Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

vincent x Sharon Fitzgerald


To był twój pierwszy dzień w nowej pracy. Miałaś nocne zmiany w słynnej pizzerii "Fredy Fazber's pizza" której właścicielem był twój dobry przyjaciel Scott Cawton ,bardzo nie chciał abyś u niego pracowała z niewiadomych przyczyn. Była właśnie 23:00, Scott powiedział abyś przyszła na wszelki wypadek o godzinę szybciej, miałaś mieć zmianę vincentem a przynajmniej tak powiedział Scott i kazał ci na niego uważać, podobno dziwny typ.
Weszłaś do pizzerii i poszłaś do biura tam był jakiś fioletowy koleś był dosłownie CAŁY FIOLETOWY!
Sharon: emm... Cześć?
Vincent: o! Już jesteś!- Uśmiechną się szeroko- ty pewnie jesteś nowa!
Sharon: tak! A ty jesteś vincent tak?
Vincent: we własnej osobie! Dobra to co zaczynamy zmianę. To ty będziesz na początku przy kamerach a ja przy drzwiach.
Sharon: po co przy drzwiach?
Vincent: co? Scotty ci nie powiedział?! No bo widzisz te roboty jakby "ożywają" w nocy i chcą na z zabić.
Sharon: CO?!
Vincent: Spoko! Puki ja tu jestem to nic ci nie grozi!
Zaczeliście zmianę i bacznie obserwowałaś kamery rozmawiając z Vincentem. Nagle na kamerze ze sceną zauwarzyłaś że bonnie znikną wiedziałaś jak się nazywa ponieważ o nich czytałaś na necie.
Sharon: vincent bonnie'go nie ma...
Vincent: pewnie jest w łazience spokojnie.
Gdy rozmawialiście dalej usłyszeliście krzyk foxy'ego który biegł przez korytarz vincent nie zdążył zamknąć drzwi złapał cię za rękę i biegł do Pirate cover. Wskoczyliście za kurtynę i odetchneliście.
Vincenr: na razie jesteśmy bezpieczni...Na razie...
Sharon: Czemu tak zareagował?
Vincent: nie mam pojęcia.
Usłyszałaś głos za wami mówiący "uciekaj id niego" "Zrobi ci krzywdę" "do paska ma przypiętą broń"
Sheron: głosy po chwili ustały a ty zdziwiona wróciłaś z Vincentem do gabinetu. Po drodze Wincenty wywalił się przed drzwiami do gabinetu a jego koszulka podniosła się zauwarzyłaś że przy pasku ma siekierę.
Sharon: p-po co ci to?!
Vincent: to nie tak jak myślisz! Wyjaśnie to! to na animatrony! Jakby Nas zaatakowały.
Sharon: na pewno?
Vincent: słowo.
Po jakimś czasie wspólnego stróżowania byłaś zmęczona vincent to zauważył i usiadł przy kamerach posachił cię na kolana i przykrył zarumieniony
Sharon: vincent? Co robisz...?
Vincent: prześpij się zajmę się wszystkim.
Posłuchałaś go I zasnełaś gdy się obudziłaś vincent siedział przybkamerach a ty spałaś na obrotowym wygodnym krześle obok przykryta jego kórtką.
Vincent: już 5:00 niedługo koniec!
Sharon: już?
Vincent: tylko Freed jest wnerwicowany.
Po godzinie wybiła 6:00 im. I wyszliście z pizzeni.
Vincent: super było! Mam nadzieje że to nie ostatnia wspólna zmiana.
Sharon: vincent co o mnie myślisz?
Vincent: ja...? -widać było że był zakłopotany- widzisz ja...Kocham cię.

-------------------------------------------------------------

Wiem beznadziejne
Ale nie mam dziś weny przepraszam!
To był one shot dla: Foxy_husky

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro