|42| Jimin (BTS)
- Macie trzydzieści sekund, pospieszcie się! - krzyknął mężczyzna, który gestykulował żywo rękami. Wskoczyłem na platformę, przykucnąłem i poprawiłem skórzaną kurtkę oraz mikrofon.
- Trzy, dwa, jeden, zero!
Platforma zaczęła się unosić w górę, wziąłem głęboki wdech, kolejne spotkanie z fanami. Wzrok miałem wbity w swoje buty, ale usłyszałem krzyk tysięcy gardeł, skandowanie naszych imion. Cała hala się rozgrzała, było niemiłosiernie duszno, już koszulkę miałem mokrą od potu, a skórzana kurtka jeszcze utrudniała przewiew. Pierwsze takty "Not Today", powoli się unosiły, spojrzałem na pierwszy rząd i od razu poczułem się lepiej, robię to wszystko dla nich, dla ich uśmiechu i łez szczęścia. Partia Yoongi'ego, skupienie na tańcu, by się nie pomylić. Każda pomyłka jest dla mnie jak porażka, nie potrafię sobie jej wybaczyć, nie umiem wtedy spojrzeć w oczy pozostałym członkom, jak i ARMY. Moja partia, Kooka. Przed refrenem zakręciło mi się w głowie. Przez chwilę się przestraszyłem, że się przewrócę, ale na szczęście białe plamy zniknęły, chociaż niepewność została. Prawa, lewa, kopnięcie... Starałem się każdy krok zrobić perfekcyjnie, ślizg w lewo, ruch ręką... Słyszałem, jak fani także śpiewają, uśmiechnąłem się pod nosem, chociaż moje ciało krzyczało, że nie da więcej rady, mięśnie paliły, ucisk w klatce piersiowej się nasilał, dawałem w taniec jak najwięcej energii, jeszcze tylko minuta... Dobrze, że to tylko comeback stage, a nie koncert, przez mój gorszy dzień bym nie dał rady.
Reflektory i buchający ogień na chwilę mnie oślepiły, jednak nie chciałem, by mnie to jakoś wybiło, ustawieni w rzędzie kończyliśmy nasz występ. Ostatnie sekundy... W końcu wyczekiwany dla mojego ciała koniec, ciężko oddychałem, ból, mimo już skończonego wysiłku nie ustępował. Ukłoniliśmy się i ruszyliśmy za kulisy. W korytarzu znowu zaczęło mi się kręcić w głowie, tym razem mocniej, próbując się ratować przed upadkiem, złapałem ramię Tae, który szedł przede mną. Mroczki nie ustępowały, mimowolnie osunąłem się po ścianie, dźwięk ledwo do mnie docierał, ale wiem, że to krzyczeli moi przyjaciele. Zrobiło mi się wstyd, że okazałem słabość przy nich, że w ogóle ją pokazałem. Czułem jak kilka osób mnie podnosi i sadza mnie na czymś miękkim, pewnie kanapie, poczułem coś zimnego przykładanego do mojego karku. Lekko zadrżałem na ten chłód, ale powoli robiło mi się lepiej. Pojedyncza kropla potu spłynęła po moim czole, westchnąłem cicho, łapiąc powietrze. Zacisnąłem oczy, czując jak otępione mięśnie na nowo bolą i pieczą. Wokół słyszałem mnóstwo głosów, ale żaden nie należał do osoby, którą bym znał, sami obcy ludzie. Nie ma tu chłopaków? Czy po prostu się nie odzywają? Powoli otworzyłem oczy, obraz był trochę rozmazany, a jasność uderzyła w nerw wzrokowy. Zamrugałem kilka razy, by się przyzwyczaić, ujrzałem przed sobą zmartwione twarze. Usta Namjoona był ściśnięte w wąską linię, oczy Jungkooka i Tae były szkliste od łez, reszta twarzy nic nie wyrażała.
- Jak się czujesz? - spytała kobieta przykładająca mi do karku worek lodu, ścierając kawałkiem materiału pot, który osadził się na mojej twarzy. Lekko się uniosłem, by zobaczyć, czy mam siłę się w ogóle ruszyć.
- Jest ok... - powiedziałem słabo, cicho sycząc z bólu. Kilkanaście par oczu wpatrywało się we mnie, jakbym nie przekonał ich słowami.
- Możecie zostawić nas samych? - Namjoon spojrzał na tych obcych ludzi. Ci się ukłonili i posłusznie opuścili pomieszczenie. Dopiero teraz zauważyłem, że to nasza garderoba. Usiadłem nieco wygodniej i wziąłem większy oddech. Było mi głupio, tak bardzo głupio i wstyd.
- Czemu nam nie powiedziałeś? - pierwszy głos zabrał Jin, siadając obok mnie. Spuściłem wzrok, bawiąc się nerwowo palcami.
- Nic mi nie było, potem się gorzej poczułem...
- Mogłeś powiedzieć, przerwalibyśmy. - powiedział łagodnie Namjoon, łapiąc mnie za rękę. Potrząsnąłem głową, wciąż patrząc w ziemię.
- Nie chciałem nikogo zawieść, ani was ani fanów...
- Yah, Jimin! Ostatnio bardzo dużo pracujesz, dużo ćwiczysz, mało jesz i mało śpisz, wszyscy się o ciebie martwią, jeżeli zamiast występować przez jakiś czas odpoczniesz, to nic się nie stanie, zdrowie jest najważniejsze. - odezwał się Yoongi, patrząc na mnie ze stanowczą miną. Reszta chłopaków kiwnęła głową, zgadzając się z nim. Może mają rację? Trochę odpoczynku dobrze mi zrobi.
- Jutro nie ma mowy, byś występował, zostajesz i odpoczywasz. - Namjoon klepnął mnie w udo i wstał, odchodząc kilka kroków od kanapy. Spojrzałem na niego zdziwiony. Najpierw trzeba skończyć promocję!
- Ale przecież fani... - zacząłem, ale znów mi przerwano.
- Fani zrozumieją, poprą moją decyzję. Nie daj się prosić, odpocznij kilka dni, zobaczysz, że poczujesz się lepiej.
Wiedziałem, że nie wygram z nimi, westchnąłem i kiwnąłem głową na zgodę.
***
Spacer w chłodny marcowy wieczór w samotności po spokojniejszych ulicach Seulu, tego mi brakowało. Ubrany w dżinsową kurtkę, białą luźną koszulkę, czarne rurki, czapkę z daszkiem i maskę przemierzałem oświetlony słabym światłem ulicznych latarni chodnik. Usłyszałem dźwięk wiadomości, wyjąłem telefon i spojrzałem, kto czego ode mnie chce.
englishspekaeuteacher
Za ile wracasz?
Zacząłem wystukiwać odpowiedź, gdy poczułem ciarki przechodzące przez wszystkie kręgi w kręgosłupie. Czułem, że ktoś mnie śledzi. Często na mieście mi towarzyszyło to uczucie, ale teraz było jakby bardziej prawdziwe? Rozejrzałem się, szukając jakiejkolwiek żywej duszy w tym zaułku. Może to przypadkowy przechodzień, który wraca po bardzo ciężkim dniu w pracy, nie wiedząc nawet o istnieniu takiego zespołu jak BTS? Starałem się w każdy możliwy sposób wytłumaczyć to uczucie, byle to nie był sasaeng, ani tym bardziej grupa sasaengów. Chociaż może to zwykła ARMY, która boi się do mnie podejść? Wysłałem Namjoonowi wiadomość, że będę za chwilę, gdy usłyszałem za sobą głos:
- Jimin-ssi?
Drgnąłem przestraszony i się odwróciłem, do niskiej dziewczyny w czarnej koszulce z napisem "BTS" i krótkich jeansowych spodenkach. Jest chłodno, czemu się tak ubrała? Patrzyłem na fankę z niemym pytaniem na twarzy, nawet nie odpowiadając na jej pytanie.
- Czy możemy zrobić sobie zdjęcie?
Cicho odetchnąłem, jednak w środku poczucie niepokoju mnie nie opuszczało, ale je zignorowałem.
- Jasne!
Ustawiłem się obok niej, dziewczyna włączyła aparat i dała rękę z telefonem przed siebie. Już miała wcisnąć przycisk zrobienia zdjęcia, gdy nagle odwróciła głowę, przyciskając swoje wargi do moich. Zaskoczony szybko odskoczyłem, nie ukrywając przerażenia. Azjatka także spojrzała na mnie zaskoczona, jakby nie rozumiała, czemu.
- D-dlaczego? - wyjąkałem, czując się bardzo niezręcznie i dziwnie. Dlaczego ona to zrobiła?
- Nie mówiłeś czasem, że kochasz wszystkie ARMY?
Kiwnąłem głową, domyślając się, do czego zmierza. Czy jej odbiło? Miałem ochotę po prostu pójść, ale coś mnie trzymało w miejscu. Na ekranie telefony dziewczyny widniało zdjęcie, a na nim moment, w którym nasze wargi się zetknęły.
- Usuń to. - wskazałem głową urządzenie. Ona na nie spojrzała i się zaśmiała.
- Mam usuwać takie piękne zdjęcie? Głupota, żadna fanka takiego nie ma. Może by się nim pochwalić? Po ostatniej dramie z Lisą fanki ciebie znienawidzą, a wtedy będziesz tylko mój.
Jej każde słowo brzmiało coraz bardziej absurdalnie, ale wiedziałem, że może być zdolna do udostępnienia tego zdjęcia światu. Czy niektóre fanki mogłyby zacząć używać mózgu? Myślałem, czy by nie zabrać jej telefonu, ale jeszcze by mogła mnie oskarżyć o napaść, nie dam się sprowokować.
- Jeśli to wrzucisz do internetu, sprawa idzie na policję, a wytwórnia zrobi z tobą co trzeba. - warknąłem i ruszyłem w stronę dormu, tym razem się uważnie rozglądając wokół i idąc na około, jakby tamta psychofanka zechciała mnie śledzić. Szczerze? Bałem się, ostatnia afera była wymysłem internautów i fanek, to było chwilowe zauroczenie, zgodziłem się, by wytwórnia ogłosiła nasz związek, po kilku miesiącach zrozumiałem, że to nie to, Lisa też, rozstaliśmy się w pokoju, a internet wymyślił z tego niestworzone historie, które zniszczyły szczególnie mój wizerunek. Gdy przekroczyłem próg dormu, chłopaki już na mnie czekali, ze zmartwionymi i niezadowolonymi minami.
- Co to ma znaczyć?
Joon podstawił mi pod nos telefon na którym widniało... to zdjęcie. Jednak to zrobiła. Zadrżałem, znowu zostałem postawiony w złym świetle, znowu będzie drama. Nie miałem ochoty o tym mówić, ale musiałem, trzeba jakoś sprostować to wszystko. Opowiedziałem im o fance, a raczej psychofance, zdjęciu, jej słowach. Moi przyjaciele patrzyli i słuchali tego z niedowierzaniem, ale chyba mi jednak uwierzyli.
- Muszę napisać, że to wszystko nieprawda...
- Nie, Jimin, powiedz to managerowi, wytwórnia to załatwi, tak będzie najlepiej. - przerwał mi Jin, zabierając mi telefon, gdy już miałem go odblokować. Milczałem przez chwilę, mając wątpliwości, ale kiwnąłem głową na zgodę. Wszyscy podeszli do mnie, zebrali się w kółku i objęli ramionami. Byłem wdzięczny, że mam takich przyjaciół.
***
"To nie wygląda jak edit"
"Co to za szmata"
"Ale... co z yoonminem?"
"tylko vmin lol"
"Wykorzystuje kolejną? Jak nie wyszło z idolką, to teraz z fanką? X D"
"CZY JIMIN WŁAŚNIE ZDRADZA JUNGKOOKA?"
Czytałem wszystkie komentarze pod postem psychofanki, która wrzuciła zdjęcie. Ja razem z chłopakami, jak i sam BigHit, zgłosiliśmy to konto na Twitterze, jednak jeszcze nie się stało, a dziewczyna nie zamierzała usunąć wpisu. Wytwórnia wydała oficjalne wyjaśnienia, część fanek przyjęła to normalnie, a część... No niezbyt. Racja, zostając wykonawcą i idolem liczyłem się z popularnością, trasami, ciężką pracą, fanami, tymi zwyczajnymi, jak i psychofanami i nic nie sprawi, że zrezygnuję z kariery, jednak czasem mam ochotę zatrzymać czas i po prostu odetchnąć od tego wszystkiego. Szkoda, że tak się nie da. Mam nadzieję, że Twitter zrobi co trzeba, a BigHit wyciągnę od tamtej dziewczyny jakieś konsekwencje.
***
- Chłopaki, chłopaki! "DNA" ma już 200 milionów wyświetleń! - krzyknął Taehyung, pokazując nam ekran laptopa. Wszyscy zaczęli klaskać i się cieszyć, mało kto osiąga tyle wyświetleń i to jeszcze w tak krótkim czasie!
- Wbito je w dokładnie 89 dni i 16 godzin, mamy nowy rekord!
Wszyscy się przytuliliśmy, a w moich oczach stanęły łzy. To był jeden z tych momentów, w którym nie żałowałem niczego. Kochałem muzykę, chłopaków, fanów. Los za to, że pozwolił mi być tym, kim jestem. Zadrżałem, po raz któryś uświadamiając sobie, czego ja i chłopaki dokonujemy. Jak wywróciliśmy muzyczny przemysł. Ile zdążyliśmy osiągnąć. Ile zrobiliśmy i ile zamierzamy zrobić. Za takie momenty kochałem tą pracę i zdecydowałem dalej ciężko pracować dla wszystkich i dla siebie.
- Dziękuję, chłopaki, że jesteście.
***
Kolejna promocja, tym razem z piosenką "Fake Love". Spojrzałem na monumentalne rzeźby, oświetlone światłem reflektorów, które służyły jako tło. Robiły wrażenie i to kolosalne. Wokół się kręciło dużo ludzi, z kamerami, kartkami, co chwila podchodziła do mnie makijażystka, by poprawić oczy, przypudrować twarz, ułożyć włosy. Obok chłopaki także czekali na nagrywanie teledysku, Tae z Kookiem grali w papier kamień nożyce, Jin opowiadawał Yoongiemu żart, którego młodszy chyba nie zrozumiał. Wszyscy wyglądali pięknie. Nie wiedziałem za bardzo, co sprawiało takie wrażenie, ale wyglądali majestatycznie, jak młodzi książęta, siedzący podczas królewskiej uczty. W tle leciała nasza piosenka. Była dobra, nawet bardzo dobra, słuchając końcowego efektu nagrań, miałem dziwne poczucie magii z tej piosenki. Może i nawet przebije "DNA", kto wie.
- Zaraz zaczynamy, przygotować się!
Cicho westchnąłem, wstałem i skierowałem się na platformę, gdzie mieliśmy nagrywać choreografię. Po drodze wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, życząc sobie powodzenia. Będziemy najlepsi, musimy.
***
- Kim Namjoon! Kim Seokjin! Min Yoongi! Jung Hoseok! Park Jimin! Kim Taehyung! Jeon Jungkook! BTS!
Can call me artist. Can call me idol. Te słowa rozpoczęły nową przygodę, tysiące gardeł, krzyczących nasze imiona, śpiewające z nami. Przez energię ARMY jak i samej piosenki nie odczuwałem zmęczenia, z radością tańczyłem, śpiewałem, jak zawsze. ARMY bomby świecące raz na biało, raz na różowo. Ostatni fragment, najbardziej energiczny, zdecydowanie mój ulubiony w tej piosence, dodatkowi tancerze, nadający naszemu występowi więcej dynamiki. Gdy muzyka ucichła, cała hala zabrzmiała okrzykiem fanów, ukłoniliśmy się i zeszliśmy ze sceny. Byłem zmęczony, ale jakoś potrafiłem iść o własnych siłach. Spojrzałem na Jungkooka przede mną i zauważyłem, że coś jest nie tak. Młody, tak jak ja, ciągnął się za resztą, ale nie szedł normalnie, wyglądał, jakby kulał.
- Jungkookie?
Chłopak odwrócił się w moją stronę, z pytającym wzrokiem, ale dało się z jego twarzy wyczytać ból. Przestraszony podszedłem i wskazałem na nogę. Jego cierpienie zostało szybko zakryte maską zadowolenia i wstydu.
- Nic mi nie jest...
- Kookie!
Na mój krzyk wszyscy się odwrócili, patrząc na nas dziwnie. Nie pozwolę, by mój przyjaciel zrobił sobie jeszcze większą krzywdę. Chwyciłem Jeona pod ramię, zawołałem najbliżej stojącego Joona, który go złapał z drugiej strony i poszliśmy do garderoby. Ułożyliśmy maknae na kanapie, za nami wpadły do pokoju służby medyczne. Chłopak się już nie opierał, pokazał ratownikom, co i jak.
- Na szczęście tylko nadwyrężona, zabierzemy go na obserwację, ale to nic poważnego, za dwa tygodnie powinien znowu normalnie tańczyć.
Odetchnęliśmy z ulgą, słysząc, że to nie skręcenie ani nic gorszego, chociaż i tak pewien niepokój o młodego pozostał. Noga została usztywniona i Jungkook został zabrany przez ratowników. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza.
- Nie mamy jednego z głównych tancerzy. - mruknął Yoongi, skubiąc swój spodnie z niewidzialnych śmieci.
- On niech odpoczywa, poradzimy sobie, nawet z jedną osobą mniej. - powiedziałem, stając i dając rękę przed siebie. Reszta także to zrobiła i wykonaliśmy nasz okrzyk. Zdrowia, Kookie.
***
Światła. Muzyka. Adrenalina płynąca w żyłach. Radość. Ostatnia piosenka na koncercie w Berlinie. Nie ukrywając, byłem zmęczony po dwóch godzinach tańczenia i pląsania po scenie, po dwóch godzinach śpiewu, ale czy nie było warto dla takiej wspaniałej publiczności? Cała ogromna sala zaczęła śpiewać z nami ostatni refren "Love Myself", a w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Zawsze chciało mi się płakać w takich momentach, były piękne, najpiękniejsze. Tyle uśmiechniętych i radosnych twarzy, ta relacja fanów z nami. Tego nie da się opisać słowami. By to zrozumieć, trzeba to poczuć. Ukradkiem starłem płynąca łzę, co na pewno nie umknęło czujnym oczom ARMY, ale czy to ważne?
- Kamsahamnida, do zobaczenia!
***
- Artystą roku zostaje... BTS!
Cała sala, gdzie odbywała się gala MAMA 2018 w Hongkongu rozbrzmiała oklaskami i naszą ostatnią piosenką. Wstaliśmy ze swoich miejsc i także klaszcząc skierowaliśmy się w stronę sceny. Po drodze machaliśmy, mijając kolejne tłumy ludzi, zgromadzone pod podwyższeniem. Gdy dotarliśmy na główny podest, prowadzący podał Hoseokowi nagrodę. Ustawiliśmy się w szeregu, a przed mikrofonem stanął raper. Czekał, aż na sali nastanie cisza, uśmiechając się promiennie.
- ARMY!
Na sali zrobiło się jeszcze głośniej, jednak chłopakowi to nie przeszkadzało.
- Naprawdę, zanim weszliśmy na scenę, bardzo się martwiłem. Zawsze chcieliśmy pokazywać wam nas z najlepszej strony, nie robiąc przy tym błędów. Za każdym razem, gdy wchodzimy na scenę, z zaciśniętym sercem przygotuwuję się do występu. Ta nagroda... Jest naprawdę... - przerwał, wciąż się uśmiechając do publiczności, jednak w jego oczach pojawiły się łzy. Rozczulony podszedłem do niego i przytuliłem od tyłu, starając się go jakoś uspokoić. Tłum piszczał, reszta chłopaków także próbowała powstrzymać łzy wzruszenia. Hobi po kilku próbach zaczął kontynuować przemowę z małymi przerwami.
- Ja naprawdę... zawsze płakałem odbierając tą nagrodę. Ponieważ w tym roku otrzymaliśmy dużo miłości, którą chcemy oddać tą nagrodą. Dziękuję wam bardzo. I do członków, którzy są tu razem ze mną w tym momencie, chcę powiedzieć: dziękuję. Dziękuję wam, kocham was, ARMY.
Hoseok odszedł od mikrofonu, podając mi nagrodę. Przeleciałem wzrokiem po sali i się uśmiechnąłem.
- Dziękuję, ARMY! Kiedy przeszliśmy cały rok, wiecie jaki czas może być trudny. Był czas, kiedy mogliśmy się razem spotkać, by porozmawiać i powspominać. Wtedy poczuliśmy, ile ludzi jest między nami i obok nas. Dziwiliśmy się, ile osób pojawiło się w naszym życiu. Mając takie myśli, gdy dopadały nas jakieś wątpliwości, mogliśmy zdobyć siłę i myśleć, że jesteśmy szczęśliwi. Do tych ludzi, którym chcę okazać wdzięczność, naprawdę chcieliśmy znowu zdobyć tę nagrodę w tym miejscu, ta duma, którą macie w nas, jest, ponieważ wy jesteście naszą dumą. Więc w przyszłym roku pokażemy wam się jeszcze z jeszcze lepszej strony, powtórzę wam to jeszcze raz z tą nagrodą. - spojrzałem na Joona, który kiwnął głową, potwierdzając moje słowa. - Dziękuję, kocham was! - cudem udało mi się nie rozpłakać, ustąpiłem miejsca Taehyungowi.
- Tak... Najpierw do naszych rodziców nas oglądających... dziękujemy za wspieranie nas. Ta nagroda... - przerwał na chwilę, starając się opanować płynące łzy, które wcześniej RM ścierał z jego policzków. - Naprawdę nie mogę uwierzyć, że otrzymaliśmy tę nagrodę. Będziemy ciężko pracować by stać się artystami, którzy dorosną do imienia tej nagrody. Nawet jeśli umrę i powróce do życia, ARMY są prawdziwym niezastąpionym prezentem dla nas. Dziękuję i kocham was mocno.
Następny złoty sześcian wziął Yoongi, przyglądając się mu uważnie.
- Więc... Dziękuję, ARMY. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, otrzymując nagrodę dla najlepszego artysty roku. Do ARMY, które nas zawsze oglądają, to wy daliście nam tę nagrodę i z wami w myślach będziemy pracować ciężej. I do rodziców, którzy dali się narodzić siedmiu braciom, chce podziękować im za to. Rok 2018 był rokiem, w którym byłem bardzo szczęśliwy i życzę sobie, bym był tak szczęśliwy w życiu. Chcę uczynić rok 2019 wspanialszym i szczęśliwszym rokiem. Dziękuję!
- ARMY! - odezwał się Jin, biorąc nagrodę do rąk. - Początek tego roku utkwił mi w pamięci, wcześniej tego roku, mieliśmy mentalnie ciężki czas, kiedy rozmawialiśmy, rozważając disband.
Hala rozbrzmiała okrzykiem zdziwienia, na samo wspomnienie łzy mocniej zaczęły mi się cisnąć do oczu, Tae się już całkiem rozkleił, chowając twarz w dłoniach.
- Ale utrzymaliśmy się i możemy otrzymywać tak wspaniałe rezultaty, myślę, że to duża ulga. Jestem wdzięczny moim kochającym członkom! Jestem szczerze wdzięczny członkom mojego zespołu za to, że odnowili moje nastawienie. Jestem wdzięczny ARMYs, które nas zawsze kochają! Dziękuję!
Jungkook pod koniec przemowy Jina przytulił płaczącego Tae, gdy najstarszy podziękował, wszyscy się ukłoniliśmy. Nie potrafiłem już wytrzymać i nie ukrywałem już gęstych łez, które spływały po moich rumianych z podekscytowania policzkach. Ustawiliśmy się w kółku, obejmując wzajemnie ramionami. Wciąż nie wierzyłem w to, co się wydarzyło. Dziękuję ARMY, że jesteście.
Dla Melka224
Się rozpisałam ah, pomysł mnie naszedł na Burn The Stage
Tłumaczenie z MAMA moje, więc jak cos jest nie tak, pisać!
Nie wyszło jak chciałam, ale dużo czasu spędziłam ah
Chcę przez to pokazać ile pracy i poświęceń mają artyści, nie tylko BTS
Nie wiem tak naprawdę, co czują, ale się domyślam i wiem z ich opowieści
Idk może jakoś wam przypadło, ja się nie czuję, bo wyłam tłumacząc przemowę ok
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro