Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Saurise

- Oj, no weź, Blur. - prosił Steve, goniąc za tobą jednym z korytarzy siedziby Tarczy.

- Nie. Mam zbyt dużo pracy. Nie dam rady tego dla was zrobić. - upierałaś się. Byłaś już spóźniona na zebranie, a Kapitan zawracał ci głowę. - Musicie poprosić kogoś innego.

- Ale to ty jesteś mózgiem komputerowym. I nikt nie zrobi tego lepiej od ciebie.

- Pogadamy później, Steve. Muszę iść. - zbyłaś go i pobiegłaś w stronę sali konferencyjnej. Kilka metrów przed drzwiami zatrzymałaś się i unormowałaś oddech. Przygładziłaś włosy i z wymuszonym uśmiechem weszłaś do środka.

***
Wybiegłaś z sali wkurzona na cały świat, a najbardziej na Fury'ego i Starka. Oczywiście nie mogłaś mieć ani chwili spokoju, bo pod drzwiami czekał na ciebie Bucky. Stłumiłaś grymas i minęłaś go.

- Dokąd tak pędzisz, mózgowcu? - zawołał za tobą Barnes.

- Byle dalej od ciebie konserwo! - zaśmiałaś się. Mimo że, miałaś ochotę coś rozwalić, Barnes zawsze sprawiał że czułaś się lepiej.

Mężczyzna zrównał się z tobą. Przez chwilę żadne z was się nie odzywało.

- Wiem po co tu przyszedłeś. - powiedziałaś.

- Iii?

- I zgadzam się. Zrobię to dla was. Idź po Steve'a i za piętnaście minut u mnie. - powiedziałaś i zostawiłaś Barnesa.

***
- Steve! Ile razy mam ci tłumaczyć!? Włącznik znajduje się za monitorem! - irytowałaś się mimo że nieporadność Rogersa, trochę cię bawiła.

Bucky załapał wszystko praktycznie od razu, za to Kapitanowi szło bardziej opornie.

- Okej... - naburmuszył się Cap słysząc śmiech Barnesa.

- Dobra, może przejdźmy dalej bo takim sposobem zajmie nam to całą wieczność. - westchnęłaś. - Widzicie tą ikonkę w lewym dolnym rogu? Jeśli ją wciśniecie wejdziecie na internet. - zrobiłaś to co powiedziałaś.

- Czekaj... Co? Co to ikonka? - spytał Steve, a tobie dosłownie opadły ręce.

- Rogers... Błagam cię... - jęknęłaś. - Ikonka to taki mały znaczek.

- Okej. A jak mam ją wcisnąć? Palcem? - spytał i zanim zdążyłaś zareagować Kapitan podniósł rękę i przyłożył palec wskazujący do miejsca, gdzie widniała ikonka internetu.

- Nie, Steve. Istnieje coś takiego jak myszka. - pokazałaś wymienioną rzecz. - Żeby coś włączyć albo zaznaczyć musisz najechać na to coś i wcisnąć lewy przycisk na myszce.

- Blur. Gadasz bez sensu. Mamy złapać mysz i szukać na niej jakiegoś przycisku? - tym razem do białej gorączki doprowadził cię Barnes.

- Nie! Myszka to tylko umowna nazwa. - wyjaśniłaś jeszcze raz pokazując przedmiot zainteresowania.

- A, okej.

- Jak już mówiłam, jeśli chcecie coś włączyć musicie najechać na odpowiednią ikonkę i wcisnąć dwa razy lewy przycisk na myszce. Rozumiecie? - spytałaś. Dwa osobniki nie pewnie kiwnęły głowami. - Skoro tak, to proszę. Barnes, pokaż czego się nauczyłeś. - wyłączyłaś monitor.

- Okej. - mężczyzna podszedł do ciebie a ty zrobiłaś mu miejsce.

Barnes zrobił wszystko prawidłowo. Nie byłaś wcale zdziwiena, bo James bardzo często siedzi u ciebie w pracowni i patrzy jak pracujesz, więc pewne rzeczy po prostu zobaczył i zapamiętał.

- Brawo. Steve, twoja kolej. - Bucky wrócił na swoje miejsce, a do biurka podszedł Rogers.

Musiałaś się od niego odwrócić ponieważ zawibrował ci telefon. Wyciągnęłaś urządzenie z kieszeni i odblokowałaś ekran.

"Za godzinę widzę cię w swoim gabinecie".

Odczytałaś wiadomość od Fury'ego. Ścisnęłaś mocniej telefon i próbowałaś stłumić narastającą wściekłość. "Jebany Stark" - pomyślałaś.

- Emm... Blur... Chyba coś się porobiło... - odwróciłaś do komputera i zobaczyłaś czarny ekran.

- Rogers. Coś ty zrobił? - warknęłaś i odtrącając go usiadłaś przy biurku.

- Nic. To samo tak... - zaczął.

- Samo nic się nie robi. - rzuciłaś skacząc palcami po klawiaturze i starając się przywrócić swój ukochany sprzęt do życia.

Niestety nic nie działało. Wstałaś i sięgnęłaś ręką za monitor. Myślałaś, że może jakiś kabelek się odpiął, ale wszystko było na swoim miejscu.

- Rogers! Zabije cię! - wkurzyłaś się i usłyszałaś za plecami śmiech Barnesa.

- Bawi cię coś? - warknęłaś odwracając się do niego.

- Tak. To. - odparł i wyciągnął zza pleców kabel od komputera. W następnej sekundzie Steve i James leżeli na podłodze, a ty stałaś i gapiłaś się na nich.

- Banda debili. - rzuciłaś i wyrwałaś kabek z ręki Bucky'ego. Włączyłaś go z powrotem do gniazdka i zostawiając ich, zwijących się ze śmiechu, na podłodze i wyszłaś....

Rozdział napisany przeze mnie dla Saurise. Mam nadzieję, że wyszedł zabawny, bo szczerze mówiąc lepiej wychodzą mi smuty 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro