Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|10| Mark (NCT)

Wskoczyłam do łóżka. Pościel była zimna, więc moje ciało przeszedł jeszcze większy dreszcz. Było mi cholernie zimno, bolała mnie głowa, oczy szczypały. Nienawidzę gorączki. Miałam ochotę spać, ale jednocześnie nie potrafiłam usnąć. Mama weszła do pokoju z parującym kubkiem i listkiem tabletek. Postawiła wszystko na stole i dotknęła mojego czoła.
-Ah, trzeba ci znaleźć kogoś do opieki, bo ja muszę iść do pracy.
-Mamo, mam 17 lat, mogę zostać sama! -krzyknęłam, jednak miałam bardzo słaby głos.
-Masz wysoką gorączkę, jeśli się podwyższy, to co zrobisz sama? No właśnie, jakby to było zwykłe przeziębienie, to ok, ale nie wysoka gorączka. I nie dyskutuj.
Jak mi wytrzaśnie jakąś starą babcię, która będzie mi opowiadać historie z życia i wciskać tabletki, nawet jeśli nie będzie trzeba, to uciekam z domu, nawet jeśli na dworze jest mróz. Wzięłam lekarstwo i popiłam herbatą. Otuliłam się kołdrą i próbowałam odciąć od świata. Nie chcę tego, już nawet bym chciała pójść jutro na ten sprawdzian z historii, byle nie mieć gorączki. Jak potrzebuję się rozchorować, to mam ledwo katar, a jak nie ma takiej potrzeby, to nagle mnie rozkłada na przynajmniej tydzień. Zacisnęłam oczy, głowa mnie strasznie bolała, nagle zrobiło mi się mega gorąco od gorączki, ale stopy i ręce miałam zimne, więc musiałam się gotować pod kołdrą. Nigdy więcej nie dam się namówić koledze na pójście za szkołę, gdzie mnie wrzucił do zaspy. Jeszcze ten cwel zapłaci za lekarstwa.

***

Ta noc była okropna. Gorączka mnie męczyła, nie umiałam spać, jak usypiałam, to na chwilę i się budziłam. Mama się bała, że trzeba będzie karetkę wzywać, jednak temperatura była 39,3 czyli niska. To znaczy, ekhm, nie wystarczająca, by wzywać pogotowie. Wyczerpana leżałam. Zaraz ma przyjść ktoś do opieki. Ciekawe, kto to będzie. A z resztą, nie obchodzi mnie to, chcę spać i się nie obudzić, by nie czuć tej gorączki.
-Jiseo, Mark przyszedł, on będzie się tobą opiekował.
Na to imię się gwałtownie poderwałam, mimo osłabienia. Oby to nie był on, proszę. Ale to był on. Mama to zrobiła specjalnie. Ja to wiem. Mark to mój były, pokłóciliśmy się, bo były podejrzenia, że handluje narkotykami, jednak potem się okazały niesłuszne, ale nie chciałam go przepraszać. Za to co mi mówił nie chciałam go znać. Teraz jest pełnoletni, ukończył szkołę, więc może pracować. Przecież my się pogryziemy tutaj.
-Dlaczego go wzięłaś? Przecież wiesz, co mi zrobił. -powiedziałam.
-Jako jedyny się nadawał. A teraz muszę lecieć do pracy, pa skarbie, opiekuj się nią dobrze. -skierowała się do Mark'a i wyszła. Zrezygnowana opadłam na poduszkę.
-Zrobić ci herbatę? -spytał się. Spojrzałam na niego. Od ostatniego razu się zmienił, wyglądał na bardziej dojrzałego. Ale ile minęło, 2 lata?
-Później. Teraz chcę spokoju.
-Hm, no okej, potem pogadamy o nas. -zaakcentował ostatni wyraz i wyszedł. Co to miało znaczyć? Nie ma żadnych nas i nie będzie. Wtedy te słowa mnie bardzo bolały. Zajebie kolegę, przez niego teraz cierpię i jeszcze muszę przebywać pod jednym dachem z byłym chłopakiem. Sięgnęłam po telefon.

Noona💓

Ej, przekaż Tae, że jak tylko wyzdrowieję, to ma ode mnie wpierdol

Mhm, a co się stało? Czm cię nie ma w sql?

Mam wysoką gorączkę
Ale jest jeszcze gorsza rzecz
Mama wzięła do opieki nade mną Mark'a

CO
Ej, laska, ciesz się!

Ciekawe z czego
Na razie kazałam mu wyjść, ale coś mówił, że pogadamy o nas
Przecież wiesz co mi mówił, gdy się pokłóciliśmy
To bardzo bolało

Ja rozumiem, ale daj mu szansę
Może zmądrzał

Ta, szybciej Liskook bd real

Ej ale co masz do tego shipu, skreślasz to, że mogliby być razem?

Piszemy teraz o mnie i Mark'u a nie o Lisie i Jungkooku, dałam to jako przenośnie
Zabierz mnie stąd, błagam
M

g nawet za cb napisać spr z histy

Nie kochana, ty i Mark pogadacie i sobie wyjaśnicie kilka rzeczy a ja spadam, bo mam teraz japoński
Pa :*

Ona chyba sb żartuje. Ja z nim nie będę rozmawiać. Aha, o wilku mowa, właśnie wszedł z herbatą. Mówiłam, że chcę później.
-Ji, ja wiem, że jesteś na mnie zła o to co ci mówiłem, jednak się zdenerwowałem o te oskarżenia. A potem się bałem do ciebie podejść i cię przeprosić. Byłem dupkiem i mięczakiem, wiem. Ale teraz przepraszam za to wszystko, nic co mówiłem, nie było prawdą, nigdy bym tak o tobie nie pomyślał.
Patrzyłam w drugą stronę. Może i żałuje za to, ale takie coś trudno wybaczyć. Słowa ranią bardziej niż czyny, a taka rana jest trudna do zagojenia.
-Wiesz, że mnie to bolało i dalej boli. Nie umiem ci tak szybko wybaczyć, potrzebuję czasu. A teraz proszę, chcę zostać sama i to przemyśleć. I dzięki za herbatę.
Mark kiwnął głową i posłusznie wyszedł. Wtedy się rozpłakałam. Przez ten cały czas cierpiałam przez niego. Dlaczego? Bo go dalej kochałam. A cierpienie było gorsze przez to, że słowa pochodziły od osoby, którą kochałam jak nikogo innego. I ta miłość się nie ulotniła. Nie pozwalała się ranom zagoić. Wybaczam mu, jednak nie umiem spojrzeć na niego tak samo, jak kiedyś. Teraz jest osobą, którą kocham, ale która mnie skrzywdziła. Nagle zakręciło mi się w głowie. Głupia, czemu teraz płaczesz? Pewnie gorączka wzrosła przez to. Wzięłam termometr i zmierzyłam temperaturę. 40,4! Kurwa, to już jest bardzo wysoka. Przede mną świat się rozpływał. Nie dam rady go zawołać. Numeru jego też nie mam, więc nie zadzwonię. Muszę zejść na dół. Odkryłam się i usiadłam. Było mi źle. Próbowałam wstać, ale się zachwiałam i oparłam o ścianę. Stawiałam powoli kroki, podłoga pode mną falowała. Doszłam do schodów. Jak ja zejdę? Mocno złapałam się poręczy i ostrożnie schodziłam. Kilka razy prawie upadłam. Miałam wrażenie, że cała woda w moim organizmie się gotuje, było mi strasznie gorąco. Przeszłam kilka kroków do salonu, gdzie mógł być Mark i upadłam. Świat się zakręcił przed moimi oczami.
-Ji? Ji! -usłyszałam przerażony głos, jednak brzmiał, jakby dochodził z daleka.
-40,4 stopni. -powiedziałam i zamknęłam oczy, gdy ból głowy się nasilał.
-Kurwa, jedziemy do szpitala. -powiedział i popędził gdzieś. Nawet nie wiem gdzie, straciłam zdolność orientacji. Wrócił z naręczem kurtek i szalików. Pomógł mi się ubrać, narzucił na siebie kurtkę i szalik. Próbowałam wstać, jednak mi się nie udało, zrobiło mi się biało. Poczułam jak mnie bierze na ręce i gdzieś zabiera. Gdy wyszliśmy, poczułam okropne zimno i zadrżałam, jednak chwilę potem znowu poczułam ciepło. Mark zapiął mi pasy, okrążył samochód, wsiadł za kierownicę i pojechał. Zaczynałam mieć halucynacje, widziałam różne dziwne kształty, których nie Mogłam zrozumieć. Mark chyba kilka razy przejechał na czerwonym. Jak dostanie mandat, to mi tym nie pomoże. Na szczęście go nie złapano, zaparkował i znowu mnie wziął i zabrał pewnie do szpitala. Już powoli traciłam przytomność, nie wiedziałam kto mówi, do kogo i co. Widziałam dziwne światło, najpierw w jednym oku, potem drugim. A potem poczułam ukłucie w ramieniu. To uczucie było nieprzyjemne. Byłam przytomna, ale nie wiedziałam, co się ze mną ani wokół dzieje. Czekałam, aż mi się polepszy. I tak było. Powoli odzyskiwałam zdolność widzenia, zaczęłam bardziej kontaktować.
-Słyszy mnie pani? -to chyba lekarz. Było mi sucho w ustach, więc zdołałam tylko pokiwać głową.
-Uf, sytuacja jest chyba opanowana. Teraz musi odpoczywać. Można na chwilę wpuścić tego chłopaka.
Mark? A, no tak. To on mnie tu zawiózł. W sumie przez niego skoczyła mi gorączka, ale też on pewnie uratował moje życie, zawożąc mnie to szpitala.
-Ji? Przepraszam, nie powinienem wtedy tego mówić. Przeze mnie się tu znalazłaś. Jeśli mnie słyszysz, to wiedz, że cię wciąż kocham i tak zostanie. Nie opuszczaj mnie. -złapał moją rękę i ścisnął. Nie miałam siły nic zrobić, więc na potwierdzenie, że wszytko słyszałam i mu wybaczam, odwzajemniłam jego uścisk.
-Wybaczasz mi? -usłyszałam znowu jego głos, ale... On płakał?
-Nie płacz. -wychrypiałam i jeszcze mocniej ścisnęłam jego dłoń. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął przez łzy.
-Kocham cię. -powiedziałam, a on się nachylił i delikatnie musnął moje usta. Odwzajemniłam pocałunek. Może jednak nie wpierdole Tae? Chociaż po części się należy, przez niego cierpie katorgi w tej gorączce, ale podziękuję mu, dzięki niemu odzyskałam miłość mojego życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro