Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Sylwia weszła do gabinetu, w którym siedziały już Magda i Ela.

– Dzień dobry – przywitała się i położyła torbę na blacie swojego biurka.

Zaraz też wyjęła pojemnik z sałatką i koktajl, który miała zamiar wypić na śniadanie.

– Sylwia, podesłałam ci mejla od Michałowicza w sprawie tego bankietu w maju – rzuciła na dzień dobry Magda. – Miał jakieś dodatkowe uwagi i nie wiem, czy możemy to zatwierdzić.

– Okej, zaraz się z tym zapoznam.

Usiadła w fotelu, włączyła laptopa i sięgnęła po butelkę z owocowym koktajlem. Wstrząsnęła porządnie, żeby wymieszać ustałą zawartość i odkręciła korek. Łapczywie wzięła potężny łyk, po czym moment później skrzywiła się i zaczęła kaszleć, starając się powstrzymać odruch wymiotny.

– Boże! Co się dzieje?! – Ela wstała od biurka i podeszła do koleżanki.

Kropelki koktajlu pokrywały blat biurka i klawiaturę laptopa, a Sylwia zgięta wpół z dłonią przyciśnięta do ust oddychała szybko, zaciskając oczy.

– Dajcie mi wody – wydusiła, walcząc z mdłościami.

Ela natychmiast podała jej małą butelkę wody mineralnej. Sylwia wzięła kilka łyków, powoli pozbywając się odrażającego smaku w ustach.

– Coś nie tak z tym koktajlem? – zapytała Magda.

– Jest obrzydliwie słony – odparła z niedowierzaniem Sylwia. – To owocowy koktajl, a smakuje jakby mi ktoś tam wsypał wiadro soli.

Nagle naszła ja odkrywcza, a zarazem budząca gniew myśl. Eryk. Widział jak przygotowywała sobie jedzenie. Była absolutnie pewna, że sól w koktajlu to jego sprawka. Liczyła na to, że chłopak jednak odpuści, ale najwyraźniej świetnie się bawił doprowadzając ją do szału. Postanowiła, że mimo, iż taka dziecinna przepychanka jest poniżej jej poziomu, to i tak nie pozostanie mu dłużna.

***

Eryk siedział na kanapie w salonie z laptopem na kolanach i właśnie kończył prezentację na jutrzejsze zajęcia. Była prosta, ale treściwa, bez zbędnych obrazków i głupkowatych animacji. Zapisał plik na dysku, zamknął laptopa i zostawił go na stoliku, a sam poszedł do swojego pokoju.

Na schodach minął się z Sylwią, która akurat schodziła na dół. Była już po kąpieli, ubrana w puszysty, różowy szlafrok. Nie zwróciła na chłopaka uwagi, mimo, że on sam uparcie się w nią wpatrywał. Postanowiła ignorować go i nie dać się wciągnąć w żadną słowną potyczkę.

Zrobiła sobie ziołową herbatkę i z kubkiem usiadła na kanapie w salonie. Roman, po dniu w pracy pełnym spotkań i obiedzie z kontrahentem, okraszonym kilkoma drinkami, niedługo po powrocie do domu położył się spać. Było jeszcze dość wcześnie, a Sylwia nie czuła się zmęczona, więc postanowiła obejrzeć przed snem jakiś film.

Rozsiadła się wygodnie i włączyła telewizor. Wybrała sobie film na jednej z kilku platform, które subskrybował Roman i z kubkiem w ręce wpatrywała się w ekran. Nagle jej wzrok przykuł laptop pozostawiony na stoliku. Obejrzała się za siebie, zerkając w kierunku schodów, po czym sięgnęła urządzenie i otworzyła. Kiedy po uruchomieniu okazało się, że komputer nie jest zabezpieczony hasłem wyszczerzyła się w zwycięskim uśmiechu. Odpaliła przeglądarkę i zastanowiła się chwilę, po czym wpisała hasło „hardcore gay porn", kliknęła w grafikę i zaczęła przeglądać zdjęcia w poszukiwaniu jakiegoś wyjątkowo mocnego. Wybrała, jej zdaniem, bardzo konkretną fotografię, i ustawiła jako tapetę. Wyłączyła laptopa i odłożyła na stolik w to samo miejsce.

Próbowała skupić się na filmie, ale wtem przypomniało jej się o naklejkach, które kupiła wracając w piątek z pracy, wtedy wciąż ogarnięta żądzą zemsty za słony koktajl. Wstała z kanapy i po cichu weszła na piętro. W łazience na końcu korytarza paliło się światło i dochodził stamtąd szum lejącej się wody, a to znaczyło, że Eryk bierze prysznic. Sylwia miała tylko nadzieję, że spędzi na tym sporo czasu i nie zejdzie już na dół po laptopa, a zgarnie go rano, wychodząc na uczelnię.

Weszła do sypialni i z szuflady nocnego stolika wyjęła kilka plików naklejek. Będąc w sklepie starała się wybrać najbardziej dziewczęce i najbardziej różowe, więc było trochę z Hello Kitty, z Barbie, z My Little Pony, z jakimiś syrenkami i księżniczkami Disneya. Planowała tymi naklejkami obkleić przednia szybę Corvetty Eryka, ale przez weekend jej złość nieco zelżała i uznała, że to byłoby za dużo. Teraz jednak nadarzyła się świetna okazja, żeby nieco przyozdobić jego laptop.

Wyszła z sypialni i zeszła z powrotem na parter. Gdy już usiadła zerknęła jeszcze tylko za siebie, żeby upewnić się, że jest sama i ułożyła sobie laptopa na kolanach. Wyjęła z folii wszystkie naklejki i skrupulatnie zaczęła obklejać obudowę. Starała się robić to szybko, a jednocześnie dokładnie, żeby pokryć naklejkami jak największą powierzchnię.

Po kilku minutach jej dzieło było gotowe i patrzyła na to z triumfalnym, ale także złośliwym uśmiechem. Erykowi na pewno chwilę zajmie odklejenie tego wszystkiego. A na deser dostanie uroczą tapetę, jak tylko uruchomi komputer.

Niezmiernie rozbawiona Sylwia odłożyła laptopa, wyłączyła telewizor i szybko poszła na górę. Nie chciała teraz natknąć się na Eryka w razie gdyby jednak jeszcze zszedł na parter. Położyła się do łóżka i nasłuchiwała, choć ciszę mąciło delikatne chrapanie Romana.

Zdołała jednak usłyszeć, jak otwierają się drzwi łazienki, a po chwili dało się wyłapać dźwięk kroków na korytarzu. Moment później drzwi pokoju Eryka zatrzasnęły się.

Z uśmiechem na twarzy Sylwia zamknęła oczy.

***

Eryk niespiesznie zszedł na dół. Zrobił sobie kawę, a z chlebaka wyciągnął torebkę z croissantami, zakupionymi dziś rano przez Stefanię w drodze do domu Bednarków. Ona sama natomiast krzątała się na tarasie z tyłu domu i podlewała rosnące w dużych donicach petunie.

Po skromnym śniadaniu Eryk już miał wychodzić, kiedy przypomniało mu się, że musi zabrać ze sobą laptop, na którym ma zapisaną prezentację. Całe szczęście uzmysłowił sobie to w porę, bo nie uśmiechałoby mu się wracanie po niego, szczególnie, że był potrzebny na pierwszych tego dnia zajęciach.

Przeszedł do salonu i spojrzał na stolik, ale w pierwszej chwili nie zauważył znajdującego się na nim sprzętu. Jego mózg zarejestrował jedynie jakiś prostokątny kształt obklejony różowym badziewiem. W pierwszym momencie pomyślał, że to jakaś teczka Sylwii, ale gdy przyjrzał się dłużej, zauważył, że to właśnie jego laptop.

– Co do...

Oczy mu się rozszerzyły, a puls lekko przyspieszył, gdy wziął urządzenie do ręki i zobaczył czym jest obklejone. Podważył paznokciem jedną z naklejek i próbował odkleić, ale rozdarła się, zostawiając cienką warstwę papieru z klejem i pół twarzy Królewny Śnieżki.

– Głupia cipa... – mruknął pod nosem.

Nie miał już czasu, żeby teraz bawić się w odklejanie tych naklejek. Z drugiej strony stanie się pośmiewiskiem, jak pojawi się na uczelni z tak ozdobionym sprzętem. Pomyślał, że mógłby zrzucić prezentację na pendrive'a i w trakcie zajęć skorzystać z laptopa wykładowcy, ale nie był pewien czy Mazurek będzie miał ze sobą sprzęt, nie zawsze przynosił. Ostatecznie wpakował komputer do plecaka i uznał, że jak zostanie mu chwila przed zajęciami, to chociaż z grubsza zerwie te naklejki.

W drodze na uczelnię rozmyślał o Sylwii i jej bojowej postawie. A taka była niepozorna na pierwszy rzut oka. Słodka i urocza, miła i grzeczna... Nadal była słodka i urocza... Na tę myśl mocniej zacisnął palce na kierownicy, starając się jednocześnie przekonać siebie, że wcale tak o niej nie myśli.

Niestety w Warszawie natrafił na korki, przez co na uczelnię dojechał dopiero na pięć minut przed rozpoczęciem wykładu i nie miał już czasu, żeby doprowadzić laptop do porządku. Miał tylko nadzieję, że nikt głośno nie zwróci uwagi na naklejki.

Kiedy dotarł pod salę była już otwarta i studenci powoli wsypywali się do środka. Wszedł od razu, zajął swoje stałe miejsce, a magister Mazurek puścił w obieg listę obecności i zaczekał aż w pomieszczeniu zapanuje względna cisza.

– Na dzisiejszych zajęciach kontynuujemy z państwa prezentacjami i z tego co widzę w moich notatkach teraz kolej na pana Bednarka. Zapraszam.

Eryk wstał ze swojego miejsca i z nieszczęsnym laptopem podszedł do katedry nauczycielskiej, na blacie której postawił sprzęt. Sięgnął po kabel HDMI od projektora i podpiął do gniazda w swoim laptopie. Powoli podniósł pokrywę i niepewnie rozejrzał się po twarzach kolegów i koleżanek. Niektórzy wpatrywali się w urządzanie, a ich miny wyrażały delikatne rozbawienie lub zaskoczenie.

Eryk odetchnął z ulgą, że nikt głośno tego nie skomentował i wcisnął przycisk „power" w laptopie, po czym oczekując na załączenie urządzenia podszedł do swojej ławki, żeby wziąć kartkę z odręcznymi notatkami. Nie wiedział jeszcze, że prawdziwy cyrk dopiero się zacznie.

Pochylał się właśnie do swojego plecaka, stojąc tyłem do ekranu projektora, kiedy do jego uszu doleciał zbiorowy okrzyk wyrażający szok i bulwersację. W ułamku sekundy dołączyły do niego śmiechy, parsknięcia i gwizdy.

Eryk odwrócił się z powrotem w stronę katedry, a to co zobaczył na ekranie prawie zwaliło go z nóg. Oniemiały i kompletnie zastygły wpatrywał się w pulpit swojego laptopa wyświetlający się na sali wykładowej przed całym jego rocznikiem. Tapeta na pulpicie zdawała się być kadrem z wyjątkowo fantazyjnego gejowskiego filmu porno.

– Panie Bednarek, co to ma znaczyć? – zapytał Mazurek, patrząc to na Eryka, to na ekran.

Chłopak przez dłuższą chwilę nie wiedział co powiedzieć. Poruszał ustami, ale nie wydobywały się z nich żadne dźwięki.

– Przepraszam! To... To... Ja nie wiem... Ktoś...

Eryk podbiegł do laptopa i natychmiast zmienił tapetę na pierwszą lepszą dostępną w personalizacji. Było już jednak za późno, bo cała sala pokładała się ze śmiechu, a wykładowca patrzył na niego z niedowierzaniem.

– Najmocniej przepraszam. Ktoś najwyraźniej zrobił mi głupi żart i ustawił to na tapecie. Przepraszam.

– Cóż... – Mazurek starał się zachować powagę, jednak mięśnie dziwnie falowały na jego twarzy. – Przynajmniej udało się panu rozbawić kolegów i koleżanki. Proszę państwa, proszę o spokój! Panie Bednarek, proszę rozpocząć prezentację.

Eryk najchętniej zapadłby się teraz pod ziemię, a nie stał przed rozbawionym tłumem zmuszony przedstawić prezentację po tak żenującym wstępie. Starał się jednak zachować powagę i zapanować nad drżeniem rąk.

***

Jak tylko Sylwia otworzyła drzwi domu niemal wpadła na stojącego tuż za nimi Eryka. Delikatnie zaniepokoiła ją malująca się na jego twarzy wściekłość.

– Ciebie już do reszty pojebało?! – wrzasnął na nią.

– O co ci chodzi, człowieku? Czego się drzesz? – rzuciła oburzona jego atakiem.

– Doskonale wiesz o co mi chodzi! Wyobraź sobie, że tę tapetę zobaczył dzisiaj cały mój rocznik! Już chuj z tymi różowymi naklejkami, ale ustawiłaś mi na tapecie jakieś pierdolone gej porno!

Sylwia przez chwilę w milczeniu wpatrywała się w jego płonące wściekłością oczy, jednak zaraz uśmiechnęła się delikatnie.

– Och... Ojej... – odparła ironicznym tonem. – To przecież nic złego oglądać i lubić gejowskie porno. Jeśli cię to kręci, to oglądaj sobie, nic mi do tego.

Eryk złapał ją za ramię i zacisnął mocno palce.

– Upokorzyłaś mnie. A za to zemsta będzie okrutna – syknął.

– Puść mnie! – wyszarpnęła ramię z jego uścisku. – Ty zacząłeś tę wojnę, więc teraz cierp.

– Jeszcze pożałujesz, że znalazłaś się w tym domu. Uciekniesz stąd szybciej niż ci się wydaje, tępa pizdo!

– Uważaj jak się do mnie odzywasz, gówniarzu!

– Będę się odzywał tak, jak chcę!

– Co to za krzyki? – Nagle w przedsionku pojawiła się Stefania.

Miała nieco podejrzliwą minę, a ściągnięte brwi i opadnięte kąciki ust nadawały jej srogi wyraz. Zupełnie jakby zaraz miała zbesztać niegrzeczne dzieci.

– Nic takiego, Stefanio – odparła natychmiast Sylwia. – Po prostu Eryk ma jakieś problemy ze sobą i wyżywa się na innych.

– Ja mam problemy?!

– Tak, ty! Już pierwszego dnia, gdy się tu pojawiłam naskoczyłeś na mnie i obraziłeś mnie. Nic ci nie zrobiłam, ale ty zachowujesz się jakbym była twoim największym wrogiem! Słuchaj, chłopczyku, zejdź mi z oczu i przestań odstawiać głupie numery!

– Ja odstawiam numery?

– Tak, ty zacząłeś. Ja tylko odpowiadam, więc lepiej już skończ.

Sylwia wyminęła chłopaka i szybkim krokiem przeszła do schodów. Wbiegła na piętro głośno stukając obcasami, a po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi.

Stefania ze zmrużonymi oczami przyglądała się Erykowi. Zaplotła ręce na piersi i ostentacyjnie westchnęła.

– No co?! – rzucił w jej stronę. – Ona jest jakaś stuknięta.

– Kobieta ma rację. Byłeś dla niej niemiły bez powodu. Co cię ugryzło, Eryk? Dlaczego tak jej nie trawisz?

Nie odpowiedział, tylko prychnął ze zniecierpliwieniem i poszedł do swojego pokoju.

--------------------------------------------------------

Hejka! Wiem, że niektórzy czytelnicy nie lubią jak autor wciska do tekstu grafiki z wizerunkami postaci, bo w końcu od czego jest wyobraźnia? Ale ostatnio przeprosiłam się z AI i o dziwo zaczęła ze mną współpracować (bo miałyśmy taki okres, gdzie dogadanie się było ciężkie, ja swoje, a ona swoje XD). Udało mi się wykulać całkiem fajne obrazki przy pomocy Bing :)

Sylwia

Eryk

Roman

Stefania

Zuzka



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro