NyoPol x Russia
- Tak więc, na dziś to wszystko! - po sali rozbiegł się donośny głos Niemca oznajmiając krajom w niej obecnym iż mają na dziś wolne.
Drobna Polka szczęśliwa, że w końcu może udać się do swojego pokoju, ubrać się w coś cieplejszego i wyjść na miasto, wstała i ruszyła w stronę wyjścia. Ostatnimi czasy w jej Kraju Bardzo dobrze się powodziło. Wpłynęło to też bardzo na jej zdrowie a zwłaszcza wygląd. Znaczącą urosły jej włosy i przybrała tam gdzie trzeba. Ale na niezadowolenie Polki nie wpłynęło to na jej wzrost.
Jej zadowolenie nie trwało jednak zbyt długo, gdyż wokół niej pojawiła się dziwna, fioletowa aura. A do uszu docierało charakterystyczne
"kol kol kol", które każdego przerażało do szpiku kości. Tylko nie ją. W porównaniu do tego co przeżyła to takie cosik to nic! Jednak mogło to należeć tylko do jednej osoby. Osoby, którą za dobrze znała. A był to...
- Rosja... - wymamrotała.
- Privet, Polsha! - przywitał się z typowym dla niego dziecięcym uśmierzkiem.
Zniesmaczona, kiwnęła tylko głową i ruszyła ponownie szybkim krokiem to swojego pokoju. Chciała szybko wyjść na miasto. W końcu były przeceny 50%! A ostatnio widziała taką słodką bluzę. Aż sama się prosiła, rzeby ją kupić!
Z zamyśleń wyrwał ją głęboki głos pewnego osobnika, którego tak Bardzo chciała uniknąć.
- A ty dokąd? Nie ładnie tak odchodzić w trakcie rozmowy, Da~ - dodał.
- No wiesz generalnie to nie spodziewałam się, że będziesz chciał gadać ale niestety muszę cię zmartwić bo nie mam czasu, pa - rzuciła od niechcenia i poszła. A raczej pobiegła.
Rosjanin zostawiony przez Poleczkę na korytarzu, aż do ostatniej chwili patrzył się na jej drobne plecy, kiedy to zniknęły za zakrętem korytarza. Dopiero wtedy swoim tempem ruszył w kierunku swojego pokoju. "Gdzież to się tak jej spieszy, że nie ma dla mnie czasu?" To pytanie nurtowało go do tego stopnia, że z każdym krokiem stawał się on coraz bardziej zirytowany.
Pod wieczór wyglądając przez okno dalej w jego głowie siedziała jedna mała osóbka. Mowa tu o tej niziutkiej, złotowłosej Poleczce. Ciągle miał w głowie jej piękne zielone oczy które tak bardzo przypominały mu połyskującą zieloną trawę, złote włosy, które były jak słońce mogące rozjaśnić każdy mrok. Tak. Była ona jak słoneczniki, które Rosjanin tak ubóstwiał. W tym momencie przypominał mu się moment, w którym ją poznał.
Była zima. Jak zawsze zresztą. Mały wtedy Ivanek po kłótni z bratem zapuścił się gdzieś głęboko w las i nie wiedział jak wrócić. Do tego szalała zamieć. Mogło by się wydawać, że to już koniec. W końcu jakie są szanse przetrwania dziecka gdy na polu szaleje zamieć? Żadne. Rosjanin zdawał sobie z tego sprawę. Bezwładnie upadł na ziemię i czekał aż zimno zrobi swoje. W momencie gdy już powoli tracił przytomności zauważył światło. Pierwsza myśl jaka mu przyszła to oczywiście, że śmierć nadchodzi. Jednak to światło przybliżało się coraz to bliżej. Ostatkami sił spojrzał w górę.....i tego momentu nigdy nie zapomni. Zobaczył piękne zielone oczy. W tym momencie zrobiło mu się....tak jakoś.... ciepło? Tak jagby na dworze wcale nie było śnieżycy tylko świeciło słońce. Chciał patrzeć dłużej jednak w tym momencie stracił przytomność. Obudził się w mięciutkim łóżku. Zdezorientowany, rozglądał się po pokoju i zobaczył...Te same zielone oczy. To był ten moment, w którym pierwszy raz obudził w sobie pragnienie. Pragnienie czegoś. I już wtedy..... Już wtedy Wiedział.....Czego.
Mimowolnie Braginsky uśmiechnął się na to wspomnienie, dalej wpatrując się w okno. Przez które widział ulice Londynu, ludzi przechodzących, samochody, Poleczkę, psy, zachodzącego chmu- "Czekaj wróć! Poleczkę!?"
Rusek zerwał się z siedzenia i uważniej przyjrzał się danej osobie.
"Tak to ona! Ale zaraz..."
Była z jakimś kolesiem.
"Zaraz zaraz to przecież..."
- Ameryka!? - Mężczyzna aż krzyknął.
Od kiedy oni w ogóle mają ze sobą taki dobry kontakt? Dlaczego ona się z nim zadaje? Z takim..... dzieciakiem?
Tyle pytań krążyło mu po głowie. Jednak kiedy Amerykanin postanowił z jakiegoś powodu podnieść Poleczkę. Przelała się czara. Koniec. Nikt nie będzie ot tak dotykać JEGO kobiety. Szybkim krokiem ruszył do drzwi, przewalają tym samym stół.
Felicja niezmiernie zadowolona ze zdobyczy jakie udało jej się zdobyć na przecenach, z bananem na twarzy przechodzila przez bramy do "hotelu krajowego" nucąc przy tym jakąś starą piosenkę.
- Yoł~!!!!!!!! - Rozbrzmiał energiczny i donośny głos.
- Ach noo tak jakby siema? - Odpowiedziała nieśmiało.
Był to Ameryka. W sumie czemu do niej w ogóle zagadał? Niby spotkali się kilka razy ze swoimi szefami i opiekowała nim się za dziecka ale to w sumie tyle.
- Mam pytanko! - podbiegł do niej zdecydowanie za blisko.
- Noo? - na ten gest nieco się odsunęła.
- To prawda, że masz 1000 lat!? - krzyknął, nachylając się przy tym niebezpiecznie blisko.
- No, tak dokładnie, liczące od chrztu plus rozbiory to 1018...- odpowiedziała odsuwając się nieco bardziej.
- OMG! SERIO!? TO TAKIE COOL! - Rozpromienił się.
- Ej ale w sumie to czemu jesteś taka niska?? Może po prostu jesteś cięższa niż wyglądasz??? - Zaczął wpatrywać się jej z zaciekawieniem, do czasu...
- Ejejejejejejejejejej, co ty mi tu niby suger- nie zdąrzyła dokończyć, gdy już była w ramionach Amerykanina.
- Wow ale jesteś lekka! - Zaczął nią podżucać.
- Łołołołołoł przestań! - krzyknęła, mając już tego dość.
- No dobra dobra - Powiedział bez wyżutów, jednak nadal trzymając ją w rękach.
- Iggi cię nie uczył, że damą się nie rzuca? - Spytała lekko urażona.
- Hehe - zaczął się śmiać.
- No i co w tym niby śmiesznego? I tak generalnie to nie jestem niska. I parz! Przez ciebie włosy mi się rozpuściły! No i weź mn- Znowu nie dane jej było dokończyć, a wokół jej talii pojawiła się kolejna para rąk, która przyciągneła ją do dobrze wyżeźbionego torsu.
- Puść ją - Zabrzmiał groźny i podirytowany głos.
Zaskoczony Amerykani nie miał czasu zareagować. Z nim się otrząsnął, Rosjanin był już po za zasiegiem wzroku.
Szli tak przez korytarz zapewne do Pokoju mężczyzny. Felicja oczywiście zaraz po otsząsnięciu się z sytuacji, zaczęła się wiercić i krzyczeć rzeby ją puścił. Jednak Rosjanin ani śnił. Po tym co zobaczył, nie wypuści jej do końca następnego dnia.
Teraz nadszedł czas dla dorosłych....
Ach w końcu ( ͡° ͜ʖ ͡°) ach ten zboczuśny Ameryka.
Dla drogich Malinka4352 __Nyo-Polska__ i
LadyParadoks
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro