Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|13| G-Dragon (Big Bang)

Dopiłam ostatni łyk drinka i ruszyłam na parkiet. Moja przyjaciółka, Sooyeon gdzieś zniknęła w tłumie. Potem jej poszukam. Przez alkohol moje zmysły się wyostrzyły: gorzki zapach papierosów, drinków i ludzkiego potu mocniej uderzył w moje nozdrza, kolory stały się wyraźniejsze, muzyka głośniejsza. Moją uwagę zwróciła czerwona czupryna. Szybko się otrząsnęłam. Przyszłam tu się tylko rozerwać, a nie szukać partnera najpierw do tańca, a potem... Odwróciłam głowę i zaczęłam poruszać się w rytm muzyki, nie zwracając uwagi na obściskujące się pary. Nagle poczułam na moich biodrach czyjeś ręce. Chciałam je zrzucić z mojego ciała, ale coś mi podpowiadało, że tego nie chcę. Odwróciłam się, by spojrzeć na jegomościa. To był tamten mężczyzna. Jego czerwone wilgotne włosy przylepiały się do czoła, twarz miał nieziemsko przystojną, spocony był bardziej pociągający. Mój intelekt próbował mi coś powiedzieć, ale nie potrafiłam tego odczytać. Zarzuciłam mu ręce na szyję, intensywnie patrząc mu w oczy. Wokół niego unosiła się mocna woń alkoholu, musiał dużo wypić. Nic nie mówiliśmy, tylko poruszaliśmy się w rytm muzyki, ocieraliśmy nasze ciała. Zatraciłam się w tańcu, w muzyce, w jego czarnych błyszczących oczach. W pewnym momencie zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta. Próbowałam się uwolnić, ale dotyk jego aksamitnych warg na moich mi na to nie pozwalał. Poczułam, jak popycha mnie na ścianę za mną, napierając swoim ciałem i dając kolano między moje uda. Żebym nie uciekła? Jego ręka powędrowała pod moją spódnicę... Momentalnie otrzęźwiałam. Tego było za wiele! Odepchnęłam go najmocniej jak potrafiłam i uderzyłam otwartą dłonią w policzek.

- Nie jestem dziwką, wbrew pozorom. - wysyczałam i zostawiłam zdziwionego mężczyznę. Wyszłam z klubu, kierując się do domu. Wystukałam jeszcze szybko przyjaciółce, że wróciłam do domu, żeby się nie martwiła. Byłam zła. Na niego, że chciał mnie wykorzystać, nawet pod wpływem. I na siebie, że byłam taka głupia. Najgorsze jest to, że go kojarzyłam. Tylko nie wiem skąd.

***

- Siadaj, zaraz zrobię herbatę.

Poszłam do kuchni zaparzyć zioła dla mnie i Sooyeon. Wezwałam ją do mojego domu, by jej opowiedzieć, co się działo w klubie. Już trochę jej powiedziała, ale potrzebowałam na spokojnie opowiedzieć.  Złość nie minęła, dlatego potrzebuje uspokajającej herbaty. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Ja otworzę! - krzyknęła z salonu moja przyjaciółka, więc nawet nie ruszyłam się z kuchni. Usłyszałam czyjś męski głos, ale nie wiedziałam, do kogo należał.

- Kto to? - spytałam, zalewając herbatę wrzątkiem. Cisza. Zaniepokojona poszłam do przedpokoju zobaczyć, czy wszystko w porządku. To co, a raczej kogo tam zastałam sprawił, że musiałam się podeprzeć o ścianę, bo zakręciło mi się w głowie. Tam stał ten mężczyzna z klubu. Tam stał Kwon Jiyong. Jego czerwone włosy były porządnie ułożone, miał na sobie koszulę i czarne spodnie, a w rękach trzymał bukiet czerwonych róż z wplecionym bluszczem. Próbowałam coś powiedzieć, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk, poruszałam tylko niemo ustami. W moje myśli uderzyło tysiące wspomnień z liceum z nim. Byłam z nim, kochałam go, byliśmy szczęśliwą parą. A on? Zostawił mnie dla pierwszej lepszej, bo była ładniejsza i kobieca niż ja. Skrzywdził mnie i to bardzo. Znienawidziłam go. Alkohol i ciemności nie pozwoliły mi go rozpoznać. To dlatego nie chciałam się od niego oderwać. Niewiele brakowało, a bym się przespała z osobą, której szczerze nienawidzę. Chciałam mu wykrzyczeć wszystko w twarz, kazać mu się wynosić z mojego domu. Jednak milczałam.

- Jiyoon... Ja naprawdę przepraszam za wczoraj, byłem pijany. Żałuję za wszystko, co ci złego zrobiłem. Nie wiem czy mi wybaczysz, nie oczekuję tego, chcę, byś wiedziała, że żałuję.

Podał mi bukiet, schylając głowę. Nie umiałam nic powiedzieć. Zamurowało mnie. Co robić? Wybaczyć czy nie? Nie zaufam mu na pewno, nie tak szybko, nie ma mowy. Wzięłam od niego bukiet i nie patrząc na Kwona, powiedziałam:

- Porozmawiamy kiedy indziej. Muszę wszystko przemyśleć.

Kątem oka widziałam, jak kiwa głową i żegnając się, wychodzi. Patrzyłam tępo w drzwi, które się za nim zamknęły. Ktoś położył mi rękę na ramieniu. Spojrzałam na przyjaciółkę, po moim policzku spłynęła łza. Ściskałam w rękach bukiet róż trzęsącymi się rękami. Róże oznaczają wyraz skruchy, a bluszcz wieczną przyjaźń bądź... Miłość. W myślach go nienawidziłam, a co serce mówi? Że po tym wszystkim co mi zrobił w szkole, w klubie, ja go

Kocham

***

Czekałam na ławce na niego. W końcu się zdecydowałam z nim spotkać i wszystko wyjaśnić. Zdenerwowana spotkaniem wyszłam wcześniej i teraz to ja muszę czekać. W końcu go ujrzałam, czerwoną plamkę w oddali. Przełknęłam ślinę, bałam się tej konfrontacji. Po chwili stanął obok ławki, wstałam i go przytuliłam na przywitanie. Brakowało mi go. Ale z drugiej strony, po wczoraj...

- Może pójdziemy na kawę? - spytał radośnie, jakby niezręczność między nami nie istniała. Byłam mu wdzięczna, że nie porusza tematu nas tak od razu. Popołudnie w kawiarni spędziliśmy miło, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Niestety ten moment nadchodził nieubłaganie.

- Już przemyślałaś? - spytał cicho, patrząc na zachodzące słońce. Moje policzki zalała czerwień, zacisnęłam dłonie, by nie było widać, jak się trzęsą. Głęboko odetchnęłam i odpowiedziałam:

- Tak. Wybaczę ci to wszystko. Jednak już tak szybko ci nie zaufam. Potrzebuję czasu...

Poczułam jak unosi mój podbródek, każąc mi spojrzeć w oczy. Były błyszczące jak zawsze. Piękne i głębokie. Jakby zawierały w sobie cały kosmos z wszystkimi gwiazdami. Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku.

- Dziękuje. - wyszeptał, przyciskając swoją twarz do mojej szyi. Czułam, że jego policzek jest wilgotny. On płakał? Oddałam uścisk, głaszcząc go po plecach. Do moich oczu także napłynęły łzy.

- Kocham cię. - wyszeptałam, ścierając z jego policzka kolejną płynącą słoną kroplę i się uśmiechając. Dam mu szansę. Niech ją dobrze wykorzysta, by nikt z nas już nie cierpiał.

Dla be_inspired70

Co myślicie? Namęczyłam się trochę, bo wena mi gdzieś uciekła, a chciałam coś dla was napisać

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro