Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|1| Xiumin (Exo)

Szłam sobie ulicą przedmieść Seulu. Jest tu bardzo spokojnie. Czemu nie mieszkam w samym Seulu? Nie lubię tłoku miasta, wolę takie spokojne miejsca. Niedawno ukończyłam studia weterynaryjne i jestem weterynarzem. Co prawda, do pracy muszę jeździć do centrum, ale od czego jest auto. Kocham zwierzęta, dlatego jak widzę jakieś bezdomne psy, koty, lub inne ranne lub brudne zwierzęta, to im pomagam. Przynajmniej się staram. Moje mieszkanie nie nadaje się na szpital dla zwierząt. Staram się ratować te w cięższych stanach, a potem oddaję do schroniska. Nagle przede mną przebiegło coś białego i puchatego. Kot. Nie byle jaki, turecki. Ale co robi na ulicy tak cenny kot? Zapewne komuś uciekł. Kucnęłam. Kot spłoszył się i uciekł pod auto.
-Nie bój się. -powiedziałam spokojnym głosem. Trzeba go jakoś wywabić. Eh, mam tylko kanapki z szynką. Otworzyłam woreczek z jedzeniem, oderwałam kawałek mięsa, położyłam na ziemii i odeszłam kilka kroków. Po jakimś czasie zwierzę wyszło z kryjówki. Ostrożnie podeszło do jedzenia, ale po chwili je pochłonęło.
-Dobra kicia.- dalej do niego mówiłam. Wyjęłam kolejny kawałek szynki i ostrożnie rzuciłam. I to zjadł kot. Zrobiłam mały krok w przód. Nie uciekł. Jeszcze jeden kawałek rzuciłam, ale bliżej mnie. Oderwałam następny, ale trzymałam go w ręce. Kot ostrożnie podszedł, wziął mięso ode mnie i się oblizał. Bardzo powoli uniosłam rękę i pogłaskałam zwierzę po głowie. Usłyszałam, jak cicho mruczy. Zdobyłam jego zaufanie. Prawdopodobnie je stracę, jak wezmę go na ręce. Trzeba znaleźć jakiś inny sposób. Szynki już mam mało, nie starczy na rzucanie po drodze. Można pójść do sklepu obok. Tylko żeby nie uciekł. Poszłam w stronę sklepu, ale usłyszałam ciche miauczenie. Odwróciłam się, a za mną stał ten kot. No to sprawa rozwiązana. Wystarczy pójść do domu, a on pójdzie za mną. Szłam do domu, co jakiś czas się odwracając, by sprawdzić, czy idzie, co było niepotrzebne, bo on szedł tuż za mną. Weszłam do domu, a tuż za mną kicia. Wzięłam z kuchni karmę dla kota, miskę i poszłam do salonu. Kot w tym czasie obwąchiwał stolik. Położyłam koło kanapy miskę, wsypałam karmę i usiadłam przed telewizorem. Kot spokojnie jadł, a potem wszedł mi na kolana, zwinął się w kulkę i usnął. Obejrzałam jego sierść. Żadnych pasożytów, czysta, zadbana, tylko łapki i część brzucha były lekko brudne. Może dam ogłoszenie? Ale najpierw muszę poczekać, aż się obudzi, by zrobić zdjęcie. Teraz zauważyłam, że ma czerwoną obroże. Na niej nie było żadnych napisów. Spojrzałam pod. Też nic. Trzeba jednak zrobić ogłoszenie. Poczekałam z jakieś 50 minut. Widocznie był dość zmęczony. Gdy otworzył oczy, ostrożnie go przeniosłam z kolan na kanapę. Wzięłam telefon. Kot cały czas mnie obserwował swoimi niebieskimi oczami. Już siedział, więc idealny moment na zrobienie zdjęcia. Zrobiłam 5 zdjęć, by wybrać najlepsze. Podłączyłam kartę pamięci do komputera. Wybrałam drugie zdjęcie, gdzie najlepiej widać szczegóły.

OGŁOSZENIE

W dniu 14.03.2017 znaleziono białego kota tureckiego angora. Znaki szczególne: długie, puszyste futro, niebieskie oczy zadbany, czerwona skórzana obroża bez napisów. Właściciela proszę o zadzwonienie pod numer tel.: 82-69-3620-911

Wydrukowałam 50 kartek, jak co, to dodrukuję. Wystarczy teraz tylko je rozwiesić po mieście. Tylko co z kotem? Nie wezmę go ze sobą, ale się boję, że coś mi zniszczy w domu. A tam, to jest kot, ma prawo, to ja go tu przyprowadziłam. Wzięłam plakaty, taśmę klejącą, telefon i klucze. Pierwszą kartkę wywiesiłam na latarni naprzeciwko mojego domu.

***

W końcu wszystko rozwiesiłam. Musiałam 2 razy dodrukować kartki. Teraz wyczerpana siedzę na kanapie, piję zieloną herbatę i drapię kota. Nagle dzwoni mój telefon. Jakiś nieznany numer.
-Yoboseyo?
-Annyeonghaseyo. Dzwonię w sprawie kota, którego pani znalazła.
-Arasso. To jest pani kot?
-Ye. Sagwa mi uciekła, gdy się pokłóciłam z mężem. Nigdy tak nie robiła. Mogłabym przyjść po nią dziś wieczorem?
-Jasne. To do widzenia. -powiedziałam i się rozłączyłam. Nie lubię rozmawiać przez telefon, bo nie wiem potem co mówić. Nie wiem dokładnie, kiedy przyjdzie, trochę niegrzecznie by było o to spytać, ale powiedzmy, że z 5 godzin. I teraz się pewnie będę nudzić.

***

Dzwonek do drzwi. Szybko jeszcze przed lustrem poprawiłam włosy, by w miarę wyglądać i otworzyłam drzwi. Jednak tam nie stała staruszka, a młody chłopak, tak mniej więcej w moim wieku.
-Annyeonghaseyo. -powiedziałam niepewnie i się ukłoniłam.
-Annyeonghaseyo!- się ukłonił i uśmiechnął. Ale on ma piękny uśmiech...
-Ja po kota.
Nie pomyliło mu się coś? Miała przyjść staruszka, a nie młody chłopak.
-A no tak. Jestem Kim Minseok. To jest kot babci, ale ona się źle poczuła i kazała mi po niego iść.
-O...oczywiście, zapraszam do środka.
Czemu się jąkam?
-Nie, nie trzeba, nie będę przeszkadzać. A z resztą muszę szybko wracać do domu, wiesz, babcia...- powiedział.
-Jasne, już po niego idę.
Na chwilę zniknęłam mu z oczu i się oparłam o ścianę. Ale mi szybko serce bije. Aż to boli. Co się ze mną dzieje? Nigdy tak nie miałam, nawet jak się zakochałam... czy to jest miłość?
-Kici, kici! -zawołałam kota i wzięłam go na ręce, jak podbiegł.
-Proszę, oddaję zgubę. -starałam się uśmiechnąć. No wyszło, ale z rumieńcem. Te piękne oczy...
-Dziękuję. Tutaj jest zapłata za znalezienie. - podał mi plik pieniędzy.
-Ale nie mogę tego przyjąć! Opieka nad nim to nic takiego...
Nagle podszedł do mnie. Za blisko. Wyjął moją rękę, dał pieniądze i przykrył swoją. Potem się nachylił i szepnął mi do ucha.
-A jak ja nalegał?
Na jego ciepły głos przeszły ciarki po plecach. Tak mnie zatkało, że nie mogłam się już sprzeciwić.
-A mógłbym wiedzieć, jak ty się nazywasz?
-Choi Salin... - powiedziałam jak w transie.
-Miło cię było poznać, Salin. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. Annyeonghigyeseyo. -uśmiechnął się i pożegnał.
-Tak, Annyeonghigaseyo...
Patrzyłam, jak odchodził. Chyba się zakochałam... spojrzałam na pieniądze. Wśród nich była mała biała karteczka.

Napisz do mnie :*
82 577 90 23

Czyli nie tylko ja...

***

Napisać, czy nie? Jeju, ale się cykam... ok, za późno.

Minseok 💕

Hej, pamiętasz mnie jeszcze? ;')

Odpowiedź przyszła od razu.

Jasne! Jak mógłbym nie pamiętać tak pięknej dziewczyny :*

Jak dobrze, że tylko piszemy, bo nie chcę, by zobaczył, jak się w tym momencie rumienię.

Może się dziś spotkamy w parku?

Możemy, nie mam dzisiaj nic ciekawego do roboty ^^

Za godzinę przy bramie?

Okok

Ładnie się ubierz :**

***

Stałam przed wejściem do parku. Miałam się ładnie ubrać, a ubrałam krótkie spodenki i elegancką koszulkę. Nie lubię sukienek ani spódniczek. O, idzie.
-Cześć! -przywitał się.
-Cześć- odpowiedziałam. Trzymał coś za plecami. Po chwili zza nich wyjął piękną czerwoną różę.
-To dla ciebie. - powiedział, lekko się rumieniąc.
-Jeju, dziękuję! -przytuliłam go, ale szybko odskoczyłam. -Przepraszam, nie chciałam...
Ale mi głupio.
-Nie szkodzi. Przespacerujmy się.

***

Miło spędziłam czas z Minseok'iem. Mamy dużo wspólnych zainteresowań. No może oprócz weterynarii. Na przykład, lubi tańczyć i śpiewać. Spędziliśmy razem z 3 godziny.
-Muszę już iść. -powiedziałam ze smutkiem.
-Poczekaj.
Popatrzyłam na niego.
-Bo... kiedyś byłam z babcią w twojej klinice. Ja czekałem w poczekalni aż babcia wyjdzie z Sagwą. Jak już kierowaliśmy się do wyjścia, ty wyszłaś z gabinetu. Wtedy poczułem dziwne ukłucie w sercu. Bałem się podejść, jestem zbyt nieśmiały. Ale chciałem wiedzieć coś więcej o tobie. Sprawdziłem jak się nazywasz. Ale nic więcej nie mogłem zrobić. Nigdy więcej cię nie widziałem. Jak babcia się dowiedziała gdzie jest kotka, powiedziała mi, że to ta sama pani weterynarz. Bardzo chciałem pójść po kota ja. Poprosiłem babcie i się zgodziła. Ale później naprawdę się źle poczuła. Wiem, że to bardzo silne uczucie, ale nie wiem, czy je odwzajemniasz...
Zrobiłam coś, czego nigdy przenigdy bym się po sobie nie spodziewała. Cmoknęłam go w policzek. Naprawdę się zakochałam, skoro robię takie rzeczy. On od razu mnie przyciągnął do siebie i złączył nasze usta. Pogłębiłam pocałunek, chciałam jak najbardziej i jak najdłużej poczuć smak i dotyk jego ust na moich. Chyba właśnie znalazłam miłość mojego życia. Albo to ona znalazła mnie...

Obiecałam ff o Xiuminie, ale nie mam pomysłu na dalszą fabułę, wiec zrobiłam z tego one shot. Mogę przyjmować zamówienia, ale nie obiecuję, że wszystkie zrealizuję. Zależy od weny i chęci. Ale nie pisze homo, ostrzegam...

EDIT: JEDNAK BD PISAĆ HOMO, MOŻNA SKŁADAĆ ZAMÓWIENIA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro