Semeniuk׌liwka
UWAGA
NIE MAM BLADEGO POJĘCIA SKĄD WZIĄŁ MI SIĘ TEN SHIP
Czekam na komentarze.
Remake czegoś co napisałam w czerwcu albo maju 2023
Your_Fav_Kidd przy okazji chce cię zmotywować do pisania XDDDD
—————
Pół dnia spędziłem u siebie w pokoju ze słuchawkami na uszach tylko po to by tego nie słyszeć. Muzyka zagłuszała ich kłótnie.
Dzień w dzień to samo. Jak tak się nienawidzą to czemu nie wezmą tego zasranego rozwodu?
Zanim oczy zdążyły mi zajść łzami, usłyszałem cichą melodyjkę dochodzącą z łóżka przerywającą muzykę w słuchawkach. Sygnalizowała że właśnie ktoś próbuje się do mnie dodzwonić.
Ruszyłem się z miejsca by pójść po telefon i odebrać połączenie.
— siema młody, gdzie ty jesteś? — mój rozmówca odezwał się pierwszy.
— w domu siedzę i rysuję, o czym zapomniałem? - spytałem przyjaciela lekko zaspanym głosem i wróciłem na podłogę.
— zgadnij, mieliśmy dupy z domów ruszyć i wyjść gdzieś na miasto — jednak Olek nie wydawał się być na mnie zły. Na szczęście dla mnie.
— wybacz, wyleciało mi to z głowy — uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło.
— ostatnio często ci się to zdarza, stało się coś? — czyżby się martwił? Urocze, chociaż on to o każdego się martwi.
— wszystko git - mruknąłem od niechcenia.
— nie brzmisz jakby było, znów twoi rodzice? — jaki domyślny.
— niestety, możemy o tym nie gadać? — spytałem, poprawiając swój rysunek.
Uwielbiałem malować i rysować, było to odstresowywujące, a na dodatek nawet dobrze mi to szło.
— dobra, nie mów, powiesz jak będziesz gotowy — nie naciskał za co byłem mu ogromnie wdzięczny — więc idziesz czy nie masz ochoty?
— idę, idę, tylko rysunek skończę — odpowiedziałem wsuwając jeden z ołówków za ucho.
— zaraz się okaże że dopiero go zacząłeś - zaśmiał się a ja razem z nim — a ty co się śmiejesz?
— mam go skończone zaraz — odłożyłem gumkę na bok i wziąłem ołówek który jeszcze chwilę temu wsunąłem za ucho.
— ta jasne — prychną prześmiewczo.
— no tak, jak wolisz to podważać to go nie pokolorujesz — już się nie odezwał. Wiedziałem że zadziała.
— a co tam bazgrzesz ciekawego? – odezwał się po chwili ciszy.
— jakieś kwiatki w wazonie — odpowiedziałem szybko — brak weny
— to trzeba było mnie narysować — poczułem, że policzki zaczęły mnie piec. Dobrze że mnie nie widział, bo pewnie wyglądam jak burak.
— może kiedyś — odpowiedziałem wymijająco i poprawiłem rysunek — no i skończyłem
— no to idziemy — stwierdził uradowany, a ja parsknąłem śmiechem.
— tylko jest problem - mruknąłem i znów posmutniałem
— no to nie wiem, wyjdź przez okno — chyba zrozumiał o co mi chodzi, tylko zapomniał o jednej ważnej rzeczy.
— idioto mój pokój jest na drugim piętrze — wywróciłem oczami mimo że tego nie widział.
— więc więcej pomysłów nie mam
— dobra zejdę na dół, może mnie nie zauważą i nie będę musiał z nimi gadać — rozłączyłem się nie czekając na żaden odzew ze strony Olka.
Spowrotem włączyłem sobie muzykę. Wziąłem kilka rzeczy które schowałem do mniejszego plecaka po czym cicho zszedłem na dół.
Jak zwykle kłótnia, nawet nie wiem o co. Oczy mi zaszły łzami. Nie pamiętam kiedy ostatni raz pojawili się w moim życiu.
Po cichu wyszedłem z domu i zacząłem kierować się do domu przyjaciela. Postanowiłem że pójdę przez park.
W połowie drogi, czyli w parku, poczułem jak ktoś ściąga mi słuchawki. Poczułem jak serce podchodzi mi do gardła.
— nie możesz poprostu krzyknąć, idioto? — warknąłem wiedząc że to Śliwka — Przestraszyłem się! — mówiłem z pretensjami w głosie.
— w słuchawkach nic nie słyszysz więc coś trzeba było zrobić — Aleks wzruszył ramionami.
— ale ty chcesz mnie do zawału doprowadzić? — udawałem obrażonego.
— no już się dziecko nie obrażaj — poczochrał mi włosy
— szlaban na kolorowanki — odwróciłem głowę bo ledwo powstrzymywałem śmiech. Chociaż nadal starałem się grać obrażonego.
-— NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ! — krzyknął i parę przechodniów się na nas spojrzało. Nie przejąłem się tym, ale Oluś trochę poczerwieniał na twarzy. Ja zaś nie mogłem powstrzymać śmiechu.
— tylko się nie uduś — prychnął wyższy wywracając oczami, a ja nadal się śmiałem.
— dziękuję — przestałem się śmiać ale uśmiech na mojej twarzy pozostał.
Aleksander spojrzał na mnie lekko zdezorientowany.
— wszystko okej Kamilek? Niby za co? — spojrzał na mnie nieco poważniejszym wyrazem twarzy.
— za to że jesteś — przytuliłem go, a on to odwzajemnił.
Będąc przy nim zapominałem o problemach, o tym co działo się w domu. Potrafiłem się uśmiechać.
————
Pierwsza wersja miała 443 słów a ta ma 654(bez notatki) czyli jakieś 200 więcej. Pierwsza wersja była beznadziejne napisana więc wam jej tu nie wrzucam.
Piszcie jak są jakieś błędy.
Pozdrawiam, Wasza Maja❤️
~06.03.2024r~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro