecieliśmy do stolicy Ninjago, aby przeszukać miasto. Wiesz jak bardzo się martwiliśmy?! Nigdy nie widziałem Cole'a równie zaangażowanego w poszukiwania! - Pomógł mistrzowi energi wstać.

- Cały dzień mnie odpędzaliście - powiedział smutno blondyn.

- Nie mogłeś nam pomóc z dwóch powodów. - Uśmiechnął się i pokazał palec wskazujący- Po pierwsze. Żaden z nas nie przyzwyczaił się do tego, że nie masz jedenastu lat. -Przerwócił zabawnie oczami, pokazując drugi- A po drugie. Masz przecież jutro urodziny! To miałabyć niespodzianka, więc zrobiliśmy użytek z mózgów. Udając nadal przygotowania do Wigili, szykowaliśmy prezenty, oraz dekoracje na jutro -

- Faktycznie! Zupełnie zapomniałem! Czyli, mnie chcecie?- rozpromienił się.

-Jasne głuptasie! Jesteś naszym bratem! Mimo, że każdy z nas jest inny, jednak jeszcze się nawzajem nie pozabijaliśmy. To dlaczego, niebyło by miejsca dla kolejnego wariata?- Czerwony ninja potargał rozbawiony mniejszemu włosy, a potem przyjaźnie przytulił.

Wersja II Bardziej zboczona + Bruiseshipping

Lloyd

Obudziły mnie jasne promienie słońca, wkradające się do zbyt zielonego pokoju. Podniosłem swoje nogi z łóżka i położyłem je na podłodzę. Szybko przeciągnąłem się, przecierając oczy. Wstałem ociężale z materaca.

Siedzieliśmy z chłopakami do późna. Nigdy nie miałem tak zwariowanych urodzin.

Nagle poczułem, że jest mi zimno. Spojrzałem w dół, ale zamiast zobaczyć moją miętową piżamę, ujrzałem jej brak. Szybko z powrotem wpakowałem się podkołdrę.

Dlaczego jestem bez ubrań? Czemu nic nie pamiętam?!

- Hymm... Lloyd, zgaś słońce - usłyszałem cichy jęk.

Zbyt dobrze znałem ten dźwięk. Odwróciłem głowę, aby zobaczyć, ledwo zakrtego, nagiego mistrza ognia. O co chodzi?!

Spróbuję sobie przypomnieć. Lloyd! Użyj mózgu! Pocoś go dostałeś!!!

Miałem kamerę za uchem, którą dostałem od Jay'a!

Ubrałem szybko bokserki i usiadłem przed kompem. Zdjąłem miniobiektyw i podłączyłem do laptopa kablem USB.

Impreza trwa w najlepsze. Jest grubo po dwudziestej drugiej. Każdy już jest kompletnie pijany, łącznie ze mną. Ledwo co kontaktuje.

- Zieeeelonyyy, tyy weźś mji powiecz człemu taaak bardzio mnjieijej njeim lubijsz? - zapytał mnie Cole.

Usiadłem mu okrakiem na kolanach i przybliżyłem twarz do ledwo przytomnego bruneta.

- Ja cieeebieemnjeim nije lubijem?! Coluuuuuś barczou ciem lubie. Moższe jesszteś czasamiii maaaaałoou zbławawny alee cieu szszszanuuujeeu. - Cmoknołem go w policzek.

- Ejji! Ty małyyyuuu blondłuasie! Spadaaaaj! Tylkoooo ja mogem go całuuuować gdy jesz pijany. - Zepchnął mnie z mistrza ziemi delikatnie, tak, abym bezpiecznie wylądował na kanapie.

Po chwili zajął moje miejsce gryząc szyje czarnemu ninja. Zielonooki wydawał z siebie ciche jęki, zaciskając dłonie na pośladkach rudzielca.

Wydawałoby się, że obaj są zadowoleni. Myślałem, że są hetero, ale najwyraźniej po alkoholu zmieniają orientacje.

Ciekawe jak z nimi się to skończyło. Zaraz to sprawdzę. Najpierw się dowiem, skąd Kai jest nagle u mnie w pokoju.

Gdy już miałem wstać z kanapy, coś mnie zatrzymało. A raczej ktoś. Na nagraniu widoczny był jeżowłosy szatyn. Leżał na mnie, z sekundy na sekunde przybliżając swoją twarz do moich ust.

- Bardszo dobrzem, że Jayiiiii sięmi zająłyyyyy Coleeeeemmmm. Teraszsz niktm nam njei bendziemsz pszszszeszkadzaćciiii. - Musnął moje wargi.

A ja, o dziwo oddałem pocałunek. Przełożyłem ręcę przez jego barki, a on owinął wokół mnie swoje ramiona. Zauważyłem po chwili, że mnie podnosi, bo obrazy w "tle" się zmieniały. Kamera zdążyła jesze wychwycić naszych "po piwku homosiów". Całowali się namiętnie, a niebieskooki wsuwał palce do pełnych spodni czarnowłosego.

Nigdy nie myślałem, że złapie ich razem na seksie.

Nagle obrazy się zatrzymały, a ja usłyszałem trzask materaca, a konkretnie przerdzewiałych sprężyn. Przed moimi "oczami" pojawiła się ta sama pijana twarz.

- Toooo coooo kotttttku... zazazabawomy sięmi? - uśmiechnął się chytrze szatyn, zakładając mi coś na głowę.

Zgaduje, że były to uszy. Lloyd!
Błagam powiedz nie! Proszę, proszę, proszę, proszę...

- Jaaaasnęeeeę tygryszkkkuuuu - cicho wyszeptałem całując mistrza ognia.

Nie dam rady tego oglądać! Przewinę szybko!

Po chwili zacząłem oglądać fragmentami. Za każdym razem było słychać nasze zadowolone jęki. Zamknąłem szybko laptopa, gdy skończyło się nagranie. Nigdy, więcej takich filmów! Nigdy więcej mnie i Kaia razem! (Tak ;-;)

Wstałem szybko z krzesła. Nachyliłem się, zbierając ciuchu z podłogi. Wyraźnie widać które ubrania są czyje. W moje się ubrałem, a pana Smith'a lądowały na twarzy właściciela.

Teraz ciekawiło mnie jedno. Jak tam Cole, oraz nasz ukochany rodzielec. Jak na ninja porannego ninja przystało, umknąłem bez szelestnie spod zasięgu tymczasowego mieszkańca zielonego pokoju.

Przeraziłem się momentalnie, wchodząc do salonu. Wszędzie było mnóstwo porozrzucanej czarno-niebieskiej odzieży. Nie wierze, że na prawdę to zrobili w pokoju dziennym!
Cicho zakradłem się do kanapy i odrazu tego pożałowałem. Znalazłem szybko czerwony jak burak koc, okrywając zawstydzony "kochanków", ich zbyt tajne miejsca. Obaj byli całkiem nadzy... przytuleni do siebie z głupimi grymasami na twarzach. Po Jay'u się tego mogłem spodziewać, on jest bardzo nieprzewidywalny, ale że Cole też?!

Dobra Lloyd wyluzuj! Ty wcale nie wykazałeś się większym rozgarnięciem.

Mam pomysł, oraz tym samym hak na rudego. Zrobie zdjęcie, a potem będę go szantażował!

Wyciągnąłem szybko telefon i niczym profesjonalny fotograf, pstryknąłem kilka fotek, dając każdemu obrazku inną perspektywę. Czemu tylko Jay'a? Po ostatnim kawale z gumą, oraz farbą przegiął. Do zielonookiego nic nie mam. Szmaragdowe oczka trzymają się razem!

- Tej Lloyd, śmieszna spra... - usłyszał zbyt znany mi głos.

- A gdzie dzien dobry? - zapytałem rozbawiony, widząc przerażoną minę jeżyka.

- Tak, tak dzień dobry. Czy to te dwa pajace, o których myślę? - Podniósł zaskoczony brwi.

- Tak... jeżeli myślisz o żartogłąbie, oraz kamyczku to dobrzę rozumujesz. - Pokręciłem głową.

- Ale, że oni ze sobą?! - krzyknął, a tam samym obudził nasze śpiące królewny.

Za chwilę kolejne dwa krzyki dobiegły do naszych uszu, a my tarzaliśmy się za śmiechu widząc czerwone twarze naszego Bruiseshippingu...

Hue hue nie umiem takich rzeczy pisać ;-; nie lubie gf, więc nie karzcie mi tego pisać nigdy więcej. Wszystko tylko nie to. Zapraszam do składania zamówień, a ja ide kupić sobie nowe oczy...

Dobra już mi lepiej xD
Dostałam zamówienia na:
*Nya x boy (Wu/Jay/Cole) prosze o pomoc w wyborze
*Reader x Ninja (totalny rozpiernicz)
*Skylor x Lloyd
W takiej kolejności napisze. Według zgłoszeń. Byo :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro