Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Souji Okita x reader

Biegłam nieustannie od jakiś pięciu minut. Próbowałam uciec przez... właśnie, co to jest? Białe włosy, krwisto-czerwone oczy, w których widać rządze zabijania i złowieszczy śmiech, którym raczyli mnie za każdym razem, gdy znajdowałam się w trudniejszej sytuacji. To jedynie mordercy łaknący jak największego rozlewu krwi.

Nie miałam gdzie uciec. Z trzech stron byłam otoczona, wysokimi na trzy metry, ścianami. Wiedziałam, że tuż za zakrętem czekają trzy monstra. Przestraszona wyjęłam katanę z pochwy i trzęsącymi się rękoma trzymałam ją przed sobą. Nie ma już innego wyjścia. Trzeba walczyć.

Zza rogu wychyliła się szpetna, obłąkana twarz. Za nią jeszcze jedna i jeszcze jedna. Ledwo co mogłam utrzymać miecz w dłoniach. Pełna obawy wymierzyłam jedno cięcie. Udało mi się naciąć jego klatkę piersiową, jednakże rana jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. Jedyne co upewniało mnie w powstaniu nacięcia, to krew, która przesiąknęła przez ich niebieskie kimona. Na twarzach pojawiły się szalone uśmieszki, a po zaułku rozniósł się złowieszczy śmiech przypominający bardziej warkot dzikiego zwierzęcia.

-Zostawcie mnie!- krzyknęłam w końcu gwałtownie wyrywając się do ucieczki. Osłaniając klingą miecza utknęłam pierwszym dwóm monstrom. Niestety trzeci czekał w gotowości i zamachnął się swoją kataną w moja stronę. Zamknęłam oczy, aby nie widzieć rozlewu mojej własnej krwi. Jednakże nic nie poczułam.

-Uważałabyś, takie zabawy nie są dobre dla takich dziewczynek jak ty... chwila, ten strój... pracujesz u cesarza?- wytrzeszczyłam oczy na nowoprzybyłego. Był to brunet o zielonych oczach, a ubrany był w czerwoną, luźną szatę, pod którą znajdowało się czarne kimono. Obie części ubioru były przewiązane białym materiałem służącym za pas.- Ej, odpowiedz... albo cię zabije.

-CO?!- krzyknęłam odskakując od chłopaka na, jak myślałam, bezpieczną odległość. Zdziwiona patrzyłam jak zielonooki chichocze pod nosem widząc moją reakcję.

-Żartowałem.- wysapał wyrównując oddech.- A teraz na serio, należysz do świty cesarza?

-Skąd wiedziałeś, że jestem dziewczyną?- zapytałam ignorując jego pytanie. Brunet westchnął.

-To widać na pierwszy rzut oka- podszedł do mnie i ostrzem trzymanej w ręce katany uciął gumkę spinającą moje [kolor] włosy.- Teraz wystarczy na ciebie zerknąć i wyglądasz najspokojniejszy laska.

-Ty za to mógłbyś sobie trochę kłaki ściąć.- uśmiechnęłam się zadziornie, co on odwzajemnił parsknięciem.

-Zdradzisz mi swoje imię?- zapytał puszczając mi oczko.

-Ty pierwszy.- odparłam szybko chowając miecz do pochwy. Zapomniałam, że wciąż go trzymam.

-Jestem Okita Souji! Należę do...- zamilkł na chwilę- Najpierw zapytam prosto z mostu: jak wiele wiesz na temat tych istot.- wskazał na leżących obok nas białowłosych. Jego twarz przybrała nieco poważniejszy wyraz.

-Patrolowałam ulice, gdy usłyszałam, że w pobliskiej uliczce panuje poruszenie. Zobaczyłam tę trójkę i odciągnęłam ich jak najdalej od przechodniów.- wytłumaczyłam.

-Więc wiesz niewiele... ale ta czy siak muszę cię zabrać do naszej siedziby. Odpowiesz nam na kilka pytań.- uśmiechnął się prowokująco.

-A-ale, że co?! Przecież powiedziałam wszystko co wiem! Poza tym, jacy "my"?- nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo usta zasłonił mi palec zielonookiego.

-Dla swojego własnego dobra, nie mów już nic. Bo jak nie to cię zabije.- zaśmiał się.

-Dobra, dobra, już to mówiłeś... ale co z mój służbą?! Przecież zauważą, że mnie nie ma.- wykluczałam się.

-Już my się tym zajmiemy.- odezwał się ściągając swój prowizoryczny pas i pokazując rękoma, że mam się odwrócić. Niepewnie zrobiłam to o co prosił, jednak moja ręka powędrowała do rękojeści katany, aby w każdej chwili być gotowym do ataku.- Spokojnie, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy.- to powiedziawszy złapał moją rękę, która była zaledwie kilka centymetrów od miecza.

-D-dobra!- odparłam rumieniąc się nieco. Okita przewiązał biały materiał na wysokości moich oczu tak, że nie widziałam absolutnie nic.

-Ok, teraz idziemy.- pociągnął mnie za rękę w nieznanym mi kierunku. Co chwilę śmiał się z moich min kiedy potykałem się o nierówną drogę czy leżące na niej kamienie. W końcu jednak postanowił nie męczyć mnie tak i wziął mnie na barana, na co ja chętnie przystałam.

-Jak tam pogoda na dole?- zapytałam opierając dłonie na jego głowie.

-Ha ha, bardzo śmieszne. Ja chcesz to ty możesz zaraz znaleźć się na dole.- zachichotał.

-Nie dzięki. Tutaj są taaakie widoczki... znaczy byłyby, gdym nie miała opaski na oczach.- powiedziałam ironicznie.

-Spokojnie, już dochodzimy.- to powiedziawszy poczułam, że powierzchnia pod moimi stopami się zmienia.

-Kto to jest?- usłyszałam obcy, zimny głos.

-Widziała ICH.- odezwał się Okita.

-Dobra zabierz ją na przesłuchanie.

-Hai!- odkrzyknął Souji. Znów ruszył przed siebie.- Możesz już zdjąć opaskę.- to usłyszawszy na ślepo rozwiązałam supeł i ściągnęłam materiał. Oczom ukazał mi się przeciętny, nudny pokój o brązowych ścianach.

-No nie powiem, jaka moc barw!- powiedziałam ironicznie pod nosem.

-To twój pokój, dopóki cię nie przesłuchamy.- wskazał na drzwi- Jeśli wyjdziesz stąd choćby na metr dalej niż te drzwi, zabiję cię. A jak ja tego nie zrobię to zrobią to ci na zewnątrz.- uśmiechnął się zadziornie wychodząc na zewnątrz.

-Do odważnych świat należy!- krzyknęłam wybiegając ma dwór. Biegałam pomiędzy mężczyznami z rękoma w górze i krzycząc do każdego "i'm sexy and I know it!". Ci zaś oglądali się za mną robiąc rożnego rodzaju niezrozumiałe miny.

-Ej, Souji! Gdzie jesteś! Mieliście mnie chyba przesłuchać w sprawie...- nie dokończyłam zdania, gdyż usta zostały mi zasłonięte.

-Jeszcze jedno słowo, a cię zabiję.- powiedział poważnym tonem. Scenę grozy zepsuł cichy śmiech chłopaka zakrywającego mi usta.- Dobra, chodź. Już pora, abyś przedstawiła swoją historyjkę dowódcy.

-Hai!- to powiedziawszy ruszyłam za brunetem. Zapowiada się dłuuuga rozmowa.

Proszę! One shot dla IBabsiI. Mam nadzieje, że się podobał 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro