Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

NyoPol x America |Human AU|

Dzień jak to dzień w szkole Gakuen. Lekcje, zajęcia klubowe i inne. Była jednak taka osóbka, która nie należała do żadnego klubu. Była to Felicja Łukasiewicz. Drobna blond włosa dziewczyna. Zmierzała właśnie ze swoim najlepszym przyjacielem Danielem do sali historycznej rozmawiając o wszystkim i o niczym.
I ta jakże spokojna i zarazem żywa rozmowa trwała by dalej gdyby nie pewna osoba.

-Z drogi~!!!

Cała akcja potoczyła się w mgnieniu oka. Biedna Poleczka nie zdążyła się nawet odwrócić, a nie wiadomo kiedy znalazła się na podłodze a coś bardo ciężkiego przygniotło jej drobne ciałko.

-Ała... - Cichy pomruk wydobył się z ust chłopaka, który był sprawcą całego zamieszania.

-Ugh przepraszam ale....troszku mi ciężko.

Nieznajomy chłopak dopiero teraz zauważył, że upadek skończył się dla niego prawie bezboleśnie. Spojrzał w dół i dopiero teraz zorientował się, że leży na jakiejś dziewczynie, ładnej dziewczynie.

-W-owowowowowow! PRZEPRASZAM!

Po otrząśnięciu, dosłownie piorunem zszedł z Polki.

-Rany boskie Felcia! Wszystko dobrze?!

Zmartwiony i zszokowany Daniel klęknął obok Polki i delikatnie podniósł.

-Tak tak... - Biedna próbowała się podnieść jednak wieki ból w lewej stopie jej na to nie pozwolił.

-Aaaał...

-No i cudnie! Gościu co cię napadło! Patrz coś narobił!

Krzyczał zdenerwowany Daniel. Był wściekły, no bo w końcu ktoś skrzywdził jego Przyjaciółkę.

-Ej ej Dan wszystko ok...tylko pomóż mi wstać proszę...

Węgier od razu podniósł Polkę jak pannę młodą.

-Naprawdę przepraszam!

-Żebym cię więcej nie zobaczył bo nie ręczę za siebie.

Warknął zdenerwowany Węgier po czym udał się w stronę sali do zadań specjalnych - czyli pielęgniarki.

Amerykanin pozostał w bez ruchu. Czuł straszne wyrzuty sumienia. Co z nią będzie? Jak się teraz czuje? Mnóstwo pytań przeszło przez głowę Alfreda, lecz przerwało je głos nauczyciela, który już oznajmiony o całej tej sytuacji, zabrał go do pokoju nauczycielskiego.

Ostatecznie skończyło się na nagranie i upomnieniu a sam chłopak nadal nie wiedziałam co się stało z tą tajemniczą dziewczynyną.
Jak miała na imię? Cały czas zadawał sobie to pytanie. W końcu postanowi ją odnaleźć. W sumie nie było to takiej trudne. Musiał tylko przejść się do sali pielęgniarki i zapytać o niejaką dziewczynę. Tak więc zrobił, jednak okazało się, że pielęgniarki nie było. Niezadowolonony udał się w zdłurz korytarza. Kiedy przechodził przez bibliotekę zauważył drobną postać, która daremnie próbowała dosięgnąć książki.

Po tym jak że, nieszczęsnym akcydencie Polka skończyła z skręconą kostką. Musiała przez to chodzić o kulach co było bardzo uciążliwe. Jej przyjaciel Daniel przez ten cały czas był dosłownie kłębkiem nerwów. Nadal wyklinał chłopaka, który był winowajcą całego zamieszania. Osobiście Felicja nie miała mu za złe. Widać było, że zrobił to przypadniem i żałował więc czemu miała byś na niego zła? Od ludzi dowiedziała się, że dostał naganę i upomnienie. Cieszyła się, że nie skończyło się to czymś znacznie dla niego gorszym.
Teraz siedziała razem z Węgrem w bibliotece powtarzając materiał. Jednak w pewnym momencie, na nieszczęście Daniela musiał on wyjść.

Polka zauważyła, że brakuje jej książki. Tak więc o kulach poszła jej poszukać. Jednak gdy w końcu ją znalazła okazało się, że jest dość wysoko a ona przecież wzrostem nie grzeszyła. Po nieudanych próbach dostania książki, Polka zauważyła jak czyjaś ręka sięga po jej książkę.

Szczęśliwy Alfred nie zastanawiając się dłużej, podszedł do Polki i sięgną po książkę. Zauważył zaskoczenie i jednocześnie zmieszanie na twarzy Felicji. Nie wiedział czemu ale wydała mu się ona niesamowicie słodka. Nawet przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Dopiero po kilku sekundach zorientował się, że nadal się nie przedstawił.

-Yyy hej! Jestem Alfred F. Jones i....
NAPRAWDĘPRZEPRASZAMZAWCZEŚNIEJ! - Dosłownie wykrzyknął na jednym wdechu.

Co oczywiście nie uszło uwadze innym. No bo w końcu byli w bibliotece. Jednak on zdaje się nie zauważył.

-Eee wszystko w porządku naprawdę, w końcu to nic poważnego. - Zapewniała Polka.

Ostatecznie przeszli na podwórko bo zdaniem bibliotekarki byli za głośni. No w sumie Felicje to nie dziwiło. Amerykanin całym czes przepraszał i zwracał na siebie za dużo uwagi.
Nawet kiedy wychodzili z biblioteki chciał ją na rękach nosić!
Teraz siedzieli na jednej ze szkolnych ławek, w niezręcznej ciszy.

- Felicja - Powiedziała dziewczyna.

- Co? - spytał zaskoczony Amerykanin.

- Jestem Felicja Łukasiewicz, nie pamiętam żebym Ci się przedstawiała.
- Odparła.

- A-a n-no tak s-słuszna uwaga - wyjąkał Jones.

Zrobiło mu się głupio. Przez to całe zamieszanie zapomniał spytać się jej o imię! Przecież to było jego celem!
Twarz chłopaka oblała się soczystym rumieńcem. Nie uszło to uwadze Felicji, która na ten gest zachichotała.

Po już zbędnych wyjaśnieniach całej tej sytuacji, parka zaczęła się bardzo dobrze dogadywać. Okazało się, że oboje są fanami Wedźmina i innych rzeczy. Ostatecznie umówili się na spotkanie po szkole w pokoju Alfreda.
Chłopak był tym wniebowzięty. Bardo polubił Felicje i wydawała się mu taka słodka i miła. No po prostu cud malina!

Po szkole Jones dosłownie popędził do swojego pokoju jak nigdy. Chciał wszystko przygotować i oczywiście ogarnąć. Bo jego pokój wyglądał.....no nie oszukujmy się, jak chlew.
Szybko pozbierał wszystkie śmieci, jedzenie, kartony po pizzy, magazyny. Po wszystkim był z siebie dumny.
I akurat kiedy skończył po pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
Podekscytowany jeszcze raz przemierzył wzrokiem pomieszczenie
Czy aby napewno o niczym nie zapominał. Podekscytowany otworzył drzwi.

I w momencie kiedy ją zobaczył jego serce ponownie zabiło szybciej. Już kolejny raz tego dnia! Była ubrana w normalne ciuchy. Czarne przylegające getry i różową bluzę z lamorożcem. Włosy za to spięte w luźnego kucyka.
Wyglądała prze uroczo. Dla niego oczywiście. Przez to stało tak i gapił się na nią Przez parę sekund.....znowu.

-Cześć! Rany, jednak dobrze trafiłam. Już się bałam, że przez przypadek źle trafię. - Powiedziała rozpromieniona.

-A-a no tak, proszę Wejdź! -rzekł, obudzony z transu.

-Dzięki - Polka weszła wolno do pomieszczenia o kulach.

-Chodź na kanapę, film i żarcie czeka. - oznajmił szczęśliwy, jednak chciał też aby Felicja jak najszybciej siadła bo za każdym krokiem bał się, czy nie upadnie.

-Oki doki, a właśnie, przyniosłam paluszki~ - wyciągnęła z worka, aż 5 opakowań.

-Co to? - zapytał zaciekawiony chłopak.

-To bardo popularny i życiowy pokarm każdego Polaka - powiedziała dumnie Felicja.

-Super! To włączamy i żremy.

Przez całe 6 godzin oglądali, komentowali, krzyczeli i jedli. Kilka razy zostali upomnieni przez sąsiadów za to, że byli ZA głośno.
Po tym kiedy Felicja już poszła Alfred zadbał o to żeby następnego dnia znowu się z nią zobaczyć. W łóżku cały czas po głowie krążyła mu ta drobna kobieta. Chwycił za swój telefon i popatrzył na zdjęcie, które on i ona zrobili sobie.

Przez to, że z podekscytowania i co chwilę popatrzenia na zdjęcie, zaspał na zajęcia. Jednak nie zbyt tym się przejął i w Skowronkach ruszył do sali uroczej Poleczki.

Ech...no wydaje mi się, że jest coś nie tak z tym one-shotem no ale to był mój pierwszy raz z nimi, następny będzie lepszy. I ludzie od jutra szkoła....ech.

Dla cudownej elisaccium

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro