Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Coliel (Cole x Seliel)

Odrazu zaznaczam że może to zniszczyć psychikę xD
Cole, Kai= 18 lat
Jay, Zane= 17 lat
Lloyd i dziewczyny. = 16 lat
Kumple= 16-18 lat

Pov Cole
Kai zadecydował iż urządzimy imprezę w klasztorze. Po zapraszał kliku kumpli, oraz mnóstwo naszych fanek. Cała akcja zaczęła się jakąś godzinę temu. Mi ten pomysł się nie podoba. Mistrz ognia nakupował alkocholu. Ja nie pije. Mam kaca, już nawet po 2 godzinach. Muzyka rozkręcona na cały regulator. Niebyłbym sobą gdybym nie zaznaczył, iż jest 23 godzina. Musze wstać i sprawdzić czy jest co ratować, ponieważ ja potem za to odpowiem. Pamiętam jeszcze naszą rozmowę.

-Cole! Przestań przynudzać! Przecież nic się nie stanie!-
mówił jak obrażona nastolatka, Kai.

-Ale to ja będę pono...- zacząłem.

-Nuda!!! Żaba liść kamyczku. Ja wszystkiego dopilnuje!- poklepał mnie po ramieniu.

-Tego się właśnie obawiam...- powiedziałem cicho, sam do siebie.

Przygryzłem wargę zdenerwowany. Zawsze tak robie, gdy jestem bezsilny. Otwierając drzwi, myślałem że z miejsca wyzionę ducha. Co to jest za bałagan?! Wszędzie bałagan, niecenzuralne tańce i słowa, oraz ludzie śpiący gdzie popadnie. Znalazłem pana imprezowicza w kącie z wódką, którą pił na spółe razem z Jay'em.

-Co się tu dzieje?! Sensei mnie zabije!!!- krzyczałem wściekły.

-Wyluuuuzuj głaaaaziiikułuu. Wszystko jest... poooodddd kkokolontrolą! I nie drzywjuj suięęę taggg- kołysał się na bok jeżyk, całując co chwila pijaną Skylor.

Myślałem, że tam eksploduje. Zacząłem się kręcić ze zdenerwowania w kółko, aż wpadłem na kogoś. Wylądowałem twardo na ziemi. Pochwili wstałem i podałem rękę tej pewnie pijanej osobie. Przyjrzałem się jej dokładniej. Dotarła do mnie świadomość iż zobaczyłem tak dobrze znane mi różowe oczy, oraz błękitne oczy.

-Seliel?!- zapytałem niedowierzając własnym oczom.

-Cole?-spojrzała na mnie.

-proszęęeee czyilii sieeem znacieeeeiii- usłyszałem cicho głos mistrza bałaganu.

Pomogłem wstać różowowłosej. Stojąc chwilę, nagle stracił równowage upadając na mnie. Szybko ją złapałem, ale tak nie fortunnie, że nasze twarze dzieliło 10 cm. Dobrze że panował półmrok, ponieważ nie widoczne były moje rumieńce.
(Sądze murzynie że i tak cię nikt całego nie widział xD)

-Skądś ty się wziął? To raczej nie twoje klimaty- zaczęła chichotać mistrzyni księżyca.

-Mieszkam tutaj, więc byłoby dziwnie gdyby mnie tu nie było- uśmiechnąłem się.

Seliel zaczęła się cicho śmiać.

-Jak ona się pięknie śmieje- pomyślałem.

-Mała a tyy sie z czeko cieszszszyyyszsz? Przecieee nic nijjjiie wuypiłasiii?- wtrącił się zielony ninja.

-Żadna mała!-zdenerwowałem się.

-uuuuuuu...- nagle cała czwórka zaczęła wydawać jednocześnie dźwięk.

-Colusio zazazaazzzdroszzny?- jąkał się mistrz energi.

- Poprostu nie jest taki chamski jak ty!- odpsknęła niebieskooka.

-uuuuu...- ponownie za u-czeli.

- Siem bronijjiom wzajemnjie... jaks sśłoodko!- krzynął piorun, miziając się przesadnie z mistrzynią wody, również pijaną.

Jak są trzeźwi, to czasami mi się wydaje że to banda idiotów, ale po alkocholu biją wszelkie rekordy. Wziąłem Seliel od tych głąbów do kuchni. Jakaś para się obciskiwała przy lodówce. Uchyliłem drzwiczki lekko i wyciągnąłem baterię puszek gazowanego soku jabłkowego. Zabrałem ją bardzo szybko na dach, nie zwracając uwagi na głupków wejściu. Chwyciłem szybko koce i wspiąłem się na sam szczyt. Jest tam możliwość położenia kocy. Usiadłem na miękkim materiale i pokazałem dłonią żeby usiadła obok mnie.

- Wow! Ale piękne gwiazdy!- powiedziała otwierając sobie puszkę i siadając obok mnie.

- Napewno piękniejsze od tych na dole- powiedziałem z wymalowanym uśmiechem na twarzy.

Seliel, znów zaczęła się śmiać. Westchnąłem cicho. Tak dawno już chciałem jej to powiedzieć. Chwyciłem napój i zacząłem pić. Dziwny jakiś, ale nie będę narzekał.
Po kilku puszkach, poczułem się taki jakiś lekki. A gwiazdy latały po niebie jak szalone. Spojrzałem z ukosa na Seliel. Chwiała się siedząc na kocu, gdy nagle bujnęła się tak mocno. Upadła lądując głową na moich udach.

-Czeeśćiiiii- uśmiechnęła się głupawo, patrząc mi głęboko w oczy.- Tennnn twójji soczekk... Taki dziwnyyy - zaczęła chichotać.

Pochyliłem się lekko nad nią. Ma naprawdę rozszerzone źrenice.

-Tyyy paczaajjjiii. Jakiejei pieknie niebieio, a w tych w twoich oczkachchc to samee gwiazdy najjjiaśniejszze somm.- plątał mi się język.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Nagle zostałem powalony na ziemię. Odzyskałem na chwile świadomość. Wtedy zobaczyłem Seliel. Trzymała mocno moje nagarstk. Zaczęła się powoli pochylać, aż zostało między naszymi ustami 5 centymetrów.

-tjakie to wszyystkio łatwffeee- przesunęła swoje usta w dół i przyłożyła je do szyi.

Czułem ciepłe wargi całujące moją szyje. Zacząłem cicho mruczeć. Robiła to tak przyjemnie. Nagle przeszył mnie dziwny dreszcz. Spojrzałem w dół. Ups...
W pewnym momencie postanowiła ssać moją szyję. Z moich ust uciekały ciche jęki. Czułem że na mojej skórze tworzą się sine slady. Po chwili jej ręką wędrowała po moim ciele: od twarzy do brzucha. Tam się zatrzymała, a potem odwiązywała sznury w moim stroju ninja. Nagle przez moje abs przepłynął wieczorny wiatr, a potem wielokrotnie dłoń różowowłosej. Moje jęki były coraz głośniejsze, więc postanowił przygryzać wargę. Gdy usunęła górną część stroju, zaczęła całować mój tors.

-Nooo proszee proszee... Jakiijji ekwipuunekm maaamiy- położył drugą dłoń na pasku od moich spodni.

Zaczęła się nim bawić, podniecając mnie jeszcze bardziej. Po chwili odpięła zamek i usunęła spodnie.Tak mocno się nakręciłem, iż teraz Seliel wylądowała na dole. Chwyciłem delikatnie jej podbródek i pocałowałem, rozpinając jej bluzę...

Obudziły mnie nagle promienie słońca próbujące się dostać przez moje zamknięte. Otworzyłem oczy i podniosłem się do pozycji siedzącej. Przetarłem oczy, ziewając krótko. Rozglądałem się w okoły, wszędzie leżały porozrzucane ubrania. Nagle poczułem że z mojego ramienia osuwa się materiał. Spojrzałem w dół. Przerażająco szybko ogarnął mnie wstyd. Byłem nagi!? Na dachu naszego klasztoru!? Jak!? Dlaczego nic nie pamiętam!? W pewnym momencie dopadł mnie mój przyjaciel kac. Natychmiastowo głowa zaczęła pulsować z bólu.

-Cole, gdzie ty jesteś?- usłyszałem cichy głos, dochodzący za moich pleców.

Odruchowo się odwróciłem. Patrzyłem chwilę zdezorienotowany, poczym położyłem swoje dłonie na twarz. Seliel miała na sobie tylko kawałek koca. Góra odsłonięta. Z mojego nosa zaczęła kapać krew. Próbowałem bezskutecznie odrzucić wszystkie brudne myśli. Czy ja naprawdę kochałem się z mistrzynią księżyca?! A jak będzię w ciąży?! Sensei mnie zabije!!! Nagle jej dłoń wylądowała na moim nagim torsie, wywołując porażenie w całym ciele.

-Co się stało?-próbowała się podnieś, ale ją powstrzymałem, okrywając ją szczelniej materiałem.

Dopiero po chwili zdała sobie sprawę że oboje jesteśmy bez ubrań.

-Cole? Dlaczego jestem ... -pisnęła cicho i spojrzała na mnie przestraszona.

Cała jek twarz była czerwona, jak krew z mojego nosa.

-Wygląda całkiem sexownie z rumieńcami i bez okrycia... Nie Cole przestań! Wyrzuć to z głowy- spoliczkowałem się za moje nieczyste myśli.

-Czy my w nocy?- zapytała patrząc głęboko w moje oczy.

-Tak- odpowiedziałem szybko.

Zwróciłem swój wzrok w stronę wczorajszego napoju. To nie był sok tylko piwo Kai'a...

Wooooooooow. Coooo jjaaaa napisałam!? Ale specjalnie na życzenia miało być takie. Komuś się spodobał pijany Kai~by me xD
Co tu dużo mówić? Przepraszam za błedy ale klient(xD) nie daje mi żyć. To do następnego. Zapraszam do zamawiania :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro