Saurise
- Oj, no weź, Blur. - prosił Steve, goniąc za tobą jednym z korytarzy siedziby Tarczy.
- Nie. Mam zbyt dużo pracy. Nie dam rady tego dla was zrobić. - upierałaś się. Byłaś już spóźniona na zebranie, a Kapitan zawracał ci głowę. - Musicie poprosić kogoś innego.
- Ale to ty jesteś mózgiem komputerowym. I nikt nie zrobi tego lepiej od ciebie.
- Pogadamy później, Steve. Muszę iść. - zbyłaś go i pobiegłaś w stronę sali konferencyjnej. Kilka metrów przed drzwiami zatrzymałaś się i unormowałaś oddech. Przygładziłaś włosy i z wymuszonym uśmiechem weszłaś do środka.
***
Wybiegłaś z sali wkurzona na cały świat, a najbardziej na Fury'ego i Starka. Oczywiście nie mogłaś mieć ani chwili spokoju, bo pod drzwiami czekał na ciebie Bucky. Stłumiłaś grymas i minęłaś go.
- Dokąd tak pędzisz, mózgowcu? - zawołał za tobą Barnes.
- Byle dalej od ciebie konserwo! - zaśmiałaś się. Mimo że, miałaś ochotę coś rozwalić, Barnes zawsze sprawiał że czułaś się lepiej.
Mężczyzna zrównał się z tobą. Przez chwilę żadne z was się nie odzywało.
- Wiem po co tu przyszedłeś. - powiedziałaś.
- Iii?
- I zgadzam się. Zrobię to dla was. Idź po Steve'a i za piętnaście minut u mnie. - powiedziałaś i zostawiłaś Barnesa.
***
- Steve! Ile razy mam ci tłumaczyć!? Włącznik znajduje się za monitorem! - irytowałaś się mimo że nieporadność Rogersa, trochę cię bawiła.
Bucky załapał wszystko praktycznie od razu, za to Kapitanowi szło bardziej opornie.
- Okej... - naburmuszył się Cap słysząc śmiech Barnesa.
- Dobra, może przejdźmy dalej bo takim sposobem zajmie nam to całą wieczność. - westchnęłaś. - Widzicie tą ikonkę w lewym dolnym rogu? Jeśli ją wciśniecie wejdziecie na internet. - zrobiłaś to co powiedziałaś.
- Czekaj... Co? Co to ikonka? - spytał Steve, a tobie dosłownie opadły ręce.
- Rogers... Błagam cię... - jęknęłaś. - Ikonka to taki mały znaczek.
- Okej. A jak mam ją wcisnąć? Palcem? - spytał i zanim zdążyłaś zareagować Kapitan podniósł rękę i przyłożył palec wskazujący do miejsca, gdzie widniała ikonka internetu.
- Nie, Steve. Istnieje coś takiego jak myszka. - pokazałaś wymienioną rzecz. - Żeby coś włączyć albo zaznaczyć musisz najechać na to coś i wcisnąć lewy przycisk na myszce.
- Blur. Gadasz bez sensu. Mamy złapać mysz i szukać na niej jakiegoś przycisku? - tym razem do białej gorączki doprowadził cię Barnes.
- Nie! Myszka to tylko umowna nazwa. - wyjaśniłaś jeszcze raz pokazując przedmiot zainteresowania.
- A, okej.
- Jak już mówiłam, jeśli chcecie coś włączyć musicie najechać na odpowiednią ikonkę i wcisnąć dwa razy lewy przycisk na myszce. Rozumiecie? - spytałaś. Dwa osobniki nie pewnie kiwnęły głowami. - Skoro tak, to proszę. Barnes, pokaż czego się nauczyłeś. - wyłączyłaś monitor.
- Okej. - mężczyzna podszedł do ciebie a ty zrobiłaś mu miejsce.
Barnes zrobił wszystko prawidłowo. Nie byłaś wcale zdziwiena, bo James bardzo często siedzi u ciebie w pracowni i patrzy jak pracujesz, więc pewne rzeczy po prostu zobaczył i zapamiętał.
- Brawo. Steve, twoja kolej. - Bucky wrócił na swoje miejsce, a do biurka podszedł Rogers.
Musiałaś się od niego odwrócić ponieważ zawibrował ci telefon. Wyciągnęłaś urządzenie z kieszeni i odblokowałaś ekran.
"Za godzinę widzę cię w swoim gabinecie".
Odczytałaś wiadomość od Fury'ego. Ścisnęłaś mocniej telefon i próbowałaś stłumić narastającą wściekłość. "Jebany Stark" - pomyślałaś.
- Emm... Blur... Chyba coś się porobiło... - odwróciłaś do komputera i zobaczyłaś czarny ekran.
- Rogers. Coś ty zrobił? - warknęłaś i odtrącając go usiadłaś przy biurku.
- Nic. To samo tak... - zaczął.
- Samo nic się nie robi. - rzuciłaś skacząc palcami po klawiaturze i starając się przywrócić swój ukochany sprzęt do życia.
Niestety nic nie działało. Wstałaś i sięgnęłaś ręką za monitor. Myślałaś, że może jakiś kabelek się odpiął, ale wszystko było na swoim miejscu.
- Rogers! Zabije cię! - wkurzyłaś się i usłyszałaś za plecami śmiech Barnesa.
- Bawi cię coś? - warknęłaś odwracając się do niego.
- Tak. To. - odparł i wyciągnął zza pleców kabel od komputera. W następnej sekundzie Steve i James leżeli na podłodze, a ty stałaś i gapiłaś się na nich.
- Banda debili. - rzuciłaś i wyrwałaś kabek z ręki Bucky'ego. Włączyłaś go z powrotem do gniazdka i zostawiając ich, zwijących się ze śmiechu, na podłodze i wyszłaś....
Rozdział napisany przeze mnie dla Saurise. Mam nadzieję, że wyszedł zabawny, bo szczerze mówiąc lepiej wychodzą mi smuty 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro