Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|93| Yunnie (Yuqi x Minnie) ((G)I-DLE) ❄cнrιѕтмaѕ ѕpecιal❄

- Chodź, eonnie! - podekscytowana złapałam Minnie za rękę i pociągnęłam w stronę ogromnego centrum handlowego, błyszczącego milionami światełek, przyozdobionego gałązkami jodły, bombkami, łańcuchami i świecącymi dekoracjami. Na drzwiach obrotowych była przyklejona reklama z srebrnej folii, na której wszystko się odbijało, jak w lustrze. Przyjrzałam się nam obu: ja w bordowym płaszczu, w cieplutkich czerwonych botkach z futerkiem i opaską z rogami renifera, a Tajka w czerwono-białym płaszczu, imitującym mikołajowy i w czapce Mikołaja. Patrzyłam na nią z zachwytem, wyglądała tak cudownie. Świąteczny gwar, bożonarodzeniowe piosenki i zapach przypraw korzennych otuliły mnie swoją niepowtarzalną atmosferą, zakręciłam się wokół siebie, cicho chichocząc i spojrzałam na dziewczynę.

- Chodźmy najpierw na gorącą czekoladę, na rozgrzewkę. - uśmiechnęłam się do niej serdecznie, na co ona odpowiedziała tym samym i kiwnięciem głową na zgodę. Wewnętrznie się rozpływałam na jej dotyk, każdy jej uśmiech, jej dźwięczny, kojący głos. Gdy zamówiłam swoją czekoladę i już zamierzałam wyjąć z torebki portfel, Minnie złapała moją rękę. Spojrzałam na nią swoimi ciemnymi oczami, z niemym pytanie wymalowanym na twarzy.

- Ja stawiam, Yuqiś. - nie potrafiłam nawet zaprotestować, co ona ze mną robi? Odpięłam swój płaszcz, bo od ciepła z kawiarni jak i z emocji zrobiło mi się gorąco. Po kilku minutach starsza dziewczyna wzięła nasze zamówienia i podała mi moją czekoladę z chili. Czułam, że od dotyku jej dłoni, gdy podawała mi papierowy kubek, robię się czerwona. Schowałam twarz w kołnierzu płaszcza, co nie do końca mi wyszło i wydukałam ciche "dziękuję". Moja pewność siebie sprzed kilkudziesięciu minut szybko się ulotniła, gdy obiekt moich westchnień doprowadzał moje uczucia do szaleństwa, robił z nich papkę. Usiadłyśmy na ławce, żeby na spokojnie wypić słodki napój. Nasze ramiona się stykały, towarzyszyły temu dziwne uczucia, nie potrafiłam ich do końca określić, ale na pewno były przyjemne. Dopiłam do końca swoją czekoladę, czując w gardle palącą przyjemnie przyprawę i popatrzyłam na Minnie, czy już skończyła swoją.

- Nie ruszaj się. - powiedziała i zaczęła nachylać nade mną. Moje serce zaczęło bić o wiele szybciej, gorąco uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, ale posłusznie się nie ruszyłam. Nie zatrzymała się, gdy nasze twarze dzieliło kilka centymetrów i poczułam jak muska wargami i językiem kącik moich ust. Skamieniała z zaskoczenia nie zrobiłam nic. Po chwili się odsunęła, oblizując wargi i obdarzając mnie uśmiechem, na jej policzkach zakwitły szkarłatne plamy, dodające jej twarzyczce słodyczy. Czułam, że i ja mam na twarzy rumieńce.

- Szkoda by było zmarnować tyle czekolady, nie sądzisz? - zaśmiała się serdecznie, zabierając mój pusty kubek i wyrzucając go do kosza. Onieśmielona jej gestem wstałam, ze spuszczoną głową, nerwowo bawiąc się palcami. Poczułam, jak dziewczyna łapie mnie za rękę i ją ściska.

- Czas na najlepsze, czyli prezenty! - uniosła mój podbródek, każąc mi spojrzeć w jej ciemne, pełne blasku oczy i posyłając mi kolejny tego dnia uśmiech. Postarałam się grać pewną siebie, pragnącą świetnej zabawy, uroczą dziewczynkę, która nie zachowuje się, jakby miała dziewiętnaście lat. W podskokach, pełne energii i dziecięcej radości ruszyłyśmy na podbój sklepów, w poszukiwaniu rzeczy, dających szczęście.

***

- Ale to jest śliczne! - pisnęłam zachwycona, gdy zauważyłam czerwony sweterek, z wyszytym wzorem. W dotyku był miły i wyglądał na ciepły. Spojrzałam na rozmiar, a potem na cenę, na co mina mi zrzedła. - Za drogie. - mruknęłam, z bólem odchodząc od ubrania.

- Przymierz, mogę ci przecież kupić.

Popatrzyłam na Tajkę, jakby oszalała. Nie pozwolę, by ktoś wydawał na mnie tyle pieniędzy.

- Ale i tak już dużo za dużo na mnie wydałaś, noona. - spojrzałam na nią ciepło. Minhee już sięgała po sweter, ale złapałam ją za rękę, nie pozwalając na wzięcie ubrania.

- Ah, to idź poszukaj czegoś innego, uparciuchu. - zaśmiała się i skierowała w drugą stronę sklepu.

- Już mi nic nie kupujesz! - powiedziałam przez ramię, ruszając wgłąb sklepu. Zaszyłam się w dziale z bielizną, przeszukując fikuśne skarpety, koronkowe majtki i staniki, gdy zauważyłam, że Minnie idzie w moją stronę z reklamówką, a w środku z... czerwonym sweterkiem. Spojrzałam na nią z politowaniem, miała przecież mi już nic nie kupować.

- Chcę cię jutro w tym zobaczyć, kochana. - pomachała mi reklamówką przed nosem i zachichotała. Udawałam obrażoną i się nie odzywałam, byłam zła, że na mnie tyle wydaje. - Hej, skarbie... No przepraszam... - objęła mnie ramieniem, przytulając, co mnie rozczuliło się zaśmiałam.

- No dobrze, przyjmę to, ale już nic mi nie kupuj, ok? Teraz moja kolej!

Resztę świątecznych zakupów spędziłyśmy na szukaniu prezentów dla bliskich, sprzeczkach o prezenty, które chciałam jej kupić, a ona nie chciała, bym wydawała na nią pieniędzy, ale stawiałam na swoim, jak ona i wygłupianiu się na każdym kroku. W jej towarzystwie czułam się cudownie, czułam się... po prostu sobą, mogłam się zachowywać, tak jak się czułam, a nie jak mi otoczenie każe. Mogłam z nią porozmawiać o problemach, marzeniach, przemyśleniach, a ona mnie wysłuchiwała i doradzała. To wszystko mi w niej imponowało, była moim wzorem do naśladowania, też chciałam zarażać ludzi tym optymizmem i radością, tymczasem rodzina ode mnie wymagała posłuszeństwa i dobrych ocen. Całe szczęście, ukończyłam już szkołę, z jednym z lepszych wyników i na razie mam spokój.

- Zjemy coś i wracamy? Robi się późno. - z przemyśleń wyrwał mnie jej słodki głos, otrząsnęłam się i przystałam na jej propozycję. Tym razem ja zapłaciłam za pizzę, przekupując ją tym, ile już na mnie wydała. Po skończonym posiłku wyszłyśmy na mroźne powietrze, akurat zaczął padać śnieg. Pierwszy śnieg w tym roku. Rozpromieniona rozejrzałam się dookoła, podziwiając kolorowe od świateł świątecznych płatki śniegu.

- Noona, myślisz, że utrzyma się do wigilii? - spytałam, łapiąc na palec śliczną śnieżynkę, która niestety się roztopiła od ciepła mojej ręki.

- Mam nadzieję. - westchnęła, obejmując mnie ramieniem, by nie było mi zimno. Przez ten gest zrobiło mi się jeszcze cieplej, zwłaszcza na sercu. Byłam wdzięczna życiu za taką przyjaciółkę. Minnie musiała być wcześniej w domu, więc powiedziałam jej, by mnie już nie odprowadzała, mieszkam na tej samej ulicy, a nie chciałam jej robić problemów z mojego powodu. Nie chcąc się rozstawać, weszłam jeszcze na chwilę na jej podwórko, właśnie się żegnałyśmy, gdy po białym od puchu betonie biegło coś małego i ciemnego.

- Yannie, co ty tu robisz? Powinieneś być w domu, jest zimno. - zmartwiona Tajka wzięła szczeniaczka, małą kulkę na ręce i otuliła go ramionami. Rozczulona pogłaskałam pieska, który wyraźnie domagał się pieszczot.

- Muszę już iść. - powiedziałam, ze smutną miną, drapiąc małego czekoladowego labradora. Dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie, byłam pewna, że mnie przytuli, ale stało się coś, czego nawet po dzisiaj się nie spodziewałam. Jej czerwone jak liście gwiazdy betlejemskiej* drobne usta znalazły się na moich, zaskoczona drugi raz tego dnia stałam osłupiała. Zamknęłam oczy, chwytając każdą sekundę tej najpiękniejszej chwili w moim życiu, dotyk jej aksamitnych warg mnie powoli rozluźniał. Pewna zazdrosna istotka także chciała do nas dołączyć, poczułam na policzku coś szorstkiego i wilgotnego. Kąciki moich ust się uniosły, wciąż dotykając tych od starszej dziewczyny, w środku topiłam się z rozkoszy. Gdy odsunęła się ode mnie, dotknęłam palcem moich ust, wciąż do końca nie rozumiejąc, co się stało. Na ten gest Minhee się roześmiała i mnie przytuliła.

- Wesołych świąt, mój aniołku.

Niechętnie, ale skierowałam się w stronę mojego domu, po wiadomości od mamy. Wigilia dopiero za kilka dni, a ja już otrzymała najpiękniejszy prezent.

- Wesołych świąt, Minnie.

*to czerwone (bądź białe) w gwieździe betlejemskiej (a raczej wilczomleczu nadobnym czy poinsecji) to LIŚCIE


Dla porn_kul
Myślałam, że nie zdążę na wyznaczoną godzinę, ale udało się (prawie)! Życzenia złożę większe na tablicy ale już tu życzę wam wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro